OpenSUSE 12.1 - przegląd nowości
Nigdy nie ukrywałem, iż openSUSE zaraz po PCLinuxOS to moja ulubiona dystrybucja z KDE, dlatego wraz z premierą 12.1 wypada coś o niej napisać. Na potrzeby tego wpisu pobrałem wcześniejszy „build” oznaczony jako rc2, który okazał się wersją finalną. Ponieważ KDE jest domyślnym środowiskiem graficznym toteż wybrałem wersję live cd z tymże środowiskiem. Stosowne obrazy można pobrać tutaj. Mała uwaga do wszystkich którzy testują wyłącznie system w trybie live cd. Jeśli już nie mają możliwości instalacji, to gorąco zachęcam do wrzucenia na pendriva, pozostawiając poczciwe cd w spokoju. Instalacja przebiegła bez problemów, całość wraz z ponownym uruchomieniem komputera i ostateczną konfiguracją zajęła około 10 minut. Podczas pierwszego uruchomienia naszym oczom ukazuje się poniższy pulpit:
Wśród nowości wydania należy wymienić głównie zaktualizowane wersje programów oraz KDE w wersji 4.7.2. W wersji z KDE zmiany są raczej kosmetyczne i dotyczą głównie środowiska graficznego. Poniżej pozwolę sobie opisać kilka z nich. Jedną z najbardziej rzucających się w oczy jest wyeksponowanie tzw. activites czyli działań. O ile idea activites jest dla mnie równie abstrakcyjna co wirtualnych pulpitów o tyle Activity Manager umieszczony na panelu się przydaje. Domyślnie mamy 4 działania: Desktop, Desktop icons, Search and Launch, Photos Activity. Możemy się między nimi bez problemu przełączać. Ponieważ jestem tradycjonalistą pierwsze co zrobiłem to zmiana na Desktop Icons czyli tradycyjny pulpit z ikonami. Fanom Unity i GS może spodobać się Search and Launch.
Wygląd
Co mi się zawsze podobało i nadal podoba to typowy zielony motyw, znak rozpoznawczy całej dystrybucji. Mimo, iż twórcy ograniczyli się właściwie tylko do zmiany domyślnego tła pulpitu to mamy zachowaną ciągłość, począwszy od menu wyboru systemów, poprzez ekran logowania, a na pulpicie skończywszy. To jest coś czego marakuje mi na przykład w kubuntu.
Szybkość i stabilność
System uruchamia się około 40 sekund, czyli mniej więcej tyle ile windows 7 po świeżej instalacji. Jednak w przypadku openSUSE możemy być pewni, że tak już zostanie na stałe, gdzie po półrocznej instalacji windows 7 całość uruchamiała się ponad minutę. Również jeśli chodzi o stabilność trudno tutaj cokolwiek zarzucić. Po tygodniu użytkowania nowej wersji, nie uświadczyłem żadnych przykrych niespodzianek jeśli chodzi o środowisko graficzne. Zużycie pamięci wynosi około 450 mb, z czego 200 mb konsumuje sama opera. Jak dla mnie jest to wynik jak najbardziej akceptowalny. Na pochwałę zasługuje również pulse audio, które nie zjada już blisko 10% procent procesora jak w poprzednim wydaniu, w zasadzie monitor systemu wskazuje obciążenie w granicach 1% co jest jak najbardziej ok.
Domyślne aplikacje
Tutaj nie ma żadnych niespodzianek: Amarok jako odtwarzacz muzyki, Kaffeine do plików video, Firefox 7 jako przeglądarka internetowa LibreOffice 3.4.2 pakiet biurowy Gimp do edycji grafiki Ktorrent klient sieci torrent Choqok program do mikroblogów (twitter, itp.) K3b do nagrywania płyt i wiele innych
Yast
Yast czyli miejsce gdzie, podobnie jak centrum sterowania znane z Mandrivy czy PCLinuxOS pozwala na łatwą zmianę wszelkich ustawień systemowych i naprawdę znacząca ułatwia korzystanie z systemu. Jeśli jednak mam być szczery to centrum sterowania w PCLinuxOS, jest w mojej opinii dużo prostsze, co nie zmienia faktu, że yast to bardzo użyteczne narzędzie.
Snapper pozwala na tworzenie tzw "snapshot", w uproszczeniu są to obrazy dysku, które mogą być wykorzystywane w celu przywrócenia poprzedniego stanu plików np. podczas awarii lub nieudanej aktualizacji. Niestety ze względu na swoją specyfikę i wymagania całość dostępna jest jedynie dla osób używających systemu plików btrfs
Tumbleweed jest to repozytorium dostarczające aktualizacje oprogramowania w trybie ciągłym (rolling release). Jest to bardzo wygodne rozwiązanie dla osób, które chcą mieć w miarę nowe oprogramowanie przy jednoczesnym zachowaniu stabilności systemu. Dodam tylko, że sam z powodzeniem używałem tego repozytorium korzystając z wersji 11.4. W wydaniu 12.1 repo może być uznane jako kompletne, zawierając wszystkie pakiety dostępne w oficjalnych repozytoriach.
Nie ma róży bez kolców
Niestety twórcy, nie uniknęli problemów, ba jeden z nich ciągnie się już od wersji 11.4 tylko zmienił nazwę z kpackagekit na apper. Dla niewtajemniczonych jest to nakładka na packagekit i jak sama nazwa wskazuje jest do kitu. W openSUESE pełni rolę pomocniczego menadżera pakietów i przy okazji powiadamia o dostępnych aktualizacjach. Niestety oprócz bardzo prostego i dobrze wyglądającego interfejsu nie nadaje się do niczego. Dwa przykłady, próba instalacji opery z oficjalnego repozytorium kończy się niepowodzeniem bez żadnego błędu, nie wspominając o koszmarnie długim czasie wyszukiwania pakietów. Podobnie próba instalacji lokalnego pliku rpm, tutaj jednak program ładniutko robi crash. Na szczęście stary poczciwy yast działa szybko, niezawodnie i nie sprawia problemów. Jedynym jego minusem jest interfejs, który po prawdzie mógłby być prostszy. Kmail, nie mam pojęcia co robi na płycie tym bardziej, że sami deweloperzy przyznają, że działa kulawo. Thunderbrid byłby tu zdecydowanie lepszym wyborem. Oprócz tego dla wielu osób minusem może być brak odpowiednich kodeków, flasha itp. Dlatego bez instalacji dodatkowych pakietów, mp3 czy filmów avi nie odtworzymy, oczywiście nie jest to większy problem bo system sam nam proponuje instalację takowych, ale jednak.
Podsumowanie
OpenSUSE, a zwłaszcza wydanie 12.1 to bardzo solidna dystrybucja, którą z czystym sercem mogę polecić wszystkim osobom szukającym distra pro KDE. Widać, że twórcy włożyli dużo pracy w dopieszczenie samego KDE, niestety nie ustrzegli się kilku, nazwijmy ich niedoróbek. Jeśli komuś nie przypadło do gustu np. kubuntu to openSUSE, może być interesującą alternatywą.
Więcej info o wydaniu http://en.opensuse.org/Product_highlights