Alternatywa dla odtwarzania muzyki z CD i opodatkowanie handlu w Internecie
W Internecie nie brak ofert z muzyką, a mimo to oczekuję nowej, która zastąpi płyty. Chodzi o to, że jakość dostępnych w Internecie nagrań jest adekwatna do ceny tych ofert. Wydawać się może, że to odbiorcy wykreowali taki stan rzeczy, ale podstawą tego jest biznes, który musi traktować muzykę, jak każdy inny produkt. Dystrybucja muzyki za bezcen pozwala unikać opodatkowania. Staje się to normą rynku muzycznego, a zyski generowane są w innej działalności.
To powoduje, że nadal brakuje alternatywy dla dystrybucji muzyki na płytach. Sytuacja może się zmienić z powodu opodatkowania handlu w Internecie, o czym od dłuższego już czasu intensywnie się dyskutuje na całym świecie. Rząd polski wkalkulował nawet w Wieloletnim Planie Finansowym wpływy z takiego opodatkowania. W przyszłym roku ma to dać 200 milionów złotych w budżecie i pozwala zaplanować "nową piątkę". Jednak na początku września br wice prezydent USA Mike Pence dziękował w Warszawie, że Polska nie wprowadzi takiego opodatkowania.
Najprawdopodobniej mamy w Polsce inną koncepcję, chociaż nic konkretnego jeszcze na ten temat nie wiadomo. Logiczne wydaje się, że powinna to być jakaś forma akcyzy. Ryzykowne jest wprowadzenie "z marszu" czegoś takiego do opodatkowania VAT i CIT. Wówczas liczne transakcje internetowe w ramach produkcji i dystrybucji podstawowych towarów mogą spowodować całkowicie niekontrolowany wzrost cen. Przygotowana na spokojnie akcyza pozwoli natomiast precyzyjnie określić, które produkty i usługi oraz na jakich zasadach należy dodatkowo opodatkować.
Przykładowo może być to muzyka i wówczas to co jest oferowane za bezcen nie będzie zbytnio obciążone podatkiem, a wyższe koszta obejmą zainteresowanych lepszą jakością. YouTube ma już do tego gotowe rozwiązania techniczne, które wymagają tylko cennika za udostępnienie nagrania z niższą lub wyższą rozdzielczością. Serwisy z muzyką mają różne stawki, ale jest to rozliczane hurtowo, by tylko zakwalifikować odbiorcę do dalszej odsprzedaży. Nie wiadomo, czy akcyzowe rozwiązania zadowolą budżet państwa, ale mogą stworzyć klarowaną sytuację, która zachęci producentów muzyki, by wreszcie zaproponowali ofertę z lepszą jakością nagrań z muzyką.
Problemem jest, że taka akcyza to tylko hipoteza. Nie ma na to w żaden sposób potwierdzenia. Jest wręcz odwrotnie. Anna Rymsza zamieściła notkę pt „UE wprowadzi podatek od usług cyfrowych. Google już się nie wymiga”. Podaje w nim, że czeka nas rozwiązanie europejskie, które bazuje na koncepcji włoskiej - gdy urząd Europejskiego Komisarza ds. Ekonomicznych i Monetarnych obejmie Paolo Gentiloni.
Wprawdzie ma on odpowiadać tylko za gospodarkę, a polityka przemysłowa i rynek cyfrowy to biurko Sylvie Goulard z Francji, ale to nie zmienia ogólnego kierunku. Kluczową postacią jest tu Margrethe Vestager z Danii, która ma koordynować w nowej Komisji Europejskiej prace związane z gospodarką cyfrową i zwalczać praktyki monopolistyczne m.in. gigantów internetowych. Można o niej przeczytać:
Poprzednikiem Dunki w Komisji Europejskiej był do 2014 r. Hiszpan Joaquin Almunia, który preferował żmudne, nierzadko bezowocne negocjacje z takimi gigantami jak Google. Tymczasem Vestager po zaledwie kilku miesiącach urzędowania postawiła pierwsze zarzuty. KE nałożyła na jej wniosek na Google’a łącznie 8,2 mld euro grzywien... Kary dla Google’a dotyczyły głównie nadużywania pozycji dominującej na rynku dla uprzywilejowywania własnej porównywarki cenowej, serwisu reklam i promowania swoich produktów w smartfonach z Androidem.
Jej rola jest bardzo istotna, bo dotychczas w sprawie opodatkowania biznesu w Internecie nie było w UE porozumienie. Najsilniejsze naciski były ze strony: Francji, Włoch i Hiszpanii. Zachowawczą strategię ma tu np. Szwecja, czy Dania, gdzie są już maksymalnie wyśrubowane podatki i jakakolwiek manipulacja przy nich może przekroczyć punkt krytyczny. Natomiast zupełnie nie leży to w interesie Irlandii, która teraz ma jeszcze dodatkowo do rozwiązania węzeł gordyjski z powodu Bexitu.
Prace w najszerszej skali prowadzone są jednak w ramach międzynarodowej organizacji OECD. Uczestniczy w tych pracach aż 130 państw, bo chodzi tu o ogromne kwoty. Przykładowo Amazon miał w Wielkiej Brytanii 9 mld funtów przychodu, a zapłacił od tego tylko 4,5 mln podatku.
Podziękowania z USA sugerują, że w Polsce plany na opodatkowanie światowych gigantów są inne od reszty świata. Powodem może być, że to biznes, który u nas dopiero raczkuje. Przykładowo Google zapłaciło nam 9 mln zł od zadeklarowanego w Polsce przychodu 379 i zysku 28. Faktyczny zysk mógł być wykazany np w Irlandii, która z całą pewnością nie chce się dzielić z nami.
Czemu Donald Tramp uważa, że Polska chce rezygnować z wprowadzenia opodatkowania? Czyżby obiecał nam rolę zielonej wyspy, a Irlandczykom na wszelki wypadek gwarantuje wyłączność ? Czy pomyślał sobie, że kiedyś będziemy musieli się jakoś dogadać - jak katolicy z katolikami ? Podobno wiara czyni cuda.
Widać tu, że temat opodatkowania nie jest jeszcze dostatecznie klarowany, by producenci pomyśleli o zaoferowaniu nagrań z lepszą jakością i mogli jednocześnie zredukować koszta dystrybucji na płytach.
Pozostaje nam chałupnicze rozwiązanie ze zgrywaniem płyt na twardy dysk lub karty pamięci. To może dla wielu wydawać się zbyteczne, ale czy komuś potrzebne są zakłócenia spowodowane niedoskonałościami mechanicznymi napędów CD? Problem istnieje do samego początku. Producenci odtwarzaczy CD stosują przez to przemyślne systemy, które mają to redukować. Standardowo już stosowane jest rozwiązanie, że sygnał kierowany jest najpierw do układów pamięci, a dopiero później przetwarzany jest przez wbudowany DAC.
To rozwiązanie pozwala wyeliminować efekty drobnych zakłóceń przy laserowym odczycie z płyty. Lekarstwem miały być przemyślne układy mechaniczno-elektroniczne, które korygują położenie czytnika laserowego. W praktyce okazało się, że podczas odczytu płyt występują liczne nieścisłości, które są szybko korygowane, ale powodują przerwy w dostawie on‑line sygnału do DAC, co zakłóca jego pracę. Natomiast sygnał zmagazynowany najpierw w pamięci można już bez przerw dostarczyć do przetworzenia z cyfrowego na analogowy i zapewnić stabilne warunki pracy dla tego procesu.
Pozostaje jeszcze kwestia częstotliwości próbkowania 44,1 kHz, którą wymyślono, by CD miało gorszą jakość od oryginału stworzonego w studio. Chodziło tu o utrudnienie kopiowania, a to jest obecnie bardzo proste i takie "zabezpieczenie" nie ma już sensu. Pozostał tylko problem z gorszą jakością nagrania, która jest oferowana na płytach.
Ciekawa jest przez to oferta z nagraniami, które mają oryginalne próbkowanie 48 kHz i udostępnianie ich bez archaicznego nośnika, którego możliwości ograniczają mechaniczne niedoskonałości odtwarzacza.
Wokół tematu próbkowania sygnału z muzyką powstało wiele mitów. Ciekawa może być przez to lektura tekstu pt "Częstotliwość Próbkowania i Głębia Bitowa – Fakty i Mity". Autor koncentruje się jednak tylko na kwestiach szumu, a nie zapewnianiu stabilności w pracy konwertera. Jeszcze szerzej porusza temat w kolejnym artykule, który otrzymał tytuł "Latencja i Sposoby Jej Minimalizowania".
Podsumowanie
Zapisanie nagrania z płyty na twardy dysk eliminuje drobne zakłócenia, które generuje odtwarzacz. Proces zgrania nie jest w czasie rzeczywistym i może bez żadnego problemu trwać nieco dłużej. W ten sposób zapisane na twardym dysku nagranie nie ma już zakłóceń mechaniczno-optycznego odtwarzacza. DAC może płynniej wykonywać swoje zadanie. W największym uproszczeniu można powiedzieć, że procesor dźwięku dostaje "dwupoziomowy cash" - w podobieństwie do jednostki centralnej, czyli CPU.
PS 22 IX 2019
W treści wpisu nawiązałem na marginesie do stylu załatwiania spraw przez Donalda Trampa. Okazuje się. że jest jeszcze bardziej zaskakująco. Minister Waszczykowski powiedział właśnie, że Prezydent RP spotka się z amerykańskim odpowiednikiem i może podpiszą jakiś dokument. Przecież normalnie wszystko zostaje ustalone przed spotkaniem. Jeszcze bardziej nieprawdopodobne dyplomatycznie jest doniesienie, które ma tytuł "Trump żądał przysługi od Ukrainy w zamian za pomoc USA?"
PS 24 IX 2019
W mediach pojawiła się informacja, że Prezydent Duda ma już za sobą również spotkanie z prezydentem Donaldem Trumpem, bo panowie podpisali deklarację dotyczącą szczegółów zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce.
Miejmy nadzieję, że nie ma tu jakiś nacisków dot. wspomnianych we wpisie podatków. Nie można wykluczyć, że chodzi tu tylko o jakieś kredyty. Oby tylko nie na zasadach, które Tramp wymyślił w związku z Atlantic City, co w Polsce jest mało znane. Wspomina o tym np dokument filmowy "The Tramp Dynasty", który jest dostępny za opłatą. O tych kredytach mowa jest w odc. 2
6 paź. 2019 o godz.17.10 odcinek pokazany będzie w Polsce przez TV History. Zatytułowany jest "Dynastia Donalda Trumpa, odc. 2 - Ryzykant". W opisie podane jest: Kryzys w relacjach osobistych a także biznesowych dopada Donalda Trumpa akurat w momencie gdy postanawia on zostać najsłynniejszym deweloperem na świecie.
PS 25 IX 2019
W zrozumieniu obrony interesów Google pomóc może artykuł Piotra Urbanika pt "Komputer kwantowy Google i anatomia supremacji, czyli mass media kontra fakty". Można tam przeczytać m.in. "Komputer kwantowy Sycamore, bo o nim tu mowa, powstaje wspólnymi siłami Google'a i NASA". Pełny obraz sytuacji dopełniają 2 ostatnie zdania: "Elon Musk nie poleci na Marsa, przynajmniej nie dzięki komputerowi kwantowemu Google'a. A twoje pieniądze są bezpieczne – tak optymistycznie zakładam, mając nadzieję, że nie klikasz w byle co ;)"
PS 14 X 2019
Poruszony tu we wrześniu w tym wpisie wątek polityczny można poznać w szerszym kontekście w październikowym artykule Katarzyny Szymielewicz, który pt "Nowy cyfrowy świat" rozpoczyna się na 62 str Polityki nr 41 (3231)
Politycy są wściekli na globalne koncerny cyfrowe. Niepokój budzi ich rosnący wpływ nie tylko na życie ludzi, lecz także na sposób funkcjonowania państw. Chcą więc pozbawić je władzy. Jak to zrobić?
W tym samym numerze tygodnika na str 38 rozpoczyna się ciekawy artykuł pt "Zaplątani w sieci 5G"
Wojna handlowa, jaką prezydent USA wypowiedział Chinom, nie służy obronie amerykańskiego hutnictwa, górnictwa czy przemysłu samochodowego. To wojna o panowanie nad światem. Światem cyfrowym, oczywiście.