Sprawa ikon w Linuksie
To, jaka ikona jest przypisana do danego typu pliku, wygląda w systemach linuksowych trochę inaczej, niż w Windowsach. Jest to może mało ważne, ale może być zaskakujące (dla mnie było, swego czasu), stąd ten wpis.
W Windowsach
To wszyscy chyba wiedzą. Plik ma taką ikonę, jaką przydzieli mu program, który ten plik otwiera (są może wyjątki, ale chodzi mi o przypadki najbardziej przyziemne: obrazki, muzyka, dokumenty). Jeśli zmienimy program, którym otwieramy obrazki, zmienią się (raczej) i ikony. Aby zmienić ikonę dla danego typu pliku bez zmiany programu, należy albo zmienić ustawienia programu-otwieracza (jeśli takie są), albo udać się do Opcji folderów (Win XP) i sobie to wyklikać.
W Linuksach
W Linuksach (może nie w każdej konfiguracji, więc zaznaczam, że, jak zwykle, mówię o domyślnej konfiguracji Ubuntu) ikona jest przypisana do samego typu pliku, a do programu nie. Obrazki mają taką ikonę, jaką mają, i zmiana programu do otwierania obrazków nie pociągnie za sobą zmiany wyglądu. Pliki dźwiękowe - jak wyżej, zmieniamy odtwarzacz, ikona bez zmian. No i ikony te raczej nie są związane wyglądem z jakimkolwiek programem (choć z tym to już różnie). Czy więc ikony są niezmienne jak gdyby w kamieniu wyryte były? Nie! Zmieniamy je jednak tak, jak i inne elementy wyglądu systemu (krawędzie okna, elementy sterujące). Wszystkie ikony plików zebrane są w motyw ikon. Zmieniamy motyw - zmieniają się wszystkie ikony. Mamy motywy dostępne w systemie od razu, mamy możliwość ściągnięcia motywów, choćby z Gnome-look. A jak chcemy zmienić ikonę dla jednego typu plików, np. tylko dla PNG, bez ruszania reszty, to robimy tak, jak piszą na forum Ubuntu.
Ta właśnie różnica w podejściu do nadawania ikon była dla mnie nowością. A które podejście lepsze, windowsowe czy linuksowe? Rzecz gustu, jak zwykle.
P.S. Obrazki (co mało zaskakujące), ale i pliki tekstowe, PDFy itp. (co bardziej zaskakujące) w miejsce ikony mają wstawiony podgląd (jeśli pliki te są na lokalnym dysku i nie są za duże). Widzimy więc np. pierwsze litery pierwszych linii danego pliku tekstowego, albo miniaturkę pierwszej strony PDFa. I to nie koniecznie tylko wtedy, gdy ustawione są duże ikony. Nie o to chodzi, aby przez tę miniaturkę czytać zawartość pliku, bo to jak oglądanie "Bitwy pod Grunwaldem" Matejki przez dziurkę od klucza, ale po prostu aby odróżnić pliki od siebie tak na wygląd. Pliki dźwiękowe też mają swój "podgląd" - po najechaniu kursorem myszy na ikonę, plik zaczyna być odtwarzany przez system, bez otwierania jakiegokolwiek kombajnu odtwarzającego. Po przesunięciu kursora z ikony, odtwarzanie kończy się.