FantAsia: test Chuwi Hi 10 Plus, tabletu-PC nie tylko do szkoły (a w bonusie: Hi‑Dock)
Niedawno pozytywnie zaskoczył mnie tablet Chuwi Hi13, a że tak się złożyło, iż akurat ducha wyzionęło mi jedno z ulubionych 10‑calowych urządzeń podręcznych, spojrzałem w stronę modelu Hi10 Plus - z dołączoną aluminiową klawiaturką wizualnie niewiele różniącego się od większego brata. Z ciekawości, sięgnąłem również po dedykowany rysik dla tego sprzętu, także z myślą o sprawdzeniu kompatybilności pomiędzy poszczególnymi produktami chińskiego wytwórcy. Warto tutaj na wstępie na pewno od razu wspomnieć, że cały poniższy test został spisany właśnie na Chuwi Hi10 Plus, toteż wrażenia z użytkowania poparte są jak najbardziej praktyką. Na nim obrabiałem do tego wszelkie grafiki do publikacji. Czy warto zainwestować 170 dolarów w sam tablet albo koło 220 w komplet? Zapraszam do lektury.
Przybij dziesiątkę - z Plusem
Marka Chuwi bardzo zyskała na popularności po premierze Hi12. Sporo się już o tej dobrej konstrukcji w sieci pojawiło pozytywnych opinii, ja jednak tym razem miałem doprecyzowane wymagania odnośnie kolejnego tabletu, o którym chciałem napisać. Celowałem w okolice 10 cali oraz w dual boota, czyli dwa systemy na pokładzie. Co ciekawe, pierwotnie Hi10 Plus sprzedawany był z systemem RemixOS, obok pełnoprawnego Windowsa 10. Z uwagi na liczne błędy i brak wizji na sprawnie działającego Androida w tym niemniej wydaniu, producent po kilku miesiącach zmuszony został do postawienia na czystego Lollipopa 5.1. Zbędnych appek brak. Niektóre programy antywirusowe zgłaszają problemy z plikiem odpowiedzialnym za aktualizacje oprogramowania wewnętrznego, lecz miłośnicy chińskiej myśli technologicznej doskonale wiedzą, że to zwyczajnie fałszywy alarm. Poza tym zgrzytem, wszystko w jak najlepszym porządku. Ale zacznijmy może od początku...
Tablet i klawiatura przychodzą w skromnych podłużnych kartonach w kolorze papieru pakowego, oczywiście z krótkim opisem zawartości na każdym z opakowań. Bez większych fajerwerków, lecz mi pasuje taka prostota. Poza urządzeniem, w pierwszej paczcie znajdziemy pokaźnych rozmiarów ładowarkę sieciową, kabelek USB typu C oraz trochę papierologii, niezbyt nam przydatnej, gdyż głównie w krzaczkach. Do klawiatury nie dostajemy nic. Rysik HiPen H2 sprzedawany jest już z kolei w pudełku białym, z czarną pianką w środku, a także dwoma dodatkowymi końcówkami, wetkniętymi w szparkę wkładki. Szczerze, to o mało ich nie wyrzuciłem do śmieci... Chociaż stylus prezentuje się fajnie, ma wbudowany akumulatorek i można go podładować bezpośrednio, dzięki portowi mini USB, a ponadto pomyślano o czymś tak prostym, jak fizyczny włącznik (podświetlany), to naprawdę zyskujemy jedynie taki cyfrowy długopis. Niestety nie oferuje opcji wyłapywania siły nacisku, jak ten od Chuwi Hi13. Co więcej, nie da się go używać z większym modelem, ani odwrotnie - HiPen H3 z trzynastocalowca nie działa z Hi10 Plus. Trochę to bez sensu, lecz co poradzić?
Co w Chuwi Hi10 Plus jest na plus:
- CPU: Intel Z8350 Quad Core 1.44 GHz
- GPU: Intel HD Graphics 400
- Ekran: 10,8 cala, 1920x1280
- Pamięć: 4 GB RAM, 64 GB pamięci na dane
- Kamerki: 2 MP tył, 2 MP przód
- System: Android 5.1 oraz Windows 10
- Akumulator: 8400 mAh
- Inne: WiFi 802.11n, Bluetooth, WiDi, micro HDMI, OTG, 2 głośniki
- Wymiary tabletu: 276 x 184 x 8 milimetrów
- Wymiary klawiatury: 276 x 184 x 9 milimetrów
- Wymiary Hi-Docka (patrz niżej): 79 x 79 x 28 milimetrów
- Wymiar pudełka tabletu: 359 x 219 x 37 milimetrów
- Wymiar pudełka klawiatury: 291 x 198 x 30 milimetrów
- Wymiar pudełka rysika: 164 x 51 x 25 milimetrów
- Wymiar pudełka Hi-Docka (patrz niżej): 166 x 122 x 53 milimetrów
Mały, ale śmiały
Sam aluminiowy tablet robi bardzo dobre wrażenie. Ze swoimi zaledwie 710 gramami, nie ma porównania z modelem ostatnio opisywanym. Nie ciąży w dłoniach. Z klawiaturą waży prawie 1390 gramów, więc również znośnie. Ekran o rozdzielczości 1920 na 1280 pikseli świeci ładnie. Nie doskwierają ani efekt pływającego palucha, gdy mocnej się go przyciśnie, ani żadne przebarwienia lub przejaśnienia. Proporcje 3:2 świetnie nadają się do Internetu oraz pracy, gorzej z filmami. Mogą drażnić dość szerokie ramki i ja to rozumiem. Lekko dziwna sprawa jest z szybką, niestety nieodporną na zarysowania. Folia na niej fabrycznie naklejona jest wizualnie wklęsła na brzegach, jakby taflę wyświetlacza zeszlifowano od krawędzi w kierunku środka. W niczym to nie przeszkadza, ale zaskakuje. Pod kątem wyposażenia, mamy standardzik. Na lewej krawędzi umieszczono głośnik, czytnik kart micro SD, porty USB typu-C od ładowania plus micro USB, mikrofon w dziurce, mini HDMI oraz port słuchawkowy. Na górze znajdziemy włącznik, z regulacją głośności tuż obok. Z prawej strony zawarto tylko drugi głośnik, więc jest stereo. Od spodu wzrok przykuwają wgłębienia na bolce od klawiaturki po obu stronach styku, który potrzebne jest do współpracy z nią. Gotowość sygnalizowana jest niebieską diodą, podobnie jak użycie klawisza Caps Lock. Należy zaznaczyć, że podobnie jak w Hi13, rozkręcenie Hi10 Plus będzie w razie potrzeby naprawy dziecinnie proste. Dostępu bronią 4 śrubki na rogach. Nawet nie trzeba zbytnio podważać.
Z dodatków, przydatna jest dioda z lewej nad ekranem, informująca o stanie ładowania urządzenia. Ważny jest też czujnik natężenia światła, umieszczony zaraz obok niej. Kamerka przednia, ze swoimi 2 MPix, nadaje się wyłącznie do luźnej wideokonferencji. Szału nie ma również z takim samym aparatem głównym, no ale kto robi fotografie tabletem... Do kompletu dorzucić należy ponadto dotykowy znaczek Windowsa na jednym z krótszych brzegów, w Androidzie robiący po prostu za Home. W tym systemie reszta przycisków, jak wstecz, rozwiązana jest programowo, czyli w formie dotykowych znaczków na samym ekranie. Do budowy sprzętu nie ma się co przyczepić. Nic nie skrzypi, nie trzeszczy, nie ugina się. Aluminiowe plecki, o dziwo, także nie rysują się tak szybko od zwyczajnego odkładania sprzętu na półkę czy do szuflady. Solidna konstrukcja, po prostu, przetestowana już i na dzieciach... Warto pobawić się w programy od poprawy dźwięku, bo głośniczki brzmią płasko.
Zabawa na dwa systemy
Z dual bootem, to Windows 10 gra pierwsze skrzypce. Partycja z danymi dla Androida przycięta została do niecałych 10GB, zaś reszta z ogólnych 64GB przypadła Okienkom. W sumie logiczny ruch, jeśli pomyślimy, po której stronie staniemy w temacie produktywności. Z początku Win10 potwornie się ślimaczył, jednak zaraz po zaaplikowaniu wszystkich dostępnych poprawek, sprawy się unormowały. Procesor Z8350 pod kątem wydajności niewiele odbiega od starszego modelu (dla poglądu, graczy odsyłam do testu tabletu iWork 11 na Z8300). Niby CPU sprawniejszy i grzeje się mniej, ale znowu pod długim obciążeniem szybciej przycinane są herce, także w zasadzie wychodzi podobnie. Da się niemniej spokojnie popracować czy pograć w starsze gierki. Lollipop 5.1 śmiga, jak marzenie, ale nieco szybciej rozładowuje akumulator. Ogólnie, możecie liczyć na od 6 do 9 godzin pracy, w zależności od tego, jak będziecie tabletu używać. Jak wspominałem, prosty rysik H2 to ciekawostka. Ma problemy z dokładnością na brzegach ekranu. Niestety, lecz nie warto dopłacać sobie do stylusa, chyba że wyhaczycie go w promocji. Obecne 23 dolary piechotą nie chodzą...
Ponieważ Hi10 Plus jest sprzętem mniejszym od Hi13, klawiatura również nie oferuje tylu klawiszy i ma nieco inny układ. Sprawdza się niemniej w porządku, trzeba jedynie nauczyć się mocno wciskać stukające literki, bo łatwo z początku zjadać znaki. Nawet pomniejszone strzałki nie irytują. Rewelacyjna jest szorstkawa płytka dotykowa, dużo lepsza moim zdaniem, niż ta z 13‑calowego modelu Chuwi. Naturalnie na jej rogach mamy klikanie. Na rogach przy styku z tabletem, z kolei, dorzucono po porcie USB 2.0 z każdej strony. Największym, ale i tak dla wielu pomijalnym, problemem klawiaturki jest z pewnością ograniczony kąt odchylenia do tyłu. Tu nie pobawimy się już w wyginanie zawiasu dookoła, a gdy ktoś lubi pisać teksty na leżąco, z lapkiem ku sobie na kolanach, będzie mu niewygodnie.
Chuwi Hi10 Plus idealne wypełnił lukę po ostatnim tablecie, dając dużo większe możliwości i szerszą użyteczność, w całkiem dobrej cenie. Dobrze sprawuje się jako maszynka, do której strumieniowałoby się gry za pośrednictwem platformy Steam czy z konsoli Xbox One. Przyda się w szkole. W zależności od tego, czego szukacie, Hi12 może być nieco lepszym wyborem, szczególnie z pełnowymiarowym USB, ale ja chciałem czegoś innego. Producent ma na rynku kilka modeli urządzeń, także akcesoria, więc jest w stanie wyjść naprzeciw oczekiwaniom szerokiego grona technikaliomaniaków. Narzekacie przykładowo na kilka ładowarek dla różnych sprzętów mobilnych, podpiętych do listwy zasilającej - od tabletu, dwóch fonów i smartzegarka? W takim razie koniecznie zainteresujcie się tym, co wyjątkowo wrzucam do...
Bonus Round: Hi-Dock
Chuwi Hi-Dock to nic innego jak sprytnie pomyślana biała kostka zasilająca na 4 sprzęty, w tym nawet jeden z opcją Quick Charge 3.0. Każdy z portów USB, do których wpinamy sobie jakie akurat chcemy kable, zakryty jest plastikowym zatrzaskiem, ale chodzi tutaj nie tylko o ograniczenie dostawania się kurzu, lecz także względy czysto użytkowe. Po rozłożeniu tych swoistych podpórek, jest po prostu gdzie położyć telefon. Genialne w swej prostocie. Opisywany tablet Hi10 Plus, choć całkiem spory, także stoi ładnie i się nie przewraca, co np. umożliwi pociechom oglądanie bajek w trakcie jego ładowania. Oferowane zakresy to 3,6‑6,5V z 3A, 6,5‑9V z 2A i 9‑12V z 1,5A. Oczywiście im więcej urządzeń podepniemy, tym wolniej będą się one ładowały, niemniej wydajność całościowa wystarczy, by zadowalać, a porządek i wygoda są znacznie większe, niż z kilkoma osobnymi ładowarkami w osobnych kontaktach. Przy koszcie rzędu 20 dolarów, ten mały gadżecik polecę bez marudzenia. No, może kabel zasilający mógłby być dłuższy, ale nie ma problemu go podmienić. Przydatne!