Blog (25)
Komentarze (624)
Recenzje (0)
@t-m-zGran Turismo Sport — recenzja

Gran Turismo Sport — recenzja

19.10.2017 | aktual.: 23.10.2017 08:41

[img=gt]

Od pierwszego kontaktu z konsolami Sony szukałem dobrej gry wyścigowej. W tamtych czasach trudno o takowe było a gdy się pojawiały, nie przykuwały uwagi na długo i oferowały raczej mocno arcade`owe podejście do sprawy jak Rollcage czy Test Drive lub Ridge Racer. Z czasem pojawiły się tytuły pokroju CMR czy Toca Race Driver i w końcu pojawił się tytuł jakiego nie było - Gran Turismo, który szybko podbijał wszelkie możliwe rankingi i został najlepiej sprzedającą się grą na PSX`a. Król wyścigów. Seria aż do piątej odsłony przekraczała próg 10 milionów sprzedanych kopii ale coś w końcu poszło nie tak i Gran Turismo 6 nie przekroczyła nawet 5 milionów, można to tłumaczyć momentem wejścia na rynek przy debiucie konsoli PS4 ale czy aby na pewno?

Gran Turismo Sport

Grając w ten tytuł przez większą część wczorajszego dnia, na który przypadała premiera, zastanawiałem się jak to jest możliwe, że ci sami ludzie, którzy stworzyli tak fenomenalne wyścigi, którzy wypuścili Gran Turismo 4 będące na dobrą sprawę tytułem kultowym i idealnym niemalże w każdym calu, mogli wypuścić coś tak fatalnego jak Gran Turismo Sport. Polyphony Digital wydało grę, która nie daje żadnej frajdy z rozgrywki, powiem więcej, jest tytułem, który może zaprzepaścić wszystko to, co zyskała seria Gran Turismo. To w oczekiwaniu na ten tytuł wielu posiadaczy PS4 kupiło nowe kierownice po tym jak Sony potraktowało graczy i bezczelnie ograbiło z kompatybilności kierownic z poprzedniej odsłony konsoli (co ciekawe kierownice Thrustmastera nadal kompatybilność posiadały), to dla tego tytułu wielu wybrało nową generację PS4 i oczekiwało z niecierpliwością na exclusive`a, jakiego nie miał nikt i to wielu z nas po 4 latach oczekiwania i irytacji generacją pół konsol, dostaje, wydawać by się mogło, pięknego cukierka, w którym tak na prawdę piękny jest tylko papierek w jaki go ktoś zawinął.

Kazunori Yamauchi i jego ekipa stworzyli grę która jest zjawiskowo....NUDNA. Żeby chociaż odrobinę przykryć tą nudę oraz elementarne braki w rozgrywce, upchano do gry masę zbędnych elementów, których tak na prawdę nikt nie potrzebuje do rozgrywki i tym sposobem mamy.: - nic nie wnoszące filmiki które jesteśmy zmuszeni obejrzeć w całości aby móc zagrać online - "krajobrazy" czyli typowy photo-mode dostępny z poziomu menu w którym wklejamy fake`owe auta w wybraną scenerie po czym otrzymujemy graficzny render, a przecież wystarczyłby klasyczny tryb zdjęć z wyścigów, dużo ciekawszy i dający podobne możliwości. - dostajemy szkołę jazdy/wyzwań która pełni bardziej rolę samouczków i jak by tego było mało jest to praktycznie jedyna możliwa "kariera" solo. "Kariera" w której 70% zadań nie jest jakoś mocno skomplikowanych by potem pojawiły się 3 zadania przy których będziemy sobie wypruwać żyły tylko dlatego, że ktoś być może pomylił się z jednym przecinkiem w czasie lub uznał, że w tytuł grają zawodowcy z długimi latami stażu pokroju Lewisa Hamiltona. Dodatkowo każde z tych wyzwań kończy się "misją" czyli okrążeniem na pełnym torze zamiast wyzwaniami na danym odcinku i tak na prawdę nie wyróżnia się niczym innym aniżeli sekcje wcześniej ukończone. Po prostu przejedź jak najszybciej zgodnie z instrukcjami (które swoją drogą ktoś skomplikował tak niezrozumiałym opisem, że do momentu odpalenia zadania nie mamy pojęcia co robić) i filmikiem instruktażowym w grze. To co większość graczy uzna za zbędne zadania poboczne, tutaj stanowi trzon rozgrywki solo, to jest przerażające. oczywiście ukończenie określonej liczby zadań nagradza nas nowym samochodem...

...Właśnie, samochody...

Samochody w tej grze są. I w sumie na tym można poprzestać. Nie dajcie się zwieść hasłom pokroju "ponad 150 modeli samochodów", nie, nie, nie! Modeli mamy około 50, reszta to inne warianty malowania lub kategorii grupowej tego samego modelu. I tak mamy Subaru Imprezę, Subaru Impreza GR.3, Subaru Impreza GR.4 Subaru impreza GR.B/Rally Car

o patrzcie! Mamy już 4 Auta, zróbmy tak z każdym modelem i wpychajmy ludziom kit, o 150 modelach które z trudem rzeźbiliśmy godzinami w programach graficznych
taki zdaje się być tok rozumowania twórców tej gry. Podobnie rzecz się ma z torami, których jest jak na lekarstwo. Nie dajcie się też zwieść pozorom, prócz tego, że auta w innych grupach lepiej przyspieszają i hamują to zdecydowana większość z nich prowadzi się tak samo. Nie wiem na ile jest to problem fizyki w grze a na ile zepsutego Force Feedback na który skarżą sie prawie wszyscy posiadacze kierownic od ThrustMaster (w tym i ja). Odczucia z prowadzenia są na prawdę słabe a FFB tak zepsuty, że potrafi przegrzewać kierownice.

Gra potrafi wyglądać olśniewająco
A tryb fotograficzny pozwala tworzyć ciekawe rendery.

eSport? Może eŚmiech?

Pierwszy raz mamy do czynienia z wyścigami które są nastawione praktycznie tylko na rozgrywkę online. Studio Polyphony Digital z naiwnością dziecka chciało stworzyć idealną społeczność graczy, którzy jeżdżą fair, zdobywają punkty w rankingach i być może część z nich stanie się zawodowcami, zwiastuny wszędzie pokazują nam piękną jazdę innych graczy w tym tych z Akademii GT - nic tylko się zachwycać, w rzeczywistości jednak gramy w... Destruction Derby. Tu każdy wjeżdża w każdego a system kar, który miał tworzyć środowisko idealne, tak głupieje, że potrafi karać nas za to, że inny gracz w nas uderzył tworząc sobie z naszego pojazdu barierkę do wytracenia prędkości i lepszego pokonania zakrętu. Zapomnijcie o tym, co możecie znać chociażby z prawdziwych wyścigów, tu nie ma znaczenia czy jedziesz swoim torem jazdy i zostajesz z niego wypchnięty na pobocze - to twoja wina więc ty dostajesz karę. Ten system jest tak kulawy, że na dobrą sprawę nie chcę się dłużej nad nim rozwodzić powiem tylko, że w DriveClub było tak samo i wygląda to na żywcem ściągnięte od Evolution Studios.

Z rozgrywek online czyli z tej wisienki na torcie jaką miało być GT Spor, tych lig i walk dla kraju, producentów czy reklamodawców dostępne mamy... Wyścigi codzienne w odstępach co 20 minut i to wszystko. Są niby jakieś Ligi producentów, są ligi krajowe czy specjalnie turnieje, problem w tym, że możliwość wzięcia w nich udziału przypada dopiero za miesiąc. Tak!! Kupując Gran Turismo Sport, dostajecie grę bez Singla i z rozgrywkami multiplayer dostępnymi od przyszłego miesiąca (najwcześniej jedna z lig rusza chyba 14.11.2017). EWENEMENT!! Brak contentu dodatkowo ograniczony dostępem do contentu online.

The Real Driving Simulator!

Pomijając aspekt systemu kar, który po tym gdy wywalczymy pole position w wyścigu i otrzymamy na którymś okrążeniu strzał w jakąkolwiek część samochodu za co oczywiście dostaniemy karę zwłaszcza wypadając z toru a nasz oprawca dostanie +5s kary, które odrobi na kilku zakrętach przy dohamowaniu, Gran Turismo sport oferuje wszystko to, czego nie powinien oferować prawdziwy symulator. W prywatnych pokojach możesz przejechać tysiąc kilometrów w oczekiwaniu na start wyścigu i wyścig się nie rozpocznie. Możesz zapomnieć o jakiejkolwiek strategii (przynajmniej na obecnym stanie gry) przy zarządzaniu oponami czy mapowaniu paliwa. W wyścigach dziennych od Polyphony nie możesz mieć żadnego wpływu na setup swojego auta, mało tego nie możesz zmienić nawet mieszanki opon, już nie mówię o skracaniu skrzyni czy obniżaniu zawieszenia i dostrajaniu auta pod tor, nie i koniec. W trzech rodzajach dziennych wyścigów (a tylko to jest dostępne na ten moment, podobnie jak w becie) próżno szukać symulacji zużycia opon czy paliwa Ludzie zapłacili 60‑90 euro za symulator wyścigów online, w którym wszystkie elementy symulacji/strategii zostały zastąpione na rzecz pięciominutowych wyścigów ograniczonych w czasie i odbywających się co 20 minut i to na trzech tych samych torach. Wszystko to w stylu rozgrywki przypominającym Destruction Derby. Rzadko można użyć samochodów które się samemu kupiło lub wygrało, przeważnie są to z góry narzucone pojazdy w danej grupie (próżno tu szukać jakiegokolwiek progresu) które się "wypożycza". Po ukończonych wyścigach dostajemy punkty doświadczenia, kredyty i punkty mil, które nie są do niczego potrzebne, dlaczego? Ponieważ dostęp do wszystkich aut mamy w momencie dołączania do wyścigu, więc po co je kupować? Punkty mil pozwalają na dodatkowe zakupy w specjalnym sklepie, a to naklejki a to jakiś strój czy kask, felgi, lakiery - brzmi fajnie? Problem w tym, że ilość tych dodatków jest ograniczona do minimum. Kaski są dwa, lakierów siedem, avatary dwa, felg bodajże osiem. Bogato, prawda? Znów muszę tutaj wspomnieć o systemie kar, który kompletnie nie działa, możecie robić co chcecie, być mega trollami, a potem przejechać czysto kilka sektorów i błędy zostaną wam wybaczone. Możecie się przykleić do zderzaka rywala i go wypychać i to on dostanie karę a nie wy, Polyphony wrzuciło system kar chyba tylko po to by z graczy robić króliki doświadczalne. Innymi słowy możecie jeździć jak skończeni *tu niecenzuralne słowo* (oczywiście uprzednio poznając działanie systemu kar) a mimo to mieć najwyższą możliwą rangę "bezpieczeństwa" tak jak gracze jeżdżący fair. Z litości pominę tutaj jazdę po torach szutrowych, w skrócie efekt jest taki jakbyśmy rzucili plastikowe klocki na taflę lodu. Całość tego okraszona jest błędami w FFB w kierownicach Thrustmastera czy błędami w sterowaniu na padzie.

Żeby nie było są pewne elementy gry, które mi się podobają, grafika, powtórki, społecznościowe aspekty, możliwość tworzenia własnych kalkomanii, pit‑stopy w formie QTE (niestety obecnie nawet nie ma opcji ujrzeć ich w wyścigach online) czy rozbudowany tryb fotograficzny ale kto kupuje gry wyścigowe dla takich bzdetów?

Fantastyczny model zniszczeń, prawda? Ktoś zgadnie w czym rzecz?
Fantastyczny model zniszczeń, prawda? Ktoś zgadnie w czym rzecz?

TL:DR?

Obiecano nam prawdziwy symulator wyścigów oparty o rozgrywki online, zamiast tego dostajemy paździerz z drobnymi dodatkami cieszącymi oko, kilka filmików wideo, szkołę jazdy do połechtania własnego ego tym, że zrobiło się wyzwania na złoto i to wszystko. GT sport nie oferuje niczego więcej co oferowało DriveClub czy Project Cars, to nie symulator, to nawet nie są wyścigi.

Przez szacunek i sentyment do tej serii chciałbym nie oceniać tej gry ale jeśli ktoś zapyta mnie ile w skali szkolnej dałbym tej odsłonie, bez chwili zastanowienia powiem, że.:

2+/6

Z podkreśleniem, że plus wynika z sentymentu do serii.

+ Grafika + Tryb fotograficzny a może bardziej tryb renderowania ;) + Gran Turismo w nazwie

- Fizyka - Dźwięki pojazdów nadal przypominają sprzęt gospodarstwa domowego - Znikomy Content - Kulejący system kar - Brak dynamicznych warunków pogodowych - Brak dynamicznej pory dnia - Brak progresu, jazda dla jazdy - Brak modelu zniszczeń - Brak uszkodzeń wpływających na jazdę - Ograniczone funkcje online - 90% zawartości to aspekt online - To wciąż niewiadoma - Stosunek ceny do jakości i zawartości nie powinien przekroczyć granicy 30 Euro. - Symulator?!?!?!?!?

EDIT 22‑10-2017 Obecnie gra ma taką ilość błędów, że PD zaczęło swoje serwery ograniczać z 24 graczy do ledwie 12 w trybie sport. Wiąże się to nie tylko z mniejszym chaosem na torze ale i mniejszą szansą na otrzymywanie kar, które są liczone także za jazdę po tarkach. Ograniczyli też dobór pojazdów w niektórych klasach ponieważ gra była niezbalansowana i można było silniejsze auta dobrać do słabszej kategorii. Serwery mają problemy z udźwignięciem większego ruchu, co przez większą część weekendu owocowało notorycznymi błędami z połączeniem i stabilnością gry. Podobno w grze jest system flag, ale nikt go na oczy nie widział.

Przyznam szczerze, że gra ma coś, co sprawia, że chce się włączyć konsole i przejechać kilka(naście) okrążeń ale cały ten entuzjazm przechodzi już przy pierwszym napotkanym błędzie. Wszystkim chętnym do zakupu GTS polecam wstrzymać sie przynajmniej miesiąc i obserwować rozwój wydarzeń.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)