Świat się kończy — Linus Torvalds chwali Windows 10
Linusa Torvaldsa nie trzeba chyba przedstawiać żadnemu geekowi. Ten fiński programista, poza autorstwem systemu kontroli wersji (git) mocno namieszał w systemach operacyjnych tworząc podwaliny pod nowe systemy operacyjne z rodzimy Linux.
Linus nigdy nie był wielkim przeciwnikiem Windowsa, czasem nawet chwalił niektóre wydania systemu operacyjnego ze stajni Microsoft. Sporo ciepłych słów padło z jego ust po wydaniu pakietu serwisowego (SP1) do Windowsa 7:
W ostatnim wywiadzie udzielonym dla magazynu "Unsinn und Dummheit" ojciec jaja pingwina zaskoczył dość kontrowersyjnym stwierdzeniem, które może nie spodzobać się ortodoksyjnym fanom czarnego ekranu:
Systemy operacyjne oparte na jądrze mojego autorstwa zainstalowane są na milionach komputerów. Należy jednak zwrócić uwagę, że są to głównie serwery wymagające specyficznych właściwości elastycznej architektury *nix, co nie niestety nie sprawdza się w zastosowaniach domowych. Przekonała mnie do tego ostatnia wizyta na urodzinach mojej ciotki Betty. Rok temu na miejsce Windows XP zainstalowałem Jej moją ukochaną Fedorę. Od tego momentu moje życie stało się koszmarem - ciągle telefony, że a to jej jakaś gra przeglądarkowa nie działa, a to że nie możesz wysłać deklaracji podatkowej do urzędu skarbowego. Czarę goryczy przelała instalacja mało popularnej karty bezprzewodowej, której nie udało mi się zmusić do pracy.
Dalsza część wywiadu może przyspożyć palpitacji serca niektórym użytkownikom:
Dzięki uprzejmości firmy Microsoft dostałem wczesną wersję najnowszej aktualizacji do Windows 10. Powiem tylko tyle: społeczność opracowująca nowe wersje Unity/Gnome/KDE powinna czerpać garściami z tego systemu - tak powinien wyglądać przyjazny użytkownikowi interfejs. Windows 10 jest po prostu dopracowanym produktem na miarę dzisiejszych czasów.
Czy Linus się starzeje i porzucił swoje ideały? A może Microsoft zaproponował mu odpowiednią sumę za chwalenie Windowsa? W sumie to by był genialny ruch marketingowy.