Shadow Warrior 2: Lo Wang ponownie zalewa ekran juchą i czarnym humorem
14.10.2016 | aktual.: 14.10.2016 22:17
Lekko ponad 3 lata temu polskie studio Flying Wild Hog wydało remake gry Shadow Warrior, pierwotnie stworzonej przez 3D Realms w 1997 roku. Dzięki przeniesieniu szaty graficznej w pełny trójwymiar i zastosowaniu nowych pomysłów, gra jak i studio zyskało bardzo wielu fanów. W sumie nie zdziwiła mnie taka fala zachwytu, biorąc pod uwagę iż w tym studiu pracują osoby znane z takich produkcji jak Hard Reset, Wiedźmin 2, Painkiller czy Bulletstorm. W pierwszej części nasz bohater - Lo Wang miał za zadanie odnaleźć legendarne ostrze Nobitsura Kage. Nie zdradzając za bardzo fabuły osobom które w poprzednią część nie grały, może napiszę co nieco o drugiej części ...
Fascynująca fabuła
Akcja gry jest swoistą kontynuacją poprzedniej części. Toczy się ona w alternatywnej rzeczywistości którą można traktować jako połączenie starodawnej Japonii z teraźniejszością, opatrzoną nutką futuryzmu. Nasz bohater ma za zadanie dostarczyć swoim pracodawcom tajemniczy artefakt. Już na samym początku gra wyrzuca nas na głębokie wody i sprawdza nasze umiejętności bojowe w zaimplementowanym samouczku. Po znalezieniu i dostarczeniu tajemniczego przedmiotu, otrzymujemy zadanie zlokalizowania i uratowania pewnej kobiety. Szybko okazuje się że jej ciało zostało opanowane przez demona a jedynym wyjściem w tej sytuacji jest transfer jej duszy do innego ciała, przynajmniej na jakiś czas. Oczywiście, okazuje się że jedyna osoba która może temu podołać jest sam Lo Wang. I tak nasz niewychowany, rzucający czarnym humorem bohater, otrzymuje dość stonowaną towarzyszkę do rozmów. Cel naszego zadania jest dość oczywisty. Znaleźć coś co pozwoli zwrócić duszę do prawowitego ciała. Ale na drodze stanie nam nie jeden potwór ...
Byłem przekonany że tym razem twórcy uraczą nas nieco ciekawszą i bardziej zaskakującą linią fabularną, no ale w końcu ten tytuł ma głównie bawić, dostarczać emocji w starciu z różnorodnymi przeciwnikami oraz wywoływać salwy śmiechu po każdym tekście rzuconym przez naszego wojownika. Na ręce gracza oddano dużą ilość zadań pobocznych których podjąć się możemy w naszej bazie. Każde takie zadanie to dodatkowe fundusze, broń oraz pewna unikalna historia naszych pobratymców.
Podczas wyboru jednego z czterech stopni trudności, możemy zaznaczyć tryb kooperacyjny. Wtedy zagramy ze znajomym całą kampanię i misje poboczne. Tryb ten polecam zgranym graczom i przy okazji osobom celującym w wyższe poziomy trudności, gdyż na niższych zabawa szybko się nudzi.
Krwawa mechanika
System poruszania się względem poprzedniej części nie uległ drastycznym zmianom. Do naszej dyspozycji otrzymaliśmy podwójny skok i wciąż możemy używać szybkich uników. Dzięki otwartym mapom, zyskaliśmy na eksploracji. Korzystając z wysokich skoków oraz ślizgów mamy możliwość wspinania się po ścianach oraz wchodzenia na budynki. Podczas zwiedzania krainy natkniemy się na pewne elementy otoczenia z którymi możemy zajść w interakcję. Większość z nich będziemy mogli zniszczyć a niektóre potraktować jako świetną broń z opóźnieniem czasowym na naszych wrogów.
System walki przeszedł dość spory lifting. Do naszej dyspozycji początkowo oddano katanę oraz pomniejszą broń palną. Podczas wykonywania zadań lub likwidacji potężniejszych przeciwników mamy szansę na upuszczenie przez nich specjalnych przedmiotów lub broni. Tych w grze jest bardzo dużo, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Odbierając nagrody za zadania u zleceniodawcy, również możemy dostąpić zaszczytu wybrania interesującej nas broni. Każda z nich ma unikalne tryby i sloty do uzupełnienia przez zebrane na polu walki ulepszenia. Z racji tego że mamy tylko 8 slotów do obsadzenia broni podręcznych, w każdym momencie możemy zmienić posiadaną broń na coś innego, zmieniając przy okazji włożone ulepszenia.
Wang Wang i trup
Jak wspomniałem wcześniej, podczas rozgrywki prócz zapasów amunicji, apteczek i kul chi znajdziemy wiele ulepszeń do broni, pancerza lub postaci. Gdy przejdziemy do menu postaci i zakładki uzbrojenie – otrzymamy możliwość uzupełnienia pustych slotów specjalnymi ulepszeniami. Dodadzą one unikalne właściwości do broni, czasami zmieniając dosłownie jej strukturę i możliwości. Dla przykładu nic nie stoi na przeszkodzie by zwykła katana zaczęła razić prądem lub powodować zapłon u przeciwnika. Broń palna może zyskać dodatkowe tryby strzału, kosztem obrażeń lub zmniejszonym magazynkiem. Znajdywane ulepszenia cechują się jakością i poziomem. Im lepsza jakość i wyższy poziom, tym lepsze statystyki uzyskamy. Podobnie jest z ulepszeniami dla postaci. Gdy uznamy jednak że zebrane podczas przygody, ulepszenia są nam do niczego potrzebne, będziemy mogli je odznaczyć i przenieść do graciarni. Po wizycie w sklepie będziemy mogli je sprzedać za dodatkową gotówkę. A tę możemy wydać na lepsze pukawki lub potężniejsze zabawki. A jak to wygląda w praktyce:
Podczas walki z pomiotami zła otrzymamy punkty doświadczenia, zwane karmą (nie mylić z jedzeniem dla zwierząt). Gdy złoty ogon smoka który oplata statystyki wyjętej broni zapełni się, awansujemy na wyższy poziom i otrzymamy dodatkowe punty umiejętności. Te przeznaczyć możemy na rozwijanie specjalnych kart, zdobywanych w trakcie rozgrywki. Wiele z nich to umiejętności pasywne, zwiększające statystyki lub dodające pewne regeneratory lub zwiększające modyfikatory do broni. Umiejętności aktywne możemy stosować podczas walk. Należy do nich znane choćby z poprzedniej części leczenie. Nowością jest odepchnięcie mocy, wbicie przeciwników na pal lub ciche skradanie się. Należy z zastanowieniem dobierać ulepszenia do broni, gdyż kilka z nich świetnie współpracuje z daną umiejętnością.
Wiele przeciwników z którymi przyjdzie nam się zmierzyć posiada specjalne afiksy z informacjami na jaki typ broni są podatni lub odporni. Należy brać to pod uwagę podczas walk, gdyż w innym wypadku niepotrzebnie się namęczymy. Odpowiednia taktyka oraz wybór broni, niejednokrotnie wybawi nas z opałów. Dzięki bogatemu arsenałowi rzadko przyjdzie nam korzystać z broni białej, co uważam za duży minus gdyż podczas walk, ta sprawdza się nadzwyczaj dobrze.
Cukrowo-chłodna otoczka
Twórcy czerpali pomysły nad stroną wizualną z poprzedniej odsłony. Widać jak na dłoni że wiele elementów zostało z niej przeniesionych garściami. Już podczas początkowej zabawy szybko zauważymy iż wiele lokacji jest opatulone niczym cukierek, kolorowym sreberkiem. Przepych jasnych, rażących wręcz oczy kolorów, szczęśliwie kończy się w momencie gdy przenosimy się na nieco futurystyczne tereny. Wiele zadań pobocznych przenosi nas na kolorowe równiny, ciemne, opuszczone kopalnie lub na ulice futurystycznego miasta. Z czasem przestaniemy zwracać uwagę na pewną powtarzalność elementów otoczenia i zajmiemy się masową eksterminacją wrogów.
Tereny w grze należą do otwartych. Da nam to sporą swobodę podczas ich eksploracji podczas misji. Jednak nie należy się martwić że podczas zabawy nie zebraliśmy wszystkich, rozsianych przez twórców znajdziek. Do każdej mapy nie należącej do zadania głównego, będziemy mogli wrócić by zebrać pozostałe przedmioty lub odkryć nieznane wcześniej lokacje. Na mapce podglądowej ukryte przedmioty nie zostały zaznaczone. Ten bardzo przemyślany krok twórców, zmobilizuje growych eksploratorów do zabawy, a zwykłym szaraczkom oczyści mapę ze zbędnych znaczników. Podczas wyrzynania zastępów demonów i mechanicznych stworów, zbierzemy ciasteczka z wróżbą, zapełnimy encyklopedię potworów o nowe wpisy oraz zbierzemy skrycie ulokowane kapliczki dające nam spory zastrzyk gotówki.
Jak przystało na wysokiej jakości produkcje w grze możemy natknąć się na masę odwołań do popkultury, gier, filmów czy symboli. Należy wytężyć wzrok i zaufać intuicji by je odnaleźć.
Wrzaski, miodność i walka
Muszę przyznać iż w Shadow Warrior 2 bawię się wyśmienicie. Ścieżka dźwiękowa została wykonana bardzo starannie, więc nie usłyszymy niezgranych z postaciami aktorów. Wrogowie strzępią jęzorami aż miło a odgłosy ich niechybnej dekapitacji ucieszą każdego wojownika. Dźwięki otoczenia również robią wrażenie. Piękne śpiewy ptactwa przy krwawej jatce to codzienność. Chyba że zagłuszą je elektroniczne jazgoty maszyn i reklamy na trójwymiarowych ekranach w futurystycznych lokacjach. Uważam że ścieżka muzyczna wbije w fotel nie jednego gracza. Podobne odczucia miałem w tegorocznej grze Doom kiedy gdy masakrowałem piłą mechaniczną ogromne cielska potworów, przygrywały mocne kawałki. Tutaj jest podobnie. Przy dynamicznych walkach w falami przeciwników lub sam na sam z bosem, przygrywają wbijające się w ucho mocne rytmy, przy których brzmieniu zabawa nabiera niebywałego tempa.
Kup pudełko graczu drogi, wyślesz Wanga po pierogi
Gdy otrzymałem od Techalndu kopię gry do recenzji, nie spodziewałem się dostać tak bogatą wersję. Prócz samej gry, w opakowaniu kolekcjonerskim znajduje się bowiem bogaty w szkice artbook, plakat z autografem Michała Śledzińskiego, litografia z gry, kartka z tajną wiadomością dla gracza, 3 naklejki oraz oficjalna ścieżka dźwiękowa. A to wszystko skąpane w otoczce zapaszku nowości :)
Jak można zauważyć zestaw jest naprawdę niczego sobie i warto się w niego zaopatrzyć. Najbardziej budującą informacją jest fakt iż w dołączonej ścieżce dźwiękowej znalazł się utwór ukazany w jednym z zapowiedzi gry, o który bardzo głośno sprosiła społeczność graczy. Tak, ten sam który został użyty w filmiku powyżej ;)
Jako dodatek otrzymamy również DLC w postaci złotej skórki w trybie kooperacji, broń MP7 oraz katanę.
Podsumowanie Wang
Uważam że studio Flying Wild Hog odwaliło kawał świetnej roboty nad Shadow Warrior 2. Gra jest bardzo wciągająca, oferująca bardzo dynamiczną zabawę i świetne gagi w iście czarnym humorze wypowiadane przez naszego bohatera. Twórcy bardzo skrupulatnie podeszli do tematu awaryjności w dniu premiery za co trzeba ich pochwalić, gdyż gra nie powoduje żadnych spadków wydajności czy błędów. Jeżeli zdecydujecie się na zakup to grę powinniście znaleźć w cenie 109,99 zł z przedstawionymi wcześniej bonusami. Myślę że warto zaopatrzyć się w ten tytuł i wesprzeć naszych chłopaków by i w przyszłości stworzyli coś równie dobrego albo i lepszego ;)