Blog (220)
Komentarze (4k)
Recenzje (1)
@djfoxerVisage - gra horror, na którą nie byliśmy gotowi i jak z tymi straszakami do tej pory bywało (recenzja PS4)

Visage - gra horror, na którą nie byliśmy gotowi i jak z tymi straszakami do tej pory bywało (recenzja PS4)

10.01.2021 | aktual.: 11.01.2021 09:11

W ostatnich latach gry, które faktycznie przerażały klimatem, a nie tylko tanimi jump scare'ami, było jak na lekarstwo. Bardzo łatwo wzdrygnąć się, gdy nagle w ciszy jakiś wysoki dźwięk zaskoczy niespodziewającego się gracza. Czy takie gry, które "straszą" jedynie głośnym, nagłym "łomotem" można nazwać prawdziwymi interaktywnymi horrorami? Nie sądzę. Takie tanie sztuczki spowodowane są najczęściej brakiem klimatu i pomysłu na rozgrywkę. Co więcej, od dawna wiadomo, że najlepiej straszy to, co nieznane, niedopowiedziane. Jump scare w grach to nic innego, jak chwilowe zaskończenie gracza, do którego ten szybko się przyzwyczaja. Po pewnym czasie zaczyna się go nawet ignorować, a po dłuższej chwili staje się irytujący i sprawia, że do rozgrywki wkrada się nuda i monotonia.

716173

Jak to z tymi horrorami bywa?

W ostatnich latach najbardziej zawiodłem się na dylogii Layers of Fear. Klimat szybko siadał, a rozgrywka stawała się powtarzalna i dość przewidywalna. Ogólnie gry tego typu mają problemy z utrzymaniem klimatu przez cały czas rozgrywki. Warto też nadmienić, że najczęściej gry aspirujące do miana horrorów, a opierające się na strzelaniu, dochodzą zawsze do momentu, gdzie gracz staje się "przekozakiem". Wówczas niestety, ale klimat siada i dostajemy sieczkę, która leci nieubłaganie do niezbyt mrocznego finału.

Tutaj takim przykładem jest dla mnie chociażby Alan Wake. Ciekawa fabuła, ale przeplatana walkami z monstrami, które w połowie gry stają się lekko irytujące. Szkoda, że początek gry, ze świetnym klimatem szybko wyparowuje i gra staje się strzelanką. A każdy kto pamięta "koszmarny" (hłehłe) dodatek Alan Wake's American Nightmare, który z oryginalnego klimatu nie ma już całkowicie nic w wspólnego, będzie miał jeszcze większy żal do Remedy o pogrzebanie serii (Control, to też sieczka, mimo że w tym samym uniwersum).

Pamiętam również, ze swego czasu Doom 3 był reklamowany, jak horror idealny. Niestety po pierwszych 15 minutach, już widzieliśmy, że nic z tego nie będzie (pomimo świetnej grafiki). Ciemna grafika miała tylko pomóc w utrzymaniu odpowiedniej ilości generowanych fpsów (a motyw z niemożnością trzymania latarki i broni był już poniżej pasa).

Clive Barker's Undying
Clive Barker's Undying

Trochę dłużej z graczem w horror bawili się twórcy zapomnianego już Clive Barker's Undying. Tam faktycznie gracz przez długi czas czuł atmosferę zastraszania połączoną z motywami celtyckimi. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie jakiś czas temu również Resident Evil VII, którego klimat horroru wręcz wylewa się z ekranu (a pamiętajmy, że jedynie część 1 i 2 faktycznie można uznać, za horrory). Wzmacnia go widok pierwszoosobowy i wiele scen, które powodują niepokój i nerwowe spoglądanie za siebie. Podobno wersja na VR jeszcze bardziej przyspiesza puls i przez to na prawdę nie jest to już rozgrywka dla każdego.

Resident Evil VII
Resident Evil VII

Nie można też zapomnieć o dylogii (całkiem jest ich tu sporo) The Evil Within. Pomimo, że bardziej tej grze do gore, to nie można zapomnieć, że starano się coś tu wrzucić z horrorów. Trochę jak w dwóch częściach The Suffering, gdzie jednak szybko postawiono na krwawą akcję całkowicie zapominając o klimacie (a szkoda!). Swego czasu, podobnie było z Blood 2, chociaż tutaj pomiędzy szybkim strzelaniem starano się utrzymać klimat na dłużej. Co innego, że nie do końca to wyszło poprawnie. A że klimat i akcje da się połączyć można poczuć na przykładzie Call of Cthulhu: Dark Corners of the Earth. Pozycja niesamowicie oddaje klimat dzieł Lovecrafta, ale i broni się też jako pełnoprawny horror. Swego czasu zrobiła ona na mnie ogromne wrażenie i długo nic nie było w stanie dorównać tej pozycji w budowaniu napięcia i grozy.

Silent Hill 4: The Room
Silent Hill 4: The Room

Nie można zapomnieć również o klasykach jak seria Silent Hill szczególnie dwie części "najbliższe memu sercu", czyli Silent Hill 2 i Silent Hill 4: The Room. Ta pierwsza miała świetny klimat i idealnie połączyła przygodówkę z grą akcji, a i gra cieni była niespotykana jak na tamte czasy. Zaś The Room dorzuca do tego ciekawy motyw mieszkania, które staje się jednym z bohaterów całej historii.

Bardzo wysoko cenię też trylogię Blair Witch. Szczególnie część pierwsza (Rustin Parr) dostarczała bardzo wiele przeżyć i można było poczuć klimat niczym z oryginalnego filmu, który był niemałym przebojem. W sumie rozpoczynając grę w Alana Wake'a liczyłem cicho, że będzie to taki mix jaki dostaliśmy właśnie w trylogii wiedźmy z Blair. Rustin Parr postawił tak wysoko poprzeczkę, że dwie kolejne części oberwały trochę za to, że nie są tak soczyste jak pierwsza odsłona (a ta była dostępna w pełnej wersji w CD‑Action).

Na koniec tego trochę ciut przydługiego wywodu wspomnę tylko o Nosferatu: Wrath of Malachi. Jest to chyba najbardziej klimatyczna, niskobudżetowa gra. Stare zamczysko, całkiem udana gra świateł - jak na tamte czasy robiły klimat.

Visage - horror (niemal) idealny

Visage jest grą stworzoną przez SadSquare. Małe studio, które poprzez Kickastera postanowiło stworzyć grę będącą psychologicznym horrorem. Nikt nie ukrywał, że inspiracją było słynne demo P.T. na PS4 stworzone przez Kojima Productions. Szkoda, że finalna gra nie ujrzała światła dziennego, ale dzięki Visage możemy niemalże przenieść się do domu wykreowanego przez Hideo.

P.T.
P.T.

Gra jest horrorem ukazanym z perspektywy oczu bohatera. Budzimy się tuż po masakrze jaka została dokonana przez nas w piwnicy domu (tylko czy aby na pewno?). Nie wiemy nic więcej, a historię budują i przedstawiają wydarzenia, a nie tysiące kartek, notatek czy dzienników rozsianych po grze (w sumie nie ma ich tu całkowicie!).

716190

Jako (anty)bohater musimy dowiedzieć się co się tu dzieje i może jakoś z tego domostwa wyjść oraz dowiedzieć się kim jesteśmy. Od samego początku klimat jest gęsty i można go jeść łyżkami niemalże, aż do końca. Każdy pokój, korytarz, pomieszczenie w domu to miejsce, które buduje atmosferę niepokoju i obecności obok nas bytu, którego nie jesteśmy w stanie zobaczyć. A to czasem zgaśnie światło, a to usłyszymy krok na poddaszu, albo jakąś postać, która przeszła nagle korytarzem. Słowa nie są w stanie oddać tego, jak świetnie gra potrafi zbudować napięcie nawet w momencie przechadzania się po (wydawać się może) zwykłym domu.

Gameplayowo bardzo wiele gra czerpie z gier od Frictional Games. Podobnie jak w przypadku Penumbry czy Amnesii, również tutaj otwieramy sami szafki czy drzwi, a także możemy wziąć widoczny przedmiot i przyjrzeć się mu bliżej. Rozgrywka również jest zbliżona. Tu także nie zabijamy nikogo i nie ganiamy z bronią, chyba że robienie zdjęć aparatem można nazwać bronią. A to bardzo zaś kojarzy się z Fatal Frame (Project Zero). Kolejną grą jaką można przywołać jest Outlast, gdzie również w budynku walczymy o przeżycie i dowiedzenie się z czym tak na prawdę obcujemy. Nie da się ukryć że początkowo to również wymieniony Silnet Hill 4: The Room był gdzieś z tyłu głowy autorów, którzy tworzyli Visage.

716193

Sama historia skupia się na 3 głównych historiach (niekoniecznie z sobą powiązanych), oraz pomniejszych opowieściach które dążą do finału spajającego całość. Naocznym świadkiem wszystkich historii jest dom, który był uczestnikiem tragicznych wydarzeń na przestrzeni wielu lat. Tutaj nie chcąc zdradzić nic więcej dodam tylko, że prócz domu zwiedzimy również szpital czy cmentarz (jak oryginalnie można by powiedzieć ;) ).

Od strony technicznej gra działa na Unreal Engine 4 i na PS4 (Pro) prezentuje się wyśmienicie. Pokoje mają wiele szczegółów i sam dom jest jeszcze bardziej dopieszczoną wersją tego, jaki znaliśmy z P.T. Samo zwiedzanie budynku jest przyjemnością samą w sobie. Mamy również kilka poziomów dziejących się poza domem i tu bywa różnie. O ile szpital jest ładnie zrobiony, to bywa monotonny. Zaś wyjście na zewnątrz i obcowanie z florą momentami przypomina grafikę rodem z PS3 (ach te drzewa i krzaki...). Na szczęście mamy tego bardzo mało, więc nie kłuje w oczy za długo. Poza tym wszelakie psychodeliczne poziomy to przyjemność na miarę domu w jakim toczy się główna historia.

716196

Dźwięk to kolejny smaczek w Visage. Odgłos kroków, przełączników światła czy deszczu zza okna jest bardzo sugestywny. Granie na słuchawkach w ciemnym pokoju na pewno podkręci jeszcze bardziej mroczny klimat. Mimo, że muzyki nie ma dużo, a atmosfera to dźwięki (kilka razy wstrzymywałem oddech, kiedy wchodząc po schodach zatrzymywałem się i oglądałem za siebie zastanawiając się czy to ja tak głośno po nich wchodzę czy ktoś za mną idzie) to jeśli się pojawia, to wiedz że czas przyspieszyć kroku.

Pomimo, zachwytu nad grą, jest jeden element, który całkowicie został pokpiony i sprawia on problemy na samym początku. Mowa tu o ekwipunku. Na PS4 schowanie przedmiotu z ręki i zamiana na inny z ekwipunku jest okropnie bolesna. Tak dziwnego systemu zarządzania noszonymi przedmiotami nie widziałem od dawna. Do dziś nie wiem dlaczego tak bardzo zostało to skomplikowane. Przez pierwszych kilka godzin miałem olbrzymie problemy, aby w krytycznej sytuacji wyjąć z ekwipunku tabletki i zażyć ich, aby uniknąć śmierci. Koszmar.

Nie da się ukryć, iż Visage to gra, która bierze wszystko to co najlepsze z gier ze swego gatunku i mixuje to w jedną pozycję. Nie można jednak odmówić tego, iż robi to niemalże idealnie. Klimat i atmosfera są bardzo gęste i prawie namacalne, a poczucie zastraszenia i ciągłej obecności kogoś, kto nas obserwuje, nie znika aż do samego końca. Zakończenia są dwa i nie są to zakończenia, które opowiadają nam, jak na tacy wydarzenia jakich byliśmy świadkami. To raczej przez całą grę analizujemy to co widzimy i robimy, a koniec tylko dodaje dodatkowe zakończenie do naszej interpretacji.

716200

Swoją przygodę zakończyłem po niemalże 15 godzinach i przyznaję, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Gra pojawiła się trochę niezauważona, ale warto dać jej szansę jeśli lubcie growe horroy, które budują gęstą atmosferę. Nie będziecie zawiedzeni, szczególnie że Visage kosztuje 125‑145zł w zależności od platformy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)