Też lubiłem WhatsAppa. Kiedyś. Krótka historia sprzedaży prywatności oraz jak i dlaczego zastąpić WhatsApp/Messenger/Telegram
Nieco ponad dekadę temu, w czasie gdy smartfony zaczęły masowo pojawiać się w rękach użytkowników, WhatsApp zapoczątkował rewolucję wśród komunikatorów internetowych. Niespotykana wcześniej prostota użytkowania, lekkość (w tamtym czasie ważył kilka megabajtów) i przejrzystość samej aplikacji sprawiły, że w wielu krajach WhatsApp szybko stał się de facto standardem komunikacyjnym, zastępując SMS. W tej chwili WhatsApp jest najpopularniejszym komunikatorem na świecie z ponad 2 miliardami użytkowników. Trochę za nim jest Messenger.
Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że większość komunikacji na świecie kontrolowana jest przez Facebooka, albowiem firma Marka Zuckerberga zakupiła WhatsAppa, podobnie jak zrobiła to z Instagramem.
Sprzedałem prywatność moich użytkowników w zamian za korzyść materialną. Brian Acton, twórca WhatsAppa
WhatsApp popularność zdobył także dlatego, że stanowił alternatywę dla Facebooka i obiecywał brak reklam i handlu danymi w zamian za drobną opłatę w przyszłości (1$ za rok użytkowania, płatne dopiero po pierwszych dwunastu miesiącach). W 2014 roku jednak został sprzedany wraz z użytkownikami właśnie Facebookowi za kwotę ok. 20 miliardów dolarów.
Brian Acton, twórca (obok Jana Kouma) WhatsAppa, po sprzedaży aplikacji dość szybko opuścił firmę, rezygnując z 850 milionów dolarów, które otrzymałby zostając w pracy kilka miesięcy dłużej. Niedługo później przyznał w wywiadzie, że jego decyzja stanowiła rodzaj kompromisu i ma świadomość sprzedaży prywatności swoich użytkowników, a po skandalu Cambridge Analytica nawoływał do usunięcia konta na portalu społecznościowym w akcji #deletefacebook. Wyrzuty sumienia spowodowane sprzedażą na pewno nieco łagodziło kilka milardów na koncie.
Zaraz po zakupie, nie chcąc wywoływać kontrowersji gwałtownymi ruchami, Facebook zmiany zaczął wprowadzać stopniowo - początkowo "pod maską". Zaczęła się wymiana danych z Whatsappa z kontami na Facebooku. Następnie zaczęto wspominać o planach wprowadzenia reklam (na ten moment ich wprowadzenie jest opóźniane), kont biznesowych oraz przede wszystkim - o połączeniu platform należących do giganta.
W tej chwili znajdujemy się na ostatnim etapie integracji Messengera, Whatsappa i Instagrama - wszystkie te platformy będą mogły wysyłać do siebie wzajemnie wiadomości. Już na ten moment z poziomu WhatsAppa możemy utworzyć pokój rozmowy grupowej w Messengerze.
Argumentacja, że nie obchodzi cię prawo do prywatności, bo nie masz nic do ukrycia, nie różni się niczym od stwierdzenia, że nie obchodzi cię wolność słowa, bo nie masz nic do powiedzenia. Edward Snowden
Oczywiście ta sytuacja jest niekorzystna z punktu widzenia każdego, kto dostrzega zagrożenia związane z masową inwigilacją (hej, ja też nie jestem terrorystą, to nie ma nic do rzeczy) oraz zakusami Facebooka do zostania "nowym internetem" i zawarcia wszystkiego wewnątrz swojej platformy. Związanego z tym oddawania w ręce prywatnej korporacji i jej algorytmów kontroli nad tym jakie informacje i z jakich źródeł do nas docierają, potencjału dla inżynierii społecznej oraz szeregu innych zagrożeń, miejmy nadzieję, w 2020 roku tłumaczyć już nie trzeba.
O ile całkowita rezygnacja z korzystania z Facebooka dla wielu osób na ten moment może być niemożliwa, tak dość łatwo możemy przenieść nasze prywatne rozmowy poza tę platformę, Facebooka używając jedynie do tego, czym mamy ochotę dzielić się z całym światem.
Ale jak, GeekuOrganiku?! ;)
Instalując Signal.
Jasne, na początku Twoja lista kontaktów może świecić pustkami (chyba, że mieszkasz w jednym z krajów, które są nieco do przodu w stosunku do nas jeżeli chodzi o świadomość w kwestiach prywatności w internecie). W ostatnim czasie użytkowników przybywa jednak naprawdę szybko (na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy u mnie liczba się podwoiła), a nawet jeśli wśród Twoich znajomych mało kto go używa - nie szkodzi, na początku wystarczy kilka najbliższych osób.
Zacznij używając go jako prywatnego komunikatora dla bliskich - z przyjacielem, z żoną, z chłopakiem. W tych rozmowach najczęściej zawierasz też najbardziej prywatne informacje. Za kilka miesięcy znajomych będzie więcej.
Dlaczego Signal?
Istnieje wiele komunikatorów koncentrujących się na prywatności i bezpieczeństwie, ale ich poziom skomplikowania oraz ogólna nieprzystępność, czy to związana z interfejsem, czy problematyczną rejestracją bądź koniecznością korzystania z loginów i związane z tym utrudnienia odnajdywania kontaktów sprawiają, że nigdy nie staną się popularne.
Signal łączy najwyższej jakości szyfrowanie end‑to-end za pomocą ogólnie przyjętych otwartych standardów oraz mechanizmy zapewniające bezpieczeństwo i prywatność z prostotą użytkowania znaną z WhatsAppa, co sprawia, że jest opcją nie tylko dla osób zaawansowanych technicznie, ale dla każdego użytkownika smartfona. Do tego spełnia podstawowy wymóg, czyli posiada otwarty kod (open source), pozwalający każdemu zainteresowanemu sprawdzić jak dokładnie dziala aplikacja i przeprowadzać niezależne audyty.
Dlaczego nie Telegram/Viber/WeChat/Skype/Wire/Threema/Element itp.?
Każda z tych opcji nie spełnia przynajmniej jednego z poniższych warunków:
- Otwarte źródła
- Sprawdzone mechanizmy szyfrowania e2e dla każdej rozmowy
- Prostota użytkowania
Telegram to chyba najbardziej mylnie postrzegany spośród komunikatorów - z powodzeniem udaje mu się wśród wielu użytkowników uchodzić za bezpieczny i prywatny, podczas gdy zarówno jedno jak i drugie dalekie są od prawdy - w rzeczywistości Telegram jest pod tym względem nawet gorszym wyborem niż WhatsApp, nie oferując domyślnie szyfrowania e2e oraz korzystając z własnych rozwiązań kryptograficznych, zamiast powszechnie przyjętych, co według ekspertów w tej dziedzinie nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.
Viber, WeChat nie mają ani otwartych źródeł, ani porządnego szyfrowania. Skype ma opcję szyfrowania, ale zamknięte źródła, zbiera metadane i należy do Microsoftu.
Wire jest najbliżej spełnienia tych trzech warunków - to bardzo dobry wybór pod względem prywatności, ale aplikacja jest odrobinę bardziej skomplikowana i nie ma szans osiągnąć popularności Signala, z czego zdają sobie sprawę sami twórcy, skupiając się teraz na klientach biznesowych, Element to na ten moment opcja dla osób zdecydowanie technicznych.
... i żyli długo i szczęśliwie?
Miejmy nadzieję. Za komunikatorem stoi Signal Foundation, organizacja non‑profit - ma to zapobiec powtórzeniu się historii WhatsAppa. Co ciekawe, jednym z darczyńców fundacji okazał się nie kto inny jak wspominany powyżej Brian Acton, przekazując na rozwój aplikacji 50 mln dolarów.
Najczęściej pojawiające się wątpliwości w przypadku Signala to kraj pochodzenia - USA, które nie słyną ze szczególnego poszanowania prywatności, a także fakt, że Signal nie jest zdecentralizowany.
Z pierwszym argumentem nie sposób dyskutować, ale zdaniem ekspertów dzięki architekturze aplikacji i szyfrowaniu, próby dotarcia do treści rozmów mają znikome szanse powodzenia bez bezpośredniego włamania na urządzenie użytkownika.
Przejdźmy do drugiej kwestii. Scentralizowany charakter aplikacji zawsze sprawia, że jesteśmy w pewnym sensie zdani na łaskę ich twórców. To tu tkwi największa słabość każdego takiego rozwiązania i przekleństwo użytkowników - jeżeli w przyszłości nie podobałby się nam kierunek, w jakim podąża aplikacja, nie mamy innej opcji poza rezygnacją z jej używania, tracąc przy tym możliwość komunikacji za pomocą jej sieci. W przypadku sieci federacyjnej, umożliwiającej komunikację niezależnym komunikatorom zawsze moglibyśmy po prostu zmienić aplikację, nie tracąc przy tym dostępu do sieci.
Z drugiej strony przykłady Jabbera i jemu podobnych pokazały, że decentralizacja połączona z brakiem ogólnie przyjętych standardów spowalnia wprowadzanie zmian i uniemożliwia dotrzymanie kroku konkurencji. Tak też decyzję o braku decentralizacji uzasadnia Moxie, twórca Signala.
To złożony problem i jedynym być może jego rozwiązaniem byłoby wprowadzenie powszechnie obowiązujących standardów na poziomie globalnym (nieprawdopodobne) lub poziomie Unii Europejskiej (bardziej prawdopodobne, ale raczej nie w dającej się przewidzieć przyszłości).
Czy zatem jest Signal wybawcą na białym koniu i ostatecznym rozwiązaniem w kwestii komunikatorów na zawsze? Fajnie by było, ale ja ręki sobie nie dam uciąć. Czy jest jedynym komunikatorem respektującym prywatność? Nie. Czy jest jedynym komunikatorem respektującym prywatność, którego może używać Twój wujek, siostra, Twoja sąsiadka i który zdobędzie masową popularność? Jak najbardziej. Bez wątpienia na ten moment nie istnieje lepsza opcja.
Signal zainstalujemy klikając na poniższy link (dostępny na Android, iOS, Linux, Windows, Mac)
Pobierz Signal
---
Jeśli zainteresował Cię ten wpis, koniecznie kliknij https://geekorganic.wordpress.com, polub GeekOrganic na FB (zasięgi są przydatne...), dodaj do subskrypcji RSS lub podziel się nim z kimkolwiek, kto może być zainteresowany tematem - to jak tlen dla małych, niezależnych blogów. :)