Pani Krysia z księgowości - odcinek 1: odcięcie
07.07.2013 | aktual.: 17.08.2013 15:07
Witam dobreprogramy, w końcu się przełamałem, znalazłem czas i chęci by zrealizować swój pomysł na bloga. Pierwsze co rzuca się w oczy to dziwny tytuł, ale wpadł mi do głowy dlatego, że od ponad 10 miesięcy pracuje jako informatyk w firmie, która oferuje kompleksową obsługę informatyczną innym firmom z różnego sektora. I w skrócie praca polega na tym, że jak zadzwoni jakiś klient i zgłosi, że Pani Krysia z księgowości nie ma internetu, to trzeba tam pojechać sprawdzić co się dzieje i zrobić I nie ważne czy zrestartujemy komputer, zresetujemy połączenie sieciowe, kilka razy sobie klikniemy, zrobimy format(wraz z przywróceniem danych), czy wymienimy kartę sieciową to chodzi o to, żeby Pani Krysia znowu miała internet.
Mam wrażenie, że dalej nie wyjaśniłem dokładnie tytułu, ale tak postanowiłem i tak zostanie.Więc w gruncie rzeczy jestem informatykiem i realizuje się w zawodzie, i chciałbym to opisywać. Zaczynajmy zatem.
Jakiś czas temu w firmie pojawił się mały komputerek, podobno sieci nie widział, system sygnalizował, że kabel sieciowy jest odłączony. Lecz kiedy w to samo miejsce wpięło się laptopa czy netbooka to internet był i miał się dobrze. W firmie komputer znalazł opiekę postanowiłem go na jednym stanowisku serwisowym, dostał zasilanie, mysz, klawiaturę, kabel do monitora i kabel od internetu koloru zielonego.
Możecie sobie wyobrazić jego radość kiedy podałem mu cały zestaw przewodów. Ale jeszcze przed tym nastąpił szybki rzut oka do obudowy czy przypadkiem komputerek nie jest atakowany przez podstępny kurz. Na szczęście nie był i można go było spokojnie odpalić.
Sprzęt był dość stary(tak na oko miał 4‑5 lat), na jego pokładzie znajdował się Windows XP, ale ogólnie trzymał się dzielnie. Gdy system się do końca uruchomił, spojrzałem w prawy dolny róg, żeby dostrzec ikonkę, że kabel sieciowy jest odłączony. Ale co to? Jak to? Nic takiego nie ma. Znowu trzeba szybko rzucić okiem, tym razem na konfiguracje sieci - tutaj wszystko dobrze. Trzeba więc zawołać popularnego Firefoxa. I lisek stwierdził także stwierdził, że internet jest. Wszystkie popularny strony ładowały się bez problemu.
Zapomniałem wspomnieć o tym, że u Nas w firmie od początku świeciły się diody umieszczone na karcie sieciowej, niestety nie wiem jak to było w domu u klienta gdzie Windows stwierdził, że kabel sieciowy jest odłączony.
Jako, że wszystko było dobrze to zapakowałem komputer w samochód i jazda do klienta. Daleko to nie jest 4,5 km od firmy, a że służbowe autko małe zwinne i wygodne do tego to szybko zleciało. Zostaje wpuszczony do domu, zaprowadzony do miejsca pobytu komputera. Stawiam go na ziemie i widzę z tyłu biały(już taki trochę brudny od leżenia na ziemi) kabel zakończony wtyczką RJ45. Szybki test: podłączam mojego służbowego netbooka - wszystko się świeci i śmiga, podłączam komputer - smutek, nic się nie świeci, nie ma internetu. No to wyjmuję kabelek, oglądam go całego(do momentu, aż spotykam ścianę, w którą wchodzi/z której wychodzi), oglądam wtyczkę i nie ma się do czego przepić. Ale w powietrzu już czuć co się stanie i myślę, że kabel już o tym wie. Sięgam do mojej skrzynki z narzędziami i...ciach...nie ma wtyczki...koniec fochów...nie chciała współpracować to nie.
Zaraz zrobię nową, ściągam izolacje, układam kabelki(szczerze mówiąc tak średnio to lubię), wkładam je do wtyczki, jeszcze raz sprawdzam czy wszystko się ładnie poukładało i pyk, zaciskarka spełniła swoją rolę i mamy nową wtyczkę. Schyliłem się podłączyłem ją do komputera, była charakterystyczne "klik" i... rzut okiem na ekran, a tam te dwa komputerki w trayu się animują(pobieranie adresu sieciowego). Wygląda, że komputer przyjął nową wtyczkę. Sprawdzam jeszcze czy popularny Firefox sądzi tak samo i zgadza się. Działa. Jeszcze tylko test pobierania jakiegoś pliku, jakiś speedtest i możemy uznać interwencje za zakończoną. Klient się raduje, ja się raduje, więc można wracać do samochodu, którym przetransportuje się do firmy.
Koniec części pierwszej.