Test chłodzenia Cooler Master MasterLiquid ML120R RGB
22.07.2019 17:37
Miało być chłodno i efektownie, dlatego wybór padł ostatecznie na chłodzenie AIO od Cooler Master. O swoich przygodach z MasterLiquid opowiem w kilku dłuższych akapitach.
Chłodzenie cieczą zyskuje ostatnimi czasy na popularności. Szczególnie w gronie entuzjastów nowinek technologicznych oraz graczy. Wybór związany z AIO najczęściej związany jest z dość trywialnym aspektem: odpowiednią prezencją całego komputera. Dopiero na drugim miejscu niektórzy zastanawiają się nad jego praktycznym zastosowaniem. W tym wypadku należy odpowiedzieć na pytanie, czy faktycznie chłodzenie wodne będzie lepszym rozwiązaniem niż klasyczne chłodzenie powietrzem?
Platforma testowa
[item]Procesor: Intel i7-8700[/item][item]Chłodzenie procesora: Cooler Master MasterLiquid ML120R RGB[/item][item]Płyta główna: Gigabyte Z390 Gaming X[/item][item]Pamięć RAM: iChill DDR4-3600 16GB Dual Channel[/item][item]Karta graficzna: iChill GTX 1070 Ti[/item][item]Dysk: Plextor M8Se 512GB NvMe[/item][item]Zasilacz: Cooler Master V650 80+ GOLD[/item][item]Obudowa: Cooler Master Masterbox Lite 5 RGB[/item][item]System operacyjny: Windows 10[/item]
Warunki testowe i metodyka
Komputer złożono na przestrzennej obudowie Masterbox Lite 5. Całość bazuje na procesorze i7‑8700 oraz fabrycznie podkręconej karcie graficznej GTX 1070 Ti. PC służy nie tylko do rozrywki i testowania innych GPU, ale jednocześnie do obróbki zdjęć oraz edytowania wideo. Dlatego całość testów przeprowadzono w cyklu mieszanym: długa praca pod obciążeniem, potem spoczynek i ponownie obciążenie. Cykl ten powtarzano wielokrotnie, aby osiągnąć jak najbardziej rzetelne informacje o temperaturze systemu i generowanym hałasie.Co musicie wiedzieć o chłodzeniu typu AIO to, że w przeciwieństwie do regularnych radiatorów dłużej dochodzi do szczytowej temperatury generowanej przez CPU pod obciążeniem. Jednocześnie, gdy zwykły radiator szybko notuje spadek temperatury po zakończeniu pracy, tak wodne chłodzenie znacznie dłużej oddaje nagromadzone ciepło. Dlatego kilkuminutowe testy obciążeniowe z użyciem AIDA64 lub innym podobnym softem nie mają większego sensu.
Unboxing zestawu Master MasterLiquid
MasterLiquid ML120R RGB to chłodzenie CPU typu All in One, które mocno stawia na kompaktowe rozmiary za sprawą 120‑milimetrowej chłodnicy. Tym samym staje się idealnym rozwiązaniem w przypadku, gdy posiadana obudowa sprawia problem przy montażu chłodnicy 240 mm. Produkt przygotowano do współpracy z większością współczesnych platform Intela, począwszy od LGA775. Dla AMD kompatybilność zaczyna się od socketu AM2.
W konsekwencji, oprócz samego chłodzenia, w opakowaniu znajdziemy osobne zestawy montażowe dla Intela i AMD. Jednocześnie producent załączył dwa wentylatory RGB 120 mm, wielofunkcyjny kontroler, sporo okablowania i przejściówek oraz tubkę pasty termoprzewodzącej. Oczywiście nie mogło zabraknąć stosownej instrukcji obsługi.
Miedzianą stópkę, pokrytą błyszczącym czarnym plastikiem, z radiatorem o wymiarach 157 x 120 x 27 mm łączą dwa przewody. Do ich wykończenia użyto czarnego oplotu. Niemniej wykonanie stópki mającej kontakt z CPU może rodzić pewne wątpliwości. Plastik niczym magnes przyciąga kurz, a jego wypolerowaną powierzchnię łatwo zarysować, dlatego trzeba uważać przy montażu. Zarówno od wentylatorów, jak i głównej pompy odchodzą po dwa przewody: zasilający i kontroler RGB. Wentylatory Cooler Master pracują z prędkością od 650 do 2000 RPM. Tajwański producent deklaruje poziom hałasu od 6 do 30 dB(A) dla wentylatorów oraz do 15 dB(A) dla pompy. Zatem przynajmniej na papierze jest cicho.
Droga pełna wyzwań, czyli montaż
Powiem od razu: montaż chłodzenia łatwym nie jest. Podczas składnia całego komputera aranżacja okablowania, należyte podłączenie przewodów do kontrolera oraz wszystkie niezbędne przymiarki zjadły mi 70% czasu spędzonego przy całym zestawie komputerowym. Chłodzenie montujemy na płycie głównej, gdy ta już znajdzie swoje miejsce w obudowie. Biorąc pod uwagę, że Masterbox Lite 5 nie ma wielkich gabarytów, czy chociaż zdejmowanego górnego panelu, czekało mnie dość trudne zadanie.
Pracę zaczynamy od przygotowania backplate dla stópki przylegającej do CPU. Jest to klasyczna konstrukcja, wykorzystująca cztery śruby oraz plastikowe dystanse. Sam backplate także wykonano z tworzywa sztucznego, co może trochę razić, ale nie sprawiało to większych problemów w trakcie składania. Czasami jednak trafiałem na drobne niedoskonałości. Przykładowo, aby idealnie wpasować śruby do otworów w płycie głównej, z jednej strony regulację backplate ustawiłem na inny standard rozstawu LGA niż po drugiej stronie. Takie głupotki faktycznie mogą napsuć nieco krwi.
Później poszło dość gładko. Przymocowanie stópki, przykręcenie wentylatora, a następnie chłodnicy do obudowy to banał zajmujący góra pięć minut. W moim konkretnym przypadku użyłem wyłącznie jednego wentylatora 120 mm. Dokręcenie drugiego spowodowałoby skurczenie przestrzeni przy procesorze, a tym samym nie miałbym jak i gdzie przypiąć wszystkie przewody. Największą bolączką okazał się pilot – wykonany z tworzywa sztucznego i posiadający magnes, czym łatwo przywiera do obudowy. Zarówno instrukcja jak i dokumentacja w Internecie nie opisuje wszystkich jego funkcji dokładnie. Ponoć niektóre jego możliwości zarezerwowano na przyszłe, bliżej niesprecyzowane nowinki od Cooler Mastera.
Z dwóch stron pilota umieszczono trzy i cztero-pinowe gniazda dla przewodów, do tego mamy garść przejściówek. Jeden port przygotowano nawet do podpięcia przewodu resetu obudowy. Chodzi o to, że przycisk ten będzie wykorzystywany do zmiany kolorystyki podświetlania chłodzenia. Jeśli wszystko zamontujecie właściwie, zarówno LED na stópce, chłodnicy oraz wentylatory w obudowie powinny być synchronizowane. Gdy zechcecie zachować dawną funkcjonalność resetu (ten będzie aktywowany po 5 sekundach ciągłego wduszenia), to pilot należy jeszcze wpiąć do płyty głównej. Z innych właściwości warto jeszcze wymienić zasilanie portem SATA oraz wyjście micro-USB.
Instrukcja całą wiedzę tajemną przekazuje dość enigmatycznie. W efekcie wiele rzeczy zmuszony byłem zrobić na “czuja”. Jednocześnie dostępne miejsce jak i okablowanie Master Masterbox Lite 5 oraz MasterLiquid sprawiało dość poważne problemy przy aranżacji. Generalnie poukładanie wszystkiego i należyte podłączenie na pewnym etapie pochłaniało zbyt wiele czasu. Summa summarum chłodzenie AIO podłączyłem przez załączony pilot, który zresztą ukryłem za płytą główną, do przycisku reset. Natomiast trzy wentylatory na przedzie obudowy wpiąłem do płyty głównej. Ten scenariusz wydawał się najbardziej optymalny.
Kultura pracy i temperatury
MasterLiquid zaskakuje pozytywnie pod wieloma względami. Przez większość czasu, pompa jak i wentylator, cechowały się wysoką kulturą pracy. Zaraz po starcie systemu notujemy temperaturę rzędu 32°C. Przy prostym użytkowaniu PieCyka utrzymuje się ona bardzo długo. Jeśli włączymy aplikację w niewielkim stopniu obciążającą CPU notujemy wzrost do 38‑41°C. MasterLiquid w takich warunkach wciąż zachowuje wzorową kulturę pracy. Po uruchomieniu Wiedźmina 3 i dłuższej rozgrywce temperatura rośnie do 65°C, co nadal nie jest wielkim problemem. Jednak, jeśli będziemy grać dużo dłużej, szczególnie w tytuły dość solidnie obciążające CPU, temperatura rzędu 75°C nie będzie niczym nadzwyczajnym. Momentami najwyższa zanotowana wartość wyniosła 80°C, co sami przyznacie, jak na „zwykłe” Core i7‑8700 wydaje się dość sporo.
Gdy przekroczymy 70°C MasterLiquid ML120R będzie wyraźnie słyszalnym komponentem naszej maszynki. Po kilku godzinach z tyłu obudowy powiewało gorącym powietrzem, choć po prawdzie winę za to ponosi również obudowa. Jak wspomniałem w osobnej recenzji, przepływ powietrza nie jest jej najmocniejszą cechą. W tym wypadku należy postawić na bardziej „przewiewną” konstrukcję. Generalnie chłodnica 120 mm przez większość czasu radziła sobie dość dobrze z odprowadzaniem ciepła z zastosowanego procesora. Niemniej, jeśli idzie o jednostki dające możliwość OC, koniecznością będzie zastosowanie dwóch wentylatorów z zestawu.
Słowem wspomnę jeszcze o podświetlaniu. Sięganie, co i nóż do wnętrza obudowy po pilot, aby zmienić kolorystykę uznaję za średnio udany pomysł. Podpięcie kontrolera do przycisku reset rozwiązuje problem, ale ogarnięcie tematu potrafi trochę zająć czasu. Nie mniej, należytego efektu świetlnego MasterLiquid ML120R trudno odmówić. Biorąc pod uwagę, że całość wykonano z dbałością o detal, czarny kolor urządzenia z tęczowym RGB prezentuje się należycie. Do tego mamy jeszcze statyczne kolory od błękitu po czerwień, miganie kolorów oraz możliwość całkowitego wyłączenia przysłowiowej dyskoteki.
Słowem podsumowania
Nie licząc drobnych wpadek, chłodzenie AIO od Cooler Master prezentuje się należycie. Całość przygotowano z dbałością o detale, szczególnie tych będących na widoku. Największym wrogiem MasterLiquid ML120R będzie jednak jego cena, oscylująca w granicach 450 zł. Jest to więcej, aniżeli przyjdzie nam zapłacić za konkurencyjne produkty choćby od NZXT - przykładowo Kraken M22. Choć M22 nie posiada RGB, co dla wielu będzie solidnym argumentem. O chłodzenie ML120R pokusimy się raczej w dwóch scenariuszach: gdy chcemy skompletować sprzęt od Cooler Mastera i gdy nasza obudowa nie do końca nadaje się, do montażu chłodnicy większej niż 120 mm oraz kiedy koniecznie chcemy postawić na podświetlanie LED.
Kulturę pracy, a także temperatury także oceniam na plus. Przez większość czasu nie miałem większych problemów, co stanowi miłą przeciwwagę dla dość kłopotliwego montażu całości. Nie mniej, sądzę, że przetestowane AIO Cooler Master nie będzie dobrym rozwiązaniem do maszyn zaprojektowanych z myślą o najwydajniejszych podzespołach i dodatkowym OC. W tym konkretnym przypadku powinniśmy raczej mierzyć w procesory o półkę niżej, choć jak wspomniałem warto, a nawet należy najpierw pomyśleć nad właściwą obudową.