Blog (79)
Komentarze (533)
Recenzje (0)
@NRNMiałem ja kiedyś „Internet”…

Miałem ja kiedyś „Internet”…

0202122 – wraz z piskiem modemu otwierało się okno do innego świata. Do pełnej informacji, raczkującej Wikipedii. Do pozbawionych nadmiernego spamu skrzynek mailowych o2.pl. Do wręcz nierealnie precyzyjnej wyszukiwarki Google. Całe to cudo z prędkością 56 kbit/s i naliczaniem impulsowym co 3 minuty.

Wtem zmiana. Coś nowego. 128 kbit/s łącza stałego, nowoczesnego i unikalnego, oraz jakże drogiego. Modem w zestawie, dwie sztuki filtrów do telefonu stacjonarnego i ograniczenie transferu do 1 GB w miesiącu. Kto normalny zużyje 1 GB?!

Mijają lata, a wraz z nimi zmienia się prędkość: 256 kbit/s, 512 kbit/s. Pojawia się nasza-klasa, gdzieś w tym czasie uwalniane są łącza monopolisty z francuskim rodowodem, by zapewnić konkurencyjność innym operatorom. Korzystając z tej rewolucji ojciec rozwiązał umowę, stawiając na innego dostawcę z gwarancją prędkości 2 Mbit/s. Szalone 2 Mbit/s. Znika limit transferu. Spełnienie marzeń.

Kolejnych parę lat, i te megabity jakoś zwalniają. Facebook, GMail i inne „aplikacje” uruchamiają się coraz wolniej. Pobieranie torrentów (z różnymi distro linuxa, a jakżeby inaczej? Do czegóż innego można używać P2P?) jakoś słabo idzie. Pojawia się szansa: 20 Mbit/s w cenie 10 Mbit/s. I wszystko cudownie przez blisko pół roku.

Klientów przybywa. 20 Mbit/s staje się 15‑stoma. Konieczna jest stała synchronizacja na centrali. Co gorsza: centrali francuskiego monopolisty, po którego łączu usługa była realizowana. Udało się, działa. A zdolny pan technik z francji „naprawia szumy w telefonie” lutując w słupku naprzeciwko przewody na sztywno, poza kostką rozdzielacza.

Pół roku później również z 15 Mbit/s nici. Monopolista postanowił zaktualizować centralę. Tylko automatyczna synchronizacja. Tylko 10 lub 20 Mbit/s. I nic pośrodku. Niestabilne i masakrycznie zrywne 20, czy stabilne 10? Odpowiedź była oczywista: lepiej wolniej, lecz pewniej… Liczba klientów jednak wciąż rosła, a 10 momentami było bardziej 6. No ale, co tu wiele pisać – działało!

Zabawne, że z tego okresu najbardziej pamiętam telefonujących pracowników działu sprzedaży. Klimat call center w słuchawce był aż nazbyt oczywisty: przekrzykujący się w tle pracownicy w openspace'ie to jakaś pomyłka. Dzień dobry, z tej strony Andżelika Iksińska z firmy Mandarynka, dzwonię do Pana z propozycją zmiany taryfy internetowej na lepszą… Z jaką prędkością działa pańskie łącze? Mogę panu zaoferować 20 Mbit/s. Słucham? Czy zmieniła się infrastruktura? Zaraz sprawdzę Pańskie łączę, proszę chwilkę poczekać… Przepraszam pana najmocniej, mogę panu zaoferować tylko 6 Mbit/s.

Zdarzali się i inni. Dzień dobry, nazywam się Paweł Kowalski, reprezentuję firmę Inieja, zajmę panu tylko dwie minuty. Rozbudowaliśmy infrastrukturę w pańskim regionie i mogę panu zaproponować niesamowity pakiet usług telewizja-internet-telefon za jedyne 149 zł miesięcznie. Tak, na pewno ma pan dostęp do naszych usług. Nie kopaliśmy w pańskiej ulicy? Proszę podać adres… hmm… ulica Beznetowa… przepraszam, nie mogę nic panu zaoferować, chyba, że pokryłby pan z sąsiadami koszty przyłącza w wysokości… ach, nie jest pan zainteresowany. Miłego dnia, do usłyszenia.

Pewnego dnia przyszła jednak odsiecz. „Nielimitowany internet milion gie LTE w ZagrajMobajl”. Brak limitów, 3 miesiące za 30 zł, później za 50. Co z tego, że w umowie jest bat: limit GB rodem sprzed 10 lat. Owszem, 100‑razy większy, ale jednak limit. W ofercie „bez limitu”. Umowa naziemna zerwana, wszystko przerzucone na nowoczesne, bezprzewodowe technologie. Nadajnik LTE 600 metrów od domu, antena założona profilaktycznie ze względu na gęstą i nieregularną okoliczną zabudowę oraz liczne drzewa. 30 Mbit/s śmiga jak ta lala. 15‑70 ms na pingach. I tak przez blisko pół roku czasu. Wspaniałe, przerywane nielicznymi awariami pół roku. No, poza ostatnim miesiącem, kiedy w szczycie zaczęło zdecydowanie zwalniać, ale nigdy poniżej bariery 10 Mbit/s. Francuzi gryźli piach, to się liczyło.

Historia miałaby happy end, gdyby nie fakt, że byłoby to zbyt wygodne. Zbyt piękne. Wraz z końcem lutego, bez ostrzeżenia, zdemontowano nadajnik. Wygląda na to, że nie ma ewolucji, której nie zatrzymałoby uderzenie komety. Na jakie licho klientom jednej z największych sypialni Poznania dostęp do szybkiego internetu w domu? Przecież to usługa mobilna – mogą pojechać np. na okoliczny cmentarz. Czemu właśnie tam? Bo nieboszczyki na Junikowie mają bite 80 Mbit/s 24h/7… Blaszak? A na co komu blaszak, wszyscy mają laptopy, te mają baterie. „Pan sobie wyskoczy i pobierze. Praca zdalna? Pan sobie znajdzie kołorking.”

Reklamacja, naturalna kolej rzeczy. W końcu z LTE wolniejszym od francuskiego internetu po kablu sprzed 10 lat, oraz z HSPA+ ze stabilnością pijanej krowy na haju za wiele w sieci nie zdziałam. Pańska usługa działa właściwie, w tym regionie zlikwidowaliśmy nadajnik, ale nie przestaliśmy świadczyć usługi. Zasięg się zmienia, modernizacja, sam pan rozumie. Mogę zaproponować 90 zł rekompensaty na jeden miesiąc. – powiedział konsultant. Obruszyłem się. Płacę za 3 telefony i 2 karty sim z internetem ponad 200 zł. Co mi po 90 na miesiąc, gdy nie mogę normalnie uruchomić twarzoksiążki i nie będę mógł przez kolejnych parę? Niech pan się przełączy na nadajniki innego operatora. Tak, tam nie ma LTE. Tak, powinno działać HSPA+. Nie, nie wiem czemu panu zrywa takie połączenie. Nie, nie może pan tego zrobić na usłudze internetu, ona musi działać na naszych nadajnikach. Nie, nie ma tam innego nadajnika. Nie mogę pomóc. Mogę dać 90 zł..

Veto! Reklamacji ciąg dalszy. Chcę mojego internetu. Chcę moich choć 25 Mbit/s. Chcę mojego LTE. Czy to tak wiele? Nie odnotowaliśmy zaprzestania świadczenia usługi. Działa ona prawidłowo. Sieć ma zmienny zasięg w różnym obszarze. To nieistotne, że działało w danym regionie. Usługa jest realizowana prawidłowo. Dla zapewnienia jednak dobrych stosunków przyznałam panu 70 zł rekompensaty. Sprawę zamykam.. Technika zastraszana: „nie awanturuj się człowieku, bo następnym razem damy jeszcze mniej. I tak nie wygrasz. Mamy na ciebie paragraf.”

0202122 – tęsknię za tamtym czasem. Łącze 56 kbit/s nie było wyczynowe, ale było pewne. Stabilne. Działało zawsze tak, jak się tego oczekiwało. Dziś „mam” LTE i HSPA+. LTE z prędkością pobierania 512 kbit/s i wysyłania 128 kbit/s. HSPA+ z prędkością pobierania 3 Mbit/s i wysyłania 512 kbit/s. I pingi rzędu 300‑1200 ms. Ratowanie się komórką (z limitem 25 GB) niewiele pomaga.Ciągłe zrywanie połączenia co parę sekund ze względu na agresywność roamingu między nadajnikami tej samej sieci zabija. Dodajmy: trzema nadajnikami w niemal tym samym miejscu. I wszystko to prawidłowo, w świetle prawa i umowy, bo usługa jest „mobilna”.

Wąż zajada się własnym ogonem, myśląc o posiłku, którym nie dysponuje. Usługodawca zapewnia wirtualną usługę, którą prezentuję, z myślą o której podpisuje umowę, i którą nagle, bez powodu usuwa, tłumacząc się, że przecież to jest sprawa ruchoma, że przecież ryzyko było znane, że przecież nic nie obiecywał. Ryzyko cofania ewolucji po długim i dynamicznym rozwoju…

Słowniczek

  • Usługa mobilna – zasięg usługi zapewniany przez usługodawcę jest zmienny w czasie.
  • Nielimitowany internet – póki nie zostanie przekroczony limit tranferu, prędkość ograniczana będzie jedynie możliwościami sieci w danym regionie
  • Internet LTE – jak Bóg da, będzie jakiś internet.
  • Umowa – twór prawny korzystny dla usługodawcy
  • Rekompensata – „kliencie, zamknij szczekaczkę i aportuj rzucony Ci pieniądz”.
  • Reklamacja – „trzeba trzasnąć paragrafem i wykopać za drzwi jak pozostałych”.
  • Internet w 2016 roku – Internet z 2006 roku z lepszą reklamą pełną niespełnialnych teorii i licznych celebrytów.

Sytuacje opisane w niniejszym utworze oparte są na faktach. Nazwy itp. zostały celowo podmienione dla zabezpieczenia interesów każdej ze stron opisywanych sytuacji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)