Arch, czyli linuks po naszemu. Część I.
23.09.2013 | aktual.: 14.01.2014 14:23
Nieśmiertelny temat pingwinów....
Nie tak dawno zainteresowałem się znowu tematem linuksów. Chyba każdego domorosłego informatyka zdążył już on dotknąć jeden lub klika razy - z mniejszym bądź większym zaangażowaniem.Walka Windowsów z Linuksami jest w pewnym sensie odwieczna. Windows jest prosty, łatwy, przyjemny, można na nim grać i to jest "normalny system", nie dla nerdów, którzy nie robią nic innego, jak tylko ślęczenie godzinami przed monitorem. Kłóćcie się lub nie - de facto tak wygląda sytuacja dla każdego nie‑informatyka, choćby i z maniakalnym uporem próbować to przedstawić z innej strony.
Dla tych co zdążyli poznać linuksy - to wierutna bzdura. To, co oferuje Linuks nadal dla Windowsowców (wybaczcie te kolokwializmy) pozostaje na razie co najwyżej w sferze dalekich marzeń.
Archologia.
Dzisiaj przestawiam Wam jednego z mniej znanych, ale na pewno bardziej porządnych dystrybucji pingwinka. Mowa tu o Archu. Jest to system - obok Gentoo - bardzo podstawowy, do użytku zarówno domowego, jak i serwerowego.
(...)Arch Linux stara się być lekką, elastyczną i prostą Uniksopodobną dystrybucją.(...)
I tak jest w istocie. I co to daje? Ano to, że nawet na netbooku można uzyskać normalną pracę - ba, nawet idzie pracować w takich programach jak Inkscape, co na Windzie jest jedynie abstrakcją. Razem z systemem dostajemy skompilowane jajko i kilka podstawowych konsolowych aplikacji, które starczą w zupełności na instalację.
Powrót do przeszłości...
Dla wielu z nas, którzy nie są wyjadaczami serwerowymi - którym i ja nie jestem :), takie nagłe zderzenie z czarnym ekranem pełnym szarych liter będzie znacznym szokiem. Instalacja Archa odbywa się w pełni z konsoli i pewnie dla wielu z was to już w tej chwili całkowicie przekreśla próbę instalacji. Zupełnie niepotrzebnie. Instalacja tak naprawdę sprowadza się do minimum czynności i jeśli będziecie kontynuować według tych wskazówek, wszystko pójdzie dobrze. Zatem... to infinity and beyond!
Przepis na udanego pingwinka w dysku własnym
Najpierw musimy naszego pingwinka skądś załatwić. Aktualnie Arch Linux jest dostępny w wydaniach comiesięcznych i można go pobrać ze strony Arch Linux - Downloads. Pobrany obraz możemy wypalić na płycie lub na nośniku USB - pamiętajmy jedynie, aby zrobić to jak należy - inaczej obraz się nie zbootuje. Dla Windowsowców polecam aplikację UltraISO, natomiast Linuksowcom wystarczy polecenie:
dd bs=4M if=/sciezka/do/archa/archlinux.iso of=/dev/sdx && sync
, gdzie sdx oznacza naszego pendrivea. Po kliku/kilkunastu minutach nasz obraz będzie gotowy.
To co jeszcze potrzebujemy do przepisu, to co najmniej 10 GB miejsca na dysku twardym. Na tyle żeby się mieć jak systemem pobawić. I uwaga - najmniej jedna partycja musi być podstawową - ponieważ z niej będziemy się uruchamiać - a reszta może być już osadzona w partycji rozszerzonej. Jeśli nigdy nie ruszałeś partycji i nie za bardzo rozumiesz o czym mowa, to zachęcam do osobnej lektury, która wszystko Ci objaśni.
Getting ready...
Mamy już obraz i miejsce na dysku. Tworzeniem partycji zajmiemy się potem. Czas na ustawienie BIOS-u naszej płyty głównej. Jeśli posiadacie system Windows 8 - pamiętajcie, by koniecznie kliknąć uruchom ponownie - zwykłe kliknięcie zamknij i włączenie komputera spowoduje uruchomienie Ósemki w trybie szybkim, a instalacja Archa nie będzie możliwa.
Gdy nasz komputer się uruchamia wypatrujcie linijek takich jak:
Hit <DEL> to run setup[/code] bądź [code=bash]Hit <F12> to Boot Menu
.
W zależności od tego co wybierzemy:
- w pierwszym przypadku odnajdujemy Advanced Bios Features, potem First Boot Device ustawiamy na CDROM(gdy używamy płyty) lub USB - gdy używamy pendrivea.
- gdy wybraliśmy Boot Menu wybieramy nośnik, na którym mamy Archa.
Po tym wybieramy odpowiednią pozycję z płyty (jeśli nie wiecie którą architekturę wybrać - po prostu wybierzcie pierwszą).
Zero hour
Stało się. Setki szarych liter przeskakują jak szalone przez ekran, po to by na końcu nam zostawić... linię komend. Przyzwyczajcie się do tego widoku, bo będzie nam towarzyszył aż do drugiej części.
1. Zestawiamy internet - zwyczajnie, PPPoE bądź przez Wi‑Fi
Klienci ISP, którzy nie mają hasła i nazwy użytkownika najpierw niech sprawdzą czy nie mają już dostępu. Wystarczy proste polecenie:
ping -c 4 dobreprogramy.pl
Jeśli się okazuje że nie mamy, wydajemy polecenie:
dhcpcd
Następnie spowrotem wywołujemy ping.
Ci, którzy mają nazwę użytkownika i hasło, mają więcej do roboty. Pierwsze co to wyedytowanie pliku konfiguracji sieci. Służy do tego polecenie: [code=bash]nano /etc/resolv.conf[/code]
Plik ten usupełniamy DNSami od naszego operatora. Jeśli nie macie zielonego pojęcia, jakie to adresy spróbujcie użyć DNSów Google:
nameserver 8.8.8.8 nameserver 8.8.4.4
Teraz wywołujemy polecenie [code=bash]ppoe-setup[/code]
Podstawowy angielski zupełnie wam wystarczy, aby ukończyć instalację. Gdy nam się już to uda, pozostaje wklepanie dwóch poleceń:
ppoe-start
który powinien się zakończyć wypluciem Connected. oraz drugim
dhcpcd
Teraz wystarczy zwykły ping, aby się upewnić, czy internet na pewno działa.
Zostały nam do omówienia osoby z wifką - ale całość sprowadza się do wpisania:
wifi-menu
i wybrania z listy sieci. Do tego dhcpcd, jak w przypadkach wyżej. Banał, prawda? Mimo, że w konsoli.
2. Robimy partycje
Wróććie do Windowsa i użyjcie dowolnego menedżera partycji - takiego jak choćby EASEUS. Stwórzcie:
- partycję podstawową o rozmiarze 100 MB
- partycję podstawową/logiczną o rozmiarze: 600 MB, jeśli ilość waszej pamięci RAM przekracza 2 GB LUB ilość waszej pamięci RAM razy półtora, jeśli RAM nie przekracza 2 GB
- partycję podstawową/logiczną o rozmiarze co najmniej 9 GB
System plików jest dowolny, bo i tak je sformatujemy. Tutaj nie będę opisywać jak tworzyć partycje z poziomu fdisk-a, gdyż jest to dość trudne. Gdy już wszystko się wam uda - powtórzcie kroki z internetem. To jest celowy zabieg, mający na celu pewniejsze poruszanie się w konsoli.
Teraz narzędziem fdisk sprawdzimy sobie cyfry partycji
fdisk -l
Zakładam, że:
- partycja 100 MB to /dev/sda4
- partycja 600 MB to /dev/sda6
- partycja 9000 MB to /dev/sda7
Pierwsze co robię, to tworzę systemy plików. Wywołujemy polecenia:
mkfs.ext4 /dev/sda4 && mkfs.ext4 /dev/sda7 && mkswap /dev/sda6
Spowoduje to utworzenie systemu plików EXT4 na dwóch partycjach oraz utworzenie partycji wymiany na trzeciej. Teraz trzeba dwie pierwsze zamontować.
# montujemy partycję 9GB, na której będzie system mount /dev/sda7 /mnt # tworzymy katalog /boot i montujemy tam partycję uruchamiania mkdir /mnt/boot && mount /dev/sda4 /mnt/boot
Instalujemy Archa.
Zabrnęliśmy już naprawdę daleko. Udało nam się połączyć z internetem, zrobić partycje, zamontować je.... właściwa instalacja zaraz się zacznie i wymaga jedynie jednego polecenia. Dla wszystkich tych, którzy pragną korzystać jedynie użytkowo z Archa, wystarczy polecenie:
pacstrap -i /mnt base
Jeśli jednak chcemy coś potworzyć, dobieramy paczkę dla programistów:
pacstrap -i /mnt base base-devel
Teraz zapiszemy Archowi, z których partycji będzie sobie korzystał. Na szczęście to proces zautomatyzowany i wystarczy wklepać:
genfstab -U -p /mnt >> /mnt/etc/fstab
Jeśli to się nam udało - brawo. Jesteśmy o kilka kroków od pełnego zainstalowania. Poleceniem:
arch-chroot /mnt/
montujemy się do Archa.
Hello, world!
Choć te dwa słowa są bliższe raczej programistom, niż administratorom - właśnie zamontowałeś się do w pełni sprawnej instalacji Arch Linuksa. Żeby skończyć część I, musimy jeszcze skonfigurować w bardzo podstawowym wymiarze system. Przede wszystkim ustawimy polski język, zmienimy czcionkę w konsoli, ustawimy zegar, potworzymy użytkowników, ustalimy hasło i przygotujemy normalny start systemu.
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
W Linuksach to normalne, że szanuje się inne narodowości. Pomoc czy nawet konsolowe aplikacje w polskim języku to nie elegancja, ale po prostu norma. Aby skonfigurować nasz system do pracy z polskimi znajami, musimy wygenerować dla nań odpowiednie pliki. Jest to naprawdę proste. Jak proste? Musimy się dostać do pliku locale. Aby to zrobić wywołujemy:
nano /etc/locale.gen
i usuwamy # na począktu lini z pl z UTF‑8.Teraz wystarczy wywołać:
locale-gen
Maraton poleceń
Nasz system coraz bardziej nadaje się do pracy, ale jeszcze kręta droga przed nami. Na sam koniec tego poradnika dorzucę jeden zrzut ekranu, żebyscie wiedzieli, jak może wyglądać owoc tej morderczej pracy. A jest na co popatrzeć. Wykonajmy te polecenia:
# ustawiamy język polski echo LANG=pl_PL.UTF-8 > /etc/locale.conf # i tu też export LANG=pl_PL.UTF-8 # ładujemy polskie znaki loadkeys pl # i ustawiamy czcionkę, która jest w stanie ją wyświetlić setfont Lat2-Terminus16 # zapisujemy strefę czasową ln -s /usr/share/zoneinfo/Europe/Warsaw /etc/localtime # synchronizujemy zegar sprzętowy do czasu UTC hwclock --systohc --utc # ustawiamy nazwę komputera echo jgdev > /etc/hostname ### tutaj powtórzcie wszystkie kroki z internetem ### jednakże zamiast polecenia dhcpcd użyjcie ### systemctl enable dhcpcd.service systemctl enable dhcdpcd.service ### idziemy dalej # tworzymy obraz linuksa mkinitcpio -p linux # ustalamy hasło (wpisujcie hasło, nawet gdy nie widać znaków) passwd # instalujemy gruba pacman -S grub # a potem gruba na dysku grub-install --target=i386-pc --recheck --debug /dev/sda # i tworzymy jego podstawową konfigurację grub-mkconfig -o /boot/grub/grub.cfg # dla osób działających z wifki, doinstalowujemy koniecznie narzędzia sieciowe pacman -S wpa_supplicant dialog wireless_tools # wychodzimy z Archa exit # uruchamiamy ponownie komputer reboot
Doszliśmy do końca batalii
Nasz Arch jest już zainstalowany i w podstawowym zakresie skonfigurowany. W dalszej części opiszę, jak go zrobić zdolnym do cywilizowanego użytku - z interfejsem graficznym, ładnym motywem, normalnymi czcionkami, szyką pracą, przeglądarką i wszystkimi innymi rzeczami.
Od autora.
To mój pierwszy wpis w blogu. Pewnie jest kiepski. Cóż, nie spodziewam się wiwatów, fąfar i innej maści wynalazków za tak mizernej jakości napisany artykuł. Jeśli coś jest niejasne proszę o napisanie w komentarzach, co to takiego. Jeśli w ciągu tygodnia nie znajdzie się co najmniej 10 komentarzy - zarówno na plus jak i minus, część druga nie powstanie.
Pozdrawiam.