Instalacja Windows vs Linux
26.09.2011 15:07
Wpis ten jest w pewnym sensie odpowiedzią na wpis dotyczący instalacji Windowsa i Linuxa przez @Shaki81 gdzie oczywiście Windows jest ten zły(a jakżeby inaczej mogło być w momencie gdy pojawia się Linux w tle to Windows jest be). Miałem napisać komentarz, ale zrobił się za długi i uznałem, że wpis na blogu będzie ciekawszy.
Oczywiście takim wpisem łatwo rozpętać wojnę między systemami.
Jednak odrazu po przeczytaniu pomyślałem że coś jest nie tak, w końcu nie można porównywać produktów z różnicą wydania 2 lat! I takie komentarze też się pojawiły.
Porównanie 1: Windows 7 - Październik 2009 Ubuntu 11.04 - Kwiecień 2011
Czyli do Windows 7 po instalacji muszą się doinstalować wszystkie brakujące rzeczy od momentu wydania czyli aktualizacje, sterowniki itp.
Do Ubuntu 11.04 od momentu wydania jest tego zdecydowanie mniej.
Tej informacji zabrakło w tamtym wpisie zabrakło - że są to systemy z różnicą aktualizacji 2 lat. Także, faktyczny czas jest krótszy dla Linuxa - jednak czy aby na pewno wszystkie sterowniki są aktualne
Porównanie 2: Windows 7 - Październik 2009 Ubuntu 9.04 - Kwiecień 2009
Takie porównanie byłoby na miejscu - można by określić ile rzeczywiście zajmuje czasu instalacja Ubuntu 9.04 a ile Windows 7.
Porównanie 3: Windows 7 SP1 - Luty 2011 Ubuntu 11.04 - Kwiecień 2011
Gdyby takie porównanie zostało wykonane to byłoby zdecydowanie mniej zastrzeżeń ponieważ oba systemy byłyby mniej więcej równo aktualne.
Zawartość obu systemów jest oczywiście po instalacji inna - i tutaj każdy odrazu doda, że w Linuxie pracować możemy zaraz po starcie - mamy pakiet OpenOffice, Gimpa, jakieś programy muzyczne itp. No tak ale czy rzeczywiście każdy użytkownik potrzebuje takiego zestawu? Przecież często osoby bardzo zżyte z linuxem robią pakiety po swojemu - bo nie odpowiada np OpenOffice i musi być LibreOffice, odtwarzacz <tutaj wstaw ten który jest po instalacji dostępny> jest zły i chcemy np Banshee. Można by tak wiele dodatków wymieniać co jest a czego nie ma w Windowsie po instalacji, tylko po co?
Do tego dochodzą różne typy poprawek w obu systemach - przecież oba systemy nie posiadają jednakowych błędów i jednakowo wypuszczanych poprawek - to też wpływa na czas aktualizacji.
Każdy użytkownik ma teoretycznie wybór przy zakupie komputera jaki chce mieć system. Większość wybiera Windows - czy to z przymusu czy to z chęci. Gracze często wybiorą Windows (niekoniecznie legalnego), osoby muszące korzystać z jakiegoś konkretnego oprogramowania wybiorą też pewnie Windows (osoby prowadzące jakąś działalność czy coś) bo programy które mają lub chcą używać będą wymagały Windowsa. No i taki "Power user", któremu np poradzi sobie z pracą w Linuxie i używaniu Wine itp.
Dlatego jeżeli chcemy tak bardzo zbawiać świat i instalować wszystkim darmowego (lub jak kto woli "wolnego") Linuxa to trzeba by zmusić producentów oprogramowania do tworzenia wersji na ten system. Nie dotyczy to tylko programów ale także gier, sterowników i obsługi wszelkiego nietypowego sprzętu pod tym systemem. Bo jeżeli ja miałbym spędzać miesiąc czasu nad dopasowaniem systemu, sterowników, robić jakieś obejścia itp by zaczął mi działać np. jakiś dziwny czytnik kart by zaoszczędzić te 300‑400zł za licencje Windows to lepiej wydać te pieniądze i licencja się często przez ten miesiąc zwróci.
Użytkownicy się boją Linuxa. Że im dane znikną, że coś się skasuje, bo po co mi to itd. Można by wymieniać w nieskończoność - ja nikogo zmuszać nie będę - czasami zostawię komuś jakąś płytkę Live i jak do tej pory chyba tylko jeden z tych użytkowników zrezygnował z Windows na rzecz Linuxa.
Twierdzenie, że nie zainstaluje już nigdy Windows jest też przesadzone - tutaj mogę się założyć o jakiś napój (do ustalenia jaki), że prędzej czy później wykonamy tę czynność, choćby dla zysku.
Nie jestem przeciwnikiem Linuxa ani Windowsa - wykorzystuje oba i oba sprawują się jak należy w zadaniach do jakich są używane. Nie patrzę na czas instalacji - bo jak instalowałem Linuxa na starszej maszynie (1GHz) to XP już dawno na niej mógł pracować a Linux dopiero był ledwo w połowie - jest to bezsensowne i bezcelowe porównanie.