FantAsia: test GPD WIN, najmniejszego na świecie laptopa do gier. Skyrim w dłoniach!
24.03.2017 | aktual.: 27.03.2017 21:46
PC Master Race! - chociaż nigdy nie utożsamiałem się z tym hasłem, to tak chce mi się faktycznie krzyczeć po kilku tygodniach używania mikrolaptopa do gier GPD Win z pełnym Windowsem 10 oraz z wbudowanym padem. Jak zwykle, sprytni Azjaci wymyślili urządzonko tak genialne w swej prostocie, że aż większość konsolek przenośnych załkała gdzieś z sentymentu na zakurzonych półkach, przy akompaniamencie popiskiwania niejednej staroszkolnej konsoli stacjonarnej. Dla przykładu, doskonale znane, ba! - wielkie tytuły z GameCube czy PS2, uruchamia się na sprzęcie o gabarytach porównywalnych do Nintendo 3DS XL, za sprawą emulatorów oczywiście. Mocy starcza również na odpalanie gier komputerowych sprzed kilku lat. Gracie w Skyrima czy Tomb Raidera 2013 w tramwaju, na dotykowym ekraniku 5,5‑cala. Ustawienia graficzne na niskich detalach, lecz dopracowane hity w 720p na tej wielkości wyświetlaczu i tak robią wrażenie. Jeżeli szukacie czegoś do grania w biegu, to nie żadne Vity czy inne szeroko reklamowane sprzęty, lecz GPD Win właśnie weźcie pod uwagę. Za niecałe 340 dolarów, które dacie za urządzenie m.in. w popularnym Gearbeście, będziecie mieli dziecinną radość. To naprawdę prześwietna rzecz.
Zbiórka!
Uwielbiam, kiedy opisywany sprzęt ma za sobą jakąś historię, nawet kiedy jest ona nie do końca pełna pozytywnych zwrotów akcji. Pieconsolka zdecydowanie ma się czym pochwalić, jeśli o to chodzi. Po sukcesie sprzedażowym bliźniaczej konstrukcji GPD XD, tyle że zbudowanej wokół Androida, producent postanowił zaangażować społeczność internetową w rozwój oraz finansowanie kolejnego projektu i tak laptopik GPD Win wylądował na Indiegogo. Ludziom spodobała się wizja przenośnego szarpania w gry PC i uzyskano 535% kwoty, w którą celowano. Inwestorzy z całego świata bardzo nie mogli się doczekać, co z tego wyjdzie. Na wstępie wyszedł kwas. Ostateczny produkt odbiegał nieco specyfikacją oraz wyglądem od pierwotnych założeń (również na plus, no ale), co w sumie było do przewidzenia. Gorzej, że w pędzie ku rozreklamowaniu kieszonkowego cuda, GPD rozesłało sporą część pierwszej partii urządzenia do recenzentów sprzętowych, odsuwając tym samym fundatorów na boczny tor. Później doszło do tego kilka wyłapanych i rozkrzyczanych błędów konstrukcyjnych, poprawionych w obecnie dostępnej na rynku rewizji. Teraz się o tym nie pamięta, bo społeczność zakochana w produkcie prześciga się w modyfikowaniu konfigów gier 3D...
Do tego jednak wrócę w dalszej części tekstu. Skoncentrujmy się na podstawach. Sprzęt otrzymujemy w sporych rozmiarów czarnym pudełku o miłej, pikselowej fakturze. W środku od razu rzuci się w oczy zapisany na boku numer aktywacyjny Windowsa 10. O dziwo inny od tego, z którym GPD Win przychodzi, więc kłania się ręczne poprawianie. Pierwsze skrzypce w zestawie gra oczywiście sama pieconsolka, ale bohaterem drugiego planu jest dla mnie dołączona instrukcja w swojej czarnej kopertce. Opisana lekko koślawym angielskim, zawiera ona cenne porady dotyczące różnych ustawień systemu, aby konsolka działała sprawniej czy jego reinstalacji z pamięci USB. Do tego osobno mamy krótki opis przycisków i funkcji, folię na ekran, ładowarkę 2,5A, kabelek USB typu C, jak też słuchawki będące niemal wierną kopią EarPodów Apple. Żeby było śmieszniej, są one białe, czyli w ogóle do niczego nie pasują.
Wystarczy do tak wielu rzeczy...
Zazwyczaj opisywałbym w tym miejscu dokładną specyfikację produktu, lecz tym razem postanowiłem nie skupiać się tak na tych danych, bo po prostu wypaczają one obraz GPD Win i nie pozwalają docenić możliwości konstrukcji (Ale słabe!). Cyferki i Hertze na bok. Specyfikomaniaków odsyłam chociażby do strony produktu w Gearbest. Przed zamówieniem swojego sprzętu należy tylko wiedzieć, że równolegle sprzedawane są wersje z procesorami intel Z8700 oraz Z8750. 4GB RAM plus 64GB na dane pozostaje, od Samsunga lub Toshiby (są drobne różnice w osiągach). W zasadzie wiadomo, że jak nowsze to lepsze, stąd nie dziwi rzucanie się na świeższe CPU z wyższym oznaczeniem, lecz ujmując sprawę w skrócie, Intel w imię mniejszego nagrzewania się układu, pozwala mu częściej przycinać zegary. Skutkuje to gorszymi wynikami w grach, czego dowody z łatwością znajdziecie oczywiście na Tubie. Ja mam Z8700, czyli to samo, co między innymi Microsoft Surface 3 i cieszę się bardzo z tego powodu. Warto podkreślić, że Gearbest umożliwia wybór konkretnej rewizji, więc nic nie jest słane losowo. W praktyce, nie warto brać nowszego proca, z uwagi na częstszy throttling.
Pad Paddington
GPD Win jest odpowiednio ciężkie i poręczne, by nie męczyć i zarazem nie sprawiać wrażenia taniej zabawki. Spasowanie poszczególnych elementów nie budzi zastrzeżeń, chociaż z początku irytował mnie lekki luz w prawym zawiasie ekranu. Po kilku dniach problemik sam się rozwiązał, czyli chodziło o dotarcie się. Po pierwsze, ekran jest dotykowy, na 10 paluchów, o czym będziecie zapominać, gdyż - po drugie - skupicie się używaniu gałeczek, jak z padami. To nie suwane pchełki, typu tej z PSP, lecz pełnoprawne, osilikonowane analogi, przypominające te w PSVicie. Są luźniejsze, ale szybko się przyzwyczaicie. W parze z nimi mamy krzyżak, w którym czasem nie łączy u mnie kierunek w lewo, plus komplet przycisków ABXY. Do tego dochodzą lewy i prawy spust na przełącznikach Omron, zaś obok nich przyciski brzeżne. Gałki nie są niestety klikalne, co rozwiązano osobnymi przyciskami L3 z R3 w rzędzie obok mini klawiatury pod padem. Sprawdza się to niestety tak średnio na jeża...
W bocznym rządku dostrzeżecie również między innymi włącznik, specjalnie spłaszczony, przycisk iX, znany z padów Xboksowych, ściszanie oraz podgłaśnianie czy Start z Selectem. Same klawisze klikają tak, jak w starych dobrych telefonach z klawiaturą i z powodzeniem umożliwiają wklepywanie krótkich tekstów. Zaraz pod ekranem jest też przełącznik, który ustawicie na trzy sposoby. W lewo to Dinput, a więc obsługa starszych gier padem. W prawo Xinput dla bardziej współczesnych tytułów. W obu przypadkach trzeba najpierw dokonać wstępnej konfiguracji w systemie. Samo przełączenie między trybami ma zaś poślizg kilku sekund, dlatego cierpliwości... Ustawienie wyśrodkowane to emulacja myszy, z kursorem pod prawą gałką, przewijaniem ekranu pod lewą i przyciskami myszy na spustach. Pełna kontrola.
Mikrolaptop
Oglądając sprzęt dookoła, od frontu rzuca się od razu w oczy dioda sygnalizująca stan pracy komputerka (włączony/ładowanie/itd.). Z tyłu, pomiędzy spustami, wrzucono porty USB typu C do ładowania, mini HDMI, slot na kartę microSD, pełnowymiarowy port USB 3.0 i na końcu gniazdo słuchawkowe. Niestety czytnik kart nie zapewnia żadnych fenomenalnych prędkości, dlatego przy grach wymagających dość częstego doczytywania danych, dużo lepiej zainwestować w szybki pendrive i na nim zainstalować wybrany tytuł. Od spodu coś stale szumi - to aktywne chłodzenie w postaci małego wentylatora. Przełącznikiem regulujemy jego prędkość, włącznie z wyłączeniem, ale cichy szum nie przeszkadza, za to daje lepsze wyniki w temacie dynamicznej rozrywki. Nie warto schodzić z obrotów. Powietrze zasysane jest od dołu i wypychane szparkami z przodu z lewej. Na obu brzegach dostrzeżecie maskownice głośników, niemniej dźwięk jest mono i dobiega wyłącznie spod prawej kratki. Co ciekawe, gdy nie zakrywamy jej ręką przy graniu, dłoń posłuży za pasywny wzmacniacz.
Że to potrafi co???
Łapiecie GPD Win i zaczynacie myśleć, jak skorzystacie z urządzonka. Warto uporządkować nieco informacje o nim, przeglądając przynajmniej dedykowane mu wątki na Reddicie. Szarpanie w nieco starsze gry to oczywista oczywistość. Nie ruszam się przykładowo z domu bez Rayman Origins, a sprawdziłem też wiele innych hitów. Na niskich detalach, w większości przypadków mamy grywalne 25‑30 klatek na sekundę w 720p. Uwaga młodzieży! - na tym świetnie chodzi Minecraft w wersji dla Win10. Borderlands: The Pre‑Sequel i wcześniejsze także. Pasjonaci wyciskają ze sprzętu jednak więcej, z użyciem spreparowanych plików konfiguracyjnych zmuszając go do odpalenia GTA V czy ostatniego Dooma. Naprawdę. Do Skyrima to w ogóle jest cała masa fanowskich poprawek. Mało? Można pogrzebać w BIOS-ie, żeby zyskać te 3‑5 klatek więcej. Dalej wchodzą w grę wspomniane już wcześniej emulatory, od NES‑a, przez konsole SEGA i automaty, po Nintendo GameCube z Zeldami, PSP, PS2, a nawet Wii. Bez problemu działa strumieniowanie gier z Xboksa One z dedykowaną dla Win10 aplikacją plus przesył strumienia z mocniejszego kompa, z użyciem klienta platformy Steam. Ciut zabawy jest ze strumieniowaniem z PS4, z uwagi na ograniczenia oficjalnej aplikacji Sony, ale od czego są te nieoficjalne? Jeśli myślicie o takim użyciu pieconsolki, warto zainwestować 6,5 funta w Remote Play PC Premium. Darmowa edycja oprogramowania nie pozwoli skorzystać z wbudowanego pada i trzeba będzie parować z DualShockiem 4.
Nie zapominajmy o opcji bardzo przenośnego laptopa/biura czy naturalnie centrum multimedialnego, mieszczącego się w kieszeni. GPD Win sprawdzi się naprawdę w wielu sytuacjach. Z przydatnych rzeczy, których nie ma, ciut brakuje mi wbudowanego modemu 3G, jak również gumek od spodu. Plastikowe nóżki strasznie się suwają po stole. Nie użyto klikalnych gałek i to w grach FPS zaboli najbardziej. Zamienniki w formie osobnych przycisków są nieporęczne. Ekranik oferuje ładne kolory, a do tego świeci też porządnie, ale Gorilla Glass 3 strasznie się palcuje i jeszcze w ostrym świetle wyświetlacz sporo traci na czytelności, zwłaszcza z refleksami. Więcej ponadto chciałoby się od akumulatora 6700 mAh, lecz wynik w granicach od 3 do 5 godzin przy graniu, w zależności od jasności ekranu oraz danego tytułu/emulatora, spokojnie wystarczy na skuteczne zabijanie nudy. Do diaska, macie całe Steamy, Originy, GOGi czy Uplaye, z masą pozbieranych (lub też przycebulonych, jak kto woli) tu i tam, najróżniejszych tytułów, a teraz możecie to poodpalać w biegu. Masakra!
Tyle grania w kieszeni!
Toteż namawiam do nabycia GPD Win gorąco, zwłaszcza że Gearbest skończył niedawno trzy lata, zaś opisywana pieconsolka jest jednym z setek nieźle przecenionych obecnie produktów. Nie pożałujecie. Osobiście jestem wielce pozytywnie zaskoczony wydajnością zastosowanych w tym modelu układów oraz pamięci, dlatego jeżeli nie spodziewacie się uderzenia na poziomie potężniejszego (i już droższego) Smacha Z, polecam propozycji Azjatów się przyjrzeć. Z szeroko otwartymi oczami, za którą to reakcją pójdzie zaraz równie szeroki uśmiech oraz przeglądanie list gier (BioShock, Half-Life 2, Portale, DiRT 3, Fallouty 3D, GTA: San Andreas, gry Gothic i Hitman, czy LEGO!) spokojnie do uruchomienia na tym Intelu. To tak jakby mieć przenośny sprzęt Nintendo, tylko z opcją poszarpania w setki gier PC, jak i udawania starych systemów rozrywkowych. Szybko docenicie możliwości sprzętu. Tradycyjnie polecam zamawiać z magazynu EU, dzięki czemu unikniecie dodatkowych opłat.