Po godzinach - czyli gry na Androida cz XVII
05.06.2014 21:54
Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu o grach na Androida, ale spowodowane to było głównie natłokiem ważnych dla mnie spraw i obowiązków związanych ze szkołą. Na szczęście znalazłem troszkę czasu i udało mi się opisać dwie interesujące pozycje do pogrania w wolnych chwilach. Na dzisiejszy ogień pójdą dwie bardzo ciekawe gierki, a mam na myśli ociekający old‑schoolową grafiką Mega Dead Pixel oraz bardzo wciągającą platformówkę – League of Evil Free.
Mega Dead Pixel
Gra ta na pierwszy rzut oka wygląda dość skomplikowanie i potrzeba troszkę czasu by rozkminić główne mechanizmy rządzące rozgrywką. Naszym zadaniem jest przeprowadzenie tytułowego martwego piksela przez pole rozsiane innymi pikselami przeróżnych kształtów przy okazji zbierając monety, bonusy lub łącząc się z innymi martwymi pikselami.
Prócz omijania masywnych brył z pikseli nasz biały piksel może ocierać się o inne, zyskując punkty rozrostu (górny pasek), a gdy ten osiągnie maksymalną wartość – nasz "bohater" powiększa się i możemy przez kilka sekund wręcz pędzić w dół planszy. Niestety każde zderzenie z innymi bryłami pikseli znacząco zmniejsza wielkość naszego "kwadracika" i jego prędkość. Na szczęście twórcy dodali też na mapie przeróżne bonusy ułatwiające nam rozgrywkę – pistolet do zestrzeliwania stojących przed nami pikseli czy wszechmocna tarcza oraz wiele wiele innych czekających do odkrycia bonusów. Sterowanie naszym pikselem opiera się głównie na wciskanie ekranu raz z prawej a raz z lewej strony (wybór kierunków) – ot cała filozofia, więc można grać jedną ręką lub dwoma.
Za monety zebrane podczas gry – możemy kupować przeróżne rozszerzenia – od nowych map przez nowe nakrycia głowy zwiększające nasze umiejętności, kończąc na dodatkowych bryłach z pikseli które możemy dodawać na mapkę, zwiększając tym nasze przychody z punktów przy ocieraniu się o nie. Warto wspomnieć iż ścieżka dźwiękowa jest bardzo miła dla ucha a najlepiej się jej słucha na podpiętych słuchawkach, co zresztą proponuje sam autor podczas ładowania się gry na ekranie powitalnym.
Warto wspomnieć iż gra jest darmowa, a główne reklamy wyświetlają się co jakiś czas – najczęściej przy skończonym "rajdzie". Oczywiście możemy pozbyć się reklam, czy podwoić zyski z monet ale to wiąże się z wpłaceniem realną walutą którą w tym przypadku sobie darowałem – ilość wyświetlanych reklam mi nie przeszkadza. Prócz zwykłej waluty jaką jest złoto, mamy też do dyspozycji specjalne tokeny które możemy też znaleźć w grze. Dzięki nim możemy wznowić rozgrywkę "reanimując" nasz martwy piksel – np. po zderzeniu się z innym. Grę gorąco polecam fanom 8‑bitowych rozgrywek bo daje ona wiele, ale to bardzo wiele frajdy.
League of Evil Free
Znajomy polecił mi tą platformówkę na wzgląd na stare czasy jak za młodu graliśmy na automatach w podobne tytuły. Głównym bohaterem jest tutaj napakowany koks-cyborg który za zadanie ma udaremnić jakiś misterny plan knuty przez jakiegoś mistrza zła. Nasze zadanie jest banalnie proste – musimy przejść planszę najeżoną pułapkami i rozwalić naszego przeciwnika, przy okazji zbierając schowaną na mapie teczkę z tajnymi danymi.
Grę mamy podzieloną na kilka rozdziałów a te są podzielone na kilkanaście misji, więc nudzić się raczej nie będziemy. Poruszanie się w grze ograniczono do minimum – sterowanie postacią w prawo i lewo, skok oraz uderzenie/kopniak. Oczywiście nasz bohater może też złapać się ściany i pomału na niej zjeżdżać tak by np. złapać teczkę która akurat przy tej ścianie wisi. Możemy też odbijać się z jednej ściany na drugą – jak w klasycznych grach zręcznościowych. Mamy też możliwość rozwalania naszych przeciwników na krwawą miazgę – jak z resztą postępujemy tak z czekającą na nas na końcu mapy złą personą.
Naszym głównym przeciwnikiem jest czas, który leci tutaj nieubłaganie. A za każdą ukończoną planszę dostajemy dodatkowe gwiazdki – w zależności z jakim czasem skończymy mapę oraz czy weźmiemy ze sobą teczkę. Ciekawą opcję dodana przez twórców jest fakt iż po każdym dodatkowym podejściu do rozgrywki (w momencie nieudanego przejścia – śmierci bohatera) widzimy dodatkowo zjawę naszej postaci i jej poprzednie ruchy jakie robiła przed śmiercią. Miałem taki przypadek że w pewnej mapie która zaczynałem po raz dwudziesty, miałem okazję podczas przechodzenia zauważyć aż dwudziestu moich bohaterów którzy popełniali te same błędy i właśnie dzięki ich‑mojej pracy mogłem przejść poziom. Może za bardzo to zamotałem, ale dzięki temu Ci najbardziej zainteresowani czytelnicy zainstalują tę gierkę by przekonać się o co mi w tamtym zdaniu chodziło :)