Batman: Arkham Asylum
Po miesiącach oczekiwania, szumnych zapowiedzi i umiejętnego podsycania atmosfery ze strony Eidos ukazał się - Batman: Arkham Asylum na PC. Czekałem na ten tytuł z niecierpliwością, zresztą jak i rzesza innych miłośników elektronicznej rozrywki, Batman jest wszak jedną z popularniejszych postaci ze świata komiksu (łezka w oku się kręci jak się przypomni zeszyty wydawane przez TM-Semic), ostatnio szczególnie modną głównie dzięki znakomitemu powrotowi bohatera na ekrany kin. Komputerowe Arkham Asylum niedawno wylądowało na półkach sklepowych, a wraz z debiutem z marszu uzyskało bardzo dobre noty i opinie w prasie branżowej. Cóż, o ile rzadko mam okazję się zgodzić co do wysokich ocen przyznawanych współczesnym grom, tak w tym przypadku zdecydowana większość peanów zachwytu jest uzasadniona.
15.10.2009 | aktual.: 01.08.2013 01:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po kolei jednak, proszę wycieczki. W produkcji tej zwiedzić nam przyjdzie słynny przytułek dla obłąkanych Arkham Asylum, który jest całkiem odizolowany od znanego miasta Gotham - mieści się on oto na wyspie. Trzeba oczywiście wiedzieć, iż nie jest to byle jaki szpital. Rezydują tutaj same największe, siejące strach i niepokój w sercu każdego prawego (i płacącego przy okazji podatki) obywatela zbiry oraz superzłoczyńcy, zapuszkowani przez znienawidzonego przez nich zamaskowanego mściciela w obcisłym stroju z nietoperzem na klacie... To właśnie w niego przyjdzie się nam w grze wcielić, a przy okazji przywiązać się do bohatera i zaangażować w przedstawianą historię. Tak, tutaj naprawdę ma to miejsce, głównie za sprawą świetnie nakreślonego scenariusza, dobrych dialogów, znakomitego klimatu, jak i genialnego udźwiękowienia całości.
Sama akcja zawiązuje się w momencie, gdy Batman złapał króla zbrodni - Jokera na gorącym uczynku i właśnie wiezie go do tytułowego przytułku. Coś budzi niepokój w umyśle naszego atletycznie zbudowanego detektywa – dlaczego Naczelny Błazen Gotham poddał się tak łatwo? Na odpowiedź nie trzeba czekać zbyt długo. Okazuje się, że wraz ze swą wspólniczką Harley Quinzel (znaną szerzej jako Harley Quinn) opracował on plan przejęcia placówki i zaprowadzenia porządku według swoich własnych definicji. Nie trzeba dodawać, iż zostajemy na wyspie uwięzieni, a wraz z nami również naczelnik Arkham oraz komisarz Gordon. Na nudę narzekać z pewnością nie można, zwłaszcza, że Joker zafundował nam masę atrakcji. Do tego naszymi śladami wyrusza cała wesoła ferajna zbirów z Gotham, która pała żądzą zemsty - Killer Croc, Bane czy Scarecrow to tylko niektórzy z nich. Cóż, podkasujemy swoje bat-rękawy i bierzemy do roboty. Ktoś w końcu musi tu posprzątać ten i przy okazji pokazać złoczyńcom gdzie ich miejsce.
Naszą główną bronią jest spryt i różnorakie umiejętności, a także masa przydatnych zabawek oraz gadżetów - odsłanianych jednak przed nami stopniowo, w miarę postępów z grą. W skład obecnego asortymentu wchodzą przykładowo słynne batarangi, linka z hakiem (dzięki której możemy się nieźle podwieszać na okolicznych posągach i spokojnie obserwować bieg wydarzeń) czy eksplodujący żel. Później dostajemy jeszcze przeciekawy tzw. „Pazur”, co to pomoże chwytać różne wysoko zawieszone przedmioty, lub opcję ręcznego sterowania batarangiem. Dodatkowo - jakby komuś było mało - mamy również specjalny rodzaj wizji zwany trybem detektywa. Po jego uruchomieniu świat staje się błękitny, podświetleniu ulegają wszyscy pobliscy wrogowie, a także zaznaczone zostają różne drogi, którymi możemy podążyć. Na pewno to nie lada udogodnienie i pasuje do rozgrywki, a przy tym jest bardzo w stylu Batmana.
[break/]Mamy do czynienia z grą akcji, więc naturalnie przyjdzie nam i sprać paru delikwentów. Walczymy przeważnie wręcz, stosując różnorakie kombosy, wykorzystując dodatkowo elementy naszego wyposażenia. Całość akcji prezentowana jest z perspektywy trzeciej osoby, niekiedy jednak zmieniając się w kamerę pierwszoosobową (przykładowo podczas przemierzania systemów wentylacyjnych). Sterowanie postacią jest w sumie stosunkowo proste - używamy myszy i klawiatury, a trzeba przyznać, że również dobrze rozwiązane. Wszystko reaguje odpowiednio, nie ma też żadnych przygód z operowaniem kamerą. Układ przycisków nie jest jakoś mocno zawiły - poruszamy się klasycznie, zaś do walki służą trzy przyciski. Jeden odpowiada za wyprowadzanie uderzeń, drugi służy do kontrowania, trzeci to ogłuszanie. Ogólnie klawiszologia wypada elegancko i intuicyjne, co zwyczajnie pozwala się skupić na zabawie.
Fabuła z początku być może nie prezentuje się za rewelacyjnie, z czasem jednak nabiera rozpędu do tego stopnia, że nie można oderwać się od monitora. Nic dziwnego zresztą - odpowiada za nią sam Paul Dini, scenarzysta pracujący przy słynnym serialu animowanym Batman: The Animated Series. Akcja prowadzona jest efektownie i płynnie, zaś same momenty okładania się po twarzach wypadają wręcz spektakularnie - połączenia ciosów, kopnięć i dźwigni sprawiają dużo radości. Niemniej wszystkim, którzy już myśleli, że mamy do czynienia z bezmyślnym wciskaniem przycisków, należy się sprostowanie. Otóż nie można sobie radośnie wyskoczyć na hurra na wrogów i bawić w Rambo. Trzeba skrupulatnie i po cichu planować ataki, przekradając się w cieniu, korzystając z naszego otoczenia. Elementy skradanki więc jak najbardziej również się tu znajdują i wpasowały się w całość bardzo dobrze, stanowiąc nieodłączną część zabawy. Co cieszy - nie drażnią, bowiem zostały świetnie wyważone.
Skoro już mowa o czajeniu się – w grach z tego gatunku bardzo ważną rolę odgrywa sztuczna inteligencja przeciwników. Ta w Arkham Asylum momentami jest niezbyt czujna, jednak w ostatecznym rozrachunku świetnie ją zaprogramowano, umiejętnie stara się utrudnić nam życie. Ciekawym aspektem rozgrywki jest ponadto zabawa w odkrywcę. Po wyspie rozrzucona jest cała masa ciekawostek do znalezienia, od monologów założyciela Azylu Amadeusza Arkhama, przez wyzwania Człowieka Zagadki, po taśmy z nagrań z rozmów z pacjentami. Uzupełniamy również profile postaci, co być może nie ma zbytniego znaczenia dla samej rozgrywki (poza jedynie dodaniem smaczku całości), acz miłośników Człowieka Nietoperza z pewnością ucieszy. No i fani kończenia gier na 100% poczują się jak w domu. Jakby tego było mało, w trakcie postępów zbieramy doświadczenie, by za zdobyte punkty wybierać sobie udoskonalenia - tych jest ich całkiem sporo i często bardzo ciekawych. Summa summarum, połączenie różnych modeli rozgrywki na pewno wypadło tu znakomicie, nie odnosi się wrażenia jakichkolwiek zgrzytów. Wszystko do siebie pasuje, tworząc wciągającą całość.
[break/]W kwestiach czysto technicznych również jest wybornie. Do odwzorowania ponurego świata stworzonego przez Boba Kane'a użyto trzeciej wersji Unreal Engine, co ewidentnie widać, słychać i czuć. Silnik ten, pomimo kilku lat na karku, dalej potrafi robić wrażenie. Modele postaci wykonano szczegółowo i są one odpowiednio „w klimacie”, projekt wnętrz także budzi zachwyt. Jeśli chodzi o samo odwzorowanie nastroju przygód Mrocznego Rycerza, Rocksteady zdaje się doskonale rozumieć, dlaczego tak bardzo kochamy uniwersum Batmana - za co im chwała. Należy zwrócić szczególną uwagę na udźwiękowienie, wykonane iście po mistrzowsku. Pierwszy raz od bardzo dawna uznałem, że głosy postaci zostały doskonale dobrane i żadna nie drażni, anie nie odnosi się wrażenia, że coś tu nie pasuje. Niemal wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, zaś zaangażowanie Marka Hamilla i Kevina Conroya (obaj podkładali głosy w The Animated Series odpowiednio postaciom Jokera oraz Batmana, a tutaj wcielają się w nich po raz kolejny) jako aktorów to strzał w dziesiątkę. Obaj wykonali swoją robotę znakomicie. Ale i sama muzyka jest rewelacyjnie dobrana...
No dobra, przejdziemy do „baboli” - bo każda gra je ma. Pierwszą wadą, jaką odczułem grając w Batmana na swoim komputerze, wyposażonym akurat w kartę ATI, był brak możliwości włączenia antyaliasingu. Sprawa ta została ostatnio mocno nagłośniona, wielokrotnie tłumaczono się z tego - tyle tylko, że mnie jako końcowego odbiorcę niezbyt interesują zabiegi marketingowe NVIDII czy niechęć do działania AMD. Bardzo chciałbym móc ustawić sobie z poziomu gry opcje graficzne według własnego widzimisię. Odkładając na bok czysto kwestie działania Arkham Asylum na niektórych konfiguracjach to inną rzeczą, która nieco zaskakuje w sensie negatywnym jest brak limitu czasowego dla trybu detektywa. Równie dobrze można przejść całą grę od A do Z bez wyłączania go. Ogromnie upraszcza to rozgrywkę, przez co średni poziom trudności jest zwyczajnie za łatwy, a to także za sprawą zbyt małej czujność wrogów. I na koniec - wspominałem, że do ogółu sterowania nie można się przyczepić, ale dziwi trochę jak rozwiązano bieganie. Trzeba cały czas trzymać tutaj... spację. Co akurat średnio wygodne.
Mimo wszystko, Batman: Arkham Asylum bez cienia wątpliwości należy do tych tytułów, które umiejętnie łączą ze sobą wiele elementów (takich jak rozwiązywanie zagadek rodem z przygodówek, skradanie czy bijatyka) w jedną, bardzo spójną oraz grywalną całość. Niekoniecznie jest to produkt burzący dotychczasowe konwencje i wyznaczający nowe trendy w dziedzinie elektronicznej rozrywki, niemniej wbija się on do ścisłej czołówki gier akcji, zarówno tych z tego roku, jak i w ogóle. Nawet wspomniane wady nie burzą obrazu Batmana, bo cechuje się on ogromnymi pokładami frajdy, z których czerpie się przy obcowaniu z tym tytułem. A co najważniejsze - nie szarga legendy Człowieka Nietoperza. Nawet w momencie, gdy myśląc "Joker" widzimy często oczami wyobraźni Heatha Ledgera i Jacka Nicolsona, to i tego pokazanego w Arkham Asylum nie da się nie lubić. Jeśli jesteś miłośnikiem gier akcji ta produkcja to dla Ciebie pozycja obowiązkowa. Jeśli jesteś miłośnikiem gier akcji, a przy okazji masz słabość do pewnego superbohatera ubierającego się w strój nietoperza – nie trzeba Ci żadnych słów zachęty, marsz do sklepu. Mamy do czynienia z kandydatem do miana tytułu roku.