Majówka
15.06.2015 00:23
Słownik języka polskiego tak opisuje znaczenie słowa „majówka” tak: „wycieczka za miasto wiosną lub latem”. To będzie właśnie taki majówkowy wpis o aplikacjach w smartfonie jakie okazały się przydatne przy okazji dwóch wycieczek. W czasie wypadu w góry korzystałem z fantastycznej aplikacji z mapą a wycieczkę rowerową przejechałem na wypożyczonym za pomocą aplikacji rowerze miejskim.
Wrocławski Rower Miejski
Historia rowerów miejskich we Wrocławiu rozpoczęła się w 2007 roku, kiedy Prezydent Miasta obiecał stworzenie takiego systemu. Wrocław miał się wzorować na systemie, jaki funkcjonował ówcześnie w Paryżu. Przez następne dwa lata Urząd miejski Wrocławia zastanawiał się, co wpisać w ogłoszenie przetargowe. W końcu rozpisują przetarg. Zgłaszają się firmy, ale ich wyceny zadań określonych w OWZ są znacznie wyższe niż to, co Urząd Miejski Wrocławia może przeznaczyć. Kończy się to tak, że w połowie 2010 roku przetarg zostaje unieważniony.
Władze miasta szybko rozpisują nowy przetarg i jeszcze szybciej zostaje on rozstrzygnięty. Zwycięska firma Nextbike uruchomiła Wrocławski Rower Miejski w w czerwcu 2011 roku. Zgodnie z warunkami przez następne trzy lata firma Nextbike była operatorem Wrocławskiego Roweru Miejskiego. Początkowo sieć liczyła 17 stacji. Potem pojawiło się 18 nowych stacji sponsorskich (sfinansowane przez sponsorów). Wrocławski Rower Miejski, na starcie w 2011 roku liczył 140 rowerów. Pod koniec 2013 było ich już 200. Na koniec 2013 policzono statystyki roczne: 50 tys. zarejestrowanych użytkowników prawie 200 tys. razy wypożyczało rowery. Można powiedzieć, że Wrocławski Rower Miejski odniósł sukces.
W 2014 rozpisano nowy przetarg, na rok. Ponownie wygrała firma Nextbike. W międzyczasie Miasto sprzedało (także na przetargu) stare rowery. Pod koniec 2014 r. władze Wrocławia rozpisują następny przetarg. Wygrywa (po dosyć zawiłej procedurze odwoławczej) Nextbike i zostaje operatorem systemu do końca 2018 roku. Stan na dziś jest taki: 720 rowerów w 72 stacjach:
Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością i konstrukcją rowerów, jakie aktualnie mamy do dyspozycji:
Wcześniej nie korzystałem z roweru miejskiego. To ogólnie było dosyć upierdliwe. W 2013 założyłem co prawda konto, rejestrując się na stronie operatora. Z karty kredytowej ściągnięto mi 1 zł opłaty inicjacyjnej. Jak się okazało, nie mogłem od razu wypożyczyć roweru (konto było uruchamiane w ciągu trzech dni). Sama procedura wypożyczania i zwrotu też była dziwaczna. Ot np. aby zwrócić rower trzeba było go odstawić, zapiąć linkę zabezpieczającą i przyłożyć do czytnika kartę kredytową lub miejską (wcześniej zarejestrowaną do konta). Generalnie zniechęciłem się do terminali na stacjach roweru miejskiego.
Kolejną uciążliwością była swoista loteria, czy na najbliższej stacji są jeszcze jakieś rowery? Ten ostatni problem rozwiązało czworo studentów Uniwersytetu Wrocławskiego, którzy w wakacyjnym czynie społecznym napisali w javie nieoficjalną aplikację „Rowery miejskie – Wrocław (pl.monksolutions.bikes)”. Dzięki tej aplikacji można było online (na telefonach z Androidem) sprawdzić ilość rowerów na stacjach rowerów miejskich we Wrocławiu.
Dziś to wygląda diametralnie inaczej. Wystarczy wejść na stronę wroclawskirower.pl :
Rejestracja to chwila. Na stronie obiecują, że wystarczy 1 minuta. To możliwe, ale tylko przy założeniu, że nie będziemy czytać Regulaminu ;) Do założenia konta wystarczą: imię, nazwisko oraz numer telefonu. Trzeba wpłacić minimum 10 zł opłaty inicjalnej (operatorem płatności online jest transferuj.pl) i możemy wsiadać na rower.
Rower można wypożyczyć za pomocą terminala na stacji, na stronie internetowej albo korzystając z oficjalnej aplikacji 'nextbike'. Przyznam, że kupili mnie właśnie tą aplikacją (wersję dla Windows można znaleźć TUTAJ ):
Aplikacja jest prosta, można powiedzieć, że wygląda ascetycznie. Wymaga włączenia lokalizacji oraz połączenia z Internetem. W aplikacji można wyświetlić mapę (na mojej Lumii 820 mapa nie ładuje się, kiedy mam wyłączoną transmisję danych, nawet jeśli jestem połączony z siecią wifi), na której naniesiono położenie stacji. Można oczywiście sprawdzić stan rowerów na tych stacjach:
Wypożyczenie roweru sprowadza się do wpisania numeru roweru lub zeskanowania qr‑code, które są umieszczone na każdym z rowerów (na ramie i w opisie na bagażniku):
Tu mała ciekawostka. Zainstalowałem tą aplikację także na iPadzie. Zalogowałem się, wybrałem mapę, zrobiłem największe możliwe powiększenie i pooglądałem sobie stacje firmy Nextbike na całym Świecie:
Jak widać na drugim z powyższych obrazków, w Dreźnie można za pomocą aplikacji lokalizować pojedyncze rowery. Patrzyłem chwilę i zauważyłem, że one stoją. Doszedłem do wniosku, że tam po prostu można je zostawiać w jakichś miejscach poza stacjami.
Pozwolę sobie na małą dygresję, skoro już Niemcy pojawili się w temacie: W kilku ich największych miastach (Berlin, Monachium, Dusseldorf, Kolonia i Hamburg) na podobnej zasadzie działa system krótko-okresowego wypożyczania samochodów:
Po więcej szczegółów odsyłam na domową stronę systemu: DriveNow Carsharing.
Wróćmy do wycieczki rowerowej. Wypożyczyliśmy wtedy dwa rowery. Z jednym poszło gładko (czyli tak jak w instrukcji: odpal aplikacje, zeskanuj numer, wyjmij rower), ale z drugim już się tak nie udało i trzeba było dzwonić na infolinię. W aplikacji pojawiła się odpowiednia informacja, zawierająca także kod do zabezpieczenia (przydało się potem, kiedy przypięliśmy rowery na postoju):
Na koniec części rowerowej statystyki z Endomondo i rachunek za przejażdżkę:
Karkonosze - po Czeskiej stronie
Jestem przekonany, że duża część mieszkańców Dolnego Śląska odwiedziła Karkonosze przynajmniej raz. Dla mnie to najczęściej odwiedzane góry. Nie potrafię nawet policzyć, ile razy tam już byłem. Wydawać by się mogło, że udało mi się je zdeptać we wszystkie strony. Oczywiście mam na myśli tylko polską część tych gór. Warto przypomnieć, że dzielimy z Czechami tylko główne pasmo Karkonoszy. Po Czeskiej stronie jest jeszcze kilka karkonoskich grzbietów (jeden równoległy i sześć poprzecznych). To - jak dla mnie - jeszcze nieodkryta kraina.
Wiadomo, że w góry nie idzie się bez mapy. W Czeskie (także w Słowackie) można iść z mapą cyfrową w aplikacji mapy.cz. Dostępna TUTAJ dla smartfonów z Windows, TUTAJ dla urządzeń z iOS, TUTAJ dla Androida. To aplikacja, która zawiera bardzo dokładne mapy Czech i Słowacji. Oprócz mapy drogowej są tutaj także dokładnie zaznaczone szlaki turystyczne i rowerowe. Mapy można pobrać na urządzenie i korzystać z nich offline. Warto to zrobić z wyprzedzeniem, jeszcze w Polsce bo trwa to chwilę a dane w roamingu tanie nie są:
Polska strona jest odwzorowana pobieżnie. Widać tylko główne drogi i zarys ulic w miastach. Startujemy ze Szklarskiej Poręby a celem wycieczki są znajdujące się po Czeskiej stronie Źródła Łaby (Pramen Labe), monumentalne schronisko Labská Bouda oraz Wodospad Łabski (Labský vodopád). Poniżej, na zrzutach ekranu z aplikacji widać miejsce startu i cele. Niebieska kropka to nasza lokalizacja – super sprawa, bo od razu widać gdzie na szlaku jesteśmy. Doskonale widać także różnice w ilości szczegółów na części Polskiej i Czeskiej:
Korzysta się z tego po prostu świetnie. Brakować może kompasu. Poniżej zrzuty ekranu z naszą lokalizacją na mapie obok zdjęcia tego co w tym miejscu się znajdowało:
Na zakończenie statystyki z Endomondo i zdjęcie Wodospadu Łabskiego: