Play i historia pewnego numeru (telefonicznego)
W życiu każdego abonenta sieci komórkowej przychodzi kiedyś taki moment, szczególnie pod koniec okresu zastrzeżonego kontraktu, że się zastanawia, co dalej. Czy przedłużyć umowę, a może zmienić operatora lub coś zupełnie innego. Po siedmiu latach bytności w sieci Play także mnie dopadł ten problem.
Ostatni dzień wiążącej mnie z fioletową siecią umowy zawartej na czas określony i przedłużanej kolejnymi aneksami miał nastąpić 19 kwietnia 2016 roku. Od początku roku coraz mocniej się zastanawiałem, jakie kroki podjąć dalej - zostać, czy zacząć korzystać z usług kogoś innego. Nadszedł marzec i postanowienie...
Z Play do Virgin Mobile
Mój wybór padł na Virgin Mobile, głównie z uwagi na oferowane warunki (to, co miałem w Play za prawie 50 zł miesięcznie, u "Dziewicy" mogłem dostać za 29 zł miesięcznie, a do tego luksus nie bycia przywiązanym na dług czas do jednego dostawcy usług telekomunikacyjnych.
Wypełniłem na stronie internetowej Virgin Mobile odpowiedni formularz i po kilku dniach znalazłem w skrzynce na listy komplet odpowiednich dokumentów, które podpisałem i odesłałem. Niedługo później otrzymałem SMS‑em wiadomość od Virgin Mobile, że mój numer zostanie przeniesiony do ich sieci 20 kwietnia.
I na tym moja historia powinna się zakończyć i tak by się stało, ale przyszedł początek kwietnia i zmiana decyzji...
Zostaję w Play i kupuję nowy telefon
Po prawie dwóch latach używania telefonu Nokia Lumia 1520 postanowiłem nabyć coś nowego. A ponieważ nie grzeszę obecnie nadmiarem gotówki, zdecydowałem się na przedłużenie dotychczasowej umowy w Play i zakup (w oferowanym przez nich nieoprocentowanym systemie ratalnym) nowego urządzenia. Wybór dla mnie mógł być tylko jeden (choć w miedzyczasie myślałem też o innych rozwiązaniach: LG V10 lub LG G5) - Microsoft Lumia 950 XL.
Proces przedłużania umowy odbył się całkowicie drogą internetową - wypełniłem odpowiedni formularz, a potem przy pomocy wiadomości SMS i e‑mail byłem informowany o kolejnych dziejących się krokach. W końcu przyjechał do mnie kurier i przywiózł umowy i nowy sprzęt.
Jeszcze tego samego dnia Play poinformował mnie, że usługi zaczęły być świadczone na podstawie podpisanego aneksu do umowy. Przez najbliższe 3 lata miałem mieć spokój z usługami telekomunikacyjnymi. Aż tu nagle, 19 kwietnia SMS od Virgin Mobile...
Już jutro Twój numer znajdzie się w sieci Virgin Mobile
Przedłużając umowę w Play przyjąłem jako rzecz oczywistą, że wysłane wcześniej zlecenie przeniesienia numeru zostanie anulowane. Zadzwoniłem więc na infolinię fioletowej sieci, zeby sprawdzić, jak wygląda sytuacja w moim przypadku i... okazało się, ze mój numer, pomimo przedłużenia umowy, czeka na przeniesienie. Konsultant przyjął moje zgłoszenie w tej sprawie i zapewnił, że mój numer pozostanie w Play, więc nie mam się o co martwić i powinienem spokojnie czekać na odpowiedź na zgłoszenie.
Gdy jednak po obudzeniu się rano, 20 kwietnia, zerknąłem na wyświetlacz telefonu, ten pokazywał uparcie brak zasięgu sieci, a próba zalogowania się na konto w Play24 powodowała pokazanie się komunikatu sugerującego, że wpisuję nieprawidłowe dane.
Sięgnąłem więc po kartę SIM, którą wcześniej otrzymałem od Virgin Mobile i się okazało, że jest aktywna. Mój numer znalazł się w sieci Virgin Mobile, pomimo przedłużenia umowy w Play i pomimo zapewnień konsultanta z fioletowej infolinii, że nic takiego nie nastąpi. W międzyczasie dostałem SMS od Play o treści:
Witamy, informujemy, ze zgloszenie 127732734 wymaga dodatkowej analizy przez naszych ekspertow, po ktorej udzielimy odpowiedzi. Pozdrawiamy PLAY
W międzyczasie utworzyłem odpowiednie wpisy na Facebooku i Twitterze, oznaczając w nich sieć Play. W obu przypadkach otrzymałem od obsługi oficjalnych kanałów sieci, że moje zgłoszenie zostało przekazane do specjalisty.
W sumie jeszcze nic wielkiego się nie stało - mój numer (używam go od 2002 roku) był wciąż aktywny, a to, ze w innej sieci, mogłem jakoś przeboleć. Oczywiście numer musiałem doładować, na szczęście po otrzymaniu od Play faktury okazało się, że nie naliczyli miw niej opłaty abonamentowej za następny okres rozliczeniowy (czyli za czas od 20 kwietnia). Spokojnie czekałem na rozwiązanie mojego problemu, aż przyszedł dzień...
26 kwietnia 2016 roku
W tym dniu mój numer całkowicie zniknął z eteru - karta SIM od Virgin Mobile stała się nieaktywna, a próba połączenia się z moim numerem kończyła się usłyszeniem komunikatu:
Wybrany numer nie istnieje
Postanowiłem więc dowiedzieć się, na jakim etapie jest rozwiązywanie problemu. Zadzwoniłem na infolinię Play, gdzie dowiedziałem się, że moje zgłoszenie wciąż czeka na odpowiedź i tyle... Znacznie owocniejsza była rozmowa z konsultantem Virgin Mobile. Dowiedziałem się, że 25 kwietnia Play wystąpił do Virgin Mobile z wnioskiem o przeniesienie mojego numeru z Virgin Mobile do Play. Wniosek został przyjęty i, zgodnie z nim, Virgin Mobile deaktywował mój numer u siebie 26 kwietnia. Mój rozmówca zwrócił mi jeszcze uwagę, że powinienem się dowiedzieć od Play, czy mój numer zostanie aktywowany na dotychczasowej karcie SIM, czy też będę musiał dostać nową. Znowu zadzwoniłem na 790500500 i zostałem poinformowany przez konsultantkę, że mój numer w ciągu 48 godzin zostanie aktywowany na dotychczas używanej karcie SIM. Pozostało mi więc czekać, w międzyczasie używając innego numeru (z racji testowania telefonów mam pod ręką dodatkową "simkę" z aktywnym numerem). Niepokojące było to, że nazajutrz miałem otrzymać z rąk kuriera przesyłkę z najnowszym tajwańskim flagowcem, HTC 10 (do testów). Na szczęście, pomimo braku numeru telefonu, kurier mnie znalazł w pracy (zażartował, że jest jak skarbówka - znajdzie każdego).
Dwie doby później nic się nie zmieniło
48 godzin szybko minęło, ale w mojej sprawie nic się nie zmieniło. Numer nadal nie istniał w telekomunikacyjnym świecie, a jedyne, czego się dowiedziałem z infolinii Play to to, że odpowiedzi na moje zgłoszenia nadal nie ma. Skleciłem więc ponownie wpis na Facebooku. Tym razem, dzięki niewielkiej interwencji człowieka z portalu Telepolis (to dla nich testuję telefony), moją sprawą zainteresował się pan Marcin Gruszka, rzecznik prasowy Play, obiecując, że wyprostują to "ASAP" (As Soon As Possible). Trochę mnie to uspokoiło i pojechałem na majówkę (4 dni z grupą znajomych w sercu Bieszczadów). Gdy po powrocie do domu i zadzwonieniu do infolinię fioletowej sieci jedyną uzyskaną informacją wciąż był brak odpowiedzi na moje zgłoszenie, zacząłem tracić cierpliwość...
Znowu wpis na Facebooku, puszczony dalej przez mojego "szefa" z Telepolis. Tym razem w końcu zaczęło się coś dziać, ponieważ niecałą godzinę od dokonania wpisu zadzwonił do mnie człowiek z Play, który po wysłuchaniu mojej wersji wydarzeń obiecał, że zajmie się sprawą i jeszcze tego samego dnia do mnie zadzwoni. Jak obiecał, tak zrobił i nieco ponad godzinę później zadzwonił ponownie i poinformował, że mój numer ponownie został aktywowany w sieci Play, ale muszę się pofatygować do punktu sprzedaży sieci Play po nową kartę SIM, którą otrzymam za darmo. Umówiliśmy się też, że zadzwoni do mnie następnego dnia (piątek, 6 maja) zapytać, czy wszystko jest OK oraz zaproponować rekompensatę za problemy, których ofiarą padłem.
Wizyta w punkcie Play
W popołudniowy czwartek pomimo burzy udałem się do oddalonego od mojego domu o około 20 km punktu sprzedaży sieci Play po nową kartę SIM. Na miejscu okazało się, że nie działa im internet. Obsługująca mnie pani zrzuciła winę na burzę, która się właśnie zakończyła i poprosiła, żebym - jeśli to możliwe - przyszedł nieco później. Nie chcąc bezczynnie czekać poszedłem więc na pizzę...
Za drugim podejściem się udało - otrzymałem nową kartę SIM z informacją, że w ciągu kilkunastu minut powinna zostać aktywowana, a opłata za kartę w wysokości 5 zł zostanie doliczona do faktury (a miało być za darmo).
Jak się później okazało, oczekiwanie na aktywację karty SIM trwało trochę dłużej, bo około 16 godzin. W końcu jednak...
Znowu miałem swój numer telefonu
Około 9 rano w piątek, 6 maja, mój numer telefonu wrócił w pełni do "świata żywych". Tuż po południu, zgodnie z umową, zadzwonił do mnie po raz trzeci pracownik Play. Po krótkiej wymianie zdań przeszedł do rzeczy najprzyjemniejszej - rekompensaty, która okazała się dla mnie korzystna, dlatego ją przyjąłem. Następnie otrzymałem mailem oficjalną odpowiedź na moje zgłoszenie:
Szanowny Panie, w nawiązaniu do zgłoszenia przesłanego 19 kwietnia 2016 roku, dotyczącego Usługi, informuję zgodnie z poniższym. Zgodnie z przesłanymi informacjami zgłoszenie zostało dokładnie zweryfikowane. Przepraszam za zaistniałą sytuację w wyniku której, Pana Usługa została błędnie odłączona. Na Pana koncie abonenckim numer XXXXXXX została ponownie aktywowana Usługa o numerze XXXXXXXXX. Podczas rozmowy poinformowałem Pana, iż w ramach zachowania pozytywnych relacji przyznałem Panu rekompensatę w postaci 50 zł upustu na abonament przez 6 Okresów Rozliczeniowych. Pierwszy rabat zostanie naliczony na fakturze wystawionej po 20 czerwca 2016 roku. Dodatkowo po 22 maja proszę o kontakt z Obsługą Klienta Play i powołanie się na wyżej wymieniony numer zgłoszenia w celu wystawienia korekty opłaty aktywacyjnej. Proszę o kontakt pod adresem ok@pomocplay.pl. Mam nadzieję, że powyższe wyjaśnienia spotkają się z Pana zrozumieniem.
Przyszedł czas na ponowne założenie konta na Play24 (dotychczasowe zostało usunięte 20 kwietnia). Ciekawą rzecz znalazłem wśród faktur...
Okazało się, że w międzyczasie Play zdążył mi wystawić fakturę z karą za zerwanie umowy przed czasem. To bardzo ciekawe, zważywszy na to, że rozwiązanie umowy nie nastąpiło, a jeśli by do tego doszło, byłoby to z wyłącznej winy sieci Play. Złego wrażenia nie zmniejsza nawet to, że faktura ta widnieje jako opłacona (według informacji uzyskanych z Play wystawionego dokumentu nie mogli wycofać, dlatego zrobili tak zwany przelew techniczny w celu opłacenia faktury).
Wszystko dobre, co się dobrze kończy
W chwili obecnej czekam na realizację obietnic Play, ponieważ zaproponowane przez nich zadośćuczynienie jest dla mnie równoznaczne z półrocznym okresem darmowego abonamentu, który w moim przypadku wynosi 49,99 zł (zostanie mi tylko opłacanie raty za telefon).
Moja przygoda pokazała, że w sieciach komórkowych nie wszystko działa tak, jak powinno, a to co dla niektórych wydaje się oczywiste, dla innych nie jest. Dodatkowo po raz kolejny się okazało, że dowiedzenie się od konsultantów z infolinii czegoś, co nie jest ogólnie dostępne, graniczy z cudem, a poza tym nie należy wieżyć we wszystko, co się słyszy. Jednak pomimo zaistniałych problemów jestem zadowolony z sieci Play, chociaż obawiam się, że gdybym biernie czekał na naprawienie tego, co Play zepsuł, mógłbym jeszcze trochę poczekać...