Czterdzieści lat minęło, czyli rewolucja VHS
Obiecałem kiedyś, że napiszę trochę o rewolucji, jaką niewątpliwie było pojawienie się na rynku VHS. Technologii, która naprawdę zmieniła nasze życia, oraz spojrzenie na świat i kulturę. Dzięki kasetom video, mogliśmy wreszcie w domowym zaciszu, z wypiekami na twarzy, obejrzeć powtórnie swój ulubiony film. A trzeba zaznaczyć wtedy nie było to takie oczywiste... ni łatwe. W nawet w tak ponurym i szarym kraju, jakim niewątpliwie był schyłkowy PRL, wreszcie można było zapoznać się z filmami, których na próżno było szukać w TVP czy w kinach. Dziś już w niewielu domach uchowały się sprawne i wciąż wykorzystywane magnetowidy czy odtwarzacze kaset video, ale to nie oznacza, że nie zagościły na zawsze w naszych wspomnieniach.
Ostatnimi czasy wpadł mi w ręce artykuł o przemijających technologiach, które zostały wyparte przez cyfrowe rozwiązania. Mój wzrok dłużej spoczął na tekście wspominającym o VHS, czyli popularnej, nie tylko w naszym kraju, kasecie video, która wprowadziło kino pod strzechy. Uśmiechnąłem się szeroko przypominając sobie anegdoty i śmieszne sytuacje z tą technologią związane. Wypożyczalnie kaset, nagrywanie po nocach MTV czy nieustający problem nieprzewiniętej kasety. Po chwili naszła mnie jedna ciekawa refleksja, że to właśnie przez rozpropagowanie taniego nośnika do nieskrępowanego nagrywania filmów, wielkie studia mają taki kłopot z piractwem. Nie ... Chyba się jednak mylę, ale może przybliżmy trochę historię, to sami osądzicie jak było naprawdę :)
Do połowy lat, 70 jeśli mieliśmy ochotę obejrzeć jakiś film należało udać się do kina lub czekać na emisję w telewizji i ile w cywilizowanym świecie człowiek miał wybór tak po naszej stronie ówczesnej Żelaznej Kurtyny nie było tak łatwo. Owszem, niektóre filmy można było zakupić do projektora i zrobić sobie domowe kino, ale nie było to rozwiązanie tanie czy dostępne dla każdego. Obsługa takiego sprzętu też nie była prosta a i sam dostęp do projektorów, jak łatwo się domyślić nie był masowy. Szybko się okazało, że rynek nie lubi stagnacji i już za chwilę miały się ukazać rozwiązania, które na zawsze zmieniły media i postrzeganie domowej rozrywki.
VHS, czyli Video Home System pojawił się równo 40 lat temu, czyli dokładnie w roku 1976. Został opracowany przez japońską firmę JVC, jako odpowiedź na będący już od roku na rynku, systemu Betamax autorstwa Sony. Ten system technicznie był dużo lepszy od VHS, bowiem oferował nieco lepszą rozdzielczość i o niebo lepszy dźwięk, ale niestety miał kilka zasadniczych wad, którą notabene często wyróżniają się produkty tej firmy. Był drogi nawet jak na dzisiejsze czasy, całkowity monopol na ten system był w ręku jednej firmy i co najważniejsze, miał naprawdę fatalną reklamę, kiepski marketing i niemal całkowity brak wizji rozwoju, co się wkrótce srodze zemściło. Sony było całkowicie przekonane, nie bez pewnych podstaw, że ich mniejsza i pozwalająca na zapis w lepszej, jakości obrazu kaseta jest skazana na sukces i jakiś agresywniejszy marketing jest tu niepotrzebny. Przekonani o swej racji niemal zupełnie nie promowali swojego formatu, co się miało wkrótce na tej firmie srogo zemścić. Tymczasem JVC doskonale wyczuło rynek i zaproponowało coś, co całkowicie zignorowała konkurencja. Ponieważ ówcześnie magnetowid pozwalający na nagrywanie kosztował jakieś astronomiczne kwoty, JVC zainwestowała w współpracę z dużymi wypożyczalniami video, gdzie dotychczas królował Betamax, by można było wypożyczyć za rozsądne pieniądze film razem z odtwarzaczem VHS. Sony dość krótkowzrocznie nie chciało współpracować z takimi wypożyczalniami w efekcie, czego coraz więcej dużych sieci, wybierało właśnie konkurenta Betamax-a.
Trzeba przyznać, że VHS był, co prawda produktem gorszym od Betamax, ale zdecydowanie tańszym i łatwiej dostępnym. Co więcej, Japończycy szybko zalali rynek czystymi kasetami by każdy klient mógł sobie nagrywać to, na co ma ochotę. Nie bez znaczenia był również fakt, że na kasecie Beta można było nagrać tylko do 60 minut materiału a na konkurencyjnej VHS aż dwukrotnie więcej, co powoli przeważało szalę na korzyść tego drugiego. Zaczęły się pojawiać magnetowidy innych firm, bowiem JVC chcąc utrącić konkurencję zaczęło dawać licencję niemalże każdej firmie, która się do nich o to zwróciła, przez co ceny takiego sprzętu i nośników zaczęły w dość szybkim tempie spadać. Sony, dość krótkowzrocznie chciało mieć monopol w swoim ręku na wytwarzanie sprzętu i nośników, przez co ich magnetowid był nawet o kilkaset dolarów droższy niż konkurencyjne rozwiązanie. Nie pomogło im też późniejsze wikłanie się w długotrwałe i szkodliwe z marketingowego punktu widzenia procesy z JVC czy dużymi wytwórniami jak Disney czy Universal Studios. Te ostatnie notabene wygrało Sony. Było to dość pyrrusowe zwycięstwo, bowiem wygrali z naprawdę dużymi wytwórniami, ale w efekcie stracili rynek domowego video. Nie można zapomnieć o roli, jaki w tym starciu odegrali piraci, bowiem to oni najszybciej docenili potencjał rozwiązania JVC. Przy zakupie magnetowidu i relatywnie dość niedrogich kaset VHS mogli szybko zalać rynek kasetami tańszymi niż ówcześnie dystrybuowane przez sklepy. I tak też zrobili :)
Do wątku "nieautoryzowanego kopiowania" jeszcze wrócimy :)
Z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że i Europejczycy próbowali wprowadzić swój standard. Pod koniec lat siedemdziesiątych, konsorcjów firm Philips, twórcy popularnej kasety magnetofonowej oraz firmy Grundig, opracowało VIDEO 2000. Technicznie był bardziej zaawansowany niż VHS i pozwalał na zapis z dużo lepszą, jakością obrazu i niemalże doskonałym dźwiękiem. Niestety, pojawił się na rynku za późno i pozostał tylko i wyłącznie ciekawostką, choć technicznie był bardziej zaawansowany niż japoński konkurent. Sam Betamax jednak nie odszedł całkowicie w zapomnienie, bowiem doceniła go telewizja i studia nagraniowe, które doceniły wyższą jakość zapisu. Notabene, po około sześciu latach walki, Sony się poddało, przyznało się do porażki i na początku lat osiemdziesiątych, zostało jednym z większych producentów kaset i sprzętu VHS. I trzeba przyznać, że sprzęt tej firmy był naprawdę świetny i dość zaawansowany technicznie i co wielu może zaskoczyć, już od około roku 1986, dołączali całkowicie spolszczone instrukcje obsługi, co było wtedy naprawdę dużym ewenementem. Nie mniej z tej długiej walki można wysnuć tylko jeden wniosek. Jak nas historia uczy, to pewnie niestety nie pierwszy i na pewno nie ostatni przypadek, gdy rozwiązanie gorsze lecz tańsze wypiera to lepsze...
Tymczasem po naszej stronie Żelaznej Kurtyny …
Sam miałem to szczęście, że z VHS zetknąłem się dość wcześnie, bo było to na samym początku lat osiemdziesiątych, gdy mój wuj, przywiózł sobie w roku 1981 z Berlina Zachodniego jeden z pierwszych w Polsce magnetowidów marki JVC HR 7200. Pamiętających erę VHS może zaskoczyć, ale ten model nie miał otworu na kasetę jak niemal 99% magnetowidów, ale wysuwaną od góry kieszeń, niemal identyczną jak w popularnych magnetofonach kasetowych. Do urządzenia dołączony był pilot, ale w odróżnieniu od znanych nam obecnie rozwiązań ten był... przewodowy. Nie muszę dodawać, że nie było to najszczęśliwsze rozwiązanie i szybko pilot wylądował w kartonie, bowiem przy gromadce dzieciaków oglądających w kółko kasety z kreskówkami(Tom i Jerry, Disney), długi kabel pilota obok telewizora stanowił dość duże zagrożenie. Zarówno dla nas, dzieciaków jak i dla tego wtedy dość cennego sprzętu.
Notabene, ten konkretny model magnetowidu jest dowodem, że kiedyś robiło się urządzenia dużo trwalsze niż dziś. Ten konkretny egzemplarz był długi czas wykorzystywany do kopiowania filmów i często chodził całymi tygodniami non‑stop nagrywając kolejne filmy w nieautoryzowanych kopiach. Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych przestał już nagrywać z powodu znacznego zużycia głowicy, nadal służył do odtwarzania kaset video. Z tego, co wiem, to ducha wyzionął w okolicach 2004 roku i w dodatku nie w wyniku awarii mechanicznej a na wskutek przepięcia w instalacji elektrycznej. Kto wie czy po naprawie nie służyłby dalej. Niestety wtedy zdecydowano go jednak nie naprawiać i wyrzucono go po prostu na śmietnik. Dziś taki czas działania sprzętu elektronicznego jest niemal niemożliwy do osiągnięcia przez współczesne urządzenia, ale to temat na inny wpis.
Dziś nie robi się aż tak trwałego sprzętu ...
Mój wspomniany wcześniej wuja, dość szybko docenił potencjał magnetowidu i z pomocą swojego kolegi, który miał drugi identyczny egzemplarz, zaczęli kopiować wszelkie dostępne filmy. Proceder musiał być bardzo dochodowy, bo wkrótce pojawiły się u niego kolejne magnetowidy, które nieprzerwanie pracowały kopiując kolejne filmy, pozyskane w procesie wymiany od innych użytkowników video. Paradoksalnie w owych czasach nie było to nielegalne, bowiem kopiowania filmów nie regulowały żadne przepisy. Był to jeden z kolejnych przypadków, gdy życie całkowicie zaskoczyło twórców prawa a przecież to, co nie było zakazane na pewno było dozwolone :) Przyznam uczciwie, że też miałem w tym jakiś swój udział, bowiem z racji, ze mieszkaliśmy ówcześnie drzwi w drzwi z wujostwem, czasem za jakieś drobne pomagałem w przegrywaniu filmów. I tu muszę wspomnieć o pewnej ciekawostce. Bardzo szybko pojawiły się na rynku małe firmy, które zajmowały się tłumaczeniem i podkładaniem głosu polskiego lektora pod film na kasecie video. I z biegiem czasu muszę przyznać, że robiły to dużo bardziej profesjonalnie niż dziś to robią w dużych, komercyjnych stacjach TV. Co więcej, jeszcze w roku 1991, kolega wysyłał kasetę VHS z nagranym Czasem Apokalipsy z niemieckiej stacji Pro Sieben to jednej firmy z Zielonej Góry a ona na naszą kopię dogrywała zsynchronizowanego polskiego lektora...
Jeśli już jesteśmy przy kopiowaniu filmów, to należy wspomnieć o bardzo ważnej wadzie VHS wynikającej z zastosowania taśmy magnetycznej. Kopia nagrania zawsze była nieco gorsza niż oryginał, co powodowało, że kolejne kopie z kopii były coraz gorszej jakości. Acz trzeba przyznać, wtedy jakoś mało to nas obchodziło, bowiem ważny był sam film i możliwość jego obejrzenia, niż jakość. Jednakże, jeśli miał ktoś film opisane, jako pierwsza kopia, mógł być pewien wręcz idealnej lub przynajmniej przyzwoitej jak na tamte czasy, jakości filmu. Ponieważ dzięki magnetowidom wreszcie ludzie mieli dostęp do filmów, których w naszym kraju próżno by szukać w kinach czy w telewizji. Tak oglądnęliśmy takie perełki jak seria Rambo, Rocky 4 czy Firefox, za znajomość, których można było, przynajmniej w teorii, wtedy zostać oskarżonym za antysocjalistyczną propagandę, nawet na karę więzienia. W rzeczywistości nikt tego nie egzekwował zbyt gorliwie i często okazywało, że organizatorami publicznych pokazów filmów video byli sami ... milicjanci. Tak, całkiem często w małych wynajętych salkach na kilka bądź nawet kilkanaście osób, za drobną opłatą można było trafić na seans z interesującym nas filmem. Tani substytut kina, gdzie mogliśmy obejrzeć na malutkim ekranie telewizora z fatalnym nagłośnieniem, filmy niedostępne w kinach czy naszej siermiężnej TV.
W tamtym okresie nie było prawdziwych wypożyczalni kaset, ale zapobiegliwość naszego narodu znalazła iście pomysłowe rozwiązanie. Niemal na każdym rynku znajdował się blaszak lub stragan gdzie za opłatą można było wymienić posiadaną kasetę video na inną z interesującym nas filmem. Z opowieści moich krewnych, którzy zajmowali się tym procederem, wynikało, że próby oszustwa czy naciągnięcia poprzez np. zostawienie zepsutej taśmy, niemal zupełnie się nie zdarzały a nawet, jeśli, to taka dane takiej osoby szybko trafiały do innych z "branży" i delikwent tracił możliwość wypożyczenia taśmy, przynajmniej w swojej dzielnicy. Co więcej, nierzadko się zdarzało, że osoba raz przyłapana na takim procederze bardzo szybko naprawiała swój błąd i odtąd stawała się niemal przykładnym obywatelem.
Tak naprawdę to właśnie dzięki filmom z kaset VHS, nieśmiertelną sławę naszego pokolenia zyskali tacy aktorzy jak : Sylwester Stallone, Arnold Szwarzenegger, Jean-Claude Van Damme, Dolpf Lungren czy sam wielki Chuck Norris. Nie zapomnijmy o obowiązkowej pozycji w tamtych czasów czyli tzw. filmach Kina Kopanego gdzie po za nieśmiertelnym Bruce Lee brylowały takie gwiazdy jak Michael Dudikoff, Don 'The Dragon' Wilson czy marzenie niejednego ówczesnego nastolatka, jakim niewątpliwie była Cynthia Rothrock. Takie filmy jak Top Gun, Airwolf czy cała seria Żelazny Orzeł na zawsze zmieniały całe rzesze młodych Polaków, którzy namiętnie sklejali modele plastikowe z Pruszkowa i marzyli o innym życiu. Świat z tych filmów, choć tak nieprawdziwy, bardzo nas wtedy zmienił i dla wielu z nas był inspiracją by tworzyć swój lepszy świat. Tak, oczywiście wiem, że z dzisiejszego punktu widzenia filmy z tamtych lat były fatalnie nakręcone, infantylne i dziś mogą wielu tylko śmieszyć ale dla nas wtedy były naprawdę czymś.
I nastąpiła transformacja ustrojowa ...
Nastąpiło eldorado dla wszystkich, którzy trudnili się sprzedażą i wypożyczaniem kaset video. Polski rynek zalał potop tanich odtwarzaczy video, nieco droższych odtwarzaczy z opcją nagrywania czy magnetowidów, różnych, niekiedy bardzo egzotycznie brzmiących firm. To były czasy nieskrępowanej wolności, gdy handlować czy kopiować mógł niemal każdy obywatel mający w sobie choćby odrobinę wyobraźni. Nie istniało pojęcie legalna czy nie, nikt nie przejmował się prawem, bo takowe regulujące tą kwestie, zostało ustanowione w Polsce dopiero około roku 1993. A i tak przez kolejne lata nikt się tym za bardzo nie przejmował. Ba, same firmy produkujące magnetowidy wyszły naprzeciw klientom wprowadzając funkcję ShowView. Ta technologia pozwalała zaoszczędzić miejsce na kasety i wyeliminować z nagrania filmu np. reklamy :) Tak, nawet przez krótki czas nasza rodzima TVP emitowała filmy z kodami ShowView, które wpisywaliśmy podczas programowania nagrywania. Nasz sprzęt nagrywał tylko wtedy, gdy był emitowany kod SV a gdy pojawiała się przerwa reklamowa, kod przestawał być emitowany i nasz magnetowid przestawał nagrywać :) Niestety dla nas, dość szybko stacje doszło do wniosku, że nie bardzo im się to opłaca, więc po dość krótkim czasie zaprzestano emisji kodów ShowView.
Ale to już był łabędzi śpiew technologii VHS ...
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych rynek VHS osiągnął swoje apogeum i zaczął powoli, lecz nieubłaganie chylić się ku upadkowi. Coraz lepsza oferta kin czy coraz ciekawsza ramówka kolejnych nowo powstających polskich stacji telewizyjnych powoli, lecz nieubłaganie zaczęły podbierać klientów małych wypożyczalni kaset video. Pojawiły się duże sieci wypożyczalni takie jak np. Beverly Hills, które niemal hurtowo wykosiły konkurencję(sama zamknęła swe podwoje raptem w 2013). Ale najgorsze miało dopiero nadejść wraz z cyfrową rewolucją, która nieco wcześniej zmiotła na śmietnik historii popularną kasetę magnetofonową. Powoli kasety video zostały całkowicie wyparte przez nośniki optyczne, które zawierały film w zdecydowanej lepszej jakości obrazu i dźwięku. Po za tym, tak naprawdę wytłoczenie jednej płyty DVD jest szybsze, mniej pracochłonne i zdecydowanie tańsze niż koszt wytworzenia jednej kasety...
No i nie zapomnijmy, że już niedługo w polskich domach zagości Internet a wraz z nim prawie nieskrepowany dostęp do wszelakich multimedii w naprawdę doskonałej jakości. Nikt z nas, obecnie nie będzie tracił kilku godzin na przegrywanie kasety video skoro za kilka złotych może obejrzeć ten film w doskonałej jakości, w którymkolwiek dowolnym serwisie VOD. Wkrótce pojawią się na rynku telewizory plazmowe i LCD, oferujące nieosiągalną dotychczas klasę obrazu, co szybko obnaża słaby obraz jaki oferowała kaseta video. To wszystko w jakimś stopniu spowodowało, że magnetowid jest obecnie coraz rzadziej spotykanym sprzętem i niemal nikt już nie korzysta z kaset. Wiem, ze dziś mało kto pamięta o VHS, ale w mej pamięci ta technologia zawsze będzie stała trochę na piedestale bowiem mam z nią związanych tyle wspaniałych wspomnień … I choć naprawdę dość brzydko się zestarzała i została posłana na śmietnik historii, to jednak warto o niej przypomnieć.
Co niniejszym czynię :)