Nowe BMW serii 5: to nie samochód, to smartauto, komputer na kółkach
Byłem przekonany, że nowe auta wraz z kolejnymi modelami, które wpadną w moje dłonie, będą mnie coraz mniej zaskakiwać, że będą robić się coraz nudniejsze i po prostu zwykłe. Byłem w błędzie, bowiem dłuższy weekend z nową serią 5, a dokładniej cudownie dynamicznym modelem 540i xDrive dał mi do zrozumienia, że jest jeszcze miejsce na samochody doskonalsze niż te nowe perfekcyjne auta.
Nowe BMW serii 5 prowadzi się fenomenalnie, to co potrafi to dzieło niemieckich inżynierów w zakrętach, to jak przyspiesza i jak dzięki napędowi xDrive trzyma się drogi – za to wszystko BMW należy się złoty medal. Jednakże nie radości z jazdy bliżej się przyjrzymy, ale technologii, której w skomputeryzowanym G30 nie brakuje.
Producenci elektroniki przy wszystkich nowych urządzeniach, które potrafią więcej od swoich poprzedników, chętnie wciskają przedrostek „smart”. Ma on świadczyć, że dostajemy sprzęt nowoczesny i przede wszystkim inteligentny. Owszem można się spierać co do tej inteligencji, ale trzeba przyznać, że takie urządzenia mają ciekawy wachlarz dodatkowych opcji. Wachlarza ciekawych funkcji nie brakuje także w skomputeryzowanych samochodach, a więc dlaczego by nie zacząć nazywać ich smartautami? Jeśli jakiś samochód miałoby posłużyć za założyciela segmentu smartaut, to świetnym kandydatem jest BMW G30, czyli nowa seria 5, która na początku tego roku pojawiła się w polskich salonach.
Nie, BMW G30 nie jest skokiem technologicznym względem innych aut z tego segmentu, oferuje zbliżone funkcje, ale co najważniejsze, większość nowych technologii naprawdę działa. Dodam, że z jedną z funkcji problem miała nawet prestiżowa nowa seria 7, nie zawsze radziły sobie także inne auta konkurencji, a Piątka jako potencjalna założycielka segmenty smartaut, zawsze dawała radę. Nie zastąpiła mnie za kierownicą, ale znacząco ułatwiła jeżdżenie, odciążając mnie w wielu sytuacjach.
Uwielbiam jeździć sportowymi autami, świetnie radzącymi sobie w zakrętach, autami, które po prostu jeżdżą, dając radość z jazdy. W związku z tym, zanim przejdziemy do opisu technologii i zanim ktoś zacznie płakać, że elektronika odbiera przyjemność, to powiem mu, że rozgłasza herezje. Tak i mówię to jako osoba ceniąca przede wszystkim właściwości jezdne, a nie masę gadżetów.
Elektronika to najlepsze co ostatnio dostajemy w autach, elektronika nie tylko zwiększa komfort, ale także może uchronić nas od wypadku, a nawet uratować nam życie. Dodatkowo, masa kabli, kamer i czujników, wcale nie odcina nas samochodu, a jeśli ktoś nie wierzy, polecam iść do salonu BMW, wziąć serię 5 i pojeździć po zakrętach.
Zacznijmy od rozrywki i systemu multimedialnego, który w BMW nazywany jest iDrive i jest najlepszym system z jakim miałem do czynienia. Jego głównym elementem jest fizyczne pokrętko, które nie tylko się kręci, ale również wciska, przechyla na boki, a nawet jest czułe na dotyk – możemy pisać, rysując na nim znaki. To ono jest głównym atutem iDrive’a, bowiem w samochodach, gdy musimy skupić uwagę przede wszystkim na drodze, zbytnio absorbujące dotykowe wyświetlacze się nie sprawdzą.
Jedynym niedociągnięciem iDrive jest dotykowy panel, który pozwala na wpisywanie znaków. Działa on poprawnie, ale dla mnie zbyt wolno, a więc korzystanie z niego jest tylko nieznacznie sprawniejsze od wprowadzania znaków bardziej tradycyjną dla BMW metodą – wybieranie liter z listy na ekranie i potwierdzanie wyboru kliknięciem pokrętła. Na pochwałę zasługuje samo oprogramowanie, diabelnie stabilnie i szybkie.
Miałem już kilka nowych BMW i zawsze mam takie same odczucia. Całość jest intuicyjna i co najważniejsze, nigdy nie sprawiła żadnego problemu, zawsze działając poprawnie. Twórcy mobilnych aplikacji Facebooka, powinniście iść na lekcje programowania do programistów BMW!
Dziś iDrive, po połączeniu się z Internetem, potrafi podać aktualną prognozę pogody czy dostarczyć najświeższych wiadomości. Perfekcyjnie współpracuje ze smartfonem, zarówno z tym działającym pod kontrolą Androida, jak i iOS‑a. Co ciekawe, co zauważyłem już w nowej serii 7, BMW zrezygnowało już z minijacka i łączność odbywa się już bezprzewodowo. Wady? Żadnych. Zalety? Koniec kabli, bowiem Bluetooth daje radę, a samo podłączenie jest równie proste i szybkie jak wciśnięcie kabla w złącze minijack. Ponadto po podpięciu przez Bluetooth, zyskujemy dostęp do wiadomości, e‑mali czy połączeń z naszego smartfona. Telefon kładziemy na półce indykcyjnej, ładuje się on, a my nie musi sięgać po niego by odpisać na wiadomość.
Wróćmy jednak do samego sterowania, bo tutaj właśnie BMW udowadnia, że jest godne miana smartauta. Mamy ekran dotykowy, co może być wygodne dla pasażera, nie kierowcy. Ponadto do ważnych funkcji zyskujemy dostęp za pomocą gestów wykonywanych w powietrzu. Przykładowo wykonując odpowiedni gest palcem zmienimy poziom głośności, a przesuwając całą ręką, zmienimy obraz wyświetlany z kamer podczas parkowana.
Dostajemy również dodatkowy gest – poziomy gest victorii. Do niego przypiszemy jedną z kilku dostępnych funkcji, przykładowo zmienimy stację radiową, przejdziemy do następnej piosenki, wyłączymy ekran systemu multimedialnego czy uruchomimy obsługę głosową.
Panel sterowania klimatyzacją i wentylacją/podgrzewaniem foteli to połączenie fizycznych przycisków z dotykowym panelem. Sam dotykowy ekran nie wymaga od kierowcy poświęcania większej uwagi, bowiem przyciski umieszczone są cały czas w tym samym miejscu. Wśród ciekawych opcji klimatyzacji, mamy jonizację powietrze oraz zapachy do wyboru. Zapachy dostępne są w specjalnych fiolkach, które po włożeniu i aktywowaniu, wydzielają przez klimatyzacją delikatny i przyjemny zapach.
Za kierownicą wypełnioną przyciskami służącymi do sterowania systemem multimedialnym i zaawansowanym tempomatem, znajdują się wskaźniki. Nie mamy już fizycznych wskazówek, całość została wyparta przez duży wyświetlacz. Wskaźniki zmieniają się zależnie od włączonego trybu – w komfortowym są spokojne, w trybie sportowym stają się czerwone, a w Eco Pro wskaźnik obrotów zostaje zastąpiony wskaźnikiem zużycia paliwa.
Początkowo byłem negatywnie nastawiony do usuwania fizycznych, często szczegółowo zaprojektowanych zegarów. Jednakże te wirtualne w BMW po prostu się sprawdzają, wyglądają dobrze, możemy je konfigurować i co mi się najbardziej podoba, zmieniają wygląd zależnie od trybu jazdy.
Fotele sterowane elektrycznie nie są żadną nowością, ale w nowym BMW serii 5 fizyczne przyciski foteli stały się czułe na dotyk. Zanim jeszcze naciśniemy jeden z przycisków, na ekranie systemu multimedialnego pojawia się informacja o funkcji danego przycisku. Wystarczy, że zbliżymy palce, a dana część wyświetlanego wirtualnego fotela zostanie podświetlona.
Na przedniej szybie wyświetlany jest HUD. Względem poprzedniej wersji, został on rozbudowany. Pokazuje nie tylko wskazania aktualnej prędkości czy informacje o maksymalnej prędkości na danym odcinku, ale także informacje z nawigacji. Nie mamy do czynienia wyłącznie z prostymi strzałkami. Podczas zbliżania się do skrętu czy do pasa na który będziemy musieli wjechać, pojawia się sporych rozmiarów wirtualna droga, pokazując dokładnie jak mamy jechać. Wyświetlana jest również odległość i pionowy pasek, odliczający czas do wykonania manewru.
BMW nie mogłoby być określane smartautem, gdyby miało zwykły kluczyk. Nowa seria 5 otrzymała ten sam kluczyk, co aktualna Siódemka. Mogliście go bliżej poznać w oddzielnym wpisie. Ponownie kluczyk otrzymał dotykowy wyświetlacz, dzięki niemu sprawdzimy czy wszystkie drzwi zostały zamknięte, zobaczymy zasięg, ustawimy kiedy ma włączyć się klimatyzacja, a nawet wyjedziemy samochodem z garażu czy miejsca parkingowego.
Po wybraniu opcji parkowania w kluczyku, połączeniu się z samochodem, wciśnięcia i ciągłym trzymaniy fizycznego przycisku „P”, możemy nakazać BMW jazdę do przodu lub tyłu. Pozwala to zaparkować w ciasnym garażu lub wyjechać, gdy ktoś stanął za blisko, uniemożliwiając otworzenie drzwi.
Należy pamiętać, że musimy być w odległości do 1,5 metra od auta. Nad bezpieczeństwem czuwają czujniki – auto wyhamuje jeśli pojawi się przeszkoda. Ponadto nawet jeśli nie staniemy prosto, tak by samochód miał idealny wjazd, to komputer zajmie się równym ustawieniem BMW między dwoma innymi samochodami na parkingu czy między ścianami w garażu.
W parkowaniu pomogą nam kamery i czujniki, w które BMW zostało dobrze dozbrojone. Jedna kamerka z przodu, druga z tyłu i jeszcze dwie po bokach, umieszczone w lusterkach. Do tego zestawu dochodzi jeszcze szereg czujników, dokładnie badających przestrzeń wokół auta. Taki zestaw pozwala na wyświetlenie obrazu w 360 stopniach na głównym ekranie.
Widzimy co dzieje się wokół auta, a ponadto czujniki informują o odległości od każdej przeszkody, zarówno tej z boku prawych drzwi pasażera, jak i tej znajdującej się przy lewym wydechu.
Na rejestrowany obraz jest nakładany wirtualny model auta. Do wyboru mamy kilkanaście widoków, w tym także te wyglądające tak jakby ktoś stał przed samochodem i wysyłał nam obraz z kamery trzymanej w dłoni. Całość wygląda jak z Need for Speeda lub innej gry wyścigowej. Jest to nie tylko efektowne, ale również bardzo wygodne, zwłaszcza podczas cofania tyłem z ciasnych miejsc parkingowych.
Pozwolę sobie na chwilowe skręcenie w stricte motoryzacyjne rozwiązanie, które w G30 znacząco ułatwia jazdę po ciasnych parkingach. Otrzymujemy bowiem skrętną tylną oś, która sprawia, ten ponad 4,9‑metrowy potwór ma promień skrętu jak nowe Audi A4 czy seria 3, brawo BMW.
Podczas parkowania możemy skorzystać z półautonomicznego parkowania. Co najważniejsze, działa ono naprawdę dobrze. Dodam, że wiele nowych aut z tym pewne problemy, stając zbyt blisko innych samochodó. Zauważyłem to nawet w serii 7, tej droższej i bardziej luksusowej od Piątki.
Po naciśnięciu przycisku parkowania, auto zaczyna samo szukać wolnego miejsca parkingowego. Po znalezieniu wyświetla się informacja, a nam pozostaje włączenie odpowiedniego kierunkowskazu, trzymanie przycisku parkowania i dla bezpieczeństwa, możemy wspomagać się hamulcem.
Podczas testów BMW miało tylko czasami kłopot z wykryciem miejsca do zaparkowania, ale tylko kilkukrotnie. Jeśli już jednak znalazło wolną przestrzeń, to zawsze, podkreślam zawsze, zaparkowało poprawnie. Komputer co prawda wykonuje więcej manewrów niż wprawny kierowca, ale trzeba przyznać, że parkuje poprawnie, zachowując odpowiednią odległość od przeszkód i innych pojazdów. Seria 5 nie potrafi jeszcze jeździć sama. Patrząc na przeszkody stojące przed wprowadzeniem w pełni autonomicznych aut, śmiem twierdzić, że nie szybko zobaczymy pojazdy prowadzone wyłącznie przez komputer. Nie chodzi tutaj o samą technologię, ale o infrastrukturę dróg i wymóg radzenia sobie w tysiącach nietypowych sytuacji. Wróćmy jednak do opisywanego BMW. Na pokładzie dostajemy zaawansowany tempomat, wykrywanie pasów, innych uczestników ruchu oraz rozpoznawanie znaków drogowych.
Seria 5 została wyposażona w radar oraz kamerę, która znajduje się górnej części przedniej szyby. Tempomat nie tylko utrzymuje wyznaczoną prędkość, ale także odległość od poprzedzającego innego samochodu. Do wyboru mamy kilka trybów odległości, która dodatkowo dostosowywana jest do aktualnej prędkości, tak by zapewnić bezpieczną drogę hamowania. Auto potrafi samo wyhamować i przyspieszyć. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to komputer poradzi sobie również z zatrzymaniem. Potem by ruszyć, musimy musnąć pedał gazu.
W namiastce autonomicznej jazdy pomaga również trzymanie się pasów. Samochód sam potrafi jechać środkiem wyznaczonego pasu, a próba przekroczenia pasa, nawet po gwałtownym szarpnięciu kierownicą, jest sprawnie niwelowana i BMW szybko wraca na swój pas. Pasy muszą być jednak dobrze namalowane, przy słabo widocznych, Piątka zaczynała mieć problemy. Nie radzi sobie również z ostrzejszymi łukami, a więc musimy ciągle czuwać i trzymać kierownicę.
Owszem można puścić kierownicę podczas jazdy po prostej drodze z pasami, ale po kilkunastu sekundach, auto upomni się o jej złapanie. Początkowo zostanie wyświetlony komunikat, potem otrzymamy sygnał dźwiękowy, a przy braku jakiejkolwiek reakcji, komputer może zdecydować nawet o zatrzymaniu samochodu.Funkcja odpowiedzialna za utrzymanie pasów ruchu wyrabia dobry nawyk. Chodzi o włączanie kierunków podczas wyprzedzenia innych aut. Owszem bez ich włączenia i przy użyciu trochę siły, zmienimy pas. Kierownica lekko będzie wibrować, komputer będzie chciał wrócić na pas, ale jak zdecydowanie ruszymy kierownicą, to nas puści. Wygodniej i przede wszystkim, zgodnie z prawem, jest jednak włączyć kierunkowskaz, a wówczas komputer nie będzie protestował i pozwoli na zmianę pasa.
W tych funkcjach pełniących namiastkę autonomiczności, nie widzę tylko większego komfortu podróżowania (zwłaszcza po autostradach). Jak wspomniałem na początku – największą zaletą elektroniki w nowoczesnych samochodach jest większy poziom bezpieczeństwa. Jakby doszło do niebezpiecznej sytuacji, gdy kierowca by nie zareagował, to zawsze pozostaje jeszcze komputer, który postara się zahamować i nie doprowadzić do wypadku lub zmniejszyć jego skutki.
Z kolei funkcja trzymania się pasów, powinna uchronić podczas zasłabnięcia czy zawału. Jeśli kierowca nie będzie reagował, BMW powinno samo się zatrzymać, a nie wjechać w inny pojazd czy zjechać z pasu, jadąc na czołówkę lub do rowu. Mam nadzieję, że to właśnie w takiej wyjątkowej sytuacji, komputer zadziała poprawnie, ratując czyjeś życie.
Podsumowując, czy nowe BMW serii 5 jest godne miana smartauta? Owszem, jak najbardziej mogłoby być tak nazywane. Posiada wachlarz opcji, które wyróżniają na tle starszych aut. G30 jest komputerem na kółkach, mogącym być założycielem rodziny smartaut. Jednakże, liczę, że firmy motoryzacyjne nie podchwycą pomysłu stosowania przedrostka „smart”.
Wszystko ostatnio staje się sprytne z nazwy, niech samochody pozostaną po prostu samochodami, choćby i były równie mocno skomputeryzowane jak nowa Piątka. Zresztą, słowo smartauto brzmi kiepsko.