Nie zainstaluje nigdy Windows 8, bo... bo... bo... Bo TAK!
Ponieważ na blogu DP panoszy się konkurs MS na wiadomy temat [tematy], chciałem zaznaczyć, że poniższy artykuł nijak się z żadnym z tych tematów nie identyfikuje i jest raczej takim dłuższym komentarzem do artykułu @masakry.
Wbrew temu o co autor mnie posądza, nowego Windowsa testowałem w kolejnych wydaniach testowych, fakt bycia przeze mnie Linuksiarzem nie ma tu wiele z długością testowania tego systemu. Ponadto Linuksiarze "z zawodu" znają więcej interfejsów graficznych (w tym dotykowych) oraz alternatywnego oprogramowania, ich ocena nowego interfejsu może być więc jak najbardziej przydatna. Oczywiście jeśli taka osoba zachowa bezstronność, a nie wiem dlaczego z góry się zakłada, że mogę być w takiej ocenie mniej obiektywny niż pracownik promocji z Microsftu.
W każdym razie zauważam dziwną sytuację. Jako zadeklarowany Linuksiarz z góry jestem izolowany jako kandydat na target dla nowego systemu Microsoftu. Obecna oferta firmy skierowana jest wyłącznie do osób posiadających poprzednią wersję systemu. Z jednej strony taki krok może wydać się oczywisty, w końcu MS posiada jakieś 90% zaplecze, do którego kieruje swoje przesłanie, z drugiej jednak strony, jako Linuksiarz, chciałbym poinformować o dość bogatym zapleczu osób korzystających już z ekranów dotykowych z Androidem i iOS, czyli z rynkiem posiadającym 90% dusz, które MS powinien sobie także wziąć pod uwagę.
Jak wspomniałem wyżej Windowsa testowałem w różnych wersjach. Jedno co mogę przyznać @masakrze to fakt, że tych wszystkich nowości można się łatwo nauczyć. Czy łatwo? Tu już mam inne zdanie zwłaszcza w obliczu wielu artykułów na łamach DP, napisanych przez autorów, którzy nagle dokonali epokowego odkrycia jak przywrócić menu start, czy jak przełączać aplikacje. Niestety ale dla wielu to tak wielkie odkrycie, że warte jest minimum trzech akapitów tekstu. Zasadniczo więc można się tej "ósemki" nauczyć prędzej czy później. Podejrzewam jednak, że taka sama osoba znacznie szybciej nauczyłaby się korzystania z Se7en, nawet pomimo długoletniego zaplecza przyzwyczajania się do Ósemki. Dlatego wiele osób deklaruje pozostanie przy poprzedniej wersji Windows (Se7en), tak samo jak wcześniej posiadacze Ubuntu zadeklarowali pozostanie na wersji LTS, ze starszym interfejsem, w obliczu rewolucji w postaci Unity.
Według @masakry takie posunięcie to błąd. Idąc takim tokiem myślenia dlaczego do tej pory nie korzystamy z Windows 3.11, czy 95? Odpowiedź jest prosta - bo kolejne edycje Windows nie straci nic z funkcjonalności jaką prezentowały starsze systemu. Aż do czasów XP można było korzystać ze starszej wersji (słynnego już) menu start. Każda zmiana dodawała też sporo nowego, a nie jak w przypadku Windows 8 coś zabierała dając coś innego.
Co ciekawe wiele osób deklaruje chęć używania Windowsa 8, ale pod warunkiem, że byłaby możliwość przywrócenia ustawień z poprzedniej wersji. Dla użytkownika byłoby to jak najbardziej praktyczne rozwiązanie, bo dopiero to pokazałoby jak powinna wyglądać prawdziwa hybryda. Wbrew pozorom Windows stosował już wcześniej takie rozwiązania np. dołączając do systemu Media Center pozwalający na zmianę interfejsu w przypadku podłączenia komputera do telewizora. Nowy interfejs był wtedy łatwiejszy w obsłudze poprzez urządzenia zdalnej kontroli. Czy to by się sprawdziło? Myślę, że tak. Jako fan KDE doceniam np. możliwość wyboru w tym systemie pomiędzy wersją netbook i desktop. Widać jednak MS ma za mało programistów do pracy nad dwoma interfejsami...
Według MS danie możliwości korzystania z dwóch interfejsów jest niemożliwe, bo... bo... bo... Bo NIE! Oczywiste jest, że w ten sposób zmusza się dotychczasowych fanów do zapoznania z interfejsem Windows Phone. Nie dziwię się! Ci co jeszcze używali Windowsa na desktopie, na mobilkach już wybierali Androida. A to oznaczało, że jakaś firma może więcej od Microsoft. Oznaczało to też, że tak naprawdę ten ograniczony na tabletach system doskonale sprawuje się praktycznie do większości zastosowań domowych. Windows więc rządził na desktopie w domu tylko nikt go nie używał.
Niestety ale muszę przyznać, że to właśnie sam Microsoft doprowadził do takiej sytuacji. Mówienie teraz, że musimy iść z duchem czasu jest kpiną. Gdzie był Microsoft, kiedy ten nowy duch czasów się rodził - odgrzewał stare kotlety. W każdym razie to co w tej chwili robi ta firma, to nie jest próba odzyskania użytkowników Androida, czy Linuksa na desktopie. To jest paniczna próba ratowania się kosztem tych użytkowników, których jeszcze MS posiada.
Microsoft, w sobie tylko znany bezczelny sposób, stosuje tu szantaż emocjonalny. Wielu użytkowników już teraz zadeklarowało, że na razie nie daje szans Ósemce, ale za jakiś czas będzie to niestety konieczność. Nic podobnego! Użytkownicy XP już dawno udowodnili jak potrafią przywiązaniem do przyzwyczajeń wymusić na producencie systemu przedłużenie jego wartości. Windows XP nadal posiada 1/3 rynku desktopów pomimo, że jest 10 letnim staruszkiem. Problem w tym, ze dziesięcioletnie panowanie Se7en po prostu nie wchodzi w rachubę. Sytuacja XP była o tyle lepsza, że nie miał istotnej konkurencji. Teraz sytuacja jest troszkę bardziej skomplikowana. Użytkownik nie wybiera pomiędzy starszą, a nowszą wersją Windowsa - użytkownik wybiera pomiędzy Windowsem 8, a Androidem.
Tak wiem nie ma desktopów z Androidem. Z Ósemką też jeszcze nie ma, a nawet jeśli będą to już niewiele osób desktopy kupuje, co najwyżej laptopy (sam niedawno kupiłem wersję z Se7en). Chodzi jednak o to, że MS chce wymusić zakup urządzeń dotykowych z ósmą wersją systemu. Wiele osób już teraz twierdzi, że fajnie jest z tym Modern UI, bo w przyszłości, kiedy nadejdą urządzenia dotykowe, będzie jak ulał. Tylko, że jak wspomniałem wcześniej, użytkownik będzie wybierał pomiędzy Windowsem, a Androidem.
Obecnie jednak zainstalowanie Modern UI nie sprawi, ze mój dotychczasowy monitor Samsunga nagle stanie się dzięki temu dotykowy. Na co więc mi teraz nowa wersja Windows, skoro stara jest na tym sprzęcie po prostu lepsza? Na to pytanie nie potrafi mi MS odpowiedzieć (albo nie chce). Kusi natomiast licencją OEM, która nagle zagwarantowała użytkownikowi możliwość przenoszenia systemu pomiędzy sprzętami. Paradoksalnie nikt nie zauważył, że ta licencja działa tylko wstecz. To znaczy mogę zainstalować (zaktualizować) Windows 8, na sprzęcie ze starszą wersją systemu i to tyle. Kupując nowy sprzęt już muszę go kupić z następną licencją, bo sprzedawca mi nowego sprzętu bez systemu nie sprzeda (jeszcze by mi coś odbiło i zainstalowałbym Linuksa). W każdym razie deklaracja, że posiadam już w domu licencję OEM, dzięki czemu sam sobie Ósemkę zainstaluję niewiele tu da. Psuję to trochę wizerunek zakupu na przyszłość (jak się już dorobię na lepszy sprzęt to się przyda).
Wielu użytkowników Windowsa deklaruje więc zachowawczość w kwestii aktualizacji systemu. Tak samo jak wspomniani wcześniej użytkownicy Ubuntu LTS. Problem w tym, że bez tych użytkowników Canonical niewiele może zdziałać, bo nadal nie ma poparcia dla swoich nowych pomysłów. Tak samo wielu użytkowników Windows 7 zamierza korzystać z tej wersji, aż do czasu kiedy urządzenia dotykowe będą codziennością (nastąpi to zapewne wcześniej niż skończy się wsparcie dla tej wersji Windowsa). Tymczasem Microsoft już teraz potrzebuje osób, które używają oprogramowania mobilnego, chociaż tabletów, ani smartfonów nie mają. Oczywiście po to, aby te zaplecze zachęciło do zakupu tabletów i smartfonów z ósmą wersją systemu. Ot i cała filozofia.
Tymczasem Windows 8 sprzedaje się poniżej krytyki. Najgorsze dla Microsoft jest jednak to, że użytkownicy krytykują nowy interfejs, czyli Modern UI. Fakt, że nie jest on wygodny na desktopie tworzy świadomość, że nie jest on też dobry na tablecie. To znaczy jest dostosowany do tabletów, dzięki dotykowemu interfejsowi, tyle, że użytkownik dowiaduje się, że Android jest jeszcze lepiej dostosowany. Posiada lepszą funkcję wielozadaniowości, posiada więcej aplikacji dotykowych, nie trzeba bawić się w rozwiązywanie problemów poprzez skróty klawiszowe itd.
Dyskusja więc nie powinna się toczyć w kierunku tego w czym Windows 8 lepszy od Se7en. Podyskutować powinniśmy o tym co Osiem ma lepszego od Androida, aby przekonać klientów konkurencji. I tu niestety obecnie Windows leży i kwiczy. O zaletach (które niewątpliwie ma) nie ma natomiast kto mówić, bo jest za mało użytkowników tego systemu. Problemem jest jednak to, że Microsoft obudził się za późno. Jest już wielu użytkowników, którzy znają możliwości Androida, możliwości desktopowe Linuksa, a nawet to co do tej pory zaprezentowało Apple. W tej nowej rzeczywistości krytyka rozwiązań Microsoftu jest czymś normalnym. Użytkownicy po prostu znają możliwości alternatywnych rozwiązań i potrafią je skonfrontować w przypadku porównania z nowościami Windows. Skończyły się po prostu czasy, kiedy użytkownicy mówili, że biorą bo nic innego nie ma do wyboru.
Ankiety w teście bezczelnie ukradłem z portalu komputerswiat.pl. Myślę, że grupa 3o tyś. osób jest dość reprezentatywna. Zastanawia więc ponad 50% liczba osób deklarujących pozostanie przy dotychczasowej wersji systemu. Nowości nie mają jednak połowy zwolenników, bo 7% deklaruje, że używa już innego systemu niż Windows. Zastanawia też ponad 60% liczba osób nielubiących kafelków i tylko 16% zaplecze, które jeszcze można do nich przekonać. Nie uważam, że w takiej sytuacji szantażowanie użytkowników domniemanym monopolem ma jeszcze jakiś oddźwięk.