Apple Music moje wrażenia
Jak zapewne wielu z was wie, wczoraj o godz. 17:00 (czasu polskiego) Apple udostępniło aktualizację systemu operacyjnego iOS na urządzenia mobilne. Aktualizacja ta, pośród wielu drobnych poprawek przyniosła długo wyczekiwaną nowość - Apple Music czyli możliwość strumieniowania muzyki. Nie będę opisywał w tym miejscu samej usługi, bo świetnie to zrobił redaktor DP - Wojciech Kowasz (Docent) w swoim artykule - "Ruszyła usługa Apple Music, oto wszystko co musisz o niej wiedzieć". Ja w swoim dzisiejszym wpisie chciałbym poruszyć temat Apple Music od strony bardziej praktycznej, bo jak wiem z relacji swoich znajomych, nie zawsze przebiegało to bezboleśnie.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, aktualizacja iOS (wersja 8.4) pojawiła się o godzinie siedemnastej, choć wielu użytkowników niecierpliwie sprawdzało możliwość aktualizacji już godzinę przed wyznaczonym przez Apple terminem. Po pobraniu i instalacji aktualizacji pojawia się nieco zmieniona ikonka "Muzyka", której naciśnięcie kieruje nas do ekranu powitalnego nowej aplikacji, co dobitnie świadczy o tym, że aktualizacja iOS do wersji 8.4 to aplikacja Apple Music i przystawki. Użytkownik proszony jest o wybranie interesującego go abonamentu, a więc:
- 4,99 Euro za abonament indywidualny.
- 7,99 Euro za abonament rodzinny.
Abonament indywidualny nie wymaga większego wyjaśniania, ciekawie prezentuje się natomiast chmura rodzinna. Zgodnie z założeniami Apple, chmura rodzinna iCloud może składać się z sześciu osób, a każda z tych osób może mieć do pięciu urządzeń Apple, korzystających z zasobów chmury rodzinnej. Tym samym, w cenie 7,99 Euro sześcioosobowa rodzina może cieszyć się dostępem do tysięcy utworów i teledysków oferowanych przez Apple Music - wychodzi wiec 1,33 Euro za osobę. Obecnie promocja Apple przewiduje, że przez trzy miesiące usługa jest gratis, natomiast po trzech miesiącach z naszej karty Apple będzie potrącało kwotę zgodną z wybranym abonamentem.
Po wybraniu interesującego nas pakietu uzyskujemy dostęp do zasobów Apple Music choć zostaniemy początkowo poproszeni o sprecyzowanie swoich zainteresowań muzycznych. Moim zdaniem, warto poświęcić kilka minut na to, by skonkretyzować muzykę jaką lubimy, dzięki czemu późniejsze propozycje Apple będą bliższe naszym gustom muzycznym. Apple Music prosi nas więc o wybranie rodzaju muzyki (np. muzyka lat dziewięćdziesiątych itd.), gatunków (rock, pop, dance itd) oraz konkretnych wykonawców, którzy proponowanie są na podstawie wcześniejszych wyborów. Z tego co wiem od znajomych, propozycje Apple całkiem nieźle trafiają w gusta i w moim wypadku Apple poradziło sobie przyzwoicie.
Po przeprowadzeniu wstępnej konfiguracji postanowiłem sam wyszukać całą masę utworów, które lubię słuchać, a których jeszcze nie zdążyłem zakupić. Ponieważ moja lista piosenek oczekujących na zakup wynosi kilkaset pozycji (wiem, jestem uzależniony od muzyki i na starość będę głuchy), pochłonęło to nieco czasu. Oferta Apple Music jest bardzo zbliżona do tego co znajdziemy w klasycznym iTunes Store, ale niestety nie jest to dokładna kopia zasobów iTunes Store. Oprócz znanych i popularnych artystów, można znaleźć też takie rodzynki jak zespół "Kobiety" z trójmiasta z piosenką, którą naprawdę lubię - "Marcello". Także bez problemu znajdziemy Maanam czy Irenę Jarocką. Bez najmniejszych kłopotów dołączyłem całą masę Iron Maiden, dyskografię Slayera i Megadeat oraz Anthrax i pojawił się pierwszy problem - Metallica nie udostępniła swojej dyskografii mimo stwierdzenia Larsa Urlicha, że są zadowoleni z propozycji Apple. Jak wynika z informacji na anglojęzycznych portalach, płyty legendy ciężkiego brzmienia pojawią się w późniejszym, bliżej nie określonym terminie. *Dosłownie kilka minut temu, Metallica pojawiła się w Apple Music.
Z polskich wykonawców, nie udało mi się znaleźć płyt Acid Drinkers, choć te są dostępne w iTunes Store. Reasumując, oferta Apple Music wbrew obawom nie odbiega znacząco od tego co oferuje iTunes Store, choć ujawnione braki mogą być bolesne.
Kolejną przypadłością aplikacji i usługi (może nie dla wszystkich) jest fakt, że muzyka z naszych urządzeń trafia do chmury o czym przekonałem się gdy mój telefon po synchronizacji z iTunes nagle zakomunikował mi, że posiadam 8,5 GB wolnego miejsca. Okazało się, że muzyka która jest dostępna w Apple Music wywędrowała do chmury, a na telefonie pozostały tylko pozycje nie dostępne w Apple Music czy iTunes Store (np. Pro‑Pain Full Taste of Freedom). Może nie jest do dla mnie szczególnie bolesne (w końcu mam więcej miejsc na zdjęcia), jednak wolałbym być poinformowany o takim posunięciu Apple i mieć możliwość wyboru. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby ponownie wtłoczyć potrzebne utwory do telefonu, uniezależniając się od połączenia z internetem. Tyko czy on to wszystko teraz pomieści ? Wątpię...
Aplikacja Apple Music dosyć wygodna w użytkowaniu jest jednak mało konsekwentna. Otóż wiele osób narzeka na problemy z jej konfiguracją podczas użytkowania. Dotychczas wszystkie aplikacje można było konfigurować w "Ustawieniach" iOS, podczas gdy wszelkie ustawienia Apple Music można skonfigurować w samej aplikacji. Tu też możemy zaznaczyć, by subskrypcja nam się nie odnawiała, możemy uzupełnić nasze preferencje muzyczne czy też zmienić abonament z indywidualnego na rodzinny. Tak więc osoby bazujące na swoich dotychczasowych przyzwyczajeniach z iOS, mogą mieć problem ze znalezieniem funkcji konfiguracji.
Jakość odtwarzanej muzyki jest jak dla mnie bardzo dobra. Nie odczuwam żadnej różnicy pomiędzy utworami zakupionymi wcześniej w iTunes Store, które to miałem już wcześniej zachowane na urządzeniach a tymi, które odtwarzam z chmury. Wbrew krążącym opiniom, iż nie wiadomo jaką jakość oferuje Apple informuję, że wiadomo i można to sprawdzić w iTunes. Apple oferuje swoją muzykę jako plik audio AAC o częstotliwości próbkowania 44,1 kHz i szybkości transmisji 256 kb/s.
Kolejnym problemem który może zaskoczyć użytkowników, a który często się pojawia to problem z synchronizacją pomiędzy urządzeniami iOS. Otóż po dodaniu muzyki na iPhone nie pojawiała się ona u mnie automatycznie na iPadzie co wydawałoby się być oczywistym następstwem. Problem ten, jak wynika z komentarzy w sieci, jest dosyć częsty i nie ustalono jeszcze jego przyczyny. U wielu użytkowników wystarczyło ponowne wyłączenie i włączenie dostępu do muzyki iCloud ale nie zawsze. W tej sytuacji polecano także włączenie i wyłączeniu usługi Genius w iTunes lub wylogowanie i ponowne zalogowanie do iCloud. Jak wynika z komentarzy użytkowników, któreś z powyższych rozwiązań zawsze pomaga.
Apple Music to jednak nie tylko sama muzyka ale i teledyski. O ile bez problemów odtworzymy je na komputerze (o ile zaktualizujemy iTunes do wersji 12.2), tablecie czy telefonie, Apple podobno nie umożliwiło tego na Apple TV. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Apple TV doczeka się pełnej integracji z Apple Music we wrześniu 2015 roku i kto wie, czy owa integracja nie będzie wiązała się z pojawieniem nowego modelu Apple TV.
Na sam koniec warto odpowiedzieć na pytanie, czy Apple Music to rewolucja czy gonienie konkurencji. Owszem, podobne usługi oferuje Spotify czy Google Play. O ile Google Play nieźle funkcjonuje w świecie Androida o tyle jego działanie na komputerze (myślę o OS X) jest takie sobie. Owszem, odtwarza, pobiera ale tworzy muzyczny bałagan którego ja nie znoszę. Podobnie ma się rzecz ze Spotify, który na iOS jest oddzielną aplikacją trzymającą swoje zasoby gdzieś tam. Dotychczas użytkownik iOS musiał się przełączać pomiędzy Spotify a iTunes. Propozycja Apple to przede wszystkim ogromna integracja, dzięki której nie trzeba się zastanawiać, gdzie są ulubione piosenki czy teledyski, zawsze są w jednym miejscu - w aplikacji Muzyka.
Daleki jestem od krytykowania rozwiązań Spotify, którego używałem przez kilka miesięcy jednak w tym wypadku wygrała integracja, a jeśli do tego dołożymy atrakcyjną cenę i chyba bogatszą bibliotekę muzyczną…. wybór dla użytkowników iOS i OS X jest raczej oczywisty. O ile nowa propozycja Apple nie przeżyje jakiejś spektakularnej wpadki, powiem chyba "Goodbye Spotify".
Wracając do zadanego wyżej pytania odpowiem, iż nie jest to rewolucja tylko rozwój serwisu we właściwym kierunku. Nie jest to też gonienie konkurencji, bo to teraz konkurencja ma spory problem. Wchodząc na rynek strumieniowanej muzyki Apple weszło z olbrzymią bazą muzyki oraz olbrzymią bazą potencjalnych klientów, klientów o które serwisy typu Spotify muszą ciągle walczyć i których muszą zachęcać do korzystania ze swoich usług. Obrazowo mówiąc, Spotify to restauracja z bogatą ofertą dań, ale przed nią trzeba mieć zawsze naganiaczy, którzy stoją i zachęcają klientów do konsumpcji. Apple to też restauracja, ale klienci od dawna siedzą przy stolikach i czekają na propozycję dań, a ta jest ciągle największa na rynku.
I na koniec smutna refleksja. W zeszłym roku Apple zrezygnowało z produkcji iPoda Classic tłumacząc swoją decyzję problemami z dostępnością podzespołów. Mimo nie najmłodszej konstrukcji i braków współczesnych technologii (WiFi), iPod cieszył się i tak sympatią tych, którzy nosili ze sobą naprawdę spore ilości muzyki. Niestety, Apple Music to wyrok śmierci dla wszystkich iPodów pozbawionych ekranów dotykowych, gdyż nie uda nam się już ich zsynchronizować z muzyką z chmury, choć nadal są obsługiwane przez iTunes i nadal będziemy mogli wgrać na nie zakupione utwory. Jednak smutna refleksja zostaje, iPoda jako urządzenie odchodzi bezpowrotnie do historii.