Eksperyment socjolologiczny
Wpis ma charakter nie edukacyjny i jest o niczym. Czujcie się ostrzeżeni, ci którzy ośmielą się to przeczytać
Chciałem się pochwalić przeprowadzeniem pewnego eksperymentu. Mianowicie tydzień temu mój brat uświadomił mi istnienie 10 godzinnych filmów na YouTube. Słownie dziesięciogodzinnych :) To, że wcześniej nie znałem takiego "zjawiska" potwierdza moje starzenie się. Niby nic, bo to przecież taki zapętlony gif tylko, że z dźwiękiem. Kiedyś robiło się takie we flash'u - np. Loituma czyli mangowa dziewczynka z porem w ręku i starofińska melodia w tle. Zresztą przeżyjmy to jeszcze raz..i jeszcze raz i jeszcze...http://dagobah.net/flash/loituma.swf
Niestety link nie działa bezpośrednio. Należy skopiować go wejść pod podany adres manualnie.
No cóż trzydziestka na karku i człowiek powoli spada na margines internetowego społeczeństwa. Wczoraj na przykład zapisałem sobie taki oto "obrazek" co bym to wiedział do czego największe usługi sieciowe służą. Teraz jestem w temacie i uświadomiony.
Chociaż zaskoczyło mnie to, że podczas mojego pobytu na urlopie BEZ DOSTĘPU DO INTERNETU wcale mnie tak dużo nie ominęło - czyli da się żyć bez codziennego sprawdzania ulubionych stron. Dziwne uczucie.
Tutaj jeszcze dodam, że bardzo się cieszę, że DIODA mnie nieco ominęła bo za bardzo się w to ostatnio zaangażowałem. Owszem poznałem mnóstwo ciekawych ludzi i bardziej zżyłem się z portalem ale moja żona też ma ograniczoną cierpliwość :)
No ale dobra, wracając do tematu wpisu. Piszą tytuł popełniłem literówkę bo wpisałem "socjolologiczny" i już miałem poprawiać ale kiedy to przeczytałem zdałem sobie sprawę, że pasuje jak ulał :D
Dziesięciogodzinnych filmów jest bardzo dużo, nieco mniej niż filmów o kotach. Mój pierwszy obejrzany (tylko pierwsze 10 minut) to Epic Sax
Pewnie MaxDamage ma w zakładkach Nyan Cat 10 hours :) Przy okazji pozdrowienia Max, jak tam "projekt mapa"?
potem logicznie Epic Sax Gandalf (padłem)...
i wtedy też jakoś tak filmik się zaczął i nikt go nie zatrzymywał... ...ale nie dało się tego słuchać dłużej niż kilkanaście minut, więc STOP.
Moje zryte poczucie humoru/rzeczywistości jednak nie pozwoliło mi przestać i chwilkę szperając znalazłem idealny 10 godzinny filmik stworzony z klasyka z moich lat licealnych:
...i się zaczęło :P Google Chrome w tle z filmikiem a my do roboty - 3 osoby, 2 obok siebie przy komputerze z głośnikiem, ja w drugim pomieszczeniu ale regularnie "odwiedzam" resztę. Oczywiście nie dało się słuchać tego non‑stop więc w trakcie rozmów między nami (tych poważniejszych, wymagających skupienia) i telefonicznych trzeba było głośnik "przykręcić". Lecz poza tym odtwarzanie trwało nadal. Niestety nie obyło się bez wypadków...przez mój pośpiech Chrome mi się zamknął(!) a licznik na YouTube pokazywał już ponad 3h!
Sytuacja żywcem wyjęta z 4 sekundy filmu :)
Tutaj objawiła się genialność Chrome(?) po ponownym uruchomieniu przeglądarki - cud - film wznowiony od miejsca, w którym został przerwany. W końcu to bardzo istotne by nie wypaczać wyników eksperymentu. Kończąc. Dobiliśmy do ponad 8 godzin (taki zawód - technik dentystyczny). Były momenty znudzenia, przyciszanie, puszczanie równolegle w innej karcie przychodzącym osobą w/w filmów w celu wyjaśnienia genezy tego "iwentu". Było też kilkukrotnie "Volume Max" dla rozluźnienia sytuacji w pracy i po prostu dla jaj.
Wyniki: DA SIĘ ! Chociaż kolega miał momenty zwątpienia... 10 godzinne filmiki NIE są bez sensu. Jedna, dobrze dobrana melodia wystarcza zamiast radia i wszelakich playlist. W trakcie trwania eksperymentu nie ucierpiały żadne zęby.
Z ciekawostek tego dnia byłem w wydziale komunikacji w Pszczynie gdzie także usłyszałem gdzieś zasłyszaną melodię..."What is love..."
[Epilog]
Wpis ten powstał już dosyć dawno temu - ponad rok. Publikuję go bo mogę, a co! Kto mi zabroni :P (zaraz się jakiś znajdzie) Powstał nie wiadomo po co ale jest i się zakurzył. Napisałem com napisał. Historia oceni moje czyny...