LibreOffice 4.1 i OpenOffice 4 (prawie) wydane!
Wczoraj na serwerach wylądowało LibreOffice 4.1 RC3. Według harmonogramu jest to ostatnia wersja kandydująca i już za parę dni zostanie przemianowana na wersję stabilną. Cichaczem nadchodzi również OpenOffice 4, którego premierę zaplanowano na... 16 lipca. Jeżeli wróble nie kłamią, to nowa wersja powinna pojawić się na dniach. Będzie to kolejna okazja do starć między klubem The Document Foundation, a klubem IBM‑a.
Owszem! Przeczytałeś dobrze. Społeczność OpenOffice żyje i planuje odzyskać użytkowników wydając czwartą odsłonę tego pakietu biurowego. Jeśli gdzieś przeczytałeś, że projekt jest martwy, zrobiono Cię w konia. Jeśli gdzieś przeczytałeś, że przepaść między AOO a LibreOffice jest nie do zasypania, zrobiono Cię w konia dwa razy!
No dobrze, ale jakie są różnice między tymi bliźniaczymi pakietami? Co powinien (lub może) wybrać zwykły użytkownik? Odpowiedź zależy od nastawienia tegoż i poziomu elementarnej wiedzy (niby oksymoron, a jednak to nie takie oczywiste)!
Udzielenie odpowiedzi na to pytanie utrudnia także polityka The Document Foudation, która polega na kopiowaniu nowości od swoich konkurentów. W teorii ten pierwszy powinien dostarczać lepszy produkt, ale rzeczywistość jest przewrotna i dosyć nieprzyjemnie skrzeczy.
Czym cechuje się OpenOffice 4 ? - ulepszona interoperacyjność z MS Office - skrócono czas ładowania plików - dodano boczny pasek **znany** z Lotusa Symphony - dodano nowe kolory, gradienty czy media **wywodzące się** z Lotusa Symphony
Mało? I tak i nie! Jeśli spodziewałeś wykorzystania najlepszych funkcji z Symphony takich jak karty, bocznego paska czy też przeniesienia innowacyjnego interfejsu, to wiedz, że wpuszczono Cię w maliny już trzeci raz. Sidebar choć wygląda podobnie do tego z Lotusa, nie dzieli z nim nawet linijki kodu. Dlaczego?
Prawdopodobnie zestaw wartościowych funkcji jakim miał obdarzyć społeczność IBM okazał się nieportowalną kupą, a obecność korporacji w kręgu fundacji Apache pozwoliła jedynie na wykorzystanie ich dotychczasowej własności intelektualnej. Społeczność OpenOffice'a pewne braki (jak obsługę kart) starała się zalakować poprzez program Google Summer of Code, jednakże z planowanych 11 pomysłów udało się zdobyć miejsce na realizację tylko jednego.
Czym cechuje się LibreOffice 4.1 ? - posiada wszystko to samo co OpenOffice (choć czasami w gorszej jakości) - pozwala obracać obrazki (Writer) - pozwala osadzać niestandardowe czcionki - dodano model wykresu schodkowego - dodano obsługę nowych funkcji oraz zwiększono wsparcie dla funkcji z Excela 2013 - Podgląd na żywo (Live Preview) niezastosowanego formatowania (Calc; niewymienione w release notes!) - dodano pasek boczny w Mathu znacząco poprawiający tzw. Użyteczność (menu Widok > Dokuj elementy) - dokonano wiele poprawek w kwestii szybkiego wyszukiwania czy dostępności ostatnich dokumentów - okna programu lepiej dostosowuje się do natywnego języka (użytkownicy anglojęzyczni mają węższe okna, użytkownicy polskojęzyczni mają szersze) - i wiele, wiele więcej
Diabeł tkwi w szczegółach
OpenOffice jako projekt częściowo osierocony, cierpi na wiele braków. Na pewno nie należy spodziewać się wydania polskojęzycznego, ale pomimo tego, czwórka na pewno będzie najlepszym (najstabilniejszym) wyborem dla posiadaczy ekranów panoramicznych. Z drugiej strony LibreOffice jest całkowicie spolonizowane, włączając w to boczny pasek i inne nowości z OpenOffice'a. To co dolega LibreOffice to mniejsza stabilność kodu, która wynika z natury rozwiązania eksperymentalnego. Podczas gdy Sidebar w OpenOffice został dopieszczony i doszlifowany, a prace nad nim trwały de facto aż do tego poniedziałku, w LibreOffice rozwój Sidebaru zatrzymał się w dniu nadesłania kodu przed tzw. deadlinem to jest 20 maja. Sam Michael Meeks z The Document Foudantion powiedział o nowym bocznym pasku:
Tak jak inne eksperymentalne funkcje, ta również jest do podglądu. To nie jest coś, w co musimy inwestować więcej wysiłku w testy jakości, jeśli w ogóle. Spodziewam się problemów wszelkiego rodzaju. [src]
Jeśli na jakimkolwiek portalu przeczytasz informację o LibreOffice 4.1, a redaktor prowadzący wśród nowości wymieni nowy boczny pasek, wiedz, że ktoś po raz czwarty próbuje sprzedać Ci kłamstwo.
Pomimo mniejszej stabilności tego konkretnego rozwiązania, inne nowinki są stabilne i całkiem przyjemne. LibreOffice jeszcze lepiej integruje się z GNOME, a jako że korzystam z Ubuntu, na tym właśnie systemie zaobserwowałem większą żwawość pakietu (skrócony czas reakcji na kliknięcia).
Wadą LibreOffice są regresje (w stosunku do starszych wydań) tudzież niepoprawienie błędów poprawionych już w OpenOffice. W pierwszym przypadku będzie to nieotwieranie zaszyfrowanych plików **pod Linuksem** - za błąd odpowiada deweloper, który z domyślnej instalacji wyrzucił bibliotekę libsqlite3.so - a w drugim przypadku niech to będzie np. lista ostatnio używanych funkcji w Calcu, która dubluje się po każdorazowym kliknięciu.
Nieupierdliwe? Niepopularne? Być może, ale raczej nie powinno występować.
Na innej orbicie leżą kwestie wspierania różnych platform. Jeśli tak ja ja, korzystacie z systemów typu Long Term Support, pożegnajcie się z OpenOfficem, który wymaga nowszych bibliotek i jest po prostu nieinstallowalny na takim systemie jak Ubuntu 10.04. Tutaj LibreOffice nadal oferuje wsparcie dla użytkowników.
Inne piekielne szczegóły
OpenOffice i LibreOffice to kawał dobrego softu, a ogrom funkcji jakie oferują prawdopodobnie znacząco przewyższa potrzeby większości czytelników tego serwisu czy pracowników biurowych.
Większość zwykłych konsumentów nie mając pojęcia o sprawach rozwoju, wybiera po prostu to, o czym jest głośno w mediach licząc, że taki wybór będzie wyborem rozwiązania z przyszłością, co też pozwoli uchronić ich nawyki od niespodzianek jakimi raczy np. konkurencja z Redmond. ;‑)
W przypadku OpenOffice i LibreOffice jest to strategia mało skuteczna. Mało kto o tym pamięta i raczej na żadnym portalu informacyjnym o tym nie przeczytacie, ale wiele istotnych części kodu jest lub może być wymienione między tymi projektami. O ile ścieżka OpenOffice > LibreOffice jest powszechnie znana, o tyle mało kto wie, że nowości w LibreOffice 4.1 zostały sfinansowane przez.... niemieckiego i szwajcarskiego podatnika (!), a zgodnie z warunkami przetargu, opracowany kod został opublikowany na licencji Apache, tak aby i OpenOffice i LibreOffice mogły go współdzielić. :‑)
Więc jeśli deweloperzy OpenOffice'a tylko zechcą, wersja 4.1 może zostać wzbogacona m.in. o funkcję osadzania niestandardowych czcionek. Natomiast wersja rozwojowa LibreOffice 4.2 już teraz zawiera wszystkie poprawki związane z Sidebarem i jest tak samo stabilna jak stabilne jest Apache OpenOffice 4.0.
Pod koniec mała dygresja: nowości w LibreOffice 4.1 kosztowały Niemców 170 tysięcy euro, a korzystać z nich może cały świat w tym Polacy. Kwotę tę wyłożono, gdyż wcześniej zaoszczędzono znacznie więcej na migracji 18 tysięcy stanowisk. Po szczegóły zapraszam do obszernego opracowania pt.:
» Tempo rozwoju LibreOffice: kto (s)finansuje nową funkcjonalność?
Konkluzje
Skoro coś tam jest niestabilne, a coś jest stabilne; skoro deweloperzy wymieniają się kodem i nie widać różnicy; skoro coś tam ma braki, ale zostaną one za niedługo uzupełnione to co wybrać?
Uważam, że wszystkie dane zgromadzone na dzień dzisiejszy mówią o zdecydowanej przewadze LibreOffice nad OpenOffice, nawet z uwzględnieniem wad, których nie posiada ten drugi.
OpenOffice z kolei powinien móc zagospodarować niszę składającą się z właścicieli panoramicznych ekranów, a do tego swobodnie posługujących się językiem angielskim. W każdym innym przypadku pozostaje LibreOffice.