OnePlus 7T – pierwsze wrażenia
Dzięki wielu różnym zbiegom okoliczności w moje ręce trafił na testy smartfon OnePlus 7T. Nie jest to moje pierwsze spotkanie z urządzeniami tego producenta, ale pierwsze na tyle długie abym mógł spisać swoje wrażenia i mógł go przetestować. Bez wątpienia będzie to dla mnie ciekawe doświadczenie, wreszcie będę mógł skonfrontować wiele różnych opinii ze stanem faktycznym. Dopowiem tylko, że oczekiwania mam spore, pomimo że według wielu „poprzednik” w postaci OnePlusa 7 zawiódł na całej linii.
Wariant kolorystyczny jaki do mnie trafił to niebieski nazywany przez producenta Glacier Blue. Smartfon w kolorze tym wygląda bardzo ciekawie. Plecki urządzenia są gradientowe i przechodzą od barw biało błękitnych po niebieskie tworząc jako całość ciekawy efekt. Charakteru dodaje zastosowanie tutaj matowego szkła na pleckach. Zabieg ten sprawił, że smartfon wygląda niezwykle elegancko, a na dodatek nie palcuje się zbyt mocno, co jest zmorą szklanych czy ceramicznych plecków urządzeń. Smartfon nie jest mały, a jednak zaraz po wyjęciu z pudełka idealnie wpasował się do mojej dłoni. Urządzenie jest świetnie wyprofilowane z tyłu, co w znacznym stopniu sprzyja pewnemu i wygodnemu chwytowi. W zestawie znajdziemy oprócz urządzenia również krótki list dla wszystkich fanów marki, grube i przezroczyste silikonowe etui, ładowarkę oraz kabel USB typu C.
Pierwsze uruchomienie i konfiguracja przebiegła bez żadnych problemów. Warto dodać, że OnePlus 7T to pierwszy smartfon debiutujący na rynku z Androidem 10 out of the box. System Oxygen OS jest dla mnie nowością (w dłuższej perspektywie), choć w swojej bogatej w urządzenia historii korzystałem z urządzeń z gołym Androidem w wydaniu Google’a (Nexusy i Pixele) jak i ROMów AOSP. O samym systemie nie chcę się za dużo wypowiadać na tym etapie. Muszę najpierw skorzystać z urządzenia jako daily driver przez kilkanaście dni, wtedy będę gotowy do napisania kilku słów o tej nakładce.
Po konfiguracji przyszedł czas na pierwsze spostrzeżenia. Notch w 7T w kształcie łezki to najmniejszy tego typu wynalazek obecnych generacji. Mimo tego odejmuje on sporo uroku smartfonowi, a mnie jako posiadaczowi „bezramkowych” Xiaomi MIXów najzwyczajniej w świecie odpycha. Podobne uwagi miałem podczas testowania P30 Pro, a co gorsza to obrzydzenie nie minęło na zakończenie ówczesnych testów. Po drugie ekran robi fantastyczne wrażenie. Jest to panel AMOLED o rozdzielczości FullHD+, ale co najważniejsze o odświeżaniu na poziomie 90Hz. Korzystanie z tego panelu to nieustający uśmiech i radość wypisana na twarzy. Większe odświeżanie robi robotę i jest czymś co wzbija komfort i uciechę z korzystania z urządzenia na jeszcze wyższy poziom, który jest dostępny dla bardzo niewielu konkurentów. Świetną dla mnie wiadomością jest zastosowanie płaskiego wyświetlacza w modelu 7T. Wariant Pro ma zaokrąglane krawędzie ekranu i pomimo efektownego wyglądu, komfort pracy z takim urządzeniem jest przeciętny, o czym przekonałem się testując P30 Pro. Niemniej, tak jak wspomniałem, 7T ma klasyczny, płaski ekran, który świetnie odwzorowuje kolory i jest rewelacyjnej jasności. Na tę chwilę jestem gotów zaryzykować, że to najlepszy panel 1080p jaki kiedykolwiek pojawił się w smartfonach.
Jeśli chodzi o łączność to jest w porządku. Smartfon nie ma problemów z Wi‑Fi, Bluetooth’em czy GPS’em. Co prawda z tego ostatniego nie korzystałem zbyt wiele, ale wykonałem jedną około 100 kilometrową trasę i nie zauważyłem nic odbiegającego od normy, a urządzenie precyzyjnie oddawało moją aktualną pozycję. Jakość rozmów jest bardzo dobra, czego zasługą jest podwójna budowa głośnika. W efekcie dźwięk jest głośny i wyraźny. Głośnik ten używany jest nie tylko podczas rozmów, ale także działa w stereo z głośnikiem na dolnej krawędzi robiąc z OnePlusa 7T fajne urządzenie do konsumpcji multimediów.
Nie mam żadnych zastrzeżeń do czytnika odcisków palców, który został umieszczony pod ekranem. Jest to zdecydowanie najszybszy czytnik tego typu na rynku, pomimo że jest to sensor optyczny, a konkurencji udało się już umieścić pod ekranem sensory ultradźwiękowe. Nie wiem jak OnePlus to robi, ale ważne, że działa to bardzo dobrze. Owszem klasyczne czytniki ultradźwiękowe nie znajdujące się pod ekranem nadal są zauważalnie szybsze, ale korzystanie z tego w 7T nie powoduje frustracji, która dopadała mnie za każdym razem kiedy korzystałem z tego typu rozwiązań wcześniej. Oprócz szybkości czytnik ten jest nadzwyczaj precyzyjny. Wg mnie pod tym względem nie odstaje od klasycznych rozwiązań.
Doskonale wiadomo, że OnePlusową piętą achillesową od zawsze były aparaty. W tym roku wraz z premierą modelu 7 Pro Chińczycy nadgonili konkurencję mocno się do niej zbliżając. Wspomniałem o modelu Pro ponieważ opisywany przez mnie model 7T czerpie z konfiguracji swojego bardziej prestiżowego brata. Mamy tutaj potrójny zestaw aparatów, który zyskuje coraz większą popularność. Przez te parę dni zrobiłem kilkadziesiąt zdjęć i muszę powiedzieć, że naprawdę nie jest źle. Owszem, to nie jest poziom tych kilku flagowych fotograficznych modeli, ale zdjęcia wykonane 7T wykraczają daleko ponad to, co oferuje średnia półka. Bardziej szczegółowo przyjrzę się aparatowi podczas pełnego testu, ale wrażenia są więcej niż pozytywne.
Tyle jeśli chodzi o moje pierwsze luźne spostrzeżenia. Póki co, nie jestem niczym zawiedziony, chociaż nie licząc 90Hz ekranu to nie znalazłem też nic, co robiłoby na mnie wielkie wrażenie. Telefon wydaje się być zbilansowany, a jego siłą ma być długotrwałe, łatwe, przyjemne i bezproblemowe działanie. Tak na razie jest, ale testy trwają, a 7T nie zaczął u mnie jeszcze pracować na 100% swoich możliwości. Wracam więc do znęcania się nad urządzeniem i zapraszam ponownie za kilkanaście dni na pełny test, aby się przekonać jakim urządzeniem jest OnePlus 7T.