NOMU S10 Pro — norma IP68 spełniona!
NOMU dosłownie rozpycha się rękami i nogami, aby zaistnieć na rynku smartfonów. Choć startu nie miał łatwego.
Dosłownie kilka dni temu zaprezentowali S10 Pro, który jest odświeżoną wersją swojego pierwowzoru bez dopisku „Pro”. Z oficjalnego komunikatu od NOMO, można było wyczytać, że S10 cieszył się bardzo dobrą opinią. Dlatego też zdecydowali się wydać jego nowszą jeszcze wytrzymalszą wersję, za którą przyjdzie nam zapłacić maksymalnie 140$. S10 Pro pracuje pod kontrolą czystego systemu Android 7.0 Nugat i została zwiększona pamięć na dane użytkownika i RAM, a także została wymieniona kamera na lepszą o wyższej rozdzielczości — taki marketingowy bełkot.
NOMU S10 Pro po wyciągnięciu z kartonowego pudła — w którym poza nim znajdziemy dedykowaną ładowarkę z kablem microUSB, papierowe ulotki i folię ochronną (WTF?) - robi bardzo dobre wrażenie i od razu widać, że mamy do czynienia z pancernym smartfonem.
S10 Pro typowo wpasowuje się w kategorię „rugged phone”. Obudowa została skonstruowana tak, aby była odporna na wszelkie niedogodności losu — charakterystyczne ścięte narożniki, czy całość „powleczona” gumą, aby uchronić go przed niszczycielską siłą wody. Producent chwali się, że ogumienie jest produkowane przez niemiecką firmę, co ma sprawić, że będziemy przekonani o wysokiej jakości tego tworzywa. Rzeczywiście jest wytrzymała, a także poprawia przyczepność telefonu w dłoni. O dziwo rozmiary i waga S10 Pro nie są przesadnie zawyżone — bardzo dobrze trzyma się go w dłoni, lecz o posługiwaniu się jedną ręką jest niemożliwe. Kanciaste krawędzie to utrudniają.
Telefon posiada ekran 5” o rozdzielczości HD (294 ppi). Ostrość wyświetlanego obrazu jest w porządku, kolory są żywe i nasycone. Jak na telefon z tej półki cenowej, to jest naprawdę dobrze. Ekran jest pokryty szkłem Gorilla Glass 3, więc po co ta folia w zestawie? Pewnie, żeby zwiększyć bezpieczeństwo szkła ;) Warto jeszcze wspomnieć, że wokół wyświetlacza umieszczono milimetrową ramkę chroniącą ekran, przed kontaktem np. powierzchnią blatu stołu.
Na przednim panelu znalazł się oczywiście aparat o rozdzielczości 5 MP i kilka podstawowych sensorów.
Główny aparat to 8 megapikselowy (f/2.0) sensor SONY (IMX219), który swoją prezentację miała już 2014. Producent także chwali się zastosowaniem głośnika NXP Smart PA, który gwarantuje znakomitą jakość dźwięku i woda mu nie straszna. Trzeba przyznać, że owa pierdziawka, do pierdziawek nie należy. Naprawdę gra głośno i wyraźnie.
Tacka na karty SIM i porty (USB i audioJack) zostały zabezpieczone gumowymi zaślepkami z uszczelkami. Po dociśnięciu przylegają bardzo mocno, dając gwarancję szczelności. Przyciski (regulacji głośności i odblokowania ekranu) zlokalizowane po prawej stronie słuchawki wystają gumowej obudowy. Łatwo je wyczuć palcem, są twarde i posiadają duży skok, ale ciężko się wciskają. Możliwe, że guma musi się wyrobić.
NOMU S10 Pro jako telefon o podwyższonej odporności jest reklamowany, że spełnia większe wymagania niż te określone we wszędobylskiej normie IP68. Otóż ten model można zanurzyć na głębokość 2 metrów na czas jednej godziny i nie powinno to jemu zaszkodzić.
Dla przypomnienia forma IP68 określa: [list] [item]6 — ochrona pyłoszczelna[/item][item]8 — ochrona przed skutkami ciągłego zanurzenia w wodzie (obudowa ciągle zanurzona w wodzie, w warunkach uzgodnionych między producentem i użytkownikiem, lecz surowszych niż według cyfry 7 - (30 min na głębokość 0,15 m powyżej wierzchu obudowy lub 1 m powyżej spodu dla obudów niższych niż 0,85 m))[/item][/list]
Dodatkowo S10 Pro posiada certyfikat MIL‑STD-810G amerykańskiej armii, czy tak jest w rzeczywistości? Trudno to potwierdzić, jednak warto mieć tego świadomość, że producent deklaruje spełnienia tych wymogów dotyczących odporności mechanicznej (wstrząsy, upadki) i klimatycznej (zmiany temperatury) gadżetu.
Wydaje się, że NOMU S10 Pro bez żadnych problemów poradzi sobie z pracą na budowie (cegieł nie ponosi ^^), czy na survivalowy wypad. Woda i kurz już niestraszne. Oby :)
Za wydajność w NOMO odpowiada czterordzeniowy (4x ARM Cortex-A53; 28 nm) procesor MediaTek MT6737T 1,5 GHz z układem graficznym Mali-T720 MP2 i 3 GB RAM. Dane użytkownik może przechowywać w pamięci o wielkości 32 GB, lecz rzeczywiście ma do dyspozycji mniej niż 28 GB. Slot na dodatkową kartę SD znajduje się w szufladce na karty SIM, jeśli będziemy chcieli go użyć to staniecie przed wyborem, czy dodatkowa pamięć, czy dual-sim.
Aby sprostać wymogom rynku NOMU S10 Pro oferuje łączność LTE i obsługę GPS, A‑GPS i Glonass. Do tego producent zapewnia, że zastosował mocne anteny, aby użytkownik zawsze był w zasięgu sieci. No i faktycznie, większego problemu z dostępnością do sieci komórkowej/wifi nie ma, ale także nie ma go mój wysłużony Redmi 4 Note. Jakość rozmów jest na przyzwoitym poziomie.
Jak już wspomniałem wcześniej, S10 Pro pracuje pod kontrolą czystego Androida 7.0 Nougat. Nie znajdziemy, żadnych dodatkowych aplikacji od producenta. Sam system działa żwawo, bez jakichkolwiek przycięć.
Jeśli chodzi o wyniki w programach sprawdzających wydajność, to musimy pamiętać, że układ wykorzystany w telefonie nie jest świeży i nie ma co porównywać z nowym Pixelem. Jednak ze zdobytymi punktami swobodnie wpasowuje się w przyjętą klasę wydajności „rugged phone”. Bo kupujemy wytrzymały telefon, a nie wydajny.
Telefon zasila bateria o pojemności 5000 mAh, która średnio wystarcza do 3 dni użytkowania. Ze względów szczelnościowych jest nie wymienia. Posiada ona tryb szybkiego ładowania (od 0% do 100% w dwie godziny) i tak rzeczywiście jest.
Aparat w tym telefonie pełni funkcję „dodatku” na (o)budowie. Zdjęcia oddają przedmioty, czy miejsca fotografowane, lecz bez większego polotu. Kolory są blade, pojawia się ziarnistość i są problemy z ostrością. Zresztą przykład poniżej.
Szczerze do mnie nigdy nie przemawiały te kuloodporne smartfony, brzydkie i napędzane Mediatekami, ale z drugiej strony do każdej słuchawki, jakiej używam dokupuje dodatkową obudowę, która ma łagodzić starcie z podłogą. To może już czas przekonać się do „rugged phone”... Dwa tygodnie z S10 Pro pokazały, że mogą w najbliższym czasie pojawić się lekkie i wytrzymałe przedstawiciele tego gatunku, a Nomu przeciera im szlaki.