Wiedźmin 3 - Dziki Gon [PS4] Mini recka (maxi gry?)
24.05.2015 15:38
[img=wies]
Wiedźmin 3: Dziki Gon to polska produkcja, która cieszy się ogromną popularnością zarówno na rodzimym podwórku jak i w świecie. Recenzentów ogarnął dziki szał na punkcie tej gry przymykając oczy na pewne mankamenty. Doskonale to rozumiem, ponieważ znajdzie się setka powodów by zachwycić się tą grą, nie mniej jednak można znaleźć tyle samo powodów przez które może nas ona mocno zirytować.
Mini recenzja dotyczy wersji na PS4 z patchem 1.02
Wiedźmin jaki jest każdy widzi, jednych zachwyca inni hamują emocje, jedni uważają za rewelację inni za przeciętniaka. Wiedźmin 3 w pigułce wygląda tak .:
+ Piękny świat (którego otwartość to mit !!) + Ciekawe zadania poboczne + Fabuła oraz dialogi + Sporo odniesień do Sapkowskiego - jeszcze więcej dla tych którzy czytali książki + Doskonała ścieżka dźwiękowa + Ogrom godzin które można tu spędzić w różnoraki sposób + Yennefer i jednorożec (If you know what I mean ) + Rozenek zawsze był lepszym Geraltem niż Żebrowski + Rozwój postaci + Humor + Klimat
- Mit otwartego świata - każda lokacja jest ograniczona niewidzialną ścianą witającą nas napisem "dotarłeś do miejsca gdzie diabeł mówi dobranoc" - 30 FPS - Mocne rwania obrazu podczas przemierzania świata lub walk (deszcz + przeciwnicy = 20‑25 FPS, to samo podczas biegu koniem przez świat) - Brak doświadczenia za walkę z potworami - serio tak wygląda RPG ? - Znikoma ilość doświadczenia za wątki główne i jeszcze mniejsza za poboczne - Dwa powyższe minusy powodują sztuczne wydłużenie czasu gry i rozwoju postaci - Glitche i utrata save`ów - Koszmarnie długi czas wczytywania gry po zgonie (ok 2 minut) - Dziwnie ustanowione punkty kontrolne - po 15 minutach robienia misji i zgonie zostajemy cofnięci do początku misji - Wkurwienie związane z punktem wyżej - Zmasowany atak klonów - Gwint w którym przeciwnicy na każdym poziomie mają lepsze karty od naszych, złudne zwycięstwo póki nie zdobędziemy najlepszych talii. - Jadło/napitek/potki beznadziejnie regenerują żywotność i są sztucznie ograniczone do 3 sztuk
Ocena
4+/6 Lub jak kto woli 7+/10
Kilka słów od siebie
Wiedźmin 3 to była jedna z gier których doczekać się nie mogłem. Jako fan serii uważający dwójkę za mocno średni tytuł do trójki podszedłem sceptycznie. Czuje się odrobinę zawiedziony tym, że wszelkiej maści downgrade`y, przełożone terminy itp kwiatki nie przełożyły się w żadnym stopniu na poprawę tego tytułu. CDP zawiodło mnie brakiem 60 klatek co z pewnością przysłużyłoby się w lepszym odbiorze tej gry. Niejednokrotnie odnosiłem wrażenie, że gram w polską wersję AC:Unity bo rwania obrazu w lokacjach czy przy natłoku przeciwników do bólu przypominają twór od Ubisoftu. Graficznie być może ta gra jest najlepszym RPG na rynku nie mniej jednak często odnosiłem wrażenie, że DA:Inkwizycja czy wspomniane wyżej Unity również wyglądało bliźniaczo podobnie i tak samo traciło na szczegółach. Kolejną bolączką której nie zdzierżę jest zmuszanie nas do robienia zadań - oczywiście nie jest to narzucanie poprzez ograniczenia, chodzi raczej o brak doświadczenia w siekaniu potworów - coś takiego raczej nie powinno mieć miejsca w RPG zwłaszcza gdy za zadanie dostajemy po 100‑200exp na 15‑30 minut gry a do levelu brakuje nam 8000. Kolejnym problematycznym elementem stają się też walki - owszem system uległ zmianom nie mniej jednak przez klatkowanie obrazu większość naszych ataków jest pudłem a najlepszym wyjściem okazuje się odskok (nie mylić z unikiem) i uderzenie - to taktyka którą zaobserwujecie u 90% graczy. Kolejnym drażniącym aspektem jest nieproporcjonalnie słaba moc naszego protagonisty w stosunku do mocy przeciwników na tym samym poziomie co sprawia wrażenie jakbyśmy walczyli psem w starciu z niedźwiedziem (zapomnijcie o platynie, opisywana sytuacja ma miejsce na drugim z czterech poziomów) co sprawia, że zamiast Ghule czy inne Utopce bać się nas, to my boimy się nich a czy taki właśnie jest Wiedźmin ? W początkowej fazie gry możemy walczyć z wysłannikami dzikiego gonu - oj ile cierpliwości można tam stracić gdy naszych 8 ataków zabiera tyle HP co jeden atak przeciwnika... Do tego nasi sojusznicy walcząc z nami nie mają żadnego wpływu na obrażenia rywali. Co prawda niby walczą, niby rzucają czary ale jeśli my sami nie wykończymy rywala to nie ma co liczyć, że nasz kompan w czymkolwiek pomoże, jest to jeden z większych absurdów. Do tego sztuczne limity na potki ( a te idą w trakcie walki jak szalone) czy słaba regeneracja życia jadłem/napitkiem...
Z drugiej strony cała reszta smaczków jakie wymieniłem w plusach powoduje, że przymykamy oko na to co złe, że niekiedy dialogi i nawiązania do poprzednich części, humor, czy niektóre cut scenki rekompensują nam poziom wnerwienia spowodowany licznymi bugami ale "miodność" fabuły nie może nam przysłaniać tego, że Redzi dali ciała w tym, co mogło tą grę uczynić idealną. A przecież był czas...