Ceny, ceny... Ach te ceny.
"Powiedz mi w co grasz a ja Ci powiem jaki masz komputer" - 20 lat temu mniej więcej w taki sposób określałem konfiguracje komputerów znajomych (kto jeszcze pamięta 3dfx Voodoo albo Gravis Ultrasound ?). Potem musiałem ten sposób porzucić bo przestałem używać komputera do grania. Po prostu: w grach cenię sobie grywalność a moim The Best Game Ever jest Neverhood (stara gra bo z 1996 - kultowa i ceniona do dziś bo jak się gdzieś trafi na oryginalny egzemplarz wersji BOX to cena zwykłe przekracza 200 PLN).
Wróciłem do grania na PC przez Starcrafta 2, pisałem tu wtedy o moich doświadczeniach z cyfrową dystrybucją programów właśnie na jego przykładzie (Terranie, Zergowie, Protosi i p2p... ;) i Pirat to ma klawe życie... ). Cyfrowa dystrybucja - od jakiegoś czasu korzystam także z platformy Steam. Zaczęło się od tego, że za kilka eur (bodajże 7) kupiłem tam cały pakiet gier XCOM (czyli m.in. UFO Defense i UFO Terror from the Deep – których też jestem wielkim fanem) a potem jeszcze Counter Strike. I tak nie wiadomo kiedy, zaszczepiony przez stare tytuły, doszedłem do tego, że w tej chwili w Steamowej bibliotece mam już 18 tytułów (nieźle jak na kogoś kto mówi o sobie, że: "w zasadzie nie gram").
Cyfrowa dystrybucja - fajna sprawa – oprogramowanie w zasięgu kliknięcia, przypisane do konta (a nie komputera) w Steam, bez walających się po szafie w domu płyt i pudełek. Do tej pory wydawało mi się, że dystrybucja cyfrowa powinna być i jest tańsza niż klasyczna forma (czyli pudełko, które kupuje się w sklepie). Jak się szybko okazało, myliłem się. Przekonałem się o tym, kiedy chciałem zagrać w Civilization V bo wcześniej usłyszałem, że grywalnością nie odstaje od klasycznej, pierwszej wersji. W Steamowym sklepie cyfrowy egzemplarz kosztuje 49,99 eur (ok. 200 zł). W Empiku wersja pudełkowa ok. 140 zł a klucz do gry na Allegro dostępny jest od ok. 60 zł.
Kupiłem taki klucz. I to była najbardziej dziwna transakcja handlowa w jakiej brałem do tej pory udział bo okazało się, że kupiłem skan klucza oraz jego rejestrację w Steamie, którą wykonał Sprzedawca. Na czas tej operacji zmieniłem swoje hasło dostępowe na tymczasowe i przekazałem mu dostęp do swojego konta (sic!) bo jak sam napisał, rejestracja klucza możliwa jest tylko z kraju w którym kupiono grę. Wszystko się udało a jedynymi ograniczeniami jest to, że gra jest w angielskiej wersji językowej oraz to, że klucza nie można dalej odsprzedać bo na stałe został związanym z kontem.
Zacząłem się więc jak taki handel kluczami działa. Pierwsza myśl była taka, że być może kupiłem klucz do gry sprzedanej w jakimś innym (w domyśle: tańszym) kraju. Sprawdziłem to w TEJ porównywarce cen gier ale niestety nie ma tam cen Taiwańskich ani Indyjskich – a jak przypuszczam te rynki są właśnie kopalnią sprzedawanych u nas kluczy – przynajmniej taką mam roboczą hipotezę.
Jaki z tego wszystkiego morał? Ano taki, że z jednej strony nie jesteśmy już najdroższym rynkiem gier na świecie a do tego mamy praktycznie dostęp (jeszcze) do sprzedawców z całego świata, ale z drugiej strony musimy się zacząć przyzwyczajać do tego, że cyfrowych egzemplarzy oprogramowania nie będziemy mogli dalej odsprzedać - na przykład kiedy gra sie nam już znudzi.