Arch, czyli linuks po naszemu. Część II.
Podziękowanie dla komentatorów.
Witajcie ponownie szanowni czytelnicy. Dziękuję za zainteresowaniem się w ogóle moim wpisem. Z racji tego, że pojawiło się narazie 7 komentarzy postanawiam pisać dalej. Aktualnie pobieram właśnie sobie Archa i będę instalować go od nowa, by stworzyć jak najwierniejszą instrukcję instalacji.W międzyczasie...
Wielu może wytykać "wady" Archowi. Według mnie (nie mam zamiaru pisać eseju, spokojnie) to nie tyle wady, a charakterystyka tej dystrybucji Linuksa. Trudność... cóż, może zainstalowanie Archa nie jest lekkie, ale za to efekty są naprawdę warte świeczki. Jest to kuriozalne, ale bardzo obrazowe porównanie: jeśli zrobisz barszcz z torebki (lub co gorsza saszetki chińskiej zupki) otrzymasz zupę, którą może i da się zjeść, ale nie nada się raczej na oficjalnym przyjęciu. Gdy jednak przygotujesz rzeczony barszcz (proszę o wybaczenie wszystkich głodujących studentów...) sam, przygotowując buraki, starannie gotując i pilnując, a na koniec doprawiając subtelnie zyskasz potrawę, która zasługuje na pochwałę. Tak samo jest z Archem.
Jest on fenomenalną dystrybucją, która po odpowiednim skofigurowaniu po prostu miażdży gotowce, jak choćby Ubuntu czy jego remiksy.
Brak popularności Archa sprzyja niezatruwaniu jego forum przez laików, którym po prostu za trudno wyciągnąć kursor na stronę Wiki Archa czy sięgnąć po słownik.
Ostrzegam jedynie osoby próbujące instalować Arcza (chyba się nie obrazicie, jeśli go tak nazwę) na maszynie wirtualnej.
#Offtop: nie wiem jak wam, ale słowo "Arch" wywołuje bardzo miłe skojarzenia, ponieważ jako mały chłopak oglądałem Gallactik Footbal, gdzie trener drużyny miał na imię właśnie Arch. Nie wiem czy Wy macie takie skojarzenia, ale ja tak.
Pamiętam to, jakby to było wczoraj...
Jeśli wszystko się udało wam wczoraj, to teraz macie skonfigurowany system, który można uruchomić i działa. Tak, jest czarna kosola. Tak, nic tu nie ma, ale jest wszystko tak naprawdę. Teraz zajmiemy się skonfigurowaniem systemu tak, żeby był zdatny do normalnego w oczach zwykłych użytkowników - użytku.
Co wolno wojewodzie, to nie tobie...
Hierarchia użytkowników w Uniksach i jegopodobnych jest rzeczą absolutnie oczywistą, dlatego idąc zgodnie z konwencją od razu sobie ustawiamy podstawowego użytkownika, który nie będzie już superadministratorem, czyli root-em.
# nazwę szymad możecie sobie zmienić na dowolną inną useradd -m -g users -s /bin/bash szymad # teraz ustawiamy hasło passwd szymad # i się wylogowujemy exit
"A ja mam paszport polsatu."
Chyba każdy kojarzy ten tekst ze starej polskiej komedii. Teraz zalogujcie się na koncie zwykłego użytkownika, które stworzyliście przed chwilą. Dzięki temu ułatwimy sobie znacznie życie, ponieważ taki typ używania linuksów jest preferowany przez każdego administratora. Jeśli chcecie uzyskać uprawnienia użyjcie po prostu polecenia su.
# wklepujemy, wpisujemy hasełko i gotowe. Proste, prawda? su
Dla tych szybszych GNOME, dla wolniejszych XFCE.
Dobór środowiska graficznego zawsze jest dla mnie ciężkim wyborem. Wynika to z tego, że pomimo prostoty czasem lubię mieć jakiś bajer graficzny. Coś w stylu padającego deszczu po pulpicie czy palących się okien. Niestety, na swoim netbooku nie mogę doświadczyć zbyt wielu spektakularnych animacji, toteż skoncentrowałem się na XFCE. W tym poradniku pokażę jak zrobić sobie świetne środowisko właśnie w tym właśnie, może mniej znanym - jest ono niewątpliwie lekkie, ale jednocześnie bardzo konfigurowalne i efektywne. Dlaczego nie instaluję dźwięku i innych rzeczy? Ano wyjaśnienie jest bardzo proste: wiem, że gdy początkujący komputerowiec widzi graficzny interfejs, po prostu robi się spokojny "bo komputer działa, jest jakaś podstawa do działania dalej".
Sterowniki od układu graficznego
Dostępnych do pobrania sterowników jest trochę: mamy do wyboru paczki opensourcowe lub zamknięte. Ja polecam zamknięte mimo wszystko, ale jeśli ktoś woli otwarte - to zapraszam na stronę Installation Guide Archa. W zależności od firmy:
- AMD lub ATI: catalyst-dkms
- Intel: xf86-video-intel
- nVidia: nvidia lub nvidia-304xx
#zestawiamy połączenie na początek wifi-menu #instalujemy pacman -S PACZKA
Zatem zaczynamy instalować nasze XFCE.
# jeśli jeszcze nie wklepaliście su, zróbcie to teraz # aktualizujemy bazy danych pacman -Syu # instalujemy xfce4 razem z jego dodatkami bez których będzie bardzo ciężko; # dorzucamy także podstawowe fonty i menedżer wyświetlania, # a na driverach do touchpadów Sunaptics kończąc pacman -S xfce4 xfce4-goodies ttf-dejavu lxdm xf86-input-synaptics
Całość ma lekko ponad 100 MB. W dobie dzisiejszego szybkiego internetu pewnie nie zdążycie sobie nawet zaparzyć kawy, nim wszystkie paczki zostaną ściągnięte i zainstalowane.
Gdy wszystko już będzie gotowe, włączamy autostart menedżera wyświetlania czyli w konsekwencji trybu graficznego.
# włączamy powrót do cywilizowanego świata systemctl enable lxdm # uruchamiamy ponownie reboot
Witamy w nowożytności
Niezmiernie pewnie Was ucieszył fakt, że na ekranie widać coś innego niż tylko szare napisy na czarnym tle. Ale nie rozpędzajcie się - jeszcze wiele roboty przed nami. Został dźwięk, konfiguracja czcionek, interfejsu, wifki i multum innych rzeczy.
Pierwsze co to zalogujcie się na swoje normalne konto, a spod spodu wybierzcie Pulpit jako XFCE (nie zostawiajcie Domyślny, bo się skubaniec zapętli). Wpisujemy hasło i dajemy Enter.
Przywita nas pulpit i komunikat i czy życzymy sobie, by XFCE samo nam skonfigurowało panel. Dajemy, że chcemy. Dzięki temu dostaniecie świetnie ułożony pasek górny i dolny.
Teraz zaczniemy robić coś co powinniśmy wcześniej, ale ominęliśmy to celem dostania się szybciej do interfejsu graficznego.
Dźwięk
Dźwięk w Linuksach sobie wdzięcznie chodzi na wichajsterze zwanym ALSA. Działa niejednokrotnie lepiej niż na Windowsie i jeszcze mi się nie zdarzyło żeby nie obsłużył jakiegoś chipsetu. Po instalacji ALSY wystarczy wyłączyć wyciszenie i to tyle.
# instalujemy ALSĘ alsa-utils # wyłączamy wyciszenie amixer sset Master unmute # testujemy speaker-test -c 2
Montujemy partycje Windowsowe
Napewno przyjdzie czas, gdy będziecie chcieli dostać się do swoich plików zamieszczonych w Windzie. Można to zrobić na kilka sposobów, ale my wykorzystamy zwykłe mechanizmy systemowe. Postępujemy tak dla każdej partycji. Aby zapewnić dwukierunkową komunikację doinstalowujemy NTFS-3G.
#instalowanie ntfs-3g pacman -S ntfs-3g
Teraz narzędziem fdisk sobie sczytajcie, które partycje Windowsowe są. Odnajdziecie je po kolumnie system: HPFS/NTFS/exFAT.
#sprawdzamy fdisk -l # tworzymy foldery mkdir /media/windows7 # sczytujemy UUID tych partycji blkid # otwieramy fstab - jesteśmy w środowisku graficznym mousepad /etc/fstab
Teraz wpisujemy według konwencji, którą widać w tym przykładzie
UUID=01CD2ABB65E17DE0 /media/windows7 ntfs-3g uid=szymad,gid=users,dmask=022,fmask=133 0 0
- UUID pochodzi z wcześniej wczytanego polecenia
- /media/windows7 pochodzi z adresu folderu, w którym chcemy zamieścić partycję
- szymad to nazwa użytkownika, użyjcie swojej
Druga batalia ukończona.
Mamy system już w miarę skonfigurowany. Działa internet, dźwięk, grafika, są czcionki - choć mało, mamy też partycje Windowsowe. Na dzisiaj starczy. Jutro przedstawię jak sobie zrobić z tego brzydala naprawdę eleganckie i nowoczesne środowisko pracy.
Za wszelkie błędy przepraszam.