Naprawa drukarki atramentowej HP D5160 — czy leci z nami sprzęgło?
25.07.2017 | aktual.: 25.07.2017 10:11
W dobie planowego postarzania sprzętu oraz postępującej miniaturyzacji, coraz częściej mamy problem z przeprowadzeniem naprawy naszych urządzeń. W dzisiejszych czasach jednorazowe drukarki stały się normą. Na szczęście nie dałem się wciągnąć w grę producentów i dzielnie trzymam się jednego modelu sprzętu drukującego, który daje się podreperować. Mowa tutaj o atramentówce HP Photosmart D5160, którą zakupiłem ponad 10 lat temu jeszcze za czasów Windows XP i pracuje praktycznie bez problemu przez ten czas. Co prawda przeprowadzałem kilka napraw, jednak po tych drobnych zabiegach sprawowała się bez zarzutu kolejnych kilka lat. Choć sam producent postawił na niej krzyżyk już dawno - ja nie daję się przekabacić na nic nowego.
Niestety znów przyszło mi się zmierzyć z humorami mojej "koleżanki", która po wydrukowanej stronie odmówiła posłuszeństwa, wyświetlając czerwony wykrzyknik. Oświadczenie to było poprzedzone zgrzytaniem, mieleniem i trzaskami. Ostatecznie pojawił się również komunikat dotyczący blokady karetki. Nie poddałem się wcześniej to teraz tez nie zostawię tego tak - pomyślałem i poszedłem spać.
Rano zabrałem się za starcie kurzów oraz rozebranie druk-masterki. Czynność tą rozpocząłem od przygotowania narządzi w postaci zestawu plastikowych narzędzi do podważania zaczepów podczas otwierania obudów, śrubokręt z końcówką TORX T15 oraz pomocniczo z płaską końcówką. Otwarcie obudowy rozpocząłem od zdjęcia pokryw bocznych, których zaczepy znajdują się od spodu urządzenia.
Kolejny krok to wyjęcie tylnej klapy oraz demontaż górnego narożnika. Aby to zrobić trzeba delikatnie poluzować zaczepy znajdujące się w trzech otworach tylnej ścianki obudowy. Po zdjęciu narożnika, odsłania się dostęp do trzech wkrętów trzymających obudowę właściwą.
Po ich wykręceniu zabieramy się za wkręty znajdujące się w zakamarkach przedstawionych poniżej.
Wydawało by się że już można zdjąć "karoserię" jednak coś nam jeszcze trzyma. Niecierpliwi będą się mocowali z tym kawałkiem plastiku, myśląc iż trzymają jeszcze jakieś zaczepy - niestety musicie zwolnić. Mam dla was informację - są jeszcze dwa wkręty (HE HE HE). Po otwarciu wieka górnego, po lewej stronie nad wyświetlaczem jest kolejna "śrubka". Po jej usunięciu przenosimy nasze spojrzenie na lewy bok i odpinamy taśmę sygnałową od panelu sterującego. Aha zapomniałem wspomnieć na samym początku, że zanim zabierzemy się za rozkręcanie powinniśmy odłączyć drukarenkę od zasilania i od komputera :‑) W każdym razie kolejnym etapem będzie wypięcie z zatrzasków panelu przedniego, bo pod nim znajdziemy co? No właśnie, ostatni wkręt, który blokuje nam drogę do szczęścia! Nie muszę chyba wspominać, że należy uważać na białą taśmę sygnałową? No dobra tak tylko wspominam na wszelki wypadek.
Teraz już bezproblemowo można zdjąć nadwozie i skierować gałki na prawą stronę w kierunku mechanizmu zębatego. Coś wam jeszcze blokuje? Pomoże otwarcie klapki podajnika CD.
Z boku widzimy mechanizm zębaty, a dokładniej na lewo od białego koła, mamy tzw. sprzęgło. Widać że coś jest nie tak, ale zobaczmy z bliska. Aby go zdjąć, należy pociągnąć go delikatnie do siebie, jednocześnie popychając sprężynujące ramię z osią na dole. Jak dotkniecie to będziecie wiedzieli które to. W moim przypadku ułamał się kawałek plastiku tworzący zaczepienie dla jednego z kółek. Aktualnie jest dość ciężko ze znalezieniem tego typu części - bardziej popularne jest pęknięte środkowe kółko w tym mechanizmie. Jednak poszperałem trochę w kontaktach i znalazłem kogoś kto posiadał owe części. Taka pierdółka kosztowała mnie ok. 20 zł ale jest to niewielki koszt za przywrócenie pełnej sprawności mojej plujki. Zaopatrzyłem się więc w nową obudowę sprzęgła i przystąpiłem do jej wymiany.
Aby dostać się do środka, trzeba zdjąć metalową klamerkę i wcisnąć delikatnie zaczepy na krawędziach. Właśnie to środkowe kółeczko jest też dość częstym winowajcą wadliwej pracy sprzęgła - wymieniałem je już ponad dwa lata temu, więc na razie mam spokój:-) Po złożeniu tego ustrojstwa do kupy, można złożyć go na miejsce. Wciskamy wał i nasadzamy sprzęgło na oś. Tutaj uwaga - ze względu na to iż nie wiemy dokładnie w jakiej pozycji ma ono być (prawdopodobnie jest gdzieś pomiędzy pozycjami bo karetka nie mogła być zadokowana poprawnie), może nie od razu zaskoczyć w działaniu. W celu dopasowania położenia można założyć obudowę i podłączyć taśmę sygnałową od panelu, a następnie włączyć zasilanie. Prawdopodobnie procedura startowa spowoduje wysunięcie sprzęgła i zgrzyty, w tym momencie można przez szczelinę w obudowie sprawdzić i docinać sprzęgło z powrotem na wałek. Wówczas wszystko powinno zaskoczyć. Wyjściowe położenie sprzęgła powinno być ustawione tak, aby lewe ramię było założone na dolny haczyk.
Na koniec składamy wszystko do kupy i drukujemy...ale zaraz coś jest nie tak. Chociaż mechanizm działa prawidłowo, to wydruk jest "dziurawy". Drukarka czekała na część ok. tygodnia i prawdopodobnie karetka nie była poprawnie zaparkowana co poskutkowało przyschnięciem tuszu na głowicy.
Aby to naprawić spróbujmy systemową funkcję czyszczenia głowic. Niestety nie pomogło to w odetkaniu dysz. Trzeba zatem zrobić to ręcznie. Po wyjęciu kartridża zobaczyłem mocno usmarowane, zaklejone dysze które nie mają prawa działać. Do oczyszczenia tego delikatnego elementu użyłem płynu do udrażniania głowic - został mi jeszcze z dawien dawna gdy jeszcze bawiłem się w napełnianie pojemników z tuszem :‑) Można takie coś kupić za kilka czy kilkanaście złotych w "internetach". Przyda się też delikatna (soft) chusteczka celulozowa. Chusteczkę składam na cztery części i nasączam odrobiną płynu. Kładę głowicę dyszami na chusteczkę i lekko dociskam, aby płyn spowodował rozmoknięcie tuszu. Kilka razy wykonujemy tą czynność aż głowica będzie czysta. Ale uwaga nie wycieramy chusteczką, ani żadną watą czy czym kolwiek innym dysz, bo można je uszkodzić lub zatkać paprochami.
Po tym zabiegu włożyłem głowicę do drukarki i wykonałem czyszczenie systemowe, aby drukarka po swojemu otarła dysze. Wydruk testowy potwierdził pełen sukces - naprawa skończona. Użytkownik zadowolony, tylko producent kręci nosem że nie kupuję nowej drukarki. Na zakończenie warto wykonać kalibrację kolorów i do następnej awarii ;‑)