Tam gdzie daemon mówi shutdown
26.11.2012 | aktual.: 26.11.2012 22:37
Dzisiaj rano ostro "orałem" Lenovo T400 z zainstalowanym Windows 8. Po zrobieniu niezbędnej przed brzydkimi zabawami kopii migawkowej systemu, przystąpiłem do tego, co tygryski lubią najbardziej - psucia. Przy okazji przesadnej ingerencji w kluczowe komponenty systemu, osiągnąłem to, czego można było się prędzej, czy później spodziewać - zapoznałem się z najnowszą edycją BSOD. Ósemka wyrzuciła na ekran smutną emotikonkę i dopiero po chwili się zorientowałem, że to ekran śmierci:
To natchnęło mnie do wywnętrzenia się na temat "wypłaszczonych" systemów, które przewinęły się przez moje życie a co po niektóre odcisnęły głębokie piętno...
Pokochałem me Atari, było z drewna i ze stali
z prądem niezbyt to działało, węgla sypać należało
8‑bitów, dzieciństwo. Przesiadywanie całymi dniami przy Atari 65XE z magnetofonem CA12, grając w River-Raid, czy Zybex. Młodsze pokolenie nigdy nie zrozumie, czemu podczas wczytywania gry (20‑30minut!) nie można było chodzić po pokoju, lub co łaczy te dwa przedmioty :
Błąd przy ładowaniu programu (zdarzało się to dość często, np. przy poruszeniu kartidżem, czy źle ustawionej głowicy w magnetofonie) praktycznie zawsze przenosił do złowieszczego ekranu Self-Test: [img=atariselftest]
Jeden jaskiniowiec do drugiego: -Sprzedałem Atari i kupiłem patyki Na to drugi: -Zawsze miałeś głowę do interesów.
"Melodia" towarzysząca jednemu z etapów testu do dzisiaj wywołuje u mnie ciarki, zapraszam do zapoznania się z materiałem wideo od 27 sekundy.
W tym samym czasie triumfy święcił Commodore C64 - za dużo się w tym temacie nie wypowiem, ja miałem porządne Atari, a nie tam jakiś C64 ;‑) Przypomniał mi się jednak demotywator, którego nie omieszkam zamieścić:
Podwajamy bity
Atari ST ominąłem, miałem krótki romans z "Przyjaciółką" - Amiga (500/600/1200), cudowne dziecko Commodore, jak na tamte czasy powalała grafiką i grywalnością. Nie przypominam sobie zbyt dużo "zwiech", jednak poznałem "Guru Mediation" error
Errory Billa
Przejdźmy do okienek. Około roku 90‑tego Bill Gates za bezcen odkupił od Seattle Computers kod systemu QDOS operacyjnego - po dopieszczeniu go, wydał go pod szyldem Microsoft. DOS, o którym mowa, był systemem dość prostym w stosunku do dzisiejszej filozofii oprogramowania: brak mechanizmów ochrony pamięci (w trybie rzeczywistym), czyli teoretycznie podatny na błędy. Nie jest to do końca prawdą z prostego względu: kiedyś było inne podejście do pisania oprogramowania - dopracowanie kodu było niesamowite, rzadko kiedy można było oglądać całkowite zawieszenie komputera. Niezmienia to faktu, że "errorów" naoglądałem się po popularyzacji DOS4GW - rewolucyjnego rozszerzenie 32 bitowego, pozwalającego dzięki pracy w trybie chronionym na "wyskoczenie" poza 640kB pamięci konwencjonalnej.
Prawdziwego BSOD (Niebieski Ekran Śmierci) poznaliśmy wraz z nakładką Windows 3.11 - system ten pozwalał na pracę grupową w sieci i na stałe zagościł zarówno w domach, jak i biurach.
Ekran ten przez kolejne edycje ewaluował. Bywało także, że np. podczas pokazu Windows 95 też można było uświadczyć "anioła śmierci:
W tym samym zaczęły pojawiać się BSODy na urządzeniach typu bankomaty, monitory informacyjne, ruchome bannery itd.:
Niebieski ekran straszył troszkę mocniej W Windows 2000 - bez "Warning" informował, że jesteśmy w d...użym kłopocie:
W kolejnych edycjach (ME / XP / Vista / 7) ekran za bardzo się nie zmieniał, jednak w przypadku Visty beta-testerzy pewnie pamiętają RSoD:
Teraz czas na nową jakość. Jak wspomniałem na początku, niebieski ekran w Windows 8 stara się nas uspokoić. Na początku 1/5 ekranowa "sadface": dwukropek i nawias otwierający. Razem tworzą więcej, niż nie jedno zdanie. Już wiemy, że coś się stało... stało się coś bardzo złego:
Twój komputer wpakował się w problemy, których nie może udźwignąć a teraz potrzebuje restartu.
Niektórzy mogą zarzucić, że za mało informacji - wcześniejsze wersje zarzucały nas 'matriksem', linijkami zrzutów pamięci, wyjątków. Przyznam szczerze, że rzadko kiedy się temu przyglądałem - jak już, to wolałem otworzyć "memory dump" z dysku. Mam też wrażenie, że to całkiem rozsądne rozwiązanie, aby wywalić te informacje.
Pingwiny, jabłuszka i nie tylko
Świat *nix-podobnych cieszy się opinią najstabilniejszych systemów operacyjnych. Jest to prawdą, jednak tam też zdarzają się 'ekrany śmierci': najpopularniejszy jest "Kernel Panic":
OSX (Apple...) też potrafi się wyłożyć:
Podsumowanie
Praktycznie każdy użytkownik komputerów spotkał się z ekranem błędu, który wymusza restart urządzenia. Dla mnie najbardziej frustrujące są "zamrożenia" urządzeń mobilnych - co najczęściej wiąże się z wyjęciem baterii. Jeżeli zapomniałem o jakimś słynnym "ekranie śmierci", proszę o uzupełnienie w komentarzach.