Galopem, okrakiem i aplikacją – czyli luźne i niezorganizowane uwagi co do kwestii przejścia z Androida na Windows 8 Phone, dlaczego uważam, że jest to łatwe jak bułka z masłem i czemu tytuł może mieć
16.05.2013 13:50
... tak mało znaków.
A co do przejścia, to: TAK, wbrew pozorom jest to łatwe.
Nie, serio mówię.
Po pierwsze: kontakty
Jeśli masz telefon z Androidem, istnieje duża szansa, że większość Twoich kontaktów jest już w Gmailu. Istnieje, ale może być z tym różnie. Jeśli tak jest faktycznie to gratulacje: 90% sukcesu za nami. Jeśli jednak masz trochę kontaktów w telefonie, trochę w GMailu, trochę na karcie sim, czytaj uważnie poniższe parę podpowiedzi.
Po pierwsze nie wyłączaj Androida i włóż z powrotem do niego kartę SIM. Już, teraz! Wiem, że nie możesz się doczekać nowych kafelków, ale ostudź konie i zrezygnuj z szalonego galopu. Bowiem pierwsze co musisz zrobić to przenieść wszystkie kontakty z telefonu do GMaila. Jest to najszybsza droga i zdecydowanie najłatwiejsza. Można zrobić to na kilka sposobów: synchronizacja, ręczne przenoszenie lub eksport pliku vcf. Ja proponuje to pierwsze lub ostatnie.
Jeśli udało ci się zsynchronizować kontakty automatycznie, to robota skończona, jeśli eksportujesz do pliku, to dopiero początek męki… no dobra, to żart. Po prostu wchodzisz na Gmaila, w sekcje Kontakty, potem w opcjach wybierasz import plik vcf i gotowe – można jeszcze połączyć duplikaty, ale w W8P zrobisz to trochę szybciej i sprawniej. Więc daruj sobie, póki co.
Skoro już zgraliśmy kontakty jesteśmy w pełni gotowi na przenosiny. Ale, ale... co z resztą? - Zapytacie. Zapomnijcie o reszcie, o aplikacjach, o dzwonkach, o tapetach i o innych bzdetach – w Windows Phone musicie wszystko ustawić od nowa. Nie bójcie się jednak tego, zajmie to tylko ułamek sekundy a i będziecie bardziej zadowoleni.
Po drugie: konto Microsoft
Więc zakładacie sobie konto Microsoft, spinacie w telefonie z kontem Googlowym w sekcji poczty i ściągacie potem kontakty. Gotowe. Ot, 15 sekund.
Lepiej, jeśli wcześniej mieliście konto Microsoftu. Bo wystarczy się zalogować na nie, spiąć w telefonie konto Googlowskie w sekcji poczty. Ponownie gotowe. Czas? Może w porywach 10 sekund.
Jeszcze lepiej, jak macie to już wszystko zrobione, wystarczy wtedy wpiąć się do konta MSu i… tak, zgadliście. Gotowe.
A jeśli mieliście wszystkie konta Microsoftowi założone kilka lat temu… przyszykujcie się na dramat. Będzie ostro. Najlepiej od razu zalogować się na wszystkie konta w przeglądarce (jedynej słusznej) i zaakceptować nowe regulaminy, które się zdążyły pojawić. Potem od razu można zalogować się do wszystkich usług LIVE, Outlook i innych i ponownie poakceptować pokurywane porąbane i nikomu nie‑potrzebne regulaminy. Gdzie one są nie powiem wam, bo mi szukanie wszystkich zajęło godziny. Najgorszy był ten w XBOX LIVE, gdyż dalej nie wiem jakim cudem udało mi się go zatwierdzić, skoro aby wejść w mój profil aby go zatwierdzić potrzebowałem go mieć już zatwierdzonego. Microsoft! Uznajmy jednak, że macie już wszystko zaakceptowane. Włączacie swój nowy telefon z Windows Phone, podpinacie konto MS i… liczycie na to, że nie pominęliście któregoś regulaminu. A jeśli nie możecie ściągać aplikacji z Marketu, wykonać aktualizacji lub grać w gry – oznacza, że gdzieś jeszcze na was czyhają haczyki do odhaczenia. Ohhhh~
Krok trzeci: personalizacja
Tu zaczyna się żmudne ustawianie kafelków, łączenie kontaktów (z genialnymi i szybkimi podpowiedziami szukającymi po nazwach, numerach telefonów, emailach) i ustawianie dzwonków. Wbrew obiegowej opinii nie ma z tym ostatnim problemów, w sklepie jest mnóstwo aplikacji z gotowymi dzwonkami a i sama Nokia udostępnia rewelacyjne narzędzia robiące dzwonki i sygnały z MP3 zawartych na karcie. Cud, miód i orzeszki.
Gdy już przyjście SMSa obwieszcza błogie Gungnam Style, pozostaje wam tylko ustawić tapetę na ekranie blokowania i wybrać jeden z dostępnych schematów kolorystycznych.
Wasz Phone jest już w pełni wasz.
Aplikacje
Jako zagorzały Androidowiec doceniam to, że mam do wyboru masę dobrych aplikacji. Doceniam też ten cały syf w sklepie Google Play i milion klonów tego samego gdyż daje mi to wybór. Z drugiej strony doceniam jednak też to, że w Markecie dla Windows Phone jest mniej syfu i szybciej można coś znaleźć. Niestety, tym którym się wydaje, że generalnie zbędnych i g*** wartych aplikacji jest mało, jest w dużym błędzie. Nie robiących kompletnie nic, kosztujących krocie, abstrakcyjnych klonów i paskudnych podróbek jest tyle samo co u konkurencji. Niestety.
Zerknijmy na najważniejsze Apki z punktu widzenia Androidowca.
- Tuba.fm – jest. O zgrozo, jest lepsza nawet niż wersja z Google Play, co mnie osobiście po prostu rozwaliło. - Allegro – jest, nie wiem po co, ale nawet zainstalowałem. - Kindle – jest. Czytać nie będę, ale lubię kontrolować swoje konto od czasu do czasu. - Angry Birds – żaden smartfon nie byłby kompletny bez ptaszorów. - Jakdojade – jest i choć z jednej strony jest gorszy, to z drugiej jest lepszy od wersji na Andka. - Meteo ICM – jest. Uwaga, bo to co powiem to lekka herezja, ale lepsze i bardziej intuicyjne niż na zielonego robota. - Office – jest w wersji Officowej. Tzn. oryginalnej. Tzn. wypasionej! - YouTube – jest. Po prostu jest. - Dropbox – nie ma oficjalnego! Jest dobre zastępstwo, ale... to wciąż nie to samo. Czekamy DropBoxie. Czekamy. ;(
Mieszkańców Wrocławia ucieszy jeszcze „Wrocław MPK Live” a fanów kucyków „MLP Ringotones”. SkyDrive i mapy Nokii przemilczę bo to kwintesencja Lumii i systemu mobilnego z Redmon, a latarki, przełączniki, RSSy i pozostałe setki gier to już kwestia gustu.
Kwestia ostatnia...
… ile trwa przeniesienie i czy faktycznie jest bezbolesne.
Cóż, czasu nie mierzyłem, ale potrzebowałem jednego wieczora by być zadowolonym z efektów (łącznie ze znalezieniem rozwiązania problemu nieściągających się gier). Kwestia bezbolesności? Według mnie to dość prozaiczna sprawa, bo jeśli ktoś nie potrafi przenieść się bezboleśnie między tymi systemami, to nie jest wina żadnego z nich, tylko klapek na oczach użytkownika. Powiedziałem ja i możecie mieć mi to za złe.