Ach ci biedni producenci laptopów, a zły sąd
Jestem świeżo po lekturze (nieświeżego już) tekstu A. Golańskiego o tym jak to zły sąd we Włoszech zabronił producentom sprzętu komputerowego dołączania do niego licencjonowanego Windowsa, a przynajmniej tak to wynika z niektórych komentarzy pod tekstem. Pozwolę sobie, jako że dawno nie uczestniczyłem w życiu blogowym DP, umieścić komentarz na ten temat w formie wpisu.
Przede wszystkim nie wiem dlaczego w takich przypadkach zawsze musi się pojawić Open Source w roli etatowego kozła ofiarnego? Wypraszam sobie! Jestem posiadaczem boxowej licencji na Windows 7, której nie używam, po co mi więc nowy sprzęt z kaleką wersją licencji (OEM). To samo dotyczy mogę powiedzieć o zakupie sprzętu z najnowszą wersją Okienek, która w ogóle mi nie pasuje, zwłaszcza w obliczu posiadania rzeczonego, zapasowego Windows 7.
Dyskutowanie w tym momencie o tzw. "wolności" to taki wybieg osób, które właśnie tracą argumenty w tej dyskusji. Oczywiście, że w takim przypadku chodzi tylko o oszczędności pieniężne, czyli ponad 200 zł w kieszeni klienta, przynajmniej taką różnicę pokazuje największy obecnie sklep komputerowy, oferujący obie wersje sprzętu (bez i z licencją), czyli X‑Kom (to nie jest reklama, mogę także powiedzieć sporo złego o tym sklepie).
Problemem jest to, że klienci nie są w ogóle informowani o wadach licencji OEM, a często sugeruje im się, że jest ona dołączana za darmo. Niektórym znajomym sugerowano nawet, że wymiana systemu na inny wiąże się z utratą gwarancji, co także jest zwykłym oszustwem, bo rzeczony system nie jest ujęty w żadnym z punktów gwarancji i nic dziwnego, bo za szkody systemu musiałby wtedy odpowiadać producent sprzętu, a nie Microsoft.
Ale przecież Producent musi gdzieś dodać swoje Dodatkowe Oprogramowanie
A kto mu tego broni!? Wyrok sądu nie zabrania sprzedaży sprzętu wraz z systemem! Wyrok ten daje tylko klientowi możliwość rezygnacji z takiej opcji, gdy jej nie potrzebuje. I to tyle. Nikt nie jest w tym momencie ograniczany.
Samsung też dodaje Androida do smartfonów
Jest jedna zasadnicza różnica w tej sytuacji. Android jest dodawany ZA DARMO. To samo zdaje się dotyczy ostatnio i OSXa, który nie bez kozery udostępniany jest za darmo. Jeśli więc producent laptopa doda Windowsa, bez potrzeby ponoszenia dodatkowych opłat to nie byłoby takiej dyskusji.
Warto tu jeszcze zaznaczyć, że obecnie Android nie posiada jeszcze żadnej znaczącej alternatywy, aby klient, zaznaczam KLIENT, był zainteresowany wymianą tego systemu na inny. Gdyby się jednak taka opcja pojawiła (być może Ubuntu, być może KDE) to zapewne i tu pojawiłaby się dyskusja. Jednak nie na tle łączonej sprzedaży sprzętu z Androidem, tylko ograniczeniom możliwości instalacji alternatywy, np. poprzez blokowanie bootloaderów.
Inna sprawa, że Apple jest zarówno producentem swojego sprzętu, jak i systemu. Dodatkowo jest także sprzedawcą swojego sprzętu i systemu. To samo dotyczy często także Androida, który jest tak przerabiany (na wolnej licencji) przez producentów sprzętu, tak że Google już za taki system odpowiedzialności nie ponosi. Dotyczy to słynnych opłat licencyjnych dla Microsoftu, które Google nie obejmują.
No i po co te regulacje? Ten cały interwencjonizm? Sprzedają laptopy z windowsem - ludzie to kupują i nie ma nawet ogólnego oburzenia w tejrze kwestii, w czym jest problem? Jakby istniał popyt, pojawiłaby się podaż.
A dyskusja pod wspomnianym artykułem to co jak nie oburzenie? A sprawa sądowa, o której jest mowa, to co jak nie oburzenie? Denerwuje mnie ostatnio takie dzielenie społeczności na wszechwiedzących fanów sprzętu i naiwnych klientów. Te same środowisko geeków pisze jednocześnie artykuły jakie to ono jest zaskoczone sukcesem Apple, czy Androida, którym udało się przełamać monopol Microsoftu w ostatnich latach.
A MS obniży cenę licencji OEM i klient nie będzie widział różnicy.
Cena OEM na Windowsa 8 wynosi dziś ok. 350 zł. Do laptopów dodawana jest w cenie ok. 200 zł i jest to pewnie dolna granica do jakiej można się posunąć. Producent w takim przypadku może spodziewać się takiego upustu, bo dostaje go w zależności od ilości sprzedanego z licencją. Musi więc być pewnym, że tyle sprzętu uda mu się sprzedać. W przypadku wolnego wyboru, już takiej pewności nie ma (zwłaszcza, że pozycja MS została ostatnio dość mocno zdegradowana w mediach). Może więc się zdarzy, że zakupi zbyt dużo licencji od MS, której nie sprzeda, a MS mu za to kasy nie zwróci. Myślę, że jest dolna granica takiego ryzyka, która opiera się na założeniu, że sprzedawca zauważy po zbyt niskiej cenie, że MS traci już grunt pod nogami, a na rynku pojawił się czarny koń, na którym zarabia konkurencja, a nie nasz producent.
Fakty są jednak takie, że nawet jakby ta licencja (dla Windows) kosztowała 0zł, to nadal kupiłbym wersję bez systemu, bo już mam licencję (BOX), albo mam Linuksa. Dla mnie więc to dodatkowe utrudnienie przy dalszej konfiguracji systemu. Tym bardziej, że wersji OEM nie można odsprzedać, a jakby nawet to ile za nią wezmę :)
Kurde, ludzie, bajki opowiadacie - da się kupić sprzęt bez systemu (jest to ok. 100‑200 zł tańsze).
A dlaczego tak jest? Bo sprzedawcy znaleźli niszę na której można zarobić i jak widać jest to nisza dość sporych rozmiarów. Jeszcze jednak dwa lata temu można było o takim wyborze pomarzyć. To co obecnie mamy jest wynikiem regulacji prawnych głównie z Unii Europejskiej i nagłaśnianiu sprawy w mediach. Fakt, że niektóre sklepy rozszerzają swoją ofertę o taki sprzęt (bez systemu) pokazuje, że zapotrzebowanie jest, a cała sprawa jest tylko stopowana sztucznymi wymogami MS na producentach.
To co jednak nadal nie jest proste to np. wybór sprzętu przez wzgląd na sprzedawcę. To, że jakiś rodzynek udostępnia (tanio) laptopy bez systemu to żaden sukces. Obecnie, w erze sprzedaży internetowej to właśnie indywidualna oferta sprzedawcy jest decydującym czynnikiem, zwłaszcza jeśli chodzi o gwarancję, czy solidną obsługę.
***
Podsumowując dyskusję: Nikt nie żąda, aby producenci sprzedawali sprzęt TYLKO BEZ SYSTEMU. Chodzi o to, że nawet jak mają ofertę łączoną w sprzedaży to klient powinien mieć możliwość rezygnacji z dodatków, JEŚLI ICH NIE POTRZEBUJE. Klient, który w domu żadnego systemu nie ma, albo nie potrafi zainstalować, nadal będzie miał możliwość wyboru z dodatkową opcją.