BigBen Interactive XHS20 – headset sił specjalnych

Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu, hmmm… nie wyglądają jak typowe słuchawki do komputera czy konsoli. Jednak miałem nieodparte wrażenie, że gdzieś je już widziałem. Cóż, pamięć mam dobrą choć krótką i w pierwszej chwili nie byłem w stanie skojarzyć gdzie i kiedy miałem okazję je oglądać. No właśnie, oglądać! Dosłownie stanął mi przed oczami jakiś "Helikopter w ogniu" czy inny „Czas apokalipsy”, gdzie piloci charakterystycznych Black Hawków z bliźniaczo podobnymi słuchawkami na uszach ruszali do akcji. Produkt BigBena to właśnie replika takich słuchawek wykorzystywanych przez amerykańskie powietrzne siły specjalne.

Słuchawki należą do tak zwanych zamkniętych. Czyli ucho nasze jest całkowicie schowane w muszli słuchawki. Ma to bardzo istotną zaletę, headstet w istotnym stopniu izoluje słuchacza od otoczenia. Niestety muszle są wykonane z wyjątkowo niskiej jakości gumo-plastiku. W efekcie, przy dłuższym posiedzeniu, małżowiny pocą się i potęguje się wrażenie gorąca. To bardzo irytujące. Można było zastosować bardziej przyjazny dla ciała materiał lub pokusić się o wykończenie delikatną skórką. Z pewnością poprawiłoby to wentylację ucha i tym samym walory odsłuchu byłyby znacznie atrakcyjniejsze. Mamy co prawda możliwość ściągnięcia tych nauszników, wówczas jednak niestety tracimy izolację akustyczną od dźwięków otoczenia. Muszle słuchawek zamocowane są na aluminiowym szkielecie. Posiadają regulację muszli w pionie jak i w poziomie i mam wrażenie, że dopasują się praktycznie do każdej głowy. Na górze pałąka mamy gąbczastą wyściółkę, co by nam się głowa nie obijała o aluminiowy stelaż. Ponownie tutaj wykończenie nieco szwankuje. Od strony głowy mamy ten sam syntetyk co na muszlach, natomiast od zewnątrz jest to materiał imitujący skórę. Odwrotnie byłoby zdecydowanie lepiej.

XHS20 to klasyczne słuchawki stereo. W ich czeluściach znajdziemy dwie neodymowe membrany 40 mm o nominalnym zakresie częstotliwości 20 Hz do 20 kHz, z impedancją 32 Omy i czułością 110 dB. A jak to wygląda w praktyce? Na początek oczywiście gry, bo to domena produktów BigBena. W strzelankach słuchawki spisywały się wyśmienicie, zwłaszcza dość mocny bas, który uaktywniał się przy wszelkich detonacjach. Równie dobrze spisywał się mikrofon w czasie gry w sieci. Komunikaty były czyste i słyszalne nawet przy ustawionej niewielkiej głośności tegoż mikrofonu. Podczas gier typu wyścigi np.: Forza 3, czy też RPG, pokroju Skyrim, dźwięk wydobywający się ze słuchawek był pomocny i nie męczył, co zdarza się w przypadku produktów ze znacznie mniejszymi membranami. Kolejne zastosowanie to muzyka, tu niestety produkt BigBena nie zachwycał. Grał i owszem, dla niewyczulonego akustycznie ucha w zupełności wystarczająco, jednak użytkownicy szukający lepszych doznań powinni zastanowić się nad innym wyborem. Odrobinę, ale tylko odrobinę lepiej było w filmach. Zarówno dialogi jak i towarzysząca muzyka były płaskie i bez efektu. Dopiero w dynamicznych scenach czuć było bas aczkolwiek nie tak nasycony jak podczas grania.

Mój pierwszy kontakt z produktem marki BigBen Interactive uważam za średnio udany. Choć zadowoli amatorów militariów i sprawdzi się w dynamicznej rozgrywce to nie znajdzie zastosowania jako produkt uniwersalny. Zwłaszcza, że headset wyceniony został w naszym kraju na bagatela 359 zł. Moim zdaniem to zdecydowane za dużo. Tej ceny nie tłumaczy nawet ciekawy dizajn, naprawdę długi kabel (3 m), ani pilot na kablu z regulacją głośności i możliwością przełączenia się między trybem PC i XBOX 360, bo jest to wręcz obowiązek jeśli produkt przeznaczony jest dla dwóch platform. Gdyby jeszcze użyte materiały były lepszej jakości, z pewnością wpłynęło by to korzystnie na ocenę końcową. Dla mnie słuchawki XHS20 poza wyglądem, nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle konkurencji, jeśli jednak jesteś zapalonym graczem z zacięciem do militariów może spojrzysz bardziej łaskawym okiem na produkt BigBena.