mSATA w obudowie USB — 40g wydajności
24.07.2016 23:32
Mam w ostatnim czasie sporo tzw. "donkey work": do przerzucania na serwery dość duże objętościowo pliki... w sumie powtórzy się to z 60 razy, czasem dwie/trzy operacje dziennie. Plików jest 8 - problem leży w tym, że "ważą" w zaokrągleniu 250GB. Ze względu na procedury serwery nie mogą być wcześniej przygotowane, musi być to robione w serwerowni a miejsc takich wyjątkowo nie lubię - hałas, czapka zaciągnięta po sam czubek nosa w celu chronienia ciągle rozregulowanych zatok... ot, na starość zrobił się ze mnie francuski piesek stroniący od takich miejsc...
Nie lubię tracić czasu, zawsze w takiej sytuacji szukam rozwiązania. Jak kiedyś miałem 80 serwerów do zrobienia, to poświęciłem najpierw półtora dnia na oskryptowanie tego (PowerShell), żeby później zajmowała moja interakcja z 5 minut - takie podejście ludzi leniwych. Pierwsza myśl to oczywiście kopiowanie po 1Gbit sieci, która niestety nawet w idealnych warunkach laboratoryjnych będzie przerzucać z 40 minut. Kolejna metoda to nośnik USB. Od całkiem niedawna producenci serwerów zauważyli, że jednak USB 3.0 może się przydać w takich urządzeniach. Nie wpadli jednak na pomysł, żeby umieszać je na przednim panelu, tylko w części tylnej, do której jest zawsze utrudniony dostęp. USB 3.0 brzmi już bardziej objecująco - w teorii może osiągać 4Gbit/s (500MB/s), co w tak idealnych warunkach pozwoliło by na przepchnięcie 250GB w ponad 8 minut (jak oczywiscie wąskim gardłem nie jest sam nośnik). Nie ma co wierzyć w takie slogany: w przypadku USB 3.0 najczęściej podaje się 5 Gbit/s, jednak ze względu na kodowanie nie da rady wyciągnąć więcej, niż wspomniane 4 Gbit. To trochę jak kiedyś było modne, aby na switchach FastEthernet na pudełkach pisać "200Mbit/s".
Może więc typowy dysk USB 2.5 cala: po pierwsze, wydajnością może być jedynie niewiele lepszy od wspomniałej wyżej sieci 1Gb. Po drugie, nawet jakbym chciał wsadzić w obudowę standardowy 2.5 cala SSD, to i tak będzie wyjątkowo niewygodny gabarytowo w takich sytuacjach, gdzie nie dość, że nie mogę aż tak bardzo się afiszować z nośnikami, dodatkowo nie ma go gdzie nawet wygodnie położyć/zawiesić.
Zacząłęm szukać jakiegoś "wypasionego" pendrive. Są różne wynalazki typu "Emtec Flashdrive Speed'In S600 256GB ", bazujące na układach stosowanych w dyskach SSD:
Pojawiły się jednak dwa problemy: pierwszy dość trywialny - jakoś nie chcę wydawać 450‑500zł na pendrive o dość lichej pojemności. Druga sprawa, że taki pendrive jest najczęściej dość szeroki, co szczególnie przy serwerach uniemożliwia wygodne połączenie, lub całkiem nie ma takiej możliwości. Zaraz ktoś podpowie, że "no przecież są 15cm perzedłużki USB", ale w tym momencie nadal te 500zł jest przeszkodą.
Przypomniało mi się, że w pracy na biurku leży 256GB mSATA - w jednym ze służbowych laptopów nagle przestał działać i został zastąpiony przez pełnowymiarowy (2.5 cala) SSD. Różnica w wadze i wielkości robi wrażenie:
Jako że mam wyjątkowo małą styczność z mini-SATA i M.2, dla osób tak samo słabo zorientowanych zacytuję Wikpiedię:
mSATA (mini-SATA) to oficjalnie zaprezentowany 21 września 2009 roku typ złącza SATA. W związku z wciąż postępującą miniaturyzacją pamięci masowych oraz elektroniki w komputerach mobilnych, SATA-IO opracowała nową generację złącza do zastosowań w takich urządzeniach jak netbooki oraz dyski SSD 1.8". Maksymalna przepustowość mSATA wynosi 6 Gbit/s.
Posiadana pamięć to Liteon LMT‑256L9M-11 256GB - nie znalazłem jakiejś konkretnej specyfikacji (pewnie źle szukałem), więc cudów się nie spodziewałem:
Z racji tego, że nie miałem pewności co do sprawności posiadanej pamięci mSATA 256GB, nie chciałem inwestować w to zbyt dużo. Poszukiwania zacząłem od eBay. Pierwsza wpadła mi w oko obudowa za około 150zł :
Ciekawe możliwości, ale po pierwsze: dość droga. Po drugie: jak wcześniej wspomniałem - gabaryty (co jeszcze w przypadku wsadzania tam małego układu mija się całkowicie z celem). Kolejne to przypominające wspominany już pendrive od EMTEC.
Cena już bardziej przystępna (~65zł), jednak nadal dość spora obudowa (łącznie ze złączem USB) zakładając, że i tak bym musiał stosować "przedłużkę" USB. Z ciekawości zajrzałem do mojego ulubionego Chinczyka, czyli GearBest.com praktycznie od razu trafiłem na to, co chciałem : małe wymiary, rozsądna (~30zł) cena.
[item]USB 3.0, zapewniająca transfer na poziomie 5Gbps (w co oczywiście nie wierzyłem, pełen sukces to by było 300‑350MB/s),[/item][item]wsparcie dla układów do 1TB (tak, są takie, ale kosztują około 1400zł...),[/item][item]standardowe rzeczy podawane przy takich urządzeniach: kompatybilne z USB 2.0 i 1.1, plug and play itd.[/item][item]dioda sygnalizująca pracę,[/item]No i teraz najważniejsze... wymiary. Niektórzy mawiają, że rozmiar nie ma znaczenia - twierdzą tak jednak najczęściej panowanie z... dużymi samochodami. 6.5cm długości i 1cm grubości to dokładnie to, co mi wystarczy i dodatkowo waga 30g.
GearBest zapewnia przy małych gabarytach darmową wysyłkę, więc jeszcze jako osoba uzależniona od zakupów w Azji domówiłem kilka gadżetów:
Za 90zł kupiłem sobie zabawek i po 2.5 tygodnia (średnio czekam 3 tygodnie) na biurku w pracy pojawiła się paczka. Pan Chińczyk jak zwykle mnie zaskoczył: całkiem solidne opakowanie, oraz dołączone śrubki montażowe, kabel USB 3.0 (15cm) i mały śrubokręt (!) zrobiły na mnie nawet wrażenie (przypominam: 30zł):
Na pierwszy rzut oka do samego wykonania też nie można mieć żadnych zastrzeżeń: aluminiowa sztywna (blacha o grubości około 1mm) nierozłażąca się w palcach obudowa, brak odcisków palców o dokładnym "wymacaniu":
Porównanie rozmiaru z dyskiem 3.5'' i 2.5'', oraz pendrive:
Deklarowada waga (przed montażem mSATA) zgadza się (32g), natomiast wzrasta do prawie 44g przy uwzględnieniu kabelka USB:
Po rozkręceniu ukazuje się płyta główna gadżetu: nie jest ona dużo większa od samego mSATA. Elektronika bazuje na układzie ASMedia ASM1153e :
Montaż jest prosty: po wsunięcieciu w złącze należy pamięć przykręcić dwoma dołączonymi śrubkami:
W tym momencie waga wraz z kabelkiem skoczyła do 51g.
Szybki skurczybyk
Po skręceniu całości i podłączeniu pod USB 3.0 okazało się, że jest totalna "kaszanka" w systemie plików - spodziewałem się najgorszego, że jest uszkodzony. Najpierw uruchomiłem CrystalDiskInfo, który szczególnie nie zaniepokoił raportem
Zanim uruchomiłem kolejne programy diagnostyczne z ciekawości z systemowego dysku SSD zacząłem kopiować plik o wielkości 10GB:
W pierwszej chwili pomyślałem, że pomyliłem cel kopiowania i wrzuciłem plik na inny "wewnętrzny" SSD - plik skopiował się w około 22 sekundy ze średnią prędkością 3.6 Gbit(440-450MB) na sekundę! Test powtórzyłem i aż pojawił mi się banan na twarzy - 250GB w 6‑7 minut!
Kolejny test został wykonany za pomocą CrystalDiskMark, oraz AS SSD Benchmark :
Mówiąc szczerze zupełnie się nie spodziewałem tak dobrych wyników. Uruchomiłem jeszcze test całej dostępnej pojemności - w sytuacji, gdy przy braku operacji zapisu/odczytu obudowa pozostaje praktycznie zimna, to po około 15 minutach testu pirometr wykazał solidnie do 39.7 oC. Dobrze więc, że zdecydowałem się na aluminiową obudowę a nie wykonaną z tworzywa sztucznego.
Podsumowanie
Jestem bardzo zadowolony z mojego nowego "pendrive" - mała lekka obudowa no i ta wydajność liniowa na poziomie 440MB/s. 256GB może nie wzbudza emocji (losztowało mnie to 30zł) - chociaż domyślam się, że nie u wszystkich "wala" się po biurku mSATA, gdzie nowy kosztuje około 360zł. Patrząc jednak po Allegro widzę, że układ na gwarancji spokojnie można kupić za około 260zł, co przy koszcie 300zł za całość jest godne przemyślenia. 256GB może nie budzi emocji (260zł kosztują dyski 2.5 cala w obudowie USB i pojemności 1TB)... no ale ta szybkość! Na takim "dysku" spokojnie można stawiać system operacyjny przy zachowaniu odpowiedniej wydajności. Ja jestem zachwycony - szczególnie, że pamiętam jeszcze mojego pierwszego pendrive w standardzie 1.1, który na tamte czasi i tak pracował z zawrotną szybkością około 10Mb/s (~1MB/s). Ktoś pokusi się o przeliczenie ile by trwało przeniesienie 250GB?