Lumia 550 i Windows 10
Lumia 625 towarzyszyła mi dość długo. Nie narzekałem w tym telefonie na nic. Nie przeszkadzała mi kiepska wydajność czy lichy ekran. Telefon chodził, nie gubił zasięgu, wytrzymywał na baterii tyle ile potrzebowałem, a nawet jeśli już padł mogłem podładować go wszędzie. Nie potrzebowałem do tego celu żadnych specjalnych i oryginalnych ładowarek jak w przypadku Samsunga. Telefon odbierał maile, miał dobrą offline'owa nawigacje (Here). Na brak aplikacji też narzekać nie mogłem – to czego potrzebowałem znajdowałem w sklepie. Aplikacja bankowości mobilnej? Jest! Aplikacja do obsługi programu lojalnościowego popularnej sieci benzynowej? Jest! Obsługa Youtuba? Jest. I to nawet z możliwością odtwarzania w tle. Do tego Word, Excel i Power Point. Może jestem mało wymagający ale więcej nie potrzebuje. I wydaje mi się ze sporo osób podchodzi do tematu podobnie. Jednak przyszedł czas pożegnać się z 625 - tką. Telefon po prostu zaczął się resetować co ok 40 sekund.
Android
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to wymiana telefonu na nowy model. Zanim jednak to nastąpiło wywrócił mi się świat do góry nogami a ja wziąłem "cokolwiek do dzwonienia" z domowych skarbów. Na samej górze leżał stary telefon desert13 jeszcze z Androidem na pokładzie. Żaden mocarz wydajności – zwykła słuchawka do dzwonienia za jaką telefon miał robić. Pierwsze wrażenie po powrocie na Androida – „Czemu to wszystko tak wolno chodzi?”. Na szczęście po kilku godzinach gdy wszystko już się zaktualizowało i zsynchronizowało system jakby przyspieszył. Niestety nie na długo. Po kilkunastu dniach operacja wyboru numeru do osoby z listy kontaktów trwała wieki. Telefonu nie mogłem doładować za pomocą samochodowej ładowarki, którą dostałem od Samsunga. Oczywiście coś tam jednak mi się spodobało. Przede wszystkim możliwość wybory numeru lub wysłania smsa poprzez przeciągnięcie palca w odpowiednią stronę na kontakcie. I właściwie to wszystko czego nie miałem w Windzie.
Windows po raz drugi
Nadszedł czas wyboru telefonu dla mnie. Wiedziałem już ze nie chce telefonu z Androidem. Na iPhone'a mnie nie stać (zwyczajnie żal mi kasy). Wybór znów padł na Lumie i pomimo złego PRu wybrałem 550 z 10 na pokładzie. Telefon tani, ale jeśli będzie chodzić tak płynnie jak poprzednik to nie widzę powodu dla którego miałbym być z niego niezadowolony. Specyfikacja lepsza, wyświetlacz lepszy (nie AMOLed, ale nie wymagajmy cudów od smartfona za 400zł). Wszystkie interesujące mnie aplikacje są już w sklepie. Nawigacja też jest. Telefon odbiera i wysyła maile czyli to co interesuje mnie najbardziej w smartfonie. Dodatkowo w międzyczasie poznałem klienta ssh który bardzo ułatwi mi pracę. Właściwie wybór podjęty. Telefon dotarł, a po rozpakowaniu uczucia mieszane. W pudełku oprócz telefonu i ładowarki (o śmiesznie krótkim kablu) tylko karta gwarancyjna. Nie było słuchawek czy kabla do połączenia z komputerem. Niby niska półka, ale wymienione akcesoria to groszowa sprawa. Na szczęście we własnych zasobach znalazłem potrzebne gadżety. Jakość wykonania na duży plus. 550tka to zdecydowanie solidnie wykonany telefon. Obudowa spasowana bardzo dobrze, nic nie skrzypi nic nie strzela. Zaokrąglone rogi telefonu sprawiają wrażenie ze jest on bardziej smukły. Matowa obudowa w porównaniu ze śliskimi rozwiązaniami z poprzednich edycji wypada całkiem nieźle. Niestety producent zdecydował się jedynie na dwie wersje kolorystyczne – depresyjny czarny i biel a'la iPhone. Szkoda bo szeroka gama kolorystyczna obudów wyróżniała Lumię na ulicy. W porównaniu do modelu 625 zmniejszyła się liczba przycisków. Na boku zostały tylko przyciski głośności i blokowania ekranu (zabrakło spustu migawki) a dolne przyciski nawigacyjne według zdecydowanie złego trendu wysuwane są teraz z dołu ekranu (i w ten sposób producenci zabierają nam przestrzeń robocza w takich samych rozmiarach ekranów). Z przodu i z tylu kamery – odpowiednio 2MPx oraz 5Mpx. Tylna kamera posiada również lampę błyskową. Mój nowy telefon ma również wyjmowaną baterię (o pojemności 2100mAh)! Stara Lumia tego nie umiała ;)
Źródło: Microsoft.
Sam system, jak to Windows – kwadratowy (tylko kto wymyślił te kółka w kontaktach!?). Nie chciałbym skupiać się na opisie Windows 10 Mobile bo na jego temat napisano już bardzo wiele. Liczyłem jednak, że wersja w oficjalnie sprzedanym smartfonie to już dopracowany produkt, który nie zmieni się znacząco dla tego modelu. Mam nadzieje że się jednak myliłem...
Miesiąc później
Specjalnie zwlekałem z ukończeniem wpisu. Telefon z dnia na dzień zaskakiwał mnie co raz bardziej i to niestety w złym tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim "dziesiątka" nie jest już tak lekka. Widać, że pomimo lepszego Hardware'u system działa po prostu wolno. Nawet przejście pomiędzy menu i kaflami trwa długo. Uruchomienie mobilnej aplikacji banku wydłużyło się prawie dwukrotnie. Ale prędkość działania to nie jedyne co niepokoi. Wiadomości - przy próbie odczytania nowego smsa system potrafi ładować go w nieskończoność. Pomaga jedynie zamknięcie aplikacji Wiadomości i przejście raz jeszcze do smsa, którego chciało się przeczytać. Niestety wcześniej zostaje on już oznaczony jako przeczytany... Wiedziałem, że wysuwana dolna belka z przyciskami nie będzie należała (dla mnie) do najwygodniejszych rozwiązań. I pomimo świetnej klawiatury "z trackpointem" bardzo często trafiam w logo Windows zamiast w spacje. Pochwalić natomiast muszę ów trackpoint, który ułatwił poruszanie się po pisanym tekście nawet wewnątrz wyrazów. Na specjalną naganę z mojej strony zasługuje Historia połączeń. Nie jestem w stanie zrozumieć tego wytworu w żaden sposób. Połączenia wychodzące nie trafiają na listę wychodzących prawie nigdy od razu – za to pojawiają się tam po jakimś czasie. Jeszcze gorzej jest z połączeniami przychodzącymi których nie udało nam się odebrać. Widzimy je w centrum akcji, ale gdy tylko na nie klikniemy przenosimy się na listę połączeń... na której ich nie znajdziemy. I nie znalazłem sposobu aby tę listę odświeżyć i odnaleźć takie numery. Jeśli nie zapamiętałeś numeru z centrum akcji – nie oddzwonisz nigdy :) Co ciekawe w centrum akcji po pewnym czasie przestały się również pojawiać informacje o mailach. Zostają one odebrane, na kaflu z pocztą elektroniczną widnieją jako nieodczytane, a w centrum akcji żadnych powiadomień na ten temat pomimo prawidłowych ustawień. Z kolei mobilny Outlook wciąż wyświetla informacje o nieprawidłowo ustawionym koncie w domenie outlook.com (chociaż wszystko działa prawidłowo, łącznie z synchronizacją kontaktów czy e‑maili). Bateria przy aktywnym korzystaniu z telefonu (rozmowy, maile rzadziej smsy) trzyma cały dzień. Z tym, że pod koniec dnia (po ok. 17 godzinach pracy) działa już w trybie oszczędzania energii. Sama bateria rozgrzewa się do tego stopnia, że po kilku minutowym meetingu na Skypie telefon ciężko utrzymać w dłoni. Jednym słowem lipa.
Czy kupiłbym raz jeszcze 550tkę? Pewnie tak pod jednym warunkiem - miałbym możliwość downgradu do windows 8.1 Być może nie jestem przygotowany na ewolucję jaką jest Windows 10, bo określenie tego systemu "rewolucyjnym" (od strony użytkownika) nazwać nie można. Nie wiem jak działa 950‑tka, jednak zakładam, że płynność działania stoi na dużo wyższym poziomie. Gdybym miał jednak wydać na telefon równowartość Lumii 950 to również nie wiem czy bym ją wybrał. Opisane błędy to najprawdopodobniej problemu wieku dziecięcego i zostaną (wcześniej czy później) wyeliminowane. Niestety - w tym momencie z telefonu korzysta się dość... mało przyjemnie. Według mnie poprzednie Lumie były bardziej "user-friendly" dla użytkowników którym nie zależało na mobilnej rozrywce i potężnej ilości oprogramowania, którego i tak by nigdy nawet nie zainstalowali. W zamian Lumie odwdzięczały się płynnością działania, świetną darmową nawigacją, pakietem Office (funkcjonalność co prawda dużo mniejsza niż w desktopowej wersji, ale do ostatnich poprawek w dokumencie/prezentacji w drodze na spotkanie wystarczy). I to wszystko nawet w najtańszej wersji. Obecnie moja nowa Lumia nie ma tego, co przyciągnęło mnie do tej serii - płynności działania i to pomimo mocniejszej konfiguracji sprzętowej niż jej poprzedniczka.