Baldur's Gate III — premiera w oparach wczesnego dostępu. Garść przemyśleń po I akcie
22.10.2020 | aktual.: 22.10.2020 15:32
Jeśli jeszcze nie wiecie, na początku października we wczesnym dostępie pojawiła się trzecia odsłona fenomenalnej serii Wrót Baldura. Larian Studios wręcz stanęło na głowie, przygotowując dla oddanych fanów serii i miłośników konwencji RPG, rozbudowaną historię i wciągającą kampanię dla pojedynczego gracza. Mimo że od czasu drugiej części minęło ponad 20 lat, a technologia poszła wyraźnie do przodu, wiele osób nie potrafiło pogodzić się z implementacją znajomej oprawy graficznej i wykorzystywania obecnego w większości gier, silnika.
Już samo podejście twórców, by wydać grę we wczesnym dostępie, oferując dla gracza jeden akt do rozegrania, był pomysłem nie tyle szalonym, ile niebezpiecznym. Jeszcze przed wypuszczeniem gry na rynek, okazało się, że mechanika jest łudząco podobna do tej, znanej nam choćby z serii Divinity: Original Sin, nie wnosząc znaczących różnic między grami. Podobieństw pojawia się więcej, wraz z popychaniem głównej linii fabularnej do przodu, choć jedna rzecz niewątpliwie wyróżnia się w nowym Baldurze ... To oczywiście historia!
Zakazany owoc
Nic tak nie denerwuje niedzielnych graczy, jak tytuł wydany we wczesnym dostępie. W większości wypadków gra taka skierowana jest dla miłośników serii, gatunku a w szczególności dla osób pragnących dołożyć swoją cegiełkę przy żmudnym procesie twórczym. W tym wypadku studio Larian postanowiło wydać grę wcześniej, by społeczność miała równie silny wpływ na kształtowanie się historii, jak i wyłapywanie w czasie rzeczywistym błędów nowo powstałej produkcji. Na starcie można było zetknąć się z wieloma ograniczeniami, związanymi z szybką premierą gry. Błędy w tłumaczeniu, blokady w zadaniach, niewidzialne ściany, zbyt wysoki poziom trudności, artefakty graficzne ...
Nie jest jednak tak, że gra stała się przez to nie‑grywalna. Przy pierwszym podejściu z nagromadzeniem ponad 100 zapisów rozgrywki, udało mi się dobrnąć do cut‑scenki, wieńczącej I Akt - mimo drobnych błędów graficznych, zastosowania kilku nieprzemyślanych mechanik oraz pomniejszych problemów wydajnościowych, uważam że Baldur's Gate III to jeden z najlepiej wykonanych tytułów we wczesnym dostępie w jakie grałem w przeciągu ostatnich 20 lat. Należy więc powściągnąć emocje z negatywnym wyrażaniem się o dość mocno kontrowersyjnym ruchu studia, w związku z nagłą premierą. Biorąc pod uwagę przesuniętą premierę na przyszły rok i potężnym wsparciu fanów projektu, dużą szansą jest. że na premierę otrzymamy grę kompletną i niesamowicie grywalną.
Przed wyruszeniem w drogę ...
Niestety, ale we wczesnym dostępie nie usłyszymy głosu naszego mentora, więc raczyć się będziemy musieli angielskimi głosami i rodzimymi napisami. Nie ma co się zrażać - wciąż mamy nadzieję w dniu premiery usłyszeć w grze Piotra Fronczewskiego, więc mocno trzymajmy kciuki! Do tego czasu przyjdzie nam zaznajomić się z wyśmienicie napisaną kampanią fabularną, osadzoną w czasach wyprzedzających o wiek wydarzenia z drugiego dodatku do BGII - Tron Bhaala. Obserwujemy w niej losy naszego bohatera, siłą porwanego przez Łupieżcę Umysłu, który z ogromnym rozmachem najeżdża tytułowe miasto - Wrota Baldura. Spowici żywym kokonem, uniemożliwiającym ruchy, zostajemy poddani procesowi metamorfozy, co ogólnikowo oznacza stopniową przemianę w nową istotę ... Lllithda.
Podczas ataku na miasto i natychmiastowej ewakuacji w związku z dobrze przygotowaną obroną, naszemu bohaterowi udaje się wyswobodzić z sideł mroku. Wraz z uratowanymi więźniami udaje mu się zbiec ze statku powietrznego Łupieżcy. Okazuje się jednak, że żyjący w nim zarodek, dostarcza mu nowych umiejętności, o których zwykły człowiek mógłby tylko pomarzyć. Dzierżąc potężne moce, ale i mając świadomość krótkiego żywota przed ostateczną przemianą, nasz bohater postanawia odnaleźć lekarstwo. I mimo że nasze zadanie wydaje się mieć tylko jedną odnogę fabularną, nie jesteśmy gotowi na ciężar, z jakim będziemy zmuszeni się zmierzyć przy dalszej zabawie.
Fabuła dostarczy nam bowiem aż nadto przeżyć w głównej linii fabularnej, a nie należy zapominać o sporej ilości zadań pobocznych, rajdów oraz wydarzeń losowych. Baldur's Gate 3 tętni życiem jak żadna wcześniejsza odsłona, racząc graczy losowo generowanym środowiskiem i wydarzeniami.
Mechanika powtarzalności
Choć do fenomenu historii fabularnej nie mogę się doczepić, to zastosowana w BG3 mechanika nie jest ani nowoczesna, ani jedyna w swoim rodzaju. Już na początku przygody mamy możliwość oficjalnego spersonalizowania swojej postaci, dzięki rozbudowanemu edytorowi. Ustawimy w nim rasę, klasę postaci, płeć, przynależność, a nawet wybierzemy rodzaj partnera, o którym postać marzy w snach erotycznych :) Oczywiście nie zabrakło głębszej personalizacji twarzy, owłosienia czy ustawiania aspektów rysów twarzy i budowy ciała. Jak okazało się po pierwszych dniach od premiery, zdecydowana większość graczy wybierała postać ludzką - mężczyznę o szarych włosach jako swojego bohatera. Twórcy nie ukrywali rozgoryczenia, gdyż w końcu oddali dla graczy o wiele więcej możliwości personalizacji. No ale cóż - my chyba po prostu lubimy grać ludźmi :)
Mechanika zastosowana w trzeciej części jest bardzo mocno zbliżona do pierwszej, jak i drugiej odsłony Divinity, co zresztą zarzucał studiu dość spory odsetek odbiorców nowej gry. Pierwsze wrażenia są więc mocno krzywdzące, gdyż ewidentnie mamy tutaj przypadek kopiowania pomysłu i wcielenia go w tej samej formie do nowej gry. Z drugiej strony jednak dopiero w aspekcie walki, zauważymy jak wiele nowości zostało w takowym silniku zaimplementowane. Mechanika rozgrywki opiera się bowiem o klasyczny rzut kością - od tej losowości zależy cały świat i przyszłość naszej drużyny. Czasami błaha potyczka może się okazać dla nas brzemienna w skutkach, a i nieunikniona przegrana z wysokopoziomowym przeciwnikiem może zostać nagle rozstrzygnięta przez idealnie rzuconą kostkę.
System ten opiera się o turowe starcia z przeciwnikami, wykorzystujące system walki piątej edycji zasad Advanced Dungeons & Dragons. Przed każdą potyczką wykonywany jest rzut na inicjatywę, która z postaci zacznie jako pierwsza. W taki sposób możemy sprowokować przeciwnika jako pierwsi, świetnie przygotowując atak, jak i obronę. Podczas naszego ruchu mamy do dyspozycji określoną ilość akcji do wykonania, opierającą się o ruch i atak. Walka jest wręcz bardzo wymagająca, gdyż przeciwnicy idealnie wyuczeni w nowej mechanice - reprezentują bardzo wysoki poziom trudności. Wielu moich kolegów miało trudności zakończyć prolog gry, ginąc na każdym kroku lub nie podchodząc do rozgrywki w sposób taktyczny. To nie jest kolejny RPG dla fanów Diablo ... to fenomen RPG!
Warto dać szansę!
Nie ukrywam, że poniekąd zawiodłem się zaimplementowaniem nowej mechaniki w grze, ale w końcu minęło tak dużo czasu od premiery drugiej części, że moje narzekania na nic się zdadzą. Nowa technologia i możliwości silników graficznych, fenomenalnie oddają rzut izometryczny w pełnym 3D. Pozwala nam to w łatwiejszy sposób nawigować postaciami na mapie, przewidywać ruchy przeciwników, ale też sprawniej wykorzystywać przeszkody terenowe do własnych celów. Mimo kilku drobnych błędów ciągle łatanych przez studio i udostępnianych w formie łatek, studio Larian poczyniło niebywałe postępy w kwestii budowania klimatu serii i oddawaniu dla gracza, to co najpotężniejszego w Baldurze.
Trzecia odsłona serii oferuje nam długą rozgrywkę przepełnioną wciągającą fabułą, przepiękną oprawą audio-wizualną i bogatym zestawem przedmiotów i umiejętności dla naszych bohaterów. Troszkę przeszkadza fakt wczesnego dostępu i swoistego niedopracowania kilku znaczących technik rozgrywki, ale można i na to przymknąć oko. Wedle zapewnień twórców, gra będzie miała swoją premierę dopiero w przyszłym roku, ale jak jeszcze nie zakupiliście swojej kopii, a chcielibyście spróbować swoich sił i dopomóc twórców w żmudnym procesie twórczym, to mogę tylko polecić wam zakup. Gra dostępna jest na kilku platformach dystrybucji cyfrowej PC, ale jak zechcecie poczuć moc dawnych czasów bez debilnego DRM, polecę jedyną słuszną platformę - GOG.
PS: Nie zrażajcie się ceną (199 zł). Jest ona adekwatna do zawartości - na razie mamy dostęp do I aktu, a będzie tego o wieeeeeeeeeeeeele więcej!
PS 2: Po oficjalnej premierze na pewno naskrobię pełną recenzję :)