Trzy kolory, czyli wybredny klient kontra operatorzy
Znacie te uczucie, kiedy nadchodzi czas końca umowy z obecnym operatorem sieci komórkowej? Czuć wtedy zapach wolności, widać tyle perspektyw, tyle możliwości. Wreszcie, po (przeważnie) 2 latach odzyskujemy kontrolę nad swoim życiem i korzystając z tej wolności w podskokach biegniemy włożyć ręce w kajdany kolejnej umowy. Kilka dni temu już miałem zanurzyć się w tej fontannie wspaniałych przeżyć lecz zamiast fontanny otrzymałem zimny prysznic... No ale po kolei...
Wybór telefonu - w abonamencie (pozornie) taniej
Już jakiś czas temu, mając w głowie świadomość zbliżającego się końca umowy (lecz bez pamiętania konkretnej daty, wszak Play zapewne się upomni o nowy cyrograf), zacząłem wstępne podchody do wyboru telefonu. Mój wybór padł na LG V10, czyli kolosa z dwoma ekranami. Postanowiłem sprawdzić cenę, jaką przyjdzie mi zapłacić za tą maszynę w abonamencie u Fioletowego Brata i okazało się, że całe życie żyłem w kłamstwie. W całej swojej naiwności, myślałem, że kupując telefon w abonamencie robię interes życia. Cytując klasyka - nic bardziej mylnego. Otóż LG V10, w abonamencie 69.99, kosztuje zawrotne 1999 zł, podczas gdy w sklepie (X‑KOM), telefon ten dostępny jest za 2399 zł. Tak więc w Play oszczędzamy 400 zł, prawda? Ale zobaczmy na ofertę bez telefonu - za 39.99 otrzymujemy abonament bardzo zbliżony do tego za niemal 70 zł, tak więc w skali całej umowy w kieszeni zostaje nam 720 zł. No ale to tak na marginesie.
Tutaj co bardziej nerwowemu czytelnikowi może pęknąć żyłka, bo cały ten wywód wyżej jest bez większego znaczenia dla reszty historii - ostatecznie ze względu na rozmiar V10 postanowiłem zakupić LG G5. Co więcej, jeśli zakup taki dokona się przed 28 kwietnia, to LG gratis dorzuca słuchawki warte ~800 zł (sic!). Moim założeniem był abonament w wysokości ~70 zł, tak więc przeszukałem oferty Wielkiej Czwórki:
- Orange: brak telefonu w ofercie (i tak bym z nimi nic nie podpisał, tak się tylko droczę)
- T-mobile: 1699 zł (co ciekawe, w chwili pisania tego tekstu nie da się już w prosty sposób sprawdzić ceny telefonu, trzeba zadzwonić na infolinię
- Plus: 1799 zł
- Play: 2399 zł (przy abonamencie podobnym jak operatorzy wyżej)
Wait... 600 zł różnicy? W takim razie chyba czas przenieść numer. Tylko gdzie?
Podejście 1: A miało być tak różowo...
Do T‑mobile nigdy nie pałałem miłością, głównie ze względu na barwy tej sieci - jakoś mi nie leżą. Mimo to (chcąc nie chcąc) posiadam konto bankowe u nich i właściwie poza kartą, którą wstyd operować, nie mam większych zastrzeżeń. Biorąc pod uwagę najlepszą cenę telefonu, byli oni moim pierwszym strzałem. Po niemałych trudach znalazłem adres e‑mail do BOK i wysłałem 3 proste pytania:
- Jak wygląda proces przeniesienia numeru (jakie dokumenty i w jakiej formie muszę dostarczyć)
- Ile trwa takie przeniesienie
- Kiedy dostanę telefon - w chwili podpisania umowy z Różowymi, czy po zakończeniu okresu wypowiedzenia w Play
Tutaj ciekawostka i ćwiczenie dla czytelnika: spróbujcie znaleźć adres e‑mail, lub formularz kontaktowy na stronie T‑mobile. Oczywiście o ile nie spotkacie się z takim komunikatem:
Niestety, tak jak myślałem, operatora sieci przerasta zatrudnienie ludzi do odczytywania poczty elektronicznej i w dalszym ciągu rozmowa z BOK przypomina rozmowę z Infobotem GG (czy ktoś go jeszcze pamięta?). Na te wszystkie pytania otrzymałem mniej-więcej taką odpowiedź:
Dziękujemy za zainteresowanie naszą ofertą, prosimy o kontakt z infolinią, gdzie konsultant przedstawi szczegóły obecnych promocji.
Chwila, czy ja pytałem o jakieś promocje? Zdaje się, że w treści maila dość precyzyjnie określiłem jaką ofertą jestem zainteresowany i zadałem konkretne pytania. Widać bot nie miał zaprogramowanych odpowiedzi. Tutaj warto zaznaczyć, że nie lubię rozmawiać z infolinią, unikam jej jak ognia, dlatego też podjąłem drugą próbę, tym razem w salonie sieci. Zestaw pytań ten sam, tym razem w cztery oczy. Niestety tutaj spotkałem się z jeszcze większym murem, bo na 3 pytania, 3 razy usłyszałem:
Ja nic nie wiem na ten temat, musi Pan dzwonić na infolinię
Pomijając już ton pracownika, który sugerował ze mu przeszkadzam (a zmienił się na taki jak tylko powiedziałem że nie chce jeszcze nic podpisywać, a tylko zapytać). Na tym etapie postanowiłem darować sobie przygodę z Różowym Wojownikiem. Skoro problemem okazało się uzyskanie prostych informacji przed podpisaniem umowy, boję się jak wygląda obsługa abonenta w momencie zaistnienia jakiegoś problemu.
Tak oto Różowy Wojownik został pokonany przez serię 3 prostych pytań i moją awersję do infolinii. Z ciekawostek na koniec, oto co proponuje wyszukiwarka Facebooka po wpisaniu hasła "t‑mobile":
Podejście 2: Może jednak fiolet?
Kontakt (a właściwie jego brak) z T‑mobile nieco zniechęcił mnie do poszukiwań nowego operatora, postanowiłem więc, że może jednak zostanę w Play. "Może" zależne od tego, czy Play będzie w stanie zbić nieco zaporową cenę telefonu (jako stały klient, wydawało mi się, że mam prawo oczekiwać jakiejś elastyczności). Czas płynął, a ja czekałem na telefon z propozycją przedłużenia umowy. 3 dni przed jej końcem otrzymałem SMS z pytaniem czy zgadzam się na kontakt telefoniczny - odpisałem "TAK" i czekałem dalej. W międzyczasie postanowiłem przejrzeć jeszcze raz ofertę telefonów, żeby przygotować się do rozmowy z konsultantem. Problem w tym, że sekundę po wejściu na spis telefonów znika filtr oferujący wybór wysokości abonamentu, a prawie wszystkie telefony na liście widnieją jako "od 1 zł".
Gdzie jesteś, suwaku? Chwila w konsoli pozwala zauważyć, że ów filtr dalej widnieje w drzewie strony, jednak jest celowo ukryty. Czemu? Po co? Być może, żeby ceny telefonów wyglądały bardziej przystępnie (1 zł, zamiast 2399). Oczywiście dzięki temu tracimy jakiekolwiek możliwości porównania cen telefonów w abonamencie jaki nas interesuje - brawo Play! A tutaj sprawca całego zamieszania:
Ta świetna zabawa ze stroną Play sprawiła, że nawet nie zauważyłem, jak minęły dwa dni - co za tym idzie, został dzień do końca umowy, a ze strony Playa dalej cisza. Cóż, widocznie mnie nie lubią, ale postanowiłem, że nie pozbędą się mnie tak łatwo i zgłosiłem prośbę o kontakt. Aby nie tracić czasu, wprost napisałem w nim, że zarówno w Plusie, jak i w T‑mobile LG G5 jest w znacznie lepszej cenie, a właśnie tym telefonem się interesuje. Wynik? Następnego dnia otrzymuję telefon od konsultanta który bez większego owijania stwierdza:
<Konsultant> Ten telefon jest na rynku dopiero od kilku miesięcy, więc nie można go kupić taniej <Ja> Jak to się nie da, skoro napisałem w zgłoszeniu, że obie konkurencyjne sieci w swojej ofercie posiadają ten telefon znacznie taniej? <Konsultant> To nie my ustalamy ceny, tylko operator. Czy ma Pan jeszcze jakieś pytania?
Zatrzymajmy się tutaj na moment, bo jest w tej krótkie wymianie zdań wiele ciekawych rzeczy. Po pierwsze, zastanawiające jest stwierdzenie "telefon jest na rynku dopiero od kilku miesięcy", wobec telefonu który chciałem zakupić w... PRZEDSPRZEDAŻY. Na uwagę zasługuje również fakt, że konsultant w żaden sposób nie próbował przekupić mnie czymkolwiek innym - zdawało mi się, że taka jest rola infolinii, bo sztywną ofertę przedłużenia mogę przeczytać sobie na stronie. Do Play jestem przywiązany i postanowiłem dalej nie odpuszczać - wysłałem ponowną prośbę o kontakt, tym razem przez 24.play.pl. Już na drugi dzień (umowa zdążyła się skończyć w międzyczasie) otrzymałem telefon od konsultanta, który powiedział mi już w pierwszym zdaniu, że on nie jest w stanie mi opuścić ceny telefonu, ale chętnie zgłosi moją sprawę do działu utrzymania klienta. Kilka godzin później zadzwoniła pani z ów działu, która jednak nie wiedziała już jaką mam sprawę - moja wiadomość którą miał przekierować poprzedni konsultant zaginęła. Po krótkiej rozmowie z panią z działu utrzymania klienta dowiedziałem się że... przez telefon tego aparatu zakupić się nie da, bo nie ma jeszcze zdefiniowanych cenników dla sprzedaży innej niż przez internet. Innymi słowy: poprzedni konsultanci cisnęli głupa, mówiąc że nie mogą zmienić ceny telefonu, nawet nie patrząc do swoich rozpisek, aby poinformować mnie, że nie są w stanie mi sprzedać tego telefonu w żadnej cenie. Absolutnie w żadnej. Co ciekawe, ta pani (przypominam: z działu utrzymania klienta), również nie chciała mnie w żaden sposób "utrzymać", nawet jak zasugerowałem, że mogę być zainteresowany również innym telefonem. Tutaj ciekawostka, po 2 godzinach otrzymałem kolejny telefon, od tej samej pani:
<Miła Pani>Dzień dobry, zgłaszał Pan prośbę o kontakt telefoniczny? <Ja>Tak, rozmawialiśmy jakieś 2 godziny temu <Już Nie Miła Pani>Ok, to nie odznaczyłam sobie <Tutaj nastąpiło rozłączenie przez Już Nie Miłą Panią>
Podejście 3: Youtube w Plusie to nie internet, czyli chyba w żadnym kolorze mi nie do twarzy
Ostatnim strzałem był Plus. Początki były obiecujące, miły kontakt poprzez Livechat z konsultantem, który odpowiedział na wszystkie moje pytania, telefon wybrany w dobrej cenie, zostało tylko zgłosić chęć przedłużenia umowy przez prosty formularz w internecie. Cóż mogło pójść nie tak? Otóż jestem na tyle wrednym klientem, że czytam regulaminy i umowy. Uwagę moją przykuł paragraf 6 regulaminu, który traktuje o dostępnym w abonamencie pakiecie internetowym.
Pakiet Internetowy Non Stop nie obejmuje transmisji danych: w ramach usług MMS, video streaming oraz innych usług, w tym usług audio, (...) np. aplikacje obsługujące radio, które to transmisje danych rozliczane są odpowiednio zgodnie z Cennikiem właściwym (...) oraz „Transmisja Video Streaming”
Pytanie zasadnicze, czym jest VideoStreaming wg Plusa (w regulaminie jest to zdefiniowane jako aplikacje korzystające z RTSP)? Po chwili szukania zmroziło mi krew w żyłach - otóż sporo użytkowników skarży się, że za korzystanie z Youtuba, Ipli czy Spotify, Plus nalicza opłatę w wysokości 49 groszy za minutę takiej przyjemności. Jedynym rozwiązaniem proponowanym przez użytkowników to zmiana APN na inny, w którym jednak nie działa LTE. Znalazłem nawet zapytanie o tę kwestię na fanpage sieci, gdzie Plus potwierdził, że takie opłaty są uzasadnione regulaminem usługi i są całkowicie normalne. Z ciekawości jednak postanowiłem napisać w ten sprawie do konsultanta poprzez wspomniany wyżej LiveChat.
W tym momencie zaczynałem mieć już pewne rozdwojenie jaźni. Z jednej strony rzesza użytkowników skarży się na opłaty za oglądanie Youtuba, którym Plus nie zaprzecza, z drugiej zaś konsultant zarzeka się, że żadnych opłat nie ma. Co ciekawe, komentarz Plusa na fanpage skomentował po polskiemu:
wypowiedzi przez internet ludzi na różne rzeczy nie mają racji.
Postanowiłem więc wrócić na fanpage i spytać o sprawę osobiście, na szerszym forum. Do pytania dołączyłem powyższy obrazek (profesjonalnie sklejony w gimpie) oraz dodatkowo link do forum Plusa. Tutaj właściwie ciężko mi o jakiś większy komentarz, warto po prostu poczytać. Ciekawe jest to, że w jednym komentarzu Plus proponuje zmianę APN na APN:Internet, mimo że chwilę wcześniej stwierdził iż prawidłowe ustawienie to APN:Plus (no chyba że ktoś nie lubi LTE...). Osobiście nie udało mi się znaleźć nikogo, komu faktycznie ściąga pieniądze za korzystanie z Youtube, ale jak widać problem istnieje, a od sieci nie da się wyciągnąć żadnych konkretnych informacji. Co za tym idzie, Zieloni również odpadają z gry.
Jestem do wzięcia
Jako, że Orange jest całkiem poza konkurencją, nie pozostały mi już żadne alternatywy. Wszystkie 3 sieci oblały prosty test - wymagałem tylko szczątkowego profesjonalizmu, ale okazało się to zbyt dużym wyzwaniem. Na koniec mogę tylko złożyć kondolencję operatorom z powodu tak wybrednych klientów jak ja. Powinienem zapewne zgodzić się z pierwszą lepszą ofertą i nie wybrzydzać. A tym sposobem zostałem bez operatora*...
* tak naprawdę, to umowa z Play przeszła na czas nieokreślony na niezmiennych warunkach, ale to psuje całą dramaturgie.