Zanim nadeszło Apple TV, było...
29.10.2017 | aktual.: 30.10.2017 10:28
Premierę Apple TV w 2007 roku poprzedziło szereg plotek i domysłów. Zaczęło jak zwykle, niewinnie. Ktoś wspomniał o tym, że Apple pracuje nad własnym telewizorem. Wiele osób liczyło na odbiornik TV możliwością łączenia się z internetem i odtwarzaniem treści multimedialnych, odbiornik doskonale (jak to u Apple) zintegrowany z całym ekosystemem Apple. Tradycyjnie już w sieci pojawiły się rozmaite mniej lub bardziej ciekawe renderingi.
Premiera pierwszego Apple TV była pewnym... rozczarowaniem dla rozgorączkowanych głów. Apple nie zaprezentowało własnego telewizora, ale niewielką kostkę (wielkości Maca Mini) mieszczącą w sobie tak naprawdę niewielki i mocno okrojony komputer umożliwiający odtwarzanie filmów oraz łączenie z internetem. Był to dodatek do telewizora, a nie oddzielny i samodzielny produkt.
Kolejne edycje Apple TV powoli przestawały być tylko dodatkiem, a stawały się kolejnym, elementem ekosystemu Apple, jaki mógł stworzyć sobie użytkownik. Wraz z pojawieniem się możliwości wypożyczania i kupowania filmów w iTunes Store, jego możliwości sprawiły, że Apple TV przestało być ciekawostką, a stało się urządzeniem cieszącym się dość dobrą opinią użytkowników. Tu może mała dygresja, bo zapewne kilka osób nie zgodzi się z tym, że Apple TV ma cokolwiek ciekawego do zaoferowania. Otóż to, że dla mieszkańców Polski Apple TV nie jest ciekawym urządzeniem, nie wzbudza to moich wątpliwości. Patrząc na to, co otrzymuje amerykański a co polski użytkownik Apple TV, widać jednoznacznie, że nie jest to produkt stworzony na nasz rynek. O ile w USA bez problemu uzyskamy dostęp do ciekawych kanałów TV, o tyle Polska dla Apple pozostaje ciągle mało interesującą pustynią.
Choć sprzedaż Apple TV i produktów z nim powiązanych (filmy, subskrypcje) powoli rośnie, Apple dość zazdrośnie strzeże informacji na temat tego, jakie przychody generuje niewielka, czarna kostka i jak wielka jest jej sprzedaż. Choć dla większości z nas, współczesne Apple TV to pewien eksperyment na mariaż firmy komputerowej z telewizją, tak naprawdę Apple już eksperymentowało z takim rozwiązaniem wiele lat wcześniej.
Pierwszym krokiem w stronę mariażu komputera i telewizji było wyposażenie komputerów Macintosh w karty TV/FM. Oczywiście nie wszystkie modele komputerów Apple mogły zostać wyposażone w ten dodatek, jednak integracja karty TV/FM z systemem operacyjnym Apple była wręcz wzorowa. Użytkownik dostawał nie tylko prosty odtwarzacz TV, ale wraz ze wzrostem możliwości komputerów, także możliwość zapisywania i pewnej edycji tego, co pojawiało się na ekranie komputera.
Początek lat dziewięćdziesiątych to ogromne zainteresowanie producentów komputerów możliwościami wyświetlania obrazu telewizyjnego na ekranach komputerów. Wydawało się, że kwestia połączenia komputera i telewizora w jedną całość jest kwestią niepodważalną. Wydawało się, że klasyczne odbiorniki TV wysłane zostaną na zasłużoną emeryturę.
To właśnie wówczas (1991 r.) powstała Amiga CDTV, która chyba najdobitniej wskazywała, jak powinien wyglądać komputer multimedialny. Zaledwie dwa lata później, na rynku pojawił się pierwszy komputer Apple - Performa 550, umożliwiająca odtwarzanie obrazu telewizyjnego na ekranie komputera. W świecie PC/Windows pojawiały się rozmaite mniej lub bardziej udane karty TV.
Dostępne wówczas rozwiązania bazowały tylko i wyłącznie na wyświetlaniu odpowiednio przetworzonego obrazu telewizyjnego na ekranie komputera, odbieranego za pośrednictwem tradycyjnych fal radiowych. A co z internetem ? Co z rozrastającym się sieciami operatorów telewizji kablowych ?
To samo pytanie zadali sobie inżynierowie Apple już w 1992 roku. Gdyby stworzyć urządzenie dające użytkownikowi możliwość odbierania tradycyjnego obrazu telewizyjnego i odtwarzania dźwięku emitowanego przez tradycyjne stacje radiowe ? Gdyby udało się je połączyć z internetem i umożliwić użytkownikowi odtwarzanie treści, na które ma on ochotę w danym momencie ? Gdyby to urządzenie mogło wykorzystać możliwości wyszukiwania, gromadzenia i przetwarzania informacji znalezionych w sieci i odpowiednio prezentować je użytkownikowi ? Gdyby wreszcie takie urządzenie miało możliwość instalowania różnych aplikacji, które użytkownik mógłby wykorzystać zgodnie z własnymi potrzebami ? Gdyby na takim urządzeniu dało się uruchomić gry, które użytkownik uruchamia także na swoim komputerze ?
Jak widać z powyższego, już wówczas powstały założenia dobrze dziś znanego Apple TV, dlaczego więc zwlekano aż 13 lat z premierą tego urządzenia ?
Inżynierowie Apple wcale nie zwlekali z pracami nad takim urządzeniem, lecz podjęli wyzwanie w 1993 roku. Słusznie jednak stwierdzono, że Apple samodzielnie nie jest w stanie opracować niezbędnego sprzętu, oprogramowania i jednocześnie dostarczyć treści, które były niezbędne do tego, by wzbudzić zainteresowanie klientów. Rozpoczęto wiec poszukiwania partnerów, którzy gotowi byli podjąć współpracę.
Takie urządzenie musiałoby cieszyć się wsparciem wybranych dostawców rozmaitych treści telewizyjnych. Rozpoczęto więc rozmowy z rozmaitymi operatorami na terenie USA i Europy. Założenia były takie, że Apple dostarczy swoisty dekoder do treści oferowanych przez dostawców TV, a ci ostatni zapewnią, by tych treści na serwerach nie brakło. Wśród nich miały być filmy, programy, materiały edukacyjne i popularnonaukowe, a także gry oraz rozmaite treści związane z rozrywką.
Podpisano wstępne porozumienia z British Telecom, które miało zająć się wprowadzeniem usługi na terenie Wielkiej Brytanii, Bell Atlantic (USA), Plein Cable (Francja), Telia (Szwecja), Telenor (Norwegia) oraz kilkoma mniejszymi dostawcami na terenie USA. Projekt samego urządzenia miał być gotowy na rok 1994 i założono, że odbędzie on przynajmniej roczne, zamknięte testy, w których trakcie, będzie można dokonać niezbędnych poprawek sprzętowych i programowych, a dostawcy będą mieli wystarczająco dużo czasu na przygotowanie odpowiednich treści.
Z uwagi na niewielki czas na przygotowanie urządzenia, inżynierowie Apple postanowili wykorzystać swoje dotychczasowe doświadczenia i do jego budowy użyć hardware używane w produkowanych przez Apple komputerach oraz połączyć go ze specjalnie przygotowaną do tego projektu wersją Mac OS. Było to nie tylko tańsze niż wymyślanie wszystkiego na nowo, ale bardziej przyszłościowe. Tak bliskie powiązanie rozwiązań dekodera z komputerami Apple umożliwiało dość łatwe tworzenie oprogramowania przez samo Apple, jak i developerów zewnętrznych oraz łatwe serwisowanie, oraz aktualizowanie urządzeń.
Podczas projektowania, a raczej wprowadzania zmian na płycie głównej Macintosha LC 475 współpracowano z firmą Motorola oraz Texas Instruments. W przypadku wprowadzenia do sprzedaży firmy te miały otrzymać prawo do dystrybucji urządzenia pod własną marką.
Powstało wówczas kilka prototypów bazujących na płytach głównych kilku modeli, choć ostatecznie zdecydowano się na użycie nieco zmodyfikowanej płyty głównej pochodzącej z komputera Macintosh LC 475. Tym samym urządzenie miało pracować w oparciu o procesor Motorola 680LC40 z pamięcią 4MB oraz pamięcią ROM zawierającą zmodyfikowany Mac OS 7.1. Ponieważ pamięć ROM miała mieścić system operacyjny, byłam ona większa niż ta, jaka znajdowała się w LC 475. ROM komputera, zawierający podstawowe procedury startowe miał 512 KB (później 1 MB). Pamięć ROM dekodera Apple miała 2 MB.
Urządzenie miało mieć też możliwość uruchamiania się z zewnętrznego dysku SCSI, choć planowano także stworzenie bardziej rozbudowanej konfiguracji z wbudowanym dyskiem twardym, na którym użytkownik mógłby zapisywać programy telewizyjne, multimedia i aplikacje.
Wykorzystanie płyty głównej i rozwiązań sprzętowych pochodzących z jednego z najpopularniejszych wówczas modeli, umożliwiało także podłączenie innych urządzeń współpracujących z komputerami Macintosh. Tak więc do urządzenia można by podłączyć drukarkę, klawiaturę, mysz, joysticki, a także zewnętrzny dysk twardy lub napęd CD.
Sprzęt, oprogramowanie i materiały interaktywne to jednak nie wszystko. Potrzebna była cała infrastruktura sieciowa zdolna udźwignąć tego typu zadanie. W tym celu Apple nawiązało współpracę z firmą Oracle oraz nCube. Oracle miało zapewnić serwery i zająć się wszelkimi aspektami związanymi z ich połączeniem z siecią oraz urządzeniem użytkownika końcowego, natomiast firma nCube zajmująca się tworzeniem systemów rozproszonych miała zająć się oprogramowaniem oraz tworzeniem sieci i rozwiązań sieciowych, umożliwiających użytkownikom bezproblemowe połączenie i korzystanie z serwerów zawierających multimedia. W trakcie projektu firma Oracle wykupiła i wchłonęła nCube tworząc jedną całość.
Liczono też na to, że dzięki nowemu produktowi będzie można np. wyświetlać rozmaite treści w hotelach, na stacjach kolejowych i autobusowych, w metrze czy na lotnisku. Takie wykorzystanie urządzenia było testowane w parku Disneyland w Kalifornii oraz w kilku kalifornijskich galeriach handlowych i hotelach.
W 1994 roku urządzenie było niemal gotowe i otrzymało roboczą nazwę Apple Interactive Television Box. Założono, że będzie on umożliwiał odtwarzanie klasycznej telewizji oraz treści na żądanie, dostarczanych za pośrednictwem internetu lub sieci telewizji kablowych metodą subskrypcji. Obraz miał przesyłany w postaci skompresowanej zgodnie ze standardem MPEG-1 lub MPEG-2. Zakładano, że użytkownik końcowy będzie mógł cieszyć się obrazem i dźwiękiem nie gorszym niż to, co oferowała kaseta VHS.
Ponieważ procesor Motorola 680LC40 taktowany 25 MHz nie miał wystarczającej mocy obliczeniowej by w czasie rzeczywistym dekompresować strumień wideo i go przetwarzać, zdecydowano się na użycie sprzętowych dekoderów MPEG. Stąd właśnie na płycie Apple Interactive Television Box układy firmy PHILIPS, choć w niektórych modelach zadania te realizowały układy Texas Instrumenst.
Ponieważ urządzenie było działającym prototypem, ciężko dziś określić jednoznacznie jego końcową konfigurację. W 1994 roku Apple Interactive Television Box trafił do 2500 wybranych użytkowników na terenie USA i Wielkie Brytanie w celu odbycia testów. Podobno powstało w sumie około 3 tysięcy Apple Interactive Television Box, jednak poszczególne egzemplarze często różniły się między sobą zarówno pod kątem sprzętu, jak i oprogramowania. Wydaje się, że jedynym, w pełni ukończonym elementem była obudowa urządzenia.
Apple Interactive Television Box mieściło się w prostokątnej, czarnej obudowie o wymiarach 39 x 29 x 5.5 cm i ważyło około 7 kg. Było więc nieco mniejsze, ale za to cięższe niż komputer, na którym bazowało — Macintosh LC 475 (39 x 31 x 7.5 cm, 4 kg). Obsługiwało standard PAL/NTSC oraz streaming MPEG-2. Oferowało dostęp do internetu — gniazdo RJ‑45 oraz umożliwiało podłączeni telewizora poprzez złącze EURO-SCART, RF, S‑VIDEO albo złącze Composite.
Apple ITB miało opierać się o metodę subskrypcji. Urządzenie po uruchomieniu nie umożliwiało pracy do czasu nawiązania połączenia z serwerem i zweryfikowania subskrypcji użytkownika dając mu dostęp do określonych treści. Ponieważ urządzenie nie posiadało własnej pamięci masowej, wszystkie dane związane z działaniem użytkownika były przechowywane w pamięci RAM oraz przechowywane w formie zapisu na serwerach firmy nCube (później Oracle), z którymi komunikował się przy użyciu protokołu TFTP.
Niektóre z urządzeń testowych umożliwiały uruchomienie z dysku zewnętrznego i użytkowania Apple ITB tak samo, jak komputera z Mac OS 7.1. W materiałach źródłowych można znaleźć także informacje, że Apple ITB miało mieć możliwość uruchamiania gier dostępnych na Super Nintendo, a samo Apple prowadziło w tej materii dość zaawansowane rozmowy z japońskim producentem konsol i gier.
W trakcie prowadzonych testów urządzenia rozpoczęto akcje pozyskiwania deweloperów, którzy skłonni by byli tworzyć niezbędne aplikacje i gry sprawiając, że Apple ITB byłoby naprawdę atrakcyjnym urządzeniem. Liczono na to, że obok możliwości przeglądania internetu i grania, pojawia się też serwisy z wiadomościami, aplikacje edukacyjne, a nawet aplikacje bankowe. Dla deweloperów przewidziano specjalne zestawy deweloperskie, składające się z ośmiu urządzeń Apple ITB, dostępu do materiałów zgromadzonych na serwerach Oracle i nCube, własnej przestrzeni o wielkości 10 GB na serwerach oraz możliwości uruchamiania testowania aplikacji z wykorzystaniem całej infrastruktury. Nie wiadomo czy cena za zestaw developerski wynosząca 299 tys. USD była odstraszająca, czy też deweloperzy nie wierzyli w sukces całego przedsięwzięcia. Zainteresowanie było znikome i choć urządzenie było niemal gotowe, nie powstała nań żadna aplikacja spełniająca oczekiwanie Apple.
Testy urządzenia zakończono w maju 1995 roku i wszystko wskazywało na to, że będzie to kolejne urządzenie w ofercie Apple. Apple ITB miało umożliwić Apple wkroczenie w świat multimedialnej telewizji już w 1996 roku. Przygotowano instrukcje użytkownika, którą do dziś można znaleźć na serwerach Apple, ustalono cenę na poziomie 750 USD za urządzenie, przygotowane specjalne oferty związane z abonamentem za usługi i zakładano, że w samej Wielkiej Brytanii uda się sprzedać około 600 tys. Apple Interactive Television Box rocznie.
Nieoczekiwanie, z projektu zrezygnowano. Cześć urządzeń po testach została odebrana przez Apple oraz przez współpracujących z Apple dostawców telewizji, jednak na rynku pozostało kilkaset urządzeń, które nie wróciły nigdy do Apple i dziś stały się prawdziwymi, „białymi krukami”. Choć większość z nich nie różni się od siebie wyglądem, wiele ukrywa różnice wewnątrz, począwszy od rozmieszczenia portów, a skończywszy na innych wersjach oprogramowania systemowego. Ze względu na brak możliwości aktywacji, zdecydowana większość z nich poza faktem samego uruchomienia nie ma możliwości realizowania nawet podstawowych zadań.
Apple Interactive Television Box najdłużej, bo do połowy 1997 roku, wykorzystywany był w kalifornisjkim Disneylandzie, gdzie za jego pośrednictwem wyświetlano materiały reklamowe i multimedialne dla zwiedzających. Było to możliwe, gdyż Disneyland zapewnił własną infrastrukturę oraz własne materiały na tę platformę. Prawdopodobnie używano tam Apple ITB bez funkcja aktywacji urządzenia, gdyż serwery Oracle już nie były dostępne.
Na koniec warto się zastanowić, dlaczego Apple porzuciło projekt, który wydawał się ukończony i czy naprawdę został on porzucony. Rok 1996 to pierwsze oznaki załamania Apple oraz okres, w którym podjęto szereg kosztownych projektów, które nie przyniosły spodziewanego efektu. Rynek komputerów Apple zaczynał się zauważalnie kurczyć. W tym czasie prowadzono prace nad Apple Newtonem, nowymi modelami komputerów. Sporo środków pochłaniały prace nad procesorami nowej generacji — PowerPC G3 oraz architektury dla nich. Apple uwikłane było także w produkcje drukarek, skanerów, aparatów fotograficznych. Apple ITB oprócz funkcji związanych z odtwarzaczem treści multimedialnych, miało być konsolą do gier. Rozmowy z Nintendo nie przyniosły spodziewanych efektów, a Apple w międzyczasie stworzyło własną, nieudaną konsolę Apple Pippin wchodząc nieco na pole, jakim częściowo miało działać Apple ITB.
Pozostają w końcu kłopotliwe rozmowy z dostawcami materiałów na Apple ITB, którzy nie podzielali entuzjazmu szefów Apple. Stwierdzono, że jest zbyt mało czasu na przygotowanie całej infrastruktury współpracującej z Apple ITB oraz materiałów, które miałyby być odtwarzane za jego pośrednictwem. Warto pamiętać o tym, że możliwości przesyłania danych w połowie lat dziewięćdziesiątych były zdecydowanie mniejsze niż współcześnie, a wielu potencjalnych klientów wciąż dysponowało wolnym połączeniem z wykorzystaniem modemów telefonicznych, za których pośrednictwem jakość takich usług była mocno wątpliwa. Niewielka przepustowość łącza internetowego można było zrekompensować poprzez połączenie Apple Interactive Television Box z serwerami za pośrednictwem sieci operatorów telewizji kablowej, która w latach dziewięćdziesiątych bardzo dynamicznie się rozwijała. Jednak sieci kablowe nie były zainteresowane inwestowaniem w ten projekt. Szacowano, że aby zapewnić klientom możliwość połączenia z serwerami, trzeba by zainwestować w modernizacje sieci od 2 do 5 tys. dolarów na każdego użytkownika. Bez wątpienia nikłe zainteresowanie projektem przez deweloperów zaważyło na takiej, a nie innej decyzji w sprawie Apple ITB.
Wydawać by się mogło, że urządzenie okazało się kompletną klapą. Otóż nie do końca jest to prawda. Wizja Apple ITB zbyt wyprzedzała ówczesne mu możliwości i nie przekonywała dostawców telewizji, którzy zwyczajnie nie byli przygotowani na tego typu rozwiązania. Nie chcieli kosztownej rewolucji, a wybrali tańszą ewolucję. Projekt został oficjalnie zamknięty i zakończony, ale czy na pewno. Jeśli jeszcze raz zapoznamy się z założeniami, jakie miało spełniać Apple ITB, bez trudu zauważymy, że dzisiejsze Apple TV spełnia je niemal w 100%. Podejrzewam, że Apple TV jest tak naprawdę odkopanymi i unowocześnionym pomysłem Apple ITB, które dużo lepiej sobie radzi w dzisiejszych realiach niż jego pierwowzór z ubiegłego wieku. Jest też dowodem na to, że niektóre pomysły inżynierów Apple muszą poczekać na swój czas.