Cubot P20 — mistyfikacja flagowca za 150$
25.10.2018 | aktual.: 27.10.2018 13:50
Na smartfonowym rynku nie istnieje tylko Huawei, Samsung, Xiaomi, czy iPhone. Także mniejsi producenci starają się przepchać i zająć miejsce w szeregu. Marka Cubot jeszcze do nas oficjalnie nie dotarła, a mogłaby, bo jej telefony nie odstają jakościowo od konkurencji.
W dobie gdzie flagowce kosztują ponad średnią krajową warto rozejrzeć się za tańszą alternatywą. Dobrym przykładem jest Cubot P20. Poza modernym wycięciem oferuje także niezłą specyfikację i to za śmieszną ilość złotych monet.
W pudełku po za telefonem dołączono przezroczysty silikonowy futerał, folię ochronną na ekran (już naklejoną), instrukcję, ładowarkę 5V/2A, płaski kabel micro-USB i kluczyk do otwierania szufladki na karty SIM. Każdy element został zapakowany w osobny mały kartonik, co dodało uroku całemu zestawowi.
Bądź co bądź bohater wpisu to Cubot P20 to smartfon wyposażony w ekran IPS o przekątnej 6,19” i rozdzielczości FHD+ (2160x1920 pikseli / proporcja 19:9), 403 PPI, które gwarantują czytelność na znakomitym poziomie. Odwzorowanie kolorów jest przyzwoite, choć kolorom ewidentnie brakuje wigoru. Jednak w ogólnej ocenie to świetny wyświetlacz w tej kategorii cenowej.
Ekran zajmuje prawie cały front telefonu, to wrażenie potęgują dość niewielkie ramki. Przednia kamerka, dioda powiadomień, głośnik do rozmów i podstawowy zestaw czujników umieszczono we wcięciu.
Pierwszy telefon ze wcięciem to Essential Phone a nie iPhone X!
Od samego początku nie jestem fanem tego modernego rozwiązania. Po prostu nie podoba mi się, wolę jak ekran ma zachowane proporcje. Kto co lubi.
Co ciekawe w moim egzemplarzu testowym pojawiają się minimalne wycieki podświetlenia w górnej krawędzi, koło notcha. Ogólnie nie jest to irytujące, ale jednak występuje, choć nie powinno.
Na górnej krawędzi ulokowano gniazdo słuchawkowe audio-jack 3,5 mm, zaś na dolnej port microUSB i główny głośnik schowany pod grillem z prawej strony... Lewy istnieje, tylko żeby zachować symetryczny wygląd. Jakość dźwięku wydobywająca się z niego reprezentuje przeciętny poziom, choć czasmi wydaje się zbyt spłaszczony.
Prawy bok zawiera przyciski regulacji głośności i zasilania, natomiast szufladę na karty SIM znajdziemy standardowo na przeciwległej ściance.
Niestety pokrywa plecków wykonana jest z poliwęglanu o bardzo wysokim połysku, przez co powierzchnia się palcuje i zostają na niej dość nieestetyczne smugi. Z tyłu znalazł się podwójny aparat z lampą schowaną między soczewkami i czytnik linii papilarnych.
Czujnik biometryczny działa, czasami jednak ma problem z rozpoznaniem naszego odcisku i potrzebuje drugiego podejścia, co znacznie wydłuża czas odblokowania ekranu.
Do spasowania elementów obudowy nie można mieć żadnych zastrzeżeń, nie odkryłem żadnych wad w tej kategorii. Obyło się bez trzeszczenia. Na koniec tej sekcji wspomnę, że ogólne wymiary telefonu to 156,3 x 75,3 x 8,5 mm. Nie jest to mało, jednak da się go obsłużyć jedną ręką.
Aparat
Najbardziej jaskrawą różnicą między flagowcami a budżetowcami jest jakość robionych przez nie zdjęć. Z tym problemem nawet nie radzi sobie dobrze Xiaomi. Nie potrzeba zegarmistrzowskiego oka, aby w sekundę odróżnić fotkę cyknientą topowym Samsungiem lub iPhonem od telefonu za kilka stówek.
Specyfikacja aparatu w Cubot P20 na papierku nie wygląda źle, bo mamy do czynienia z 20 MP aparatem głównym i drugim 2 MP. Prędkość wykonywanych ujęć nienależny do najszybszych, jednak jakość zdjęć jest akceptowalna. Kolory są odzwierciedlone poprawnie. Do ostrości i szczegółów nie można się przyczepić w tym segmencie cenowym. Ziarno i rozmycie pojawia się dopiero przy sztucznym lub słabym oświetleniu. Na deser tryb HDR potrzebuje ponad trzech sekund, aby przetworzyć zdjęcie. Przednia kamera posiada rozdzielczość 13 megapikseli. Z kolei jakość jej fotek jest do przyjęcia.
Konkursu National Geographic z Cubotem P20 się nie wygra, jednak na insta i snapa zdjęcia nim wykonane powinny być wystarczające ;)
Bateria
Pojemność baterii w Cubot P20 to równe 4000 mAh jest to na pewno jedna z jego zalet, którymi przechwala się producent na opakowaniu. Oczywiście nie zapominajmy o notchu. W rzeczywistości akumulator zapewni nam jeden dzień pracy przy normalnym użytkowaniu (internet LTE, BT, WhatsApp, muzyka w drodze do pracy i domu).
Do zestawu producent dorzucił ładowarkę 5V/2A, która P20 od zera do stu procent naładuje w mniej niż trzy godziny.
Wydajność
MT6750T to serce P20, nie jest to najmocniejsza propozycja od MediaTek, jednak gwarantuje wystarczającą moc obliczeniową, aby zapewnić miłą i płynną pracę. W testach syntetycznych ten procesor nie zgromadzi dużej ilości punktów. Patrząc na AnTuTu, który stał się ogólnym wyznacznikiem wydajności smartfonów, P20 zdobył w nim niewiele, bo 55354 pkt.
Historia powtarza się w GeekBench 4, gdzie zarówno wyniki wielordzeniowe, jak i jednordzeniowe wynoszą około 30‑40% tego, co osiągają flagowe modele. Oczywiście takie testy obrazują wydajność telefonu, ale tylko w ekstremalnych sytuacjach.
W codziennych zadaniach Cubot P20 spisuje się idealnie. Przełączanie między aplikacjami jest gładkie, a 4 GB pamięci RAM pozwala na uruchomienie i utrzymanie ich wielu w tle. Telefon ma wbudowaną 64 GB kostkę pamięci na dane, z której otrzymujemy aż 51 GB, zaś jeśli miejsca zabraknie możemy dorzucić kartę SD (maksymalnie 128 GB). Jednak kosztem drugiego slotu karty SIM.
Oprogramowanie
Cubot P20 działa pod kontrolą czystego Androida 8.0 z preinstalowanym szeregiem aplikacjami Googla. Poza nimi nie znajdziemy większych zmian w systemie.
Po wyciągnięciu z pudełka mój egzemplarz P20 otrzymał jedną aktualizację OTA, może to sugerować, że z czasem producent dostarczy wersję Androida 8.1. Choć na ten moment nigdzie takiej informacji nie ma.
Lokalizacja / Siła Sygnału / Jakość rozmów
Układy Mediateka nigdy nie cieszyły się dobrą opinią, jeśli chodzi o ustalenie lokalizacji za pomocą GPS‑u. Zawsze coś było nie tak, to problem ze złapaniem fixa, gubienie sygnału lub w ogóle przekłamania w pozycji o dobre kilkanaście metrów. Dwa lata temu producent wyszedł z tym na prostą, dlatego też MT6750T w Cubot P20 jest wolny od tych błędów.
Na siłę sygnału GSM/LTE nie można narzekać. Anteny są dobrze wyprowadzone i ilość kresek zawsze utrzymuje się na zadowalającym poziomie. To przekłada się na bardzo dobrą jakość połączeń telefonicznych, które są głośne i wyraźne.
Werdykt
Nie od dziś wiadomo, że Xiaomi to król kompromisów i dobrego stosunku jakości do ceny. Jednak Cubot w przypadku modelu P20 także wykonał robotę. Otrzymujemy dobrej jakości telefon, który sprawdza się znakomicie w codziennych zadaniach. Nie oznacza to, że P20 nie ma wad, jego najsłabszym punktem jest oczywiście aparat, którym zrobimy co najwyżej zdjęcia dostatecznej jakości i warto o tym pamiętać, jeśli bierzemy propozycję Cubota pod uwagę. Z innej strony wrażenia użytkownika są na tak zadowalającym poziomie, że 150$ brzmi świetnie jak za telefon z modernym wycięciem i 64 GB pamięci na pokładzie.