Pani Krysia z księgowości – odcinek 14: Mały przełącznik otwierający świat
08.09.2013 18:32
To ja, Narcyz się nazywam Przepraszam i dziękuję - ja tych słów nie używam Jestem piękny i uroczy - popatrzcie w moje oczy Jestem przecież najpiękniejszy, a na pewno najskromniejszyCzy ktoś z obecnych kojarzy te słowa? Nie chodzi mi o tytuł i wykonawcę, bo nie każdy musi wiedzieć, że jest to zespół Łzy i ich singiel „Narcyz” z drugiego albumu. Zarówno album jak i singiel zostały wydane ponad dekadę temu, ale wspomniany utwór jest cały czas puszczany w różnych stacjach radiowych. Więc o jego usłyszenie nie trudno. A tymczasem u Pani Krysi mamy wstęp, który ma niewiele wspólnego z całą resztą dzisiejszego wpisu. Ale trzeba przyznać, że „Narcyz” to dobry utwór.
Zaraz, zaraz, nie mogę zostawić takiego braku spójności, wykorzystam więc umiejętności niedoszłego polonisty i dokonam pewnych zmian tak aby jakoś nawiązać do tego narcyza. Jedziemy zatem. Głównym bohaterem dzisiejszego wpisu jest pewien mały element, który posiada duża część laptopów. Można go olać, nie zwracać na niego uwagi, ale przychodzi taki moment kiedy musimy się na nim skupić. Jako, że nie jestem żadnym pisarzem(żałuje i cały czas powtarzam, że kiedyś chciałem iść na polonistykę) i nie potrafię budować napięcia to zapewne wszyscy się domyślili, że chodzi o jakiś przełącznik.
Ten przełącznik ma 2 tryby działania: włączony i wyłączony. I jeśli tylko znajdzie się w pozycji „wyłączony” to gdzieś na świecie jakiś informatyk dostaje zlecenie pod tytułem: Nie ma internetu. Trzeba zatem działać, człowiek w drodze na miejsce zastanawia się co to może być, czy kabel czy wirus, czy karta sieciowa, czy gniazdko, czy router czy cokolwiek innego. Osobiście jeśli wiem, że Internet się zgubił, a sprzętem jest laptop, który łączy się z siecią bezprzewodowo to od razu idę z nadzieją, że to może tylko ten przełącznik. Już sobie wyrobiłem taki nawyk.
No i tak było, całkiem na początku moich przygód. Sprzętem był laptop marki HP z serii pavilion, jego budowa przedstawiała się tak, że nad klawiaturą był umieszony i oznaczony włącznik karty sieciowej, którego można określić jako narcyz. (Tak wiem, małe naciągnięcie).
Rozeznanie zajęło mi bardzo, krótką chwilę i odważnie przycisnąłem przycisk z ikonką WiFi, który się zapalił na niebiesko, w dodatku na ekranie również coś mignęło, że świat otwarty, bezprzewodowa karta sieciowa jest gotowa. Cała operacja jest banalna, ale istnieje duża szansa, że nawet człowiek nieobyty z tematem mógłby taki mały przełącznik przeoczyć. Już pomijam, że cześć laptopów ma skrót klawiszowy zamiast przełącznika, a niektórych występują obie rzeczy naraz
Więc z punktu widzenia zwykłego użytkownika sytuacja może się komplikować. Jednak trzeba to powiedzieć głośno: interwencja zakończona i tutaj nawet może polecieć główny motyw z Drużyny A. [youtube=https://www.youtube.com/watch?v=yrK0rZj6pes]
Oczywiście interwencja była całkowicie za darmo. I wypraszam sobie komentarze na temat nieogarnięcia Pani, która pracuje przy tym laptopie, może jej coś spadło na klawisz, może coś położyła ,nie mam pojęcia… Jestem pewien, że wyłączyła kartę sieciową przez przypadek. A jako, że nie odpowiada w firmie za szukanie przyczyny braku internetu to zadzwoniła po kogoś kto odpowiada. Swoją drogą to bardzo sympatyczna Pani, rzetelnie wykonująca swoją pracę. :) Przekazałbym pozdrowienia jakbym tylko mógł.
Jako, że jest sobota(mój kalendarz pokazuje 1 czerwca, ale pewnie zanim opublikuje to będzie już zima) ciepły, słoneczny poranek… W sumie to nawet nie wiem, rolety mam opuszczone i przed chwilą wstałem, ale załóżmy, że jest ten ciepły poranek i tak chciałem zakończyć ten tekst optymistycznym akcentem. Otóż doszedłem do wniosku, że w mojej pracy praktycznie nie spotykam źle nastawionych ludzi, z jednymi współpracuje się lepiej z innymi trochę gorzej, ale jednak ze wszystkimi się potrafię dogadać.
Po za tym ja mam taki światopogląd: nie ma we mnie zawiści, nienawiści, zazdrości czy czegoś podobnego, jest więcej osób, które lubię niż tych, których nie lubię. Tak naprawdę to musi się zdarzyć coś bardzo złego, żebym kogoś nie lubił…. Ach te historię z życia z mojego życia… Jest Siódma rano i moja wena twórcza mnie zbudziła żebym napisał kolejny wpis z serii Pani Krysia z Księgowości. Ale to lubię.