Teclast M20 — tablety jeszcze mają się dobrze
09.11.2018 | aktual.: 17.02.2023 15:33
Tablety obecnie doświadczają podobnego losu jak nawigacje samochodowe kilka lat temu, kiedy to smartfonowe aplikacje Waze, Here, Google Maps wygryzły produkty TomTom, czy Garmina. Wygoda wygrała. Wszystko dostępne w jednym urządzeniu, które zawsze mamy pod ręką. Z trendem powiększających się ekranów smartfonów to samo spotyka tablety. Nie ma sensu rozbijać się na dwa urządzenia, jeśli w kieszeni nosimy sześciocalowy telefon, a tablet w plecaku ma zaledwie dwa cale więcej.
Jednak nie wszyscy postawili kreskę na tych urządzeniach. W ostatnim czasie wielu chińskich producentów do swoich ofert wprowadziło 10‑calowe tablety napędzane Androidem, wśród nich znalazł się także Teclast z modelem M20.
Wizualnie M20 nie wyróżnia się niczym od tabletów, które pojawiały się na rynku pięć lat temu. Klasyczna konstrukcja bez żadnych innowacji w postaci bezrakmowości lub wykorzystanych materiałów, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na wielkość i wagę urządzenia. Wymiary to 244,0 x 175,0 x 10,2 mm, a waga to około 560 gram, więc wcale nie mało.
Oczywiście największą zaletą Teclast M20 jest ekran. Producent na tym komponencie na pewno nie oszczędzał. Wyświetlacz firmy Sharp o przekątnej 10,1 cala, rozdzielczości 2560 x 1600 i gęstości pikseli wynoszącej 298 ppi. Digitizer wykrywa do 10‑punktów jednocześnie i jest bardzo precyzyjny.
Panel IPS oferuje naturalne odwzorowanie kolorów i dużą szczegółowość, jednak kontrast jest nadzwyczaj średni, co przekłada się na problemy z czytelnością w bezpośrednim słońcu lub po prostu używania go na zewnątrz. Dodatkowo pogłębiają problem błyszcząca powierzchnia wyświetlacza. Do kątów widzenia nie można mieć zastrzeżeń, w końcu to matryca IPS.
Na ekranie fabrycznie została naklejona folia ochronna. Lepiej ją zostawić, ponieważ w produkcji nie zastosowano żadnego szkła ochronnego typu Gorilla Glass. Słabo. Niestety M20 nie został wyposażony w czujniki zbliżenia i jasności, dlatego intensywność podświetlenia ekranu musimy regulować ręcznie. Dodatkowo nie zainwestowano w diodę powiadomień, co w moim mniemaniu jest dużym minusem.
Standardowo nad ekranem znalazł się aparat o rozdzielczości 2 MP, który do komunikacji VoIP powinien wystarczyć.
Plecki M20 wykonane są w całości z aluminium, nie wliczając górnego plastikowego elementu pełniącego również funkcję zaślepki dla slotu karty MicroSD i dwóch gniazd kart SIM. Również umieszczono na nim drugą kamerę 5 MP, wejście słuchawkowe audioJack 3,5 mm i microUSB do ładowania gadżetu.
Trzy fizyczne — standardowe przyciski zlokalizowano na prawej krawędzi tabletu. Rozmieszczenie ich w górnej części, to dobry krok. Łatwo je dosięgnąć palcem wskazującym. Pod przyciskiem zasilania/odblokowania ekranu znajduje się guzik reset, który możemy wcisnąć wykorzystując cienką szpilkę. Jest to rzadkie rozwiązanie w dzisiejszych tabletach i smartfonach, a szkoda bo to jest dobra praktyka.
Teclast M20 posiada również dwa głośniki, których grille umieszczone są również w obramowaniu. Dźwięk wydobywający się z nich jest przyzwoitej jakości. Nie jest męczący i słuchu nie kaleczy. W ogólnej ocenie tablet jest wykonany dość solidnie. Elementy są ze sobą dobrze spasowane. Choć przy dłuższym użytkowaniu jego waga może doskwierać. Szkoda, że producent zaoszczędził na powłoce ochronnej ekranu. Nosząc tablet w plecaku nie łatwo wyłapać niechcianą rysę, a dołączona do zestawu folia też wieczna nie będzie.
Bebechy
Teclast M20 w notce specyfikacyjnej prezentuje się zacnie. W końcu mamy do czynienia z urządzeniem napędzanym 10‑rdzeniowym procesorem MediaTek Helio X23 (MT6797D) z zintegrowanym Mali-T880, jednak nie tak świeży układ jakby się wydawało. Ma już dwa lata, a jego wydajność na ten moment jest średniej klasy. Możemy go porównać z CPU Snapdragon 625.
W codziennych zadaniach system działa płynnie dzięki 4 GB RAM - wielozadaniowość to nie problem dla M20. Pamięć eMMC nie należy do szybkich, ale w tym przedziale cenowym nie możemy spodziewać się nic więcej. W tablecie znajduje się gniazdo microSD, które obsłuży kartę o maksymalnej pojemności 256 GB.
W grach także nie jest źle popularne tytuły są odtwarzane z łatwością, choć zdarzają się spadki klatek, gdy na ekranie pojawia się dużo animacji. W AnTuTu Teclast M20 zdobywa 98223 punkty nie jest to zły wynik, ale też nie imponujący. Resztę rezultatów z programów testujących wydajność znajdziecie na poniższych zrzutkach.
Android
Teclast M20 oczywiście działa pod kontrolą Androida 8.0, który jest dostarczony w praktycznej czystej formie. Doliczyłem się tylko jednej modyfikacji DuraSpeed od MediaTek, która jest dodatkowym modułem kontrolującym procesy w tle. System jest w pełni spolszczony. Podstawowe aplikacje Googla zostały preinstalowane.
Nie odnotowałem żadnych problemów podczas moich standardowych dwutygodniowych testów. Przy okazji korzystania z tego tabletu doceniłem funkcję podzielonego ekranu, która w pojawiła się w już Androidzie 7.0. Dziesięć cali to minimum dla tej opcji. Na moim aktualnym smartfonie (5,99”) jest ona tylko nie użytecznym bajerem.
Oglądanie wideo na Teclast M20 jest przyjemne. Obraz jest ostry, a dźwięk przyzwoitej jakości. Urządzenie nie grzeje się nadmiernie. Można by pomyśleć, że idealne dla seriali i filmów z Netflixa i podobnych. Jak Netflix to tylko w SD, jest to spowodowane brakiem odpowiednich certyfikatów. Jest to bardzo duża wada dla tabletu, jednak nie jest on wyjątkiem, taki los dzieli wiele chińskich urządzeń z Androidem z Xiaomi włącznie. Certyfikacja to czasochłonny i kosztowny proces, dlatego aby zachować dobrą cenę producenci z tego rezygnują.
Migawki
W mojej opinii instalacja tylnego aparatu w tablecie to pomyłka. Nikt raczej nie będzie cykał zdjęć z HDR tak dużym urządzeniem, choć pewnie jestem w błędzie. W końcu selfiestick do tabletów też są.
Lepiej zainwestować w lepszą przednią soczewkę, aby jakość rozmów VoIP była przyzwoitej jakości. Producent w Teclast M20 zdecydował się na umieszczenie dwóch aparatów: przedniego 2MP, tylnego 5MP. Oba oferują taką samą kiepską jakość. Zdjęcia są rozmazane, mało ostre i po prostu nieciekawe.
Łączność/rozmowy telefoniczne/nawigacja
Z reguły tabletem łączymy się głównie za pomocą Wi‑Fi, dla tego gadżetu jest zupełnie wystarczająca opcja. M20 obsługuje dwuzakresową łączność bezprzewodową 2,4 GHz i 5 GHz, czyli wspiera całą gamę standardów Wi‑Fi 802.11 a / b / g / n / ac. Dodatkową i rzadko spotykaną opcją w tabletach jest slot na kartę SIM. Teclast ma takie dwa (Dual-SIM). Oba gniazda obsługują pracę równoległą w trybie 4G (LTE). Odbiór sygnału jest na bardzo dobrym poziomie, nie zaobserwowałem drastycznych spadków “kresek”.
Jeśli byśmy chcieli zatelefonować Teclast M20 możemy to zrobić bez żadnego problemu, w końcu karty sim są obsługiwane, jednak ze względu na brak głośnika do rozmów jesteśmy zmuszeni do przejścia na tryb głośnomówiący, lub wykorzystać zewnętrzny zestaw słuchawkowy podłączony przez BT lub port audioJack.
Choć używanie tak dużego ekranu jako nawigacji samochodowej jest dość karkołomnym pomysłem, bo trzeba to jakoś zamontować do deski rozdzielczej, co ze względu na gabaryty może nie być łatwe. Z drugiej strony tablet jako interaktywna mapa podczas pieszej wycieczki staje się dobrą alternatywą dla papierowej wersji. M20 oferuje wszystkie rodzaje lokalizacji GPS / GLONASS / Beidou / A‑GPS. Fix zajmuje kilka minut (sic!) i do jego dokładności można mieć zastrzeżenia. Z czujników dostępny jest tylko akcelerometr (przyspieszenia), szkoda że zabrakło magnetometru, który mógłby wspomóc nawigacje o ustawienie dobrego widoku/kierunku mapy.
Bateria
Teclast M20 to tablet z dużym ekranem i także z niemałą baterią o pojemności 6600 mAh, która średnio zapewni od sześciu do ośmiu godzin rozsądnej pracy. Co potwierdzają wyniki z PCMark. Podczas oglądania 60 minutowego filmu konsumpcja energii może sięgnąć do 15%. W grach zużycie jest jeszcze większe.
Standardowo tablet jest dostarczany z ładowarką 5V / 2,5A. Jednak w moim zestawie był tylko pusty kartonik. Ot taka niespodzianka od linii produkcyjnej :/. Przeprowadziłem test na ładowarce o takich samych parametrach i pełne ładowanie baterii trwa do czterech godzin - czas jak najbardziej akceptowalny.
Podsumowanie
W ogólnej ocenie Teclast M20 to interesująca propozycja. Duży świetnej jakości ekran o rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli, spora moc obliczeniowa i funkcja Dual-SIM, to kuszące zalety chińskiego tabletu jako urządzenia do oglądania filmów lub innej medialnej rozrywki. Z drugiej strony oczywiście są wady mniejsze, na które można przymknąć oko — toporny wygląd i niemała waga. Jednak największym minusem jest brak szkła ochronnego na ekranie i wspomnianych certyfikatów dla Netflixa i innych podobnych usług OTT. Cena jaką teraz musimy zapłacić za Teclast M20 może przyćmić wszystkie niedoskonałości. 150 $ brzmi absurdalnie nisko? Dla mnie tak, biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny.