Test routera TP‑Link Archer C5400
21.05.2018 | aktual.: 07.09.2018 10:38
Standard 802.11ac doczekał się rozszerzonej wersji w postaci Wave2. Archer C5400 to odpowiedź TP‑Link na postęp rynku mobilnego. Co zatem potrafi router za tysiąc złotych?
Archer C5400 to odpowiedź TP‑Link na dynamiczny postęp, jaki widzimy na rynku sieci WiFi. Przez wiele lat wydawało się, że standard 802.11bgn wystarczy w zupełności do komunikacji bezprzewodowej. Rzeczywistość zweryfikowała niniejszą tezę wprowadzeniem cztery lata temu rozwiązania 802.11ac, zwiększającego możliwości transmisji danych. Na tym jednak nie koniec, ponieważ pojawiła się wersja rozwojowa w postaci 802.11ac Wave2, którego wsparcie ma zapewnić testowany C5400.
Liczba urządzeń wykorzystujących sieć rośnie sukcesywnie z roku na rok. Ich sprzedaż obecnie możemy liczyć w miliardach, co przekłada się na większe zainteresowanie jeszcze lepszymi technologiami transmisji danych. Niegdyś domowa sieć dotyczyła komputera, względnie dwóch; natomiast dziś każdy dom to kilka smartfonów, tablety, konsola do gier, sprzęt audio, a nawet lodówka może zechcieć połączenia z WiFi. O przytłaczającej ilości urządzeń w biurach już nie wspominamy. Dlatego producenci routerów muszą dosłownie stawać na głowie, by sprostać wymogom rynku. Czy udało się to TP‑Link i czy nowy produkt w jego ofercie jest wart wydania ponad 1000 zł?
Procedura testowa
TP‑Link Archer C5400 został poddany ciężkiej próbie sił. Przez dłuższy czas służył, jako główny router w biurze. Dostawcą Internetu jest Orange o prędkości 300Mb/s (światłowód), natomiast ogólna pula dzielona jest między średnio 20 urządzeń. Są to między innymi: 9 komputerów, 7‑9 smartfonów, dwie drukarki (połączenie WiFi) i NAS Asustor AS6204T (połączenie bezpośrednie – RJ45).
Test praktyczny obejmuje możliwości konfiguracji i przegląd funkcji, a także jakość rozprowadzanego sygnału. Został on sprawdzony w pięciu miejscach w budynku dwupiętrowym z poziomem piwnicznym, pamiętającym jeszcze myśl architektoniczną lat 70. Do pomiarów prędkości Internetu i jakości połączenia został wykorzystany: NUC Dell K16A, notebook Lenovo Yoga 300, smartfon Huawei P8 lite. Testy odbywały się pod obciążeniem sieci – przynajmniej 16 urządzeń pracowało w tym samym czasie.
Pierwsze wrażenie i jakość wykonania
Routery mają być nie tylko funkcjonalne, ale powinny również przyciągać uwagę konsumenta. Na tym tle testowany sprzęt prezentuje prostotę i funkcjonalność, a zarazem interesujące wzornictwo. Jest także dość sporych rozmiarów: 230 × 230 × 43 mm. Całość wykonano z czarnego, matowego plastiku. Konstrukcję można krótko określić solidną, ponieważ nie ma mowy o szpetnych szparach między elementami lub ewentualnym trzeszczeniu.
Na froncie umieszczono trzy przyciski: włącz/wyłącz sieć bezprzewodową, aktywacja WPS, włącz/wyłącz diody monitorujące stan urządzenia. Z tyłu zobaczymy odpowiednio gniazdo zasilania, przycisk włącz/wyłącz, port USB 3.0, cztery porty RJ‑45, gniazdo Ethernet oraz port USB 2.0. Cztery wyjściowe porty LAN powinny wystarczyć w warunkach domowych. W większych biurach można odczuć pewien niedostatek, jeśli mieliśmy w zamyśle nieco większą sieć w oparciu o „klasyczne” rozwiązanie po kablu.
Natomiast przez porty USB podłączymy drukarkę albo dysk zewnętrzny. W tym ostatnim przypadku router nie będzie pełnoprawnym NAS‑em, ale zapewni sporą swobodę użytkowania w warunkach domowych. Czego zabrakło dla większej wygody, to portu USB na froncie, ale to niewielki minus, na jaki można przymknąć oko.
Specyfikacja i ogólne możliwości
Wewnątrz routera znajdziemy dwurdzeniowy procesor Broadcom BCM4709C o prędkości 1,4 GHz. Na tym nie koniec, ponieważ wspierają go trzy moduły pomocnicze Broadcom BCM4366. Dwa odpowiadają za obsługę sieci w standardzie 5 GHz, a jeden za sieć 2,4 GHz. Ponadto, producent zdecydował się na 512 MB pamięci RAM i 256 MB podręcznej pamięci wykorzystywanej dla potrzeb systemu zarządzającego sprzętem. Czego oczy nie zobaczą jeszcze, a warte jest wspomnienia, to ekranowanie poszczególnych komponentów, co jest prawdziwą rzadkością wśród routerów konsumenckich.
Do naszych testów trafiła nowsza rewizja urządzenia oznaczona, jako V2.0. Została ona wzbogacona o między innymi: funkcję punktu dostępowego, antywirus (pakiet HomeCare) oraz obsługę LACP. Różnic pod względem wyglądu między obiema wersjami routera nie ma, za wyjątkiem zmienionego logo i pudełka. Jednocześnie testowany sprzęt bardzo przypomina router Archer C3200 i niemal niczym nie różni się od modelu Talon AD7200.
W praktyce router obsługuje prędkość przesyłania równą niemal 5000 Mb/s. Jest to dzielone na dwie sieci 5 GHz o transferze 2167 Mb/s każda i pojedynczym paśmie 2,4 GHz o transferze 1000 Mb/s. Tak zawrotne prędkości możliwe są nie tylko dzięki układom Broadcom, ale także zastosowaniu modulacji 1024-QAM (NitroQAM). Jego nieco okrojoną wersję mogliśmy sprawdzić w innym routerze TP‑Link - modelu C3200.
Poniżej poglądowa rozpiska specyfikacji i możliwości:
· Specyfikacja: trzy moduły radiowe: 2x 5 GHz, 1x 2,4 GHz. 512 MB Ram i 256 pamięci flash.
· Porty: 4 porty LAN 10/100/1000 Mb/s;1 port WAN 10/100/1000 Mb/s; USB 3.0 i USB 2.0.
· Obsługiwane standardy transmisji: IEEE 802.11ac/n/a 5 GHz (2 osobne sieci), IEEE 802.11b/g/n 2,4 GHz.
· Sieć WAN: dynamiczne IP, statyczne IP, PPPoE, PPTP, L2TP, kabel BigPond.
· DHCP: serwer, klient, lista klientów DHCP, rezerwacja adresów.
· Dostęp USB: serwer FTP, serwer mediów, serwer druku.
· Kontrola dostępu: kontrola rodzicielska, zarządzanie lokalne, lista hostów, harmonogram dostępu, zarządzanie regułami.
· Zawartość opakowania: router, zasilacz, kabel RJ‑45.
· Cena: ok. 1100 zł, gwarancja 36 miesięcy.
Oprogramowanie i konfiguracja
Software wgrany w pamięć routera, na jakim przeprowadzono testy, był w wersji 1.2.2. Całość prezentuje ascetyczną szatę graficzną i minimalistyczne podejście do detali, co należy uznać za plus. TP‑Link postawił w pierwszej kolejności na funkcjonalność, a tej C5400 oferuje naprawdę sporo. Dla przykładu, konfigurację można odbyć z poziomu przeglądarki wchodząc na adres tplinkwifi.net, lub zdalnie instalując aplikację Tether dla Androida albo iOS. Jeśli chcecie dokładniej zapoznać się z procedurą konfiguracji, możecie odbyć symulację, do której nie potrzebujecie nawet urządzenia. Wystarczy, że wejdziecie na adres tp-link.com/simulator/.
Po zakończeniu szybkiej konfiguracji, składającej się z sześciu etapów, następuje połączenie z siecią i przeniesienie na ekran „Mapa sieci”. Pokazuje on podstawowe statystki i inne przydatne informacje o stanie routera. Po lewej znajduje się pionowe menu szybkiego dostępu dla poszczególnych funkcji, zaś w górnej części ekranu widnieje podział na sekcje: Szybka konfiguracja, Podstawowe i Zaawansowane. Ustawienia „Podstawowe” – jak sama nazwa wskazuje – skierowano do laików, nieposiadających gruntowej wiedzy o działaniu routerów i sieci. Zakładka „Zaawansowane” prócz dokładniejszych informacji o pracy urządzenia, rozbija wszystkie funkcje na jeszcze bardziej szczegółowe ustawienia, ale wszystko poukładano w przejrzysty oraz przystępny sposób.
Skupmy się wyłącznie na ustawieniach zaawansowanych. Prócz tak oczywistych rzeczy, jak choćby ustawienia sieci, czy parametrów LAN, znajdziemy opcje związane z konfiguracją serwera DHCP. W zakładce „Tryb pracy” określimy jeden z dwóch trybów działania routera w zarządzanej sieci, co decyduje o możliwości konfiguracji poszczególnych funkcji. Opcję „Router” wybierzemy, gdy urządzenie pełni funkcję bramy pomiędzy domową siecią a Internetem. Na funkcję „Punkt dostępowy” zdecydujemy się, gdy zależy nam na zwiększeniu obszaru dostępności sieci.
W zakładce „Ustawienia sieci bezprzewodowej” zdefiniujemy nazwę sieci Wi‑Fi, użyte szyfrowanie, tryb działania, moc i kanał transmisji. Za „Inteligentnymi połączeniami” ukrywa się opcja Smart Connect, automatycznie dobierająca najbardziej optymalne parametry, celem zagwarantowania najlepszej jakości połączenia. Ponadto zdefiniujemy harmonogram, a więc konkretne godziny i dni, kiedy połączenie Wi‑Fi może być dostępne.
W dalszych ustawieniach określimy zakres kontroli rodzicielskiej, na który składają się trzy etapy konfiguracji. W karcie „QoS” (ang. Quality of Service) zdefiniujemy priorytet wymiany informacji dla konkretnych aplikacji. Jeśli gry mają mieć pierwszeństwo, to pakiety informacji związane z nimi będą wysyłane w pierwszej kolejności. Ma to szczególne znaczenie, gdy sieć domowa posiada więcej, niż kilka urządzeń pracujących jednocześnie, a nam zależy na jak najlepszym połączeniu choćby w trakcie rozgrywki sieciowej na PC lub konsoli.
Niezaprzeczalnie, na co dzień bardzo przydatna jest także funkcja „Ustawienia USB”. Port USB 2.0 nadaje się idealnie dla drukarki. W dalszych testach pokażemy, że podpinanie pod niego dysku lub pendrive nie ma większego sensu. USB 3.0 przeznaczcie wyłącznie na nośniki danych, gdzie dostęp uzyskacie z poziomu usługi sieciowej Windows (sami zdefiniujecie nazwę), interface’u routera, a także serwera FTP (lokalnego i online – dostęp z dowolnego miejsca).
Testy routera Archer C5400
Nasz testowy router był skonfigurowany, aby jednocześnie rozprowadzać dwie sieci: 2,4 GHz i 5 GHz. Na pierwszej notebook Lenovo Yoga 300 osiągnął 30 Mb/s na ściąganiu i 23 Mb/s na wysyłaniu, przy opóźnieniu 37 ms. Na sieci 5 GHz uzyskaliśmy odpowiednio 102 i 29 Mb/s, przy opóźnieniu 39 ms, a więc znacznie lepiej. Nieco ciekawsze rezultaty dla standardu 2,4 GHz wykazał modem USB 8level. Najbardziej stabilne połączenie notebook Lenovo był wstanie osiągnąć przy bezpośrednim wpięciu wtyczki LAN: 112 i 29 Mb/s, przy opóźnieniu 27 ms.
Jakość połączenia w dużej mierze zależy od możliwości karty sieciowej sprzętu odbierającego sygnał, co pokazał przykład NUC’a DELL K16A. Pobierał on ze średnią prędkością 275 Mb/s, wysyłając 30 Mb/s, a wszystko to przy opóźnieniu 4 ms. Niemniej ważna jest także siła sygnału Wi‑Fi. Jak w tej kwestii wypadł C5400? Pasmo 2,4 GHz działało w trybie 802.11b/g/n, natomiast 5 GHz ustawiono na tryb 802.11a/n/ac.
Lenovo Yoga 300, WiFi Analizer Win10 (mniej dBM = lepiej):
· 1m – 2.4 GHz: -32 dBM; 5 GHz: -33dBM (ten sam pokój),
· 5m – 2.4 GHz: -43 dBM; 5 GHz: -47dBM (pokój obok, ściana działowa),
· 10m – 2.4 GHz: -59 dBM; 5 GHz: -67dBM (piwnica, zbrojony sufit),
· 15m – 2.4 GHz: -59 dBM; 5 GHz: -68dBM (piętro, zbrojony sufit),
· 25m – 2.4 GHz: -62 dBM; 5 GHz: -69dBM (podwórko/ulica, mur).
Huawei P8 Lite, Wi‑Fi Analizer (mniej dBM = lepiej)
· 1m – 2.4 GHz: -54 dBM (ten sam pokój),
· 5m – 2.4 GHz: -55 dBM (pokój obok, ściana działowa),
· 10m – 2.4 GHz: -56 dBM (piwnica, zbrojony sufit),
· 15m – 2.4 GHz: -66 dBM (piętro, zbrojony sufit),
· 25m – 2.4 GHz: -72 dBM (podwórko/ulica, mur).
Średnia prędkość pobierania telefonem P8 Lite wynosiła 72 Mb/s w budynku, natomiast w odległości 25 m spadła do 40 Mb/s. Wynik ten należy uznać za bardzo dobry, biorąc pod uwagę obciążenie w chwili testu, jaki i sporą ilość innych sieci Wi‑Fi w okolicy. Na telefonie nie udało się przetestować zakresu 5 GHz, ponieważ P8 Lite nie wykrył tej sieci. Na koniec zostawiliśmy jeszcze pomiary pobierania i kopiowania plików o rozmiarze 4 GB siecią Wi‑Fi. Poniżej rezultaty:
· Zapis na DELL K16A z Asustor AS6204T-AE6E (więcej = lepiej): 48 Mb/s (szczytowa 58 Mb/s),
· Zapis na Asustor AS6204T-AE6E z DELL K16A (więcej = lepiej): 72 Mb/s (szczytowa 172 Mb/s).
· Zapis z HDD USB 3.0 (NTFS) na Lenovo Yoga 300: 23‑30 Mb/s (lokalny serwer FTP),
· Zapis z Lenovo Yoga 300 na HDD USB 3.0 (NTFS): 4.50-5.30 Mb/s (bezpośredni dostęp z zakładki Mój Komputer\Sieć).
Słowem podsumowania
Warto powiedzieć kilka słów o ostatnich wynikach. Testowany router, gdy idzie o kopiowanie plików z komputera na inny komputer lub NAS w tej samej sieci, może rościć sobie miano szybkiej bestii. Innymi słowy, przerzucanie dużych plików nie sprawia większych problemów, zwłaszcza gdy przypomnimy, że sieć działała pod pewnym obciążeniem. Niestety piętą achillesową okazał się port USB 3.0, gdzie prędkości były przeciętne, by nie powiedzieć rozczarowujące. Wystarczą one do przerzucania niewielkich dokumentów, muzyki itd., ale przy większych plikach musicie uzbroić się w żelazną cierpliwość. Jak pewnie się domyślacie, prędkości transferu poprzez USB 2.0 były mniejsze o połowę, dlatego nie uwzględniliśmy ich na rozpisce.
Czy Archer C5400 jest wart polecenia w cenie 1100 zł? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Router broni się mnogością funkcji, rozbudowanymi możliwościami konfiguracji, ale przede wszystkim gwarantuje stabilne i szybkie połączenie z siecią. Daleko mu do rozwiązań profesjonalnych, więc powinni się nim zainteresować właściciele mniejszych firm, dla których praca w sieci to podstawa. W takich właśnie warunkach przetestowaliśmy C5400 i wypadł znakomicie, nie powodując żadnych problemów po kilku tygodniach nieprzerwanej pracy.
Z drugiej strony, gdy mówimy o warunkach domowych, to może wydać się on rozwiązaniem na wyrost. Niemniej, ilość urządzeń wymagających połączenia z siecią rośnie, dlatego na pewnym etapie z pewnością docenimy możliwości Archera. Szczególnie, jeśli posiadamy własne biuro pracując zdalnie, choć walory C5400 zadowolą także wziętych graczy. Testowany TP‑Link np. sprawdzi się perfekcyjnie na stancji studenckiej, gdzie spora ilość urządzeń będzie korzystać z funkcji multimedialnych. Pamiętajcie jednak, żeby wykorzystać pełny potencjał routera musicie jeszcze ponieść koszty modernizacji kart sieciowych, jeśli korzystacie ze starszego sprzętu. Reasumując, nie ulega wątpliwości iż TP‑Link dostarczył bardzo solidne rozwiązanie, godne polecenia.