Retromaniak: Marcin i polskie komputery ratowane od zapomnienia
Głęboka noc, z wypiekami na twarzy pochłaniam kolejne odcinki Stranger Things 2 (jeszcze tylko jeden i już naprawdę idę spać ;). Nagle słyszę dźwięk wiadomości z Messengera. Kto może pisać o takiej porze?
To na pewno Marcin.
- Wiem że jest 2 w nocy, ale ja nie śpię, ponieważ trzymam kredens z komputerami ;) Szukam tego kompa, a pokazywany jest na znajomej mi stronie :) Ma go chyba kolega scripter1. Możesz go jakoś namierzyć? Ja powoli rozbijam świnkę skarbonkę.
Marcin to kolekcjoner starych komputerów. Takich osób jest na pozór od groma, jednak Marcin to unikat, chyba bardziej unikatowy niż sprzęty, które zbiera i ratuje od zapomnienia. Marcin kolekcjonuje bowiem wyłącznie polskie, zwykle bardzo mało znane komputery. Takie jak Elkor Karat o którym nie miałem nawet pojęcia, że istniał, choć interesuję się rodzimymi komputerami od blisko 30 lat...
Karata co prawda nie udało mu się do tej pory odnaleźć (scripter1 sprzedał komputer, a z nabywcą nie ma kontaktu), ale wiele innych unikatowych polskich komputerów - jak najbardziej tak. W kolekcji Marcina znajdują się zarówno stosunkowo znane rodzime modele takie jak ELWRO 800 Junior, czy Meritum I/II, jak i obecnie prawdziwe białe kruki takie jak np. ELWRO 523, ELWRO 804 Junior, ELWRO 801AT, Meritum III, Bosman 8, miSTER Z80, ComPAN 8, MERA KFAP MK‑45, Mazovia 1016... Plus tona dokumentacji i oprogramowania. A wszystko to udało mu się zgromadzić w niespełna 2 lata... Szok.
Marcina poznałem rok wcześniej, pod koniec 2016 r. Wówczas jeszcze koncentrował się na sprzęcie wyprodukowanym w nieistniejących już zakładach ELWRO z Wrocławia. To firma, która zajmuje szczególne miejsce w moim sercu - bądź co bądź moim pierwszym komputerem był ELWRO 800 Junior. Nabyty w 1989 roku z pomocą - traf chciał - jednego z wybitnych konstruktorów ELWRO, mgr inż. Konstantego Szczęsnego, którego osobę cenię i podziwiam po dziś dzień. Na hasło ELWRO reaguję więc z olbrzymim sentymentem.
Szybko znaleźliśmy wspólny język, a Marcin z miejsca ujął mnie nie tylko nieprawdopodobną wręcz energią, ale i przebogatym zasobem wiedzy oraz imponującymi dokonaniami. Już wtedy, choć zajmował się tym od niedawna, zdołał m.in. dokonać robiącej wrażenie, kompletnej rewitalizacji klasycznej stacji dysków 5,25" ELWRO F‑600 do "Juniora".
Wszystko to przekonało mnie do tego stopnia, że zdecydowałem aby perła mojej kolekcji - unikatowy, prototypowy komputer ELWRO 804 Junior (wyprodukowano niespełna 140 sztuk) z najniższym znanym numerem seryjnym 00007, trafił właśnie w jego ręce. To była decyzja, której nie żałuję po dziś dzień (no może troszkę ;) - komputer był bowiem niesprawny, a dzięki Marcinowi (który poprosił o pomoc p. Konstantego) ożył i odzyskał etykietę z nazwą modelu. To właśnie zdjęcie tego egzemplarza zdobi okładkę książkę o historii ELWRO, o której pisałem jakiś czas temu. Dzięki temu żyje i daje świadectwo możliwości i historii zakładów, które są tak dla mnie ważne, a które nie dostały szansy w nowej, wolnorynkowej rzeczywistości...
Takich perełek udało się Marcinowi zebrać o wiele więcej. Wyszukuje je w serwisach Allegro i OLX, wypytuje znajomych, znajomych-znajomych, znajomych-znajomych-znajomych i muszę przyznać, że jest w tym po prostu mistrzem. Udaje mu się wychwycić interesujące ogłoszenia oraz dotrzeć do byłych pracowników polskich zakładów elektronicznych, którzy często przechowują dokumentację, podzespoły, a nierzadko nawet prototypy starego sprzętu. Uratowane przed wyrzuceniem na śmietnik lub złomowaniem. Bo na przełomie lat 80‑/90-tych nikt nie widział sensu w zachowywaniu historii polskiej informatyki...
Z podnieceniem śledzę kolejne dokonania Marcina, jego kolejne zdobycze, często wręcz nieprawdopodobne, bo zdobywane w tak oczywistych miejscach:
- Ale pięknie zacząłem dzień. Udało mi się trafić obudowę do Meritum 3 na OLX :) - Brawo!
Radość i podziw miesza się wówczas z zazdrością. Z jednej strony dobrze bowiem wiem, że wymaga to nieprawdopodobnych wręcz wyrzeczeń, śledzenia 24h/7 tego co dzieje się w tego typu serwisach, z drugiej trudno uwierzyć, że takiego bez mała "Świętego Gralla" da się ustrzelić na "plebejskim" OLX. Trzeba być mega farciarzem.
Na pierwszy rzut oka Marcin jest naprawdę wielkim farciarzem, ale to wynik jego nieprawdopodobnego zaangażowania. Jego historie o tym jak trafił na coś przypadkiem, albo "męcząc" tego czy innego sprzedawcę złomu, na pierwszy rzut oka przyprawiają o palpitację serca, ale gdy przeanalizować je głębiej to efekt codziennej, ciężkiej pracy. Dziesiątek rozmów, telefonów, godzin spędzonych na przeczesywaniu Internetu, wypytywanie, docieranie do kolejnych osób, po nitce do kłębka. To ciężka praca. Praca na którą jest coraz mniej czasu, bo ludzie, którzy tworzyli polską informatykę odchodzą, zabierając swoją wiedzę bezpowrotnie. Starczy powiedzieć, że 21 marca tego roku zmarł Stefan Rylski, inicjator i wieloletni dyrektor Zakładów ELWRO...
W miarę jak upływa czas bezpowrotnie giną także rzadkie podzespoły, prototypy, a nawet całe komputery. Pochowane gdzieś na strychach lub piwnicach, stare i brudne, zwykle w fatalnym stanie, lądują w końcu na śmietniku. Dla osób postronnych są bezwartościowym złomem, nie wartym nawet chwili uwagi. Do czasu gdy wpadnie na nie Marcin. Nie jestem w stanie wyliczyć ile takich rodzynków wynalazł. Komputer ITM PC 80, miSTER Z80, obudowa ANC‑4512 do komputera Bosman, klawisze z prototypu Juniora, unikatowe zdjęcia z produkcji w zakładach Mera Elzab, schemat logiczny grafoskopu pracującego z Odrą 1204, czy...
- Prototyp Meritum 3. Odpaliłem go, chodził pod MerDosem :) Rarytas rarytasów - Masakra :) - Zadzwoniłem do gościa przedstawiłem się, a on tak: a to Pan... - Hahaha
Marcin jest już bowiem w pewnych kręgach dobrze znany. Przede wszystkim w kręgach kolekcjonerów starego sprzętu, którzy w wielu wypadkach nie darzą go jednak chyba wielką sympatią. Kolekcjonowanie starych komputerów nieodłącznie związane jest bowiem z wzajemną rywalizacją, a Marcin tę rywalizację wygrywa swoją przebojowością i ciężką pracą. Do tego dochodzi efekt "kuli śniegowej" - im więcej sprzętu udaje mu się zebrać, tym więcej osób się o nim dowiaduje i czasami ludzie sami się z nim kontaktują z propozycją oddania starego sprzętu. Tak jak w tym przypadku:
- Byłem w kopalni cudów - U Ojca Tadeusza? ;) - Wózkami wywożę :)
Wiem z Facebooka, że tego dnia pojechał do Torunia. Czułem, że szykuje się duże znalezisko, ciekawość mnie zżera co znów takiego wyszperał. Tym razem lista jest naprawdę imponująca: system RTDS-8 z monitorem MERA 7952, klawiatury, oprogramowanie, dokumentacja, części, a także... USM‑8080K - uniwersalny system mikroprocesorowy oparty o procesor Intel 8080, który sterować mógł praktycznie wszystkim, co było dostępne w tamtych czasach. Całość ledwo mieści się do samochodu, trzeba kilka razy załadować wózek.
Samochód Marcina to zresztą kolejna ciekawostka. Stary, wyeksploatowany Fiat Siena oddaje najlepiej jego podejście do życia. Mógłby kupić lepszy, ale po co - woli wydać na kolejne komputery wynalezione na Allegro czy OLX.
Marcin poświęca się swej pasji bez reszty. Przekonałem się o tym gdy odwiedziłem jego lokum pod Warszawą. Niewielkie mieszkanie w zwykłym bloku z wielkiej płyty, ale niezwykle pedantycznie wykończone (czy może raczej wykańczane - bo prace trwają, ale na ich zakończenie nie ma czasu). Jednak nie to mnie zaskoczyło, ale fakt, że jest po brzegi wypełnione starymi polskimi komputerami...
Sprzęt jest wszędzie: na stołach, na podłodze, w szafach, w sofie, w pojemniku na pościel... Nawet w kuchni, w szafce na lodówkę pochowane są jakieś graty. Lodówki brak, jest tylko kuchenka mikrofalowa. Nad kuchennym blatem, tam gdzie większość z nas trzyma przyprawy, albo kubki, Marcin przechowuje dyskietki z oprogramowaniem, kondensatory, bezpieczniki, lutownice, mierniki, preparaty chemiczne, a nawet wykonane na zamówienie śrubki z łebkami na płaski śrubokręt - dokładnie takie, jakich używano w zakładach ELWRO. Retropatologia :)
Siła Marcina bierze się jednak z tego, że nie tylko kolekcjonuje sprzęt, ale także potrafi go naprawić i odrestaurować, a to wbrew pozorom nie takie proste. Nie raz słyszałem anegdoty o kolekcjonerach, którzy zniszczyli sprzęt przesadzając z jego czyszczeniem, czy też wybielając napisy nałożone tampodrukiem. Marcin sprawdza, lutuje, czyści, klei, naprawia. Jest cierpliwy i pedantyczny, a efekty jego pracy są imponujące. Weźmy dla przykładu poniższego, zdezelowanego "Juniora":
Niektóre egzemplarze celowo pozostawia jednak w stanie godnym pożałowania, choćby na potrzeby zrobienia zdjęć. Tak jak w przypadku prototypu Meritum III, czy poniższego MK45. Prawda, że uroczy? ;)
Temu co aktualnie robi poświęca się bez reszty. Kiedyś wpadły mu do kanalizacji 3 klawisze z klawiatury, którą właśnie czyścił. Rzecz działa się w domu jednorodzinnym nie podłączonym do publicznej kanalizacji tylko z tzw. szambem. Co zrobił Marcin? Wypompował całą zawartość zbiornika żeby odnaleźć te klawisze. Większości osób nie mieści się to w głowie, ale to właśnie cały Marcin. Poruszy góry dla osiągnięcia celu.
Wszystko to brzmi tak pięknie i słodko, żeby Was nie zemdliło spieszę donieść, że w tym wszystkim co robi Marcin są jednak pewne słabości. Przede wszystkim jest sam jeden i choć poświęca się swojej pasji bez reszty to zwyczajnie na wszystko nie starcza mu czasu. Stara się upubliczniać efekty swojej pracy, uruchomił stronę polskiekomputery.pl, na której znaleźć można kilka artykułów, ma także profil na Facebooku na którym publikuje różne ciekawostki i informacje o znaleziskach, przekazał parę swoich eksponatów do Muzeum Historii Komputerów i Informatyki w Katowicach, od czasu do czasu przekazuje skany Polskiemu Towarzystwu Informatycznemu, ale to wszystko nadal za mało. Z drugiej jednak strony inni kolekcjonerzy trzymają sprzęt pochowany po szafach i w ogóle się nim nie dzielą, więc trudno mieć do Marcina pretensje...
Na szczęście Marcin ma kilka pomysłów na to jak dzielić się swoimi znaleziskami. Przede wszystkim chce dać możliwość... obejrzenia tych komputerów przez Internet. Aktualnie buduje specjalne szafy z prowadnicami na których będą poruszały się kamery transmitujące obraz. W kolejnym etapie będzie można te komputery zdalnie uruchomić.
Kolejny pomysł (podsunięty zresztą przeze mnie) to wydanie albumu ze zdjęciami i informacjami o polskich komputerach w stylu Breakin' The Borders. W międzyczasie zaś tworzenie repozytorium oprogramowania, skanowanie dokumentacji i katalogowanie kolekcji.
Szczęśliwie dla pomysłów i planów, lista komputerów, których szuka Marcin, powoli zbliża się ku końcowi - po prostu większość tego co w Polsce zostało wyprodukowane już udało mu się zebrać. Jeżeli chcielibyście pomóc Marcinowi w poszukiwaniach to próbuje on jeszcze odnaleźć:
- Mikrokomputer Elkor Karat
- Mikrokomputer AMEPROD AC 805
- Mikrokomputer Mister Z80 OM-2
- Mikrokomputer IMZ-80
- Mikrokomputer Elwro 600, 700 Solum, 800 (nie Junior)
- Mikrokomputer Jantar 0801
- Mikrokomputer Meritum 3 w fabrycznej obudowie
- a także inne, wyszczególnione na stronie polskiekomputery.pl
Trzymam kciuki za to aby lista szybko się kurczyła, aby te komputery odnalazły się gdzieś i słuch o nich nie zaginął na zawsze. Jeżeli macie informacje o którymś z poszukiwanych komputerów możecie się skontaktować z Marcinem pod numerem tel. 513 412 400 lub adresem polskiekomputery@gmail.com.
I jedna uwaga (prawie) na koniec. Jeżeli mielibyście opory przed przekazywaniem sprzętu prywatnemu kolekcjonerowi to zawsze możecie też podarować go Muzeum Historii Komputerów i Informatyki z Katowic, które jest placówką publiczną i również posiada imponującą kolekcję (w tym m.in. komputer Odra). Wpis na temat tego muzeum planuję zresztą niebawem. W ostateczności warto taki sprzęt wystawić nawet Allegro czy OLX - byleby nie gnił gdzieś po strychach, czy piwnicach...
Ja tymczasem powoli szykuję się na jutrzejsze święto - jakim będą pierwsze urodziny Apple Muzeum Polska. Ten, bez cienia przesady, imponujący projekt to dzieło kolejnego wielkiego pasjonata - Jacka Łupiny. Jeżeli jesteście miłośnikami starego sprzętu Apple i mielibyście ochotę dołączyć, warto wybrać się jutro pod Warszawę. Relacja z tego wydarzenia na dniach.