„Startupy” na zakręcie – Jak zmieniały się strategie wielkich przedsięwzięć
Lean Startup, to swego rodzaju „metodologia” na ujarzmienie chaosu występującego podczas prowadzenia startupów. Jest to z grubsza zbiór metod, walidacji, zbierania dowodów i innych praktyk, mających na celu zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu przedsięwzięcia, w zasadzie od fazy, kiedy jest ono tylko pomysłem.
Zamiast rozpisywać się na ten temat i robić z siebie guru, którym nie jestem, polecam gorąco książkę Erica Ries-a.
W zasadzie upraszczając według Lean startup, aby odnieść sukces, musimy sobie jedynie odpowiedzieć na trzy proste pytania:
- Czy nasz produkt będzie miał odbiorców?
- Czy jesteśmy w stanie stworzyć opłacalny model biznesowy?
- Czy jesteśmy w stanie wykonać to technicznie?
Jeśli masz wspaniały pomysł i na powyższe trzy pytania odpowiedziałeś sobie twierdząco, to w zasadzie nie masz na co zwlekać - powinieneś otwierać startup!
Jednak aby odpowiedzieć na te pytania, prawdopodobnie poczynisz pewne założenia.
Na przykład: „Ludzie będą płacić za aplikację do umawiania się na mecze koszykówki”.
Takie hipotezy należy w możliwie wcześnie walidować, a jeśli się to nie uda, czyli okaże się na przykład, że „ludzie nie mają problemu z umawianiem się na mecz koszykówki”, to trójkąt naszego sukcesu przestaje być zamknięty. W tej sytuacji mamy dwa wyjścia, niezależnie od włożonych pieniędzy, czasu, czy zasobów.
- Możemy zabić „startup” i zrezygnować z inicjatywy
- Możemy dokonać zwrotu
„sounds great, doesn’t work” (brzmi świetnie, nie działa)
Zwrotem nazywa się zmianę swojej strategii, w ten sposób, aby „naprawić” jeden lub więcej „boków w trójkącie”, o którym mowa wyżej.
W tym celu oczywiście tworzymy nowe hipotezy, walidujemy je i tak w kółko. Gdyby nie zwrot w strategii, być może nikt nie słyszałby o gigantach, o których dziś chciałem pokrótce opowiedzieć
"Tune in, hook up”
To wspaniałe hasło przyświecało pewnemu serwisowi randkowemu.
Pomysł był całkiem prosty, ale jednocześnie dość ciekawy.
Chodziło o to, żeby nagrać filmik o sobie, opisać siebie troszkę, i nawiązać kontakt.
Brzmi całkiem dobrze. Prawda?
Walidując taki projekt należałoby sobie być może postawić hipotezę, iż ludzie będą chcieli takie wideo robić. Będą?
14 lutego założyciele kupują domenę. Później uruchamiają serwis i … po 6 dniach nadal jest pusty!
Szybka analiza sytuacji dostarcza informacji, że szczególnie kobiety, nie bardzo chcą tworzyć wideo.
Przyznajmy – wideo jest o wiele trudniejszym medium.
Twórcy posuwają się do desperackiego kroku i oferują kobietom 20$ za umieszczenie wideo w ich serwisie. Nie działa. W końcu jeden z twórców mówi:
" OK, forget the dating aspect, let’s just open it up to any video”
(ok, zapomnijmy o aspekcie randkowym, po prostu otwórzmy to na dowolne wideo)
I wrzuca pierwsze oficjalne wideo, które nadal możemy znaleźć na YouTube, bo o tym serwisie mowa.
Drugim przykładem jest startup, który odmienił rynek taksówkarski… choć wcale nie miał takiego zamiaru!
Paryż. Zimowy wieczór. Dwóch znajomych, którzy niedawno sprzedali swoje startupy, za wielkie sumy, uczestniczy w konferencji. Wychodzą i nie mogą złapać transportu.
Tak wpadają na pomysł. W najlepszy z możliwych sposobów, bo wychodzą od problemu.
Zaczynają więc pracować nad aplikacją, która w pierwszym momencie jest serwisem dla ludzi dość zamożnych, a UberCab, bo tak się nazywało przedsięwzięcie, oferowało wyłącznie limuzyny.
Ba! Żeby stać się kierować Ubera, trzeba było mieć licencję, znać topografię miasta, czy zrobić test na narkotyki.
Paryż, konferencja, zimowy wieczór – to wszystko brzmi bardzo ładnie. Romantycznie wręcz. Jednak historia ta jest daleka od prawdy. Prace nad aplikacją zaczynają się dużo wcześniej, a „zapalnikiem” pomysłu wydaje się być bardzo duży „czas postoju” limuzyn pomiędzy przejazdami- lepiej je wynająć „na chwilę”. Paryż to prawdopodobnie legenda, którą dobrze opowiada się prasie. Tak – tam się spotkali, ale to nie była geneza pomysłu.
Nie mniej firma odnosi sukces na swoim pierwotnym pomyśle. Cena wynajęcia limuzyny bardzo spada, przez co stają się one bardziej dostępne dla „zwykłego Kowalskiego” (rzecz dzieje się w USA -więc pewnie zwykłego Smitha). Jednak, aby rozwinąć się dalej, potrzebny jest zwrot.
Zwrot w kierunku, który znamy do dziś, czyli usługi przewozu, gdzie każdy może (mógł) zostać kierowcą. Usługa, dzięki której obserwowaliśmy dynamiczne zmiany na rynku taksówek, a także zaoszczędziliśmy pewnie parę złotych.
Dziś Ubera znamy nie tylko z usługi transportowej. W Polsce działa również Uber Eats (a w stanach jeszcze kilka innych usług), ale czy wprowadzenie na rynek nowej usługi pod tym samym szyldem jest zwrotem? Raczej bym zgodził się, że jest to rozszerzenie swojej działalności.
Fajnie jest zarabiać pieniądze, ale fajnie jest też robić coś dobrego dla świata- przynajmniej w założeniach. Taki był cel The Point – strony, która pomagała zbierać się, nazwijmy to, aktywistom i próbować „coś zmienić”. Wiec przeciwko decyzjom władz? Pomalowanie płotu gdzieś w okolicy? Zebranie się na zwykły piknik?
Całkiem przyjemna i fajna sprawa. Tylko… zarobić na tym jest stosunkowo ciężko.
Strona pomagała i nigdy nie miała stać się „unicornem”.
Pewnego dnia grupa ludzi, korzystając ze strony, zebrała się w innym celu. Dwadzieścia osób spotkało się, żeby spróbować uzyskać rabat na zakup tego samego produktu.
Na zebraniu zespołu padło stwierdzenie:
" maybe this is the thing that we do”
(być może to jest to, czym się zajmujemy)
Było to rok po uruchomieniu serwisu The Point (2008r.), który co prawda działał, ale jako firma nie miał przed sobą większych perspektyw. Mimo to pomysł został odrzucony. Rok 2008 to również czasy kryzysu gospodarczego, trudnych decyzji i wkrótce część ekipy została zwolniona.
Mimo że pomysł z grupowym kupowaniem został na początku odrzucony, to nie dawał on spać po nocach jednemu z założycieli. W efekcie opisanych wydarzeń powstał poboczny projekt założycieli.
Nazwali go Grupon.
Pierwszą ofertą na Gruponie były dwie pizze w cenie jednej w restauracji znajdującej się bezpośrednio pod siedzibą firmy. Firma skupiała się na początku na ofertach lokalnych a pomysł szybko „chwycił” i zaczęła o nich pisać prasa.
Dziś firmę znają „wszyscy”, a pracują w niej tysiące ludzi.
Opisane historie, to raczej ciekawostki, trochę legendy, gdzie nie mamy dobrze udokumentowanego procesu myślowego i nie wiemy, co działo się do końca w firmie. Jednak faktem pozostaje, że zwrot czasem jest potrzebny i może przynieść wiele dobrego dla projektu.
Jak odnieść sukces i stworzyć startup ?
Gdybym wiedział, pewnie już byłbym w innym miejscu. Nawet jednak w codziennej pracy warto zastanawiać się nad tym, co tworzymy i czy to ma sens. Może warto zapamiętać te trzy proste pytania z początku wpisu?
Eric Ries w swojej książce opisuje zwroty, których dokonywał, na bazie danych i bardziej metodycznie. Warto zapoznać się również z tym podejściem i z całą metodyką.
Zagadka na koniec.
Co jest „wygooglowane” na tym zdjęciu?
„usless products” – to czego na pewno nie chcemy tworzyć. ( dzięki Paweł G. :) )
Wszystkim, którzy dotarli do końca, życzę wspaniałych pomysłów na startupy!
Linki, artykuły i materiały, które wpadły przy małym reaserchu do wpisu. Jeśli ktoś chce czytać wiecej ;)
https://www.businessinsider.com/inside-groupon-the-truth-about-the-wor...
https://www.groupon.com/merchant/article/the-history-of-groupon
https://economictimes.indiatimes.com/small-biz/startups/newsbuzz/how-m...
https://www.quora.com/Did-Uber-pivot
https://www.rp.pl/artykul/1134672-Skad-sie-wzial-Uber.html
https://www.entrepreneur.com/article/308975
https://medium.com/steveglaveski/an-staaethe-top-10-company-pivots-of-...
https://www.uber.com/pl/newsroom/historia/
https://www.cnet.com/news/youtube-started-as-an-online-dating-site/
https://economictimes.indiatimes.com/small-biz/startups/newsbuzz/how-m...
https://www.theguardian.com/technology/2016/mar/16/youtube-past-video-...
https://books.google.pl/books?id=D4U1DQAAQBAJ&pg=PT128&lpg=PT1...
https://wersm.com/youtube-was-created-to-be-a-video-dating-website/
https://www.amazon.com/Lean-Startup-Entrepreneurs-Continuous-Innovatio...