W czyje ręce oddajemy nasze notatki? 1#
02.02.2015 | aktual.: 02.02.2015 22:11
[img=6ad25ee67ab6c07033d084dd60424a62]
Do napisania tego wpisu (już dawno nic nie pisałem na blogu DP) zainspirował mnie ten news: http://www.dobreprogramy.pl/Evernote-w-wersji-Premium-teraz-za-darmo-dla-klientow-TMobile,News,60348.html , w komentarzach którego wciągnąłem się w ciekawą dyskusję na temat możliwości jednego i drugiego programu. Aczkolwiek nie uważam, żebym rozmawiał z trollem OneNote, czy Evernote. Mam też nadzieję, że ani Corsseir, ani nikt inny, który czytał komentarze nie pomyślał o mnie w kategorii trolla, bo nie uważam się za takiego, a tym wpisem chciałbym także po części to udowodnić.
Czego używa(łem)m?
Bez owijania w bawełnę - obecnie jest to zarówno OneNote, jak i Evernote. Ich przeznaczenie jest jednak zgoła inne. Nazywam to po swojemu - "prywatnie i nieprywatnie, komercyjnie i niekomercyjnie" oczywiście są to błędne określenia, bo po pierwsze nie pracuję w żadnej firmie, więc oba programy wykorzystuję tylko prywatnie, odnosi się to bardziej, że OneNote przeznaczam do uczenia się, a Evernote wykorzystuje do tworzenia szybkich notatek oraz screenshotów dzięki temu narzędziu
Jest ono dla mnie niezwykle przydatne ze względu na dokładnie trzy funkcje zastępujące mi nieco program do tworzenia zdjęć ekranu oraz dyktafon. Sam Evernote otwieram raczej rzadko, nie zapisuję także tam nic, tylko po prostu przeciągam wszystko, co się tam znajdzie do OneNote. Kolejnym programem, a właściwie rozszerzeniem przeglądarki, które używam jest Evernote Web Clipper oraz Evernote Clearly. Ten pierwszy jest stworzony, by tworzyć notaki prosto ze stron internetowych, które przeglądam i zawiera kilka podstawowych, aczkolwiek nie zawsze poprawnie działających funkcji.
Rozszerzenie oferuje wiele. Możemy wyciąć cały artykuł, jego uproszczoną wersję, całą stronę, zakładkę, albo po prostu wykonać zrzut ekranu strony. Do naszej dyspozycji zostały oddane opcje opisywania tego co wycinamy, z których jednak nigdy nie korzystałem, nigdy bowiem nie miałem takiej potrzeby. Po wycięciu tego, co chcemy fragment strony zapisuje się do naszego notatnika Evernote online (bez zakładania konta się nie obejdzie). Powoli zacząłem także jednak web clippera zastępować OneNote dla Chrome. Oba te rozwiązania mnie jednak nie satysfakcjonują. Microsoftowy produkt dla Chrome jest ociężały i brakuje mu wielu funkcjonalności, a Evernote, nie jest częścią "ekosystemu MSu", z którym jestem dosyć mocno związany. Postanowiłem poczekać na dobrze zapowiadającego się Spartana, może on wniesie coś do świata przeglądarek i rozszerzeń.
Klient webowy Evernote. Stara wersja, do której przyzwyczaił nas zielony słonik jest jeszcze funkcjonalna. Zawiera większość, jak nie wszystkie opcje, które ma ta na desktopy, nie mówiąc już o urządzeniach mobilnych. Za to nowa... straciła na funkcjonalności, stawiając równocześnie na wyglądzie, czyli to samo, co stało się z Operą po przejściu na chromonium. Potrafię zrozumieć takie decyzje zarówno Opera Software, jak i Evernote Corporation. Te dwie firmy chcą przyciągnąć mniej zaawansowanych klientów, zamiast "power-userów", firmy, czy wielkie korporacje, przynajmniej jak dla mnie. Nie wyobrażam sobie bowiem płacić abonament za program, który ma darmowego (wg. lepszego) odpowiednika i to w dodatku za mniejszą użyteczność
Wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego przerzuciłem się na rozwiązanie Microsoftu. Czemu? Po pierwsze OneNote jest darmowy, nieograniczony żadnymi limitami. Co prawda jest jeden, ale nigdy nie zdarzyło mi się go specjalnie naruszyć - plik przekazywany przez OneNote musi być mniejszy niż 100MB. Nie cała notatka, ona może ważyć ile tylko nam się zamarzy.
Mogę mieszać moimi notatkami tak jak chcę, ustawiać je gdzie chcę. Jest to jeden z największych plusów w OneNote (jak dla mnie). Kolejnym jest mnogość funkcji edycji tekstu. Nie będę się tu o nich rozpisywał, bo nie to jest celem tekstu. Napiszę jedynie, że oddana została świetna opcja zarządzania tabelami, ochrona hasłem danej strony.
To co zdecydowało także o używaniu OneNote był także interfejs użytkownika. Nie było to bardzo istotne, ale jednak. Evernote przy którejś aktualizacji dla Mac OS upodobnił się do cukierkowego stylu Yosemite i według mnie wygląda okropnie. A było już tak dobrze...
Do tematu wyboru Evernote/OneNote, czy nawet innych notatników na pewno jeszcze wrócę na moim blogu, bo uważam, że jeszcze nie wszystko na ten temat powiedziałem, planuję napisać jeszcze dwa wpisy poświęcone tym notatnikom, gdzie wszystko opiszę dokładniej. Do zobaczenia!