To je "Broadwell", tego nie podrasujesz
Ploteczki
Bez większego echa w kilku serwisach zwróciłem uwagę na "przeciek" (kontrolowany?) dotyczący planów firmy Intel, a dokładnie najnowszej linii procesorów. Chyba każdy zdaje sobie sprawę, że kupując nowoczesny, lśniący CPU - w tym samym czasie w produkcji jest kolejna generacja a inżynierowie kończą testować jeszcze nowsze technologicznie układy.Według plotek, Intel wraz z układem "Broadwell" chce wprowadzić jako standard montaż BGA.
Krzywe nóżki
Kilka słów o dwóch technologiach montażu procesorów... Mając na myśli CPU do komputera (zarówno do dużego "blaszaka", jak i laptopa) wyobrażamy sobie układ elektroniczny, który należy zamontować w specjalnej podstawce, uważając aby nie zrobić "krzywdy" pinom, ew. specjalnym stykom.
Przez lata złącza te ewaluowały, jednak zasada pozostawała ta sama:
- delikatnie umieścić w podstawce,
- "Mateusz, wajchę przełóż" (ew. przekręć specjalną śrubkę, aby zabezpieczyć układ przed przemieszczaniem i aby zapewnić dobry "styk"),
- założyć radiator.
Polococta dla każego!
Miniaturyzacja wymusza troszkę inne podejście do elektroniki. Już w moim "kalkulatorze" (netbook Aspire One) Intelowski Atom jest wlutowany w płytę główną. To samo dotyczy np. nowoczesnych tabletów. Intel chce iść o krok do przodu, zacząc na masową skalę dostarczać układy BGA. Cytując Wikipedię:
BGA (ang. Ball Grid Array) obudowa z wyprowadzeniami sferycznymi w siatce rastrowej – typ obudowy układów scalonych stosowanych w technologii montażu powierzchniowego (SMT). W obudowach tego typu wyprowadzenia w postaci kulek ze stopu lutowniczego znajdują się na całej (bądź znacznej części) powierzchni spodniej strony układu. Wyprowadzenia te lutuje się do podłoża powierzchniowo zazwyczaj z użyciem nagrzewnicy.
Brzmi całkiem nieźle: taniej dla producenta (montaż gniazd LGA / PDA jest kosztowny, dodatkowo należy przystosować procesory do takich gniazd), "dobre" połączenie (a nie jakieś zatrzaski), no ale: ciągle słyszymy, jak to komuś "odkleił" się w laptopie układ graficzny i jak miał pieniążki, to oddał do serwisu na bardzo kosztowny reballing, lub krótkowzroczna metoda "na piekarnik", czy "opalarkę do drewna".
Posłużę się znowu Wikipedią:
Do wad tej metody należy zaliczyć: [list] [item][/item][/list] [list] [item]niewielką odporność spoiny lutowniczej na wstrząsy i uderzenia[/item][/list] [list] [item]brak możliwości inspekcji optycznej - konieczność wykorzystania automatycznej inspekcji rentgenowskiej[/item][/list] [list] [item]generowanie naprężeń w układzie scalonym w trakcie lutowania[/item][/list] [list] [item]do naprawy wymaga odpowiednich urządzeń (lutownica infrared, stacja hot‑air, preheater, specjalizowane stacje konwekcyjne - "SMT Convection Rework System" )[/item][/list]
Dodam jeszcze, że przepisy dotyczące ochrony środowiska skutecznie wpływają na jakość połączeń (domieszki ołowiu), niedługo spoiny bedą pewnie produkowane z wyciągu z wiesiołka.
Zaboli, czy nie zaboli
Pierwsze moja myśl to oczywiście podejrzliwość, czy to oby nie część spisku żarówkowego, czyli zaplanowanej nieprzydatności:
- użytkownik kupując nowy komputer jest zmuszony wymienić całość (płyta główna, procesor),
- w momencie, jak się coś zepsuje - także musi wymienić wszystko,
- łatwiej "zapanować" nad zaplanowanym uśmierceniem produktu.
Z drugiej jednak strony... Zawsze, jak składałem domowy komputer (od czasów 386) wychodziłem z założenia: "dobra płyta główna, żeby można było w przyszłości zmienić procesor"... No i rzeczywiście, rozbudowywałem komputer: dodatkowa pamięć, nowy dysk twardy, ale CPU... Może dwa razy w życiu (nie tak dawno w laptopie, aby wspierał wirtualizację). Procesor przetaktowywałem, ale nowy lądował już w zupełnie innej podstawce, w nowej płycie głównej. Druga sprawa, biznes. Nie spotkałem się w swojej historii, aby firmy wymieniały procesory: komputery mają swój czas życia (gwarancja plus "moralne zużycie") i poza dołożeniem wspomnianego wyżej RAM, są zamieniane nowszymi modelami. To samo dzieje się z laptopami. Naprawa? A co obchodzi firmę, czy użytkownika mającego 3 lata gwarancji, czy procesor jest wlutowany, czy nie.
Mam mieszane uczucia słuchając planów Intela, jednak nie ruszyło mnie to za bardzo. Zdaję sobie sprawę, że komputery ulegają takiej miniaturyzacji, że za kilka lat biurowy komputer będzie wielkości Raspberry Pi (lub mniejszy, już teraz produkuje się niesamowity sprzęt wielkości pendrive podłączany do złącza HDMI).
A Ty, jak często zmieniasz procesor?
źródło: http://wccftech.com