Apple zapewnia, że desktopowy Mac ma strategiczne znaczenie… może i tak, o ile będzie to Hackintosh

Apple właśnie oświadczyło, że nie jest zainteresowanedesktopowymi komputerami. Oczywiście w komunikacie Tima Cooka,rozesłanym wczoraj do pracowników Apple przeczytać możemy cośzupełnie innego, ale powiedzmy sobie szczerze: jeśli sam szef musiogłaszać wszem i wobec, że coś jest dla firmy kwestiąstrategiczną, to raczej nie jest to kwestia strategiczna. Okrągłei miłe słowa nie zastąpią postępu technicznego – a w tejkwestii Apple całkowicie zawiodło profesjonalistów, potrzebującychwydajnych maszyn.

Apple zapewnia, że desktopowy Mac ma strategiczne znaczenie… może i tak, o ile będzie to Hackintosh

20.12.2016 15:37

Cytowana przez TechCruncha wypowiedź Tima Cooka brzmi jednak nietyle mile i okrągło, co raczej drętwo. Widać, że Stevem Jobsem to on nie jest, czarowanie nie bardzo mu wychodzi. Zobaczcie zresztą sami:

Mieliśmy dużą premierą MacBooka Pro w październiku i wielkieodświeżenie MacBoka na wiosnę. Czy makowe desktopy są dla nasstrategiczne?

Desktop jest dla nas kwestią strategiczną. Jest on wyjątkowy wporównaniu do notebooka, gdyż możesz w desktopie umieścićznacznie większą wydajność – większe ekrany, więcej pamięci,bardziej zróżnicowane I/O, największą szybkość. Jest więcwiele różnych powodów, dla których desktopy są naprawdę ważne,a w niektórych wypadkach wręcz kluczowe.

iMac obecnej generacji to najlepszy desktop, jaki kiedykolwiekzrobiliśmy, a jego przepiękny wyświetlacz Retina 5K jestnajlepszym desktopowym wyświetlaczem na świecie.

Niektórzy ludzie z mediów postawili pytanie, czy jesteśmyzainteresowani desktopami (…) jeśli są co do tego jakiekolwiekwątpliwości w naszych zespołach, to niech będzie jasne: w planachmamy świetne desktopy, nikt nie powinien się o to martwić.

Dalej było coś o unikalnej magii Apple’a, wyłaniającej sięz połączenia sprzętu, oprogramowania i usług, niezwykłymzaangażowaniu i pasji pracowników firmy i nastawieniu nie na zysk,lecz na robienie ciekawych rzeczy. Ot, taka pogawędka kupokrzepieniu serc.

Bez konkurencji, bo przecież konkuruje sięobudową

Faktycznie wygląda to jednak inaczej. Ostatni model popularnegodesktopowego komputerka Mac mini zadebiutował jesienią 2014 roku.Najmocniejszy z modeli wykorzystywał dwurdzeniowy procesor Corei5-4308U (za dopłatą można było dostać dwurdzeniowy Corei7-4578). Jedyna dostępna grafika to więc Iris 5100. Na płytęgłówną wlutowano 8 GB RAM (przy zamówieniu można było zażądać16 GB RAM). Do tego pamięć masowa w rozmaitych konfiguracjach,standardowo dysk hybrydowy Fusion Drive o pojemności 1 TB i dwazłącza Thunderbolt.

Obraz

Tego małego giganta, jakgo określa Apple, chcą nam sprzedać w najmocniejszej standardowejwersji za jedyne 4699 zł. Wersja z i7 i 16 GB RAM to już niemal 7tys. złotych – to wszystko za mały desktopowy komputerek, któryza słaby jest do gier, za słaby do montażu wideo, za małoprzenośny do ulepszenia życia DJ-a…

Najlepszym desktopem jest wg TimaCooka iMac obecnej generacji. Cóż to takiego? Zadebiutował on teżjesienią 2015 roku. W zgrabnej obudowie typu All-in-One z faktycznieświetnym wyświetlaczem 5K (IPS, gamut P3, podświetlenie LED)ukryto całkiem niezłe komponenty: w najmocniejszej konfiguracjiczterordzeniowy procesor i5-6600, 8 GB RAM (ale tylko DDR3), grafikęRadeon R9 M395 i hybrydowy dysk Fusion Drive 2 TB. Żądni większychmożliwości mogą zamówić wersję z i7-6700K, do 32 GB RAM igrafikę Radeon z większą ilością wideo-RAM.

Obraz

Ten *najlepszy desktopz kolosalnym wyświetlaczem *(27cali to dla Apple rozmiar kolosalny) kupicie za jedyne 10999 zł.Najbardziej rozbudowana wersja z i7 to już wydatek rzędu ponad 16tys. złotych. To już jednak komputer w założeniu Apple’a dlaprofesjonalistów, którzy będą chcieli korzystać na nim zflagowych aplikacji, takich jak Final Cut Pro X czy Logic Pro X. Wdodatku dzięki całkiem niezłej grafice będzie można na takimiMaku pograć w te wszystkie gry, które działają na macOS-ie (agdy już je przejdziemy, zainstalować Windows 10 i grać wewszystkie możliwe gry).

Ale zaraz, jeśli 27-calowy iMacjest najlepszym desktopem, to czym w takim razie jest Mac Pro, októrym Apple niemal całkowicie zapomniało? Czyżby ta unikatowa wformie i rewolucyjna w momencie swego debiutu maszyna była najlepsząstacją roboczą? Od premierytej maszyny minęły już trzy lata. Komponenty były niezłe: IntelXeon E5 (Ivy Bridge-E), w wersjach od 4 do 12 rdzeni, od 12 do 64 GBRAM, dwie karty AMD FirePro D300 lub D500, do tego superszybki napędSSD, Thunderbolt 2 i inne atrakcje. Trzy lata temu – naprawdęniezła maszyna.

Obraz

Tyle że dzisiaj jużniekoniecznie, tym bardziej, że tę Moc tworzenia przedTobą firma z Cupertino chce Cisprzedać (w wersji z sześciordzeniowym Xeonem i 16 GB RAM) zajedyne 18999 zł, a najbardziej rozbudowaną wersję zdwunastordzeniowym Xeonem i 64 GB RAM za jedyne 42999 zł.

I to nie o to chodzi, że todrogo. Samochód średniej klasy jest droższy, a pewnie gorzej nasiebie zarobi niż taki Mac Pro. Problem jest w tym, że na tledzisiaj oferowanych maszyn klasy workstation,oferta Apple wygląda dość biednie. Komputery o dwukrotnie większejwydajności, od Fujitsu czy Della, kupimy mniej więcej w dwukrotnieniższej cenie. A jak będziemy bardzo wobec Apple złośliwi, tojeszcze zainstalujemy na nim macOS-a.

Najważniejszy komputer Apple’a to iPhone

W porównaniu do wysocekonkurencyjnych laptopów Apple’a, które wygrywają nie tylkojakością, ale niekiedy i ceną z produktami konkurencji, sytuacjana desktopie pozostaje absurdalna. I nie powinno to nikogo dziwić.Mac nie jest już strategicznym urządzeniem dla Apple’a. Jesttylko jedno strategiczne urządzenie – i nie jest ono żadnym zMaków. To oczywiście iPhone, ten magiczny smartfon, który pozwoliłApple stać się najdroższą firmą na świecie. Wszystko inne jestjedynie dopełnieniem tego biznesu.

Obraz

Aby rozwijać iPhone’a, desktopwcale nie jest konieczny. Jaką moc obliczeniową trzeba mieć, bypisać aplikacje na iOS-a? Nawet MacBooka Pro nie trzeba, douruchomienia Xcode i kilku dodatkowych narzędzi wystarczy MacBookAir z 8 GB RAM. Muzykom i montażystom wideo powinny zaś wystarczyćdostępne dziś MacBooki Pro, szczególnie że mają teraz ten fajnydotykowy pasek, pozwalający na wygodną pracę z liniowymi mediami.

Po co byłoby więc fiksować sięna jakiejś desktopowej strategii? Rynek desktopów się kurczy, werze ultramobilnych hybryd Zwykły Użytkownik desktopa mieć niechce, a graczy Maki do siebie nigdy nie przekonają, nikt się chybaco do tego nie łudzi. Opowiadanie o strategiczności desktopów jestmydleniem oczu, bo co tu można powiedzieć innego, by źle niewypaść przed analitykami z Wall Street?

Czy Apple mogłoby w jakiśsposób uczynić desktopowe Maki naprawdę strategicznym produktem?By do tego mogło dojść, konieczna byłaby reorganizacja firmy,wyłonienie w niej pionów odpowiedzialnych za poszczególnestruktury. Obecnie firma z Cupertino ma organizację czystofunkcjonalną, w której poszczególni menedżerowie najwyższejrangi (dyrektor wzornictwa, dyrektor inżynierii oprogramowania,dyrektor inżynierii sprzętowej) podlegają bezpośrednio TimowiCookowi. To zaś oznacza, że wszystko co Apple robi będzie musiałobyć podporządkowane najbardziej dochodowemu interesowi, tj.iPhone’owi.

Jeśli Apple nie jest zdolne dowewnętrznej transformacji, wyłonienia działów, które niezależniebędą odpowiadać za poszczególne, kluczowe produkty, to nie mamowy o tym, by desktopowy Mac kiedykolwiek stał się strategiczny.Być może najmądrzejszym posunięciem byłoby rozluźnieniepodejścia do licencjonowania macOS-a, oddanie praw do produkcjidesktopowych komputerów z tym systemem kilku zaufanym partnerom –ale musiałby się mocno zmienić zarząd firmy, by Apple zdecydowałosię wyjść z taką inicjatywą. W końcu przed oczami Tima Cooka sątylko Jabłka, on nic innego już nie widzi.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (88)