Recenzja P30 Pro część druga - starcie z iPhone
Jak pewnie część z Was kojarzy (a jeśli nie to zapraszam tutaj) w listopadzie 2018 roku przeszedłem na platformę iOS od Apple decydując się na kupno iPhone X. Nadal jednak udało mi się utrzymać kontakt z urządzeniami wyposażonymi w Google Android. Kolejne testowane modele różnych firm utwierdzały mnie jednak w tym, że to droga Apple jest tą lepszą, bardziej sensowną. Czy test smartonu, który pod wieloma względami wyłamuje się z tego co oferują pozostałe modele z Androidem zmienił moje zdanie? Co jest lepsze w P30 Pro, a w czym nadal iPhone jest bezkonkurencyjny? W tym wpisie mam nadzieję, że uda mi się choć w pewnym stopniu poruszyć te tematy.
Co mi się spodobało w P30 Pro:
- Odwrócone ładowanie indukcyjne - ciekawa funkcja oferowana w urządzeniach Huawei, dzięki której możemy indukcyjnie podładować baterię innego urządzenia.
- Dołączony do zestawu szybki zasilacz - Huawei zaskoczyło każdego bowiem już w zestawie mamy naprawdę szybką ładowarkę - do 40W, podczas gdy normą jest 15W (Android- wybrane modele) czy antyczne 5W (iPhone).
- Postawienie na gesty - wzorując się (czy jak to niektórzy krytycy piszą kopiując) na Apple firma postawiła na możliwość sterowania gestami, które swoim działaniem są zbliżone do iOS - choć niestety kilku zabrakło to jest to i tak niewątpliwie krok w dobrym kierunku bowiem standardowe rozwiązanie od Google z belką nawigacyjną jest po prostu archaiczne.
A co nadal Apple robi lepiej:
- Konfiguracja, przygotowanie urządzenia: częściowo wspomniałem już o tym w części pierwszej - problem, który dotyka wszystkie urządzenia powstałe na platformie Google to przesunięcie uwagi użytkownika z eksploracji nowego urządzenia/ korzystania z niego/ na upierdliwą i nużącą konfigurację: włączamy nowy smartfon i przechodzimy przez rozbudowany kreator konfiguracji obejmujący logowanie do kilku usług w chmurze, jesteśmy pytani o ustawienia prywatności itd. a gdy wreszcie przez to przejdziemy a naszym oczom ukaże się ekran urządzenia jesteśmy bombardowani kolejnymi powiadomieniami, komunikatami. W kontrze do tego rozwiązania jest system od Apple, gdzie konfigurację początkową uproszczono tak jako to było możliwe a system po wyświetleniu ekranu głównego zostawia nas w spokoju i pozwala spokojnie eksplorować nowe urządzenie. Oczywiście na Androidzie "spokój" jest do uzyskania ale musimy najpierw sami wszystkie ustawienia, często rozrzucone w kilku miejscach, zmienić.
- System z dublującymi się aplikacjami - ktoś powie możesz usunąć przecież - tak, ale po pierwsze część można jedynie wyłączyć (i co istotne nie da się tego zrobić bez przekopania się przez panel ustawień) a po drugie usunięte aplikacje zawsze coś po sobie zostawiają. W smartfonach Apple mamy jedną przeglądarkę, jedną galerię zdjęć itd. a jak ktoś jednak chce inne to może je pobrać ze sklepu. Ponadto system iOS został dopracowany niemal w każdym szczególe, gesty wydają się "kompletne" a interfejs spójny.
- Głośniki stereo - choć Apple nie może się pochwalić stosowaniem najnowszych standardów związanych z dźwiękiem to w praktyce dzięki postawieniu na tradycyjne rozwiązanie w postaci stereo do multimediów dźwięk wydobywający się ze smartfonów amerykańskiego koncernu wydaje się być przyjemniejszym a stereo zwiększa przyjemność oglądania muzyki czy filmów. Huawei pochwaliło się zgodnością między innymi z Dolby Atmos, w praktyce jednak przez brak głośnika w górnej części (ten zwykle wykorzystywany jest do rozmów i jako drugi do multimediów), który zastąpiono autorską technologią emitowania dźwięku rozmowy przez obudowę urządzenia, cały czas mamy wrażenie jakby czegoś brakowało.
Podsumowanie
Zarówno Apple jak i Huawei pod wieloma względami pokazują swoje mocne strony. Oczywiście ciężko jest ocenić obiektywnie, które podejście jest lepsze, gdyż wszystko zależy tak na prawdę od tego, czego oczekujemy od naszego urządzenia. Osobiście po tych dwóch tygodniach z P30 Pro i niemal osiemnastu miesiącach z iPhone'm X uważam, że obie firmy postawiły dość wysoko poprzeczkę ale jednocześnie pod niektórymi aspektami mogłyby się jeszcze wiele od siebie nauczyć... albo od siebie skopiować jak mawiają fanatycy obu obozów:)